tag:blogger.com,1999:blog-32050799.post135425304480401832..comments2024-03-25T09:04:01.059+01:00Comments on ArtBazaar - Kolekcjonowanie Sztuki Najnowszej: Też chcemy sztuki, nie wojny....Krzysztof Masiewiczhttp://www.blogger.com/profile/06532962807436258636noreply@blogger.comBlogger37125tag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-33461932406670540002020-10-10T21:43:25.561+02:002020-10-10T21:43:25.561+02:00Bardzo ciekawie to zostało opisane.Bardzo ciekawie to zostało opisane.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-40924859456012756912012-02-19T15:06:30.010+01:002012-02-19T15:06:30.010+01:00Budny!
Kleczkowska!
-znajdz różnicę... ;)Budny!<br />Kleczkowska!<br />-znajdz różnicę... ;)gość niedzielnyhttps://www.blogger.com/profile/17330768997091147015noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-15361837695289392052012-02-06T22:39:35.056+01:002012-02-06T22:39:35.056+01:00Oto fragment z czerwcowego numeru Forbesa. czy to ...Oto fragment z czerwcowego numeru Forbesa. czy to też nagonka czy demaskujące szwindle prawda?<br />"Wygląda na to, że Abbey House ma przed sobą świetlaną przyszłość, pod warunkiem że dmuchanie wycen posiadanych obrazów pójdzie mu tak dobrze jak dmuchanie własnych wyników."<br />Resztę tekstu znajdziecie Państwo na http://biznes.onet.pl/cudotworcy-z-opactwa,18727,4383155,1,prasa-detal<br />Co ciekawe, już w następnym numerze Forbesa ukazał się tekst chwalący poczynania Edi Hałs, tyle że ... sponsorowany:)<br />To jak to jest Panowie?Grażyna Shttps://www.blogger.com/profile/13076620431205671155noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-62494242696569729882012-02-06T20:58:00.591+01:002012-02-06T20:58:00.591+01:00Panie Łukaszu. Nie czytasz uważnie pana od piaru c...Panie Łukaszu. Nie czytasz uważnie pana od piaru co dwoi sie tu i troi. Już podchodzący do tematu z pozycji bardziej naukowych ekspert z Rzeszowa przewidział, że większy potencjał zwrotu z inwestycji uzyskuje sie kosztem większego ryzyka. I w przypadku jelenia ryzyko się zmaterializowało...<br /><br />Podejrzewam, że nie ostatni raz. <br /><br />Ja w inkografię z tym frapującym obrazem (o ile to nie jest technologia, na która ma wyłaczność inny /oldschoolowy/ uczestnik rynku sztuki) niezłomnie liczę.wfaleckihttps://www.blogger.com/profile/02334876788879590402noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-88999230826490809442012-02-06T20:52:03.858+01:002012-02-06T20:52:03.858+01:00Ten komentarz został usunięty przez autora.wfaleckihttps://www.blogger.com/profile/02334876788879590402noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-89175121101632899162012-02-06T20:09:56.659+01:002012-02-06T20:09:56.659+01:00"O ile w przypadku modelu konkurencji kupując..."O ile w przypadku modelu konkurencji kupując obraz możemy być pewni jedynie tego, że nam się podoba (bo autor może następnego dnia zmienić zawód), w naszym przypadku wiadomo, że przez 5 lat artysta będzie mógł skoncentrować się na twórczości"<br /><br />zajebiste i przerazajace zarazem... :))) <br /><br />Kurcze, tylko jak teraz czuje sie oslawiony niemiecki inwestor ktory zaplacil 160 tys za Kleczkowska skoro, jak sie okazuje, w pare miesiecy ceny zamaist rosnąć dramatycznie spadly - tylko 25 tys za jej nowe obrazy??? co sie stalo??? zalamanie rynku??? jakis chwilowy boczny trend czy jeszcze inne, nieznane nam zjawisko??? Jak to wyjasnic na najblizszym szkoleniu inwestycyjnym? Nie wiem czy pan Wojtek nie nazbyt pochopnie zainwestowal w te inkografie... :)rasterlukhttps://www.blogger.com/profile/04017290353889449953noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-68051593536751339962012-02-06T18:31:21.550+01:002012-02-06T18:31:21.550+01:00Panie Piotrze,
Napisałem już o składnikach ceny, ...Panie Piotrze, <br />Napisałem już o składnikach ceny, które wynikają z naszego modelu. Reszta jest grą podaży (ograniczonej dodatkowo umową na wyłączność) i popytu, który mocno stymulujemy w obrębie określonej grupy docelowej. Na większość szkoleń z inwestowania zabieramy obrazy i wygląda na to, że malarstwo "naszych artystów" cieszy się dużym zainteresowaniem. Ostatnie prace Agaty Kleczkowskiej sprzedaliśmy w cenie ok. 25 tys. zł. Moim zdaniem działania prowadzone na rzecz sztuki, którą sprzedajemy i promujemy, są warte tej ceny. O ile w przypadku modelu konkurencji kupując obraz możemy być pewni jedynie tego, że nam się podoba (bo autor może następnego dnia zmienić zawód), w naszym przypadku wiadomo, że przez 5 lat artysta będzie mógł skoncentrować się na twórczości, a my dołożymy starań (wystawy, promocja zagraniczna, zainteresowanie krytyków), by jego pozycja w świecie sztuki rosła.Maciej_Gajewskihttps://www.blogger.com/profile/02664254029430057879noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-18600046045850300962012-02-06T18:28:26.188+01:002012-02-06T18:28:26.188+01:00Panie Łukaszu,
To, co Pan napisał o mechanizmie mn...Panie Łukaszu,<br />To, co Pan napisał o mechanizmie mniej więcej się zgadza. 1) Umowy podpisywane są indywidualnie, na różną liczbę obrazów (np. na 1 miesięcznie, więc nie musi to być 2 tys. zł za obraz, lecz np. 5 tys. zł). 2) Ceny, które Pan przywołał są niestety rekordowe, ale to nie zmienia faktu, że także średnie rzędu 20, 30 i 40 tysięcy są wysokie. Użył Pan sformułowania, że po odliczeniu od ceny obrazu stypendium (lub jego części w przypadku kilku obrazów), resztę "zarabia dom aukcyjny". Do uzyskania zysku droga jest znacznie dłuższa (doskonale Pan zna koszty transportu, ubezpieczeń, materiałów promocyjnych), bo klient oczekuje od nas tego, co zapowiadamy w kwestii organizowania wystaw, promocji w kraju i za granicą. <br />Te 5 tys. zł przez 5 lat to moim zdaniem coś, czym można się chwalić. Kilkunastu artystów korzysta z tego stypendium, a liczba zgłoszeń, które otrzymujemy świadczy o tym, że jest ogromne zapotrzebowanie na taką formę współpracy. <br />Pyta Pan o innowacyjność i skalę ryzyka. Innowacyjność widzę w uczynieniu ze stypendiów stałego elementu działalności, połączonego z resztą modelu biznesowego. Ryzykiem jest zdecydowane wejście z tym modelem właśnie na rynek młodej sztuki, gdzie szacowanie potencjału młodych artystów jest bardzo trudne.Maciej_Gajewskihttps://www.blogger.com/profile/02664254029430057879noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-46476172865915531992012-02-06T17:29:39.253+01:002012-02-06T17:29:39.253+01:00Ten komentarz został usunięty przez autora.Maciej_Gajewskihttps://www.blogger.com/profile/02664254029430057879noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-65806259612094833592012-02-06T17:14:36.880+01:002012-02-06T17:14:36.880+01:00W pełni zgadzam się z opinią, że "Dyskusja na...W pełni zgadzam się z opinią, że "Dyskusja na temat jakosci albo nijakosci oferty AH jest bez sensu. Co więcej - jest na rękę AH, bo uwiarygadnia ich pozycję jako nowego gracza na rynku sztuki, pod którym zazdrosny establishment kopie dołki.". Co więcej obserwując dmuchany PR spółki istnieje realna obawa, że w kolejnych prospektach znajdziemy zdanie "Spółka prowadzi szeroką dyskusję o sztuce z doświadczonymi właścicielami portalu ArtBazaar" lub nawet "działania spółki wspomagają Panowie Bazylko i Masiewicz wspólnie ze znanym krytykiem i galerzystą Łukaszem G. " <br /><br />Na dodatek, w moim odczuciu, nie tylko strona "artystyczna" poczynań spółki budzi pytania: http://www.falecki.com/post/17151932636/art-lokata-a-himilsbach.<br /><br />W tej chwili jest chyba dużo kapitału nerwowo szukającego alternatywnych okazji do zaparkowania. Tu oferta związana ze sztuką może trafiać w zapotrzebowanie. <br />Tylko że w tym przypadku artyści przeciętni, eksperci cieniutcy, PR grubymi nićmi szyty a model pozbawiony logiki nie będzie wiecznie funkcjonował - ograniczenie liczby uczestników aukcji do tych "wyedukowanych przez spółkę" zwiększa kilkukrotnie kwoty płacone za obrazy? A ponoć mają one wzrosnąć jeszcze 10-cio krotnie (jeleń za 1,5 miliona w 2015???). <br /><br />Cóż uczestnicy tej zabawy są dorośli, Nadzór Giełdowy nie interweniuje, poważna prasa ostrzegła. Jeleń namalowany przez wyglądającą cool dziewczyną stał się kultowy. Może ktoś wyprodukuje z niego inkografię - chętnie dołączę ją do swojej kolekcji - niech to przynajmniej po Was zostanie!wfaleckihttps://www.blogger.com/profile/02334876788879590402noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-51227212894429832982012-02-06T16:33:30.909+01:002012-02-06T16:33:30.909+01:00Ten komentarz został usunięty przez autora.Maciej_Gajewskihttps://www.blogger.com/profile/02664254029430057879noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-763424895668819532012-02-06T16:16:55.083+01:002012-02-06T16:16:55.083+01:00Panie Macieju,
Bardzo sprytnie Pan omija kwestie ...Panie Macieju, <br />Bardzo sprytnie Pan omija kwestie cen prac artystów, bo rozumiem, że nie jest Pan - poza "brandem" Abbey House i jego marketingiem i PR oraz "zamkniętym rynkiem" dzięki umowom z artystami i osobami kupującymi prace - wytłumaczyć, dlaczego prace osób będących na początku kariery, bez historii wystaw w ważnych miejscach, szerzej do tej pory nieznane, osiągają tak niesamowite ceny. Ja tego nie rozumiem.<br />PBPiotr Bazylkohttps://www.blogger.com/profile/13610174361294944419noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-84605453304423744382012-02-06T15:44:17.819+01:002012-02-06T15:44:17.819+01:00Przy całej sympatii od rozmów o sztuce (proszę mi ...Przy całej sympatii od rozmów o sztuce (proszę mi wierzyć, że jest mi bliska), chyba jednak te 20 lat rynku sztuk w Polsce było nieco „przegadane”. Przypuśćmy, że pojawia się nowa grupa zainteresowanych kupowaniem sztuki. Charakteryzuje się brakiem wiedzy o sztuce, doświadczeniem biznesowym, oczekiwaniami wytworzonymi poprzez biznes i inwestowanie. Przy okazji dowiedziała się o tym, że na świecie są kolekcje firmowe i kupowanie sztuki jest modne, a może po prostu poczuła, że potrzebuje w swoim otoczeniu czegoś innego niż gadżety. Czy zgadza się Pan, że taka grupa klientów istnieje na rynku? W Abbey House uważamy, że ta grupa nie otrzymała do niedawna żadnej oferty, która uwzględniała by jej zainteresowania i oczekiwania. Proszę kierunek inwestycyjny odbierać jako wyjście tym klientom. I teraz jedna z kwestii kluczowych. Bo nie jest tak, że ja odrzucam w przypadku klientów inwestycyjnych mówienie i pisanie o sztuce, jej kulturowych, estetycznych wartościach itp. Przejrzenie wywiadów z prezesami banków, którzy kupują sztukę, pokazuje wyraźnie, że kontakt ze światem wartości artystycznych jest dla nich bezcenny, więc informacje o samej estetycznej stronie prac, o artystach, kierunkach w sztuce, spotkania z artystami, są bardzo ważne. Zatem – inwestycyjna informacja jest konieczna, bo klient biznesowy czuje się bez niej jak ryba wyjęta z wody. Rozmowa o samej sztuce jest kluczowa, bo dopiero w połączeniu realizuje się idea inwestycji alternatywnych taka, jak my ją rozumiemy, a więc jako passion investment. Jeśli część Pana słów była upomnieniem się o samą sztukę w tym co piszemy, komunikujemy itp., to z pewnością biorę je sobie do serca. Wyważenie proporcji między tymi elementami nie zawsze jest proste. Pisząc o rynku łatwo zgubić sztukę. Przykładowo, komentarz pojawienia się obrazu Francisa Bacona na nadchodzącej aukcji Christie’s w Londynie, którego udzieliłem niedawno, z jednej strony musi dotyczyć przyszłej transakcji, historii rynkowej itp, z drugiej strony pozbawienie go wzmianek o artyście, samym obrazie i jego wyjątkowości byłoby błędem. Z tego samego założenia wychodzę prowadząc rubrykę o polskich aukcjach w Art&Business. Wydaje mi się, że te raporty nie są całkowicie wyprane z wiedzy o sztuce.Maciej_Gajewskihttps://www.blogger.com/profile/02664254029430057879noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-42064335314644607892012-02-06T15:42:13.356+01:002012-02-06T15:42:13.356+01:00Pan Krzysztof Masiewicz poruszył ważną kwestię, kt...Pan Krzysztof Masiewicz poruszył ważną kwestię, która powraca w kilku wpisach. Chodzi o nieobecność kwestii inwestycyjnych, języka inwestycyjnego w dotychczasowym dyskursie galerzystów w Polsce. Rzeczywiście tak było. Dla porządku oddzielmy galerie niekomercyjne od komercyjnych. Zakładam, że obaj mówimy o tych drugich. Przypuśćmy, że w jego rozmowach z galerzystami, tak jak pisze Pan Masiewicz, nie pojawiają się odniesienia do cen aukcyjnych oraz potencjalnego wzrostu wartości prac (choć szczerze przyznam, że trudno mi to sobie wyobrazić). O ile dobrze zrozumiałem, sprzedając sztukę, skupiają się na kwestiach artystycznych, estetycznych, „historycznosztucznych”, kulturowych itp. Chciałbym być w tym momencie dobrze zrozumiany. Nie ironizuję. Taki stan rzeczy uważam za poważny defekt rynku. Zarówno odniesienia do cen aukcyjnych jak i do ogólnych trendów na rynku inwestycji alternatywnych (szczególnie w dobie kryzysu), wydają mi się bardzo na miejscu, żeby nie powiedzieć , niezbędne.Maciej_Gajewskihttps://www.blogger.com/profile/02664254029430057879noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-63398075799126942542012-02-06T15:40:48.422+01:002012-02-06T15:40:48.422+01:00Panie Łukaszu, nie zapomniałem. Póki co mam proble...Panie Łukaszu, nie zapomniałem. Póki co mam problemy, żeby opublikować wcześniejsze wpisy. <br /><br />Maciej GajewskiMaciej_Gajewskihttps://www.blogger.com/profile/02664254029430057879noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-8811678473382020382012-02-06T14:39:32.263+01:002012-02-06T14:39:32.263+01:00heh, a co z odpowiedzia na moje pytania?
łukasz go...heh, a co z odpowiedzia na moje pytania?<br />łukasz gorczycarasterlukhttps://www.blogger.com/profile/04017290353889449953noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-56731303507443321982012-02-06T12:38:12.579+01:002012-02-06T12:38:12.579+01:00Panie Krzysztofie, w kwestii ryzyka istniejącego n...Panie Krzysztofie, w kwestii ryzyka istniejącego na rynku sztuki, to częścią odpowiedzi jest nasze postawienie na młodą sztukę i sztukę współczesną. Widzimy istotne ryzyko w postaci wątpliwości co do autentyczności i dlatego dołączamy do każdej pracy certyfikaty podpisane przez samego artystę. Jeśli chodzi o ryzyko przy inwestycji w prace młodego artysty, to jest oczywiście spore. Dr Tomasz Potocki, który pisze o rynku sztuki z pozycji bardziej naukowych, porównał te inwestycje do inwestycji w agresywne instrumenty finansowe (większy potencjał zwrotu z inwestycji kosztem większego ryzyka). Taki agresywny charakter mają też więc metody działania podmiotów na rynku sztuki. Moim zdaniem nie jest tak, że wartość na rynku sztuki będzie się budowało do końca świata tak samo jak w roku 1989. To się zmienia, zmienia coraz szybciej, więcej jest PR, więcej kreowania mody, marketingu. Jeśli dobrze rozumiem, uważa Pan, że jeśli sama sprzedawana i promowana sztuka nie byłaby zdolna się obronić, to taka strategia spali na panewce. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Pana nasz dobór artystów nie przekonuje, my jesteśmy przekonani o jego trafności. <br /><br />Maciej Gajewski<br />Abbey HouseMaciej_Gajewskihttps://www.blogger.com/profile/02664254029430057879noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-67991532070632240942012-02-05T21:58:34.629+01:002012-02-05T21:58:34.629+01:00Ten komentarz został usunięty przez autora.Ewahttps://www.blogger.com/profile/09131039256709305818noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-78419745116184628022012-02-05T18:22:22.991+01:002012-02-05T18:22:22.991+01:00Dyskusja na temat jakosci albo nijakosci oferty AH...Dyskusja na temat jakosci albo nijakosci oferty AH jest bez sensu. Co więcej - jest na rękę AH, bo uwiarygadnia ich pozycję jako nowego gracza na rynku sztuki, pod którym zazdrosny establishment kopie dołki. Myślę jednak (podobnie jak komentatorzy powyzej), że AH gra w innej lidze i sztuke, artystów i (nawet) rynek sztuki ma w nosie. AH znalazł świetny sposób na trudne do weryfikacji pomnażanie kapitału spółki giełdowej. Tylko o to tu chodzi. Dlatego każdy - pozytywny lub negatywny artykuł czy komentarz wiążący AH ze sztuką jest po prostu szkodliwy.gambettihttps://www.blogger.com/profile/05796537163316967639noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-37361284807557828682012-02-05T14:56:47.839+01:002012-02-05T14:56:47.839+01:00@wfalecki
pięknie napisane. ja mam wątpliwość czy ...@wfalecki<br />pięknie napisane. ja mam wątpliwość czy spółka jest bardziej nastawiona na jeleni, którzy kupują od nich obrazy czy bardziej na jeleni, którzy kupią akcje na newconnect. ja obstawiam to drugie :)<br /><br />niestety jak ta wydmuszka padnie to najbardziej ucierpią rzetelne firmy, bo spadnie zaufanie do rynku sztukiwdrhttps://www.blogger.com/profile/03830329817739939784noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-34416748083472287992012-02-05T13:02:18.532+01:002012-02-05T13:02:18.532+01:00Witam Panów ze spółki giełdowej. Przeczytałem Pańs...Witam Panów ze spółki giełdowej. Przeczytałem Państwa prospekty, sprawozdania, z pewnym zażenowaniem oglądnąłem Wasze stanowisko na ostatnich Targach Sztuki w Arkadach Kubickiego. Poznałem Wasza opinie o istniejącym rynku sztuki w Polsce. Po tym wszystkim brakuje mi słów podziwu i nie pozostaje mi nic innego jak nazwać Państwa Midasem polskiego rynku sztuki. Serio!<br /><br />Rynku, o którym w swoich prospektach giełdowych piszecie, że ma potencjał 10-ciokrotnego wzrostu cen. I wy pokazujecie że tak jest faktycznnie. Od ręki ceny prac kilku mało znanych malarzy wzrastają dziesięciokrotnie na cudownych (nie bójmy sie tego okreslenia) aukcjach organizowanych przez Was. I Wy za te ceny je sprzedajecie jak świeże bułeczki. <br />Nie pozostaje nic innego jak błagać Was na kleczkach: przejmijcie desy i inne agra arty - ich aukcje nieprofesjonalnie organizowane od lat wygladaja mizernie przy Waszych. Zdarza się tam, że prace uznanych artystów spadaja bez jednej oferty lub (jakie to okropne dla inwestora!) są licytowane w dół. Przejmijcie proszę aukcje charytatywne gdzie panuje przerażający brak świadomości o potencjale 10 krotnych wzrostów i zdarza się, że dobre prace zmieniają własciciela za wywoławcze 100 złotych. Obejmijcie stypendiami wszystkich ledwo wiązących koniec z końcem artystów i sprzedawajcie ich prace. Nie gorszych od wybrańców z Waszej "stajni" jest co najmniej kilkudziesięciu.<br /><br />Zostańcie miliarderami ale uratujecie polski rynek sztuki. Wprowadzicie Zachód do tego przaśnego, znającego jedynie lokalne realia rynku sztuki, grajdołka. Wprowadźcie nowoczesność jakiej nam brakuje. Otwórzcie oczy niedowiarkom. Gwarantem jest Wasz dotychczasowy sukces. Wasza spółka z kapitałem założycielskim 1 mln PLN po roku, przy pomocy dwójki pracownic wygenerowała ponad 10 mln zysku. To jest ROI na poziomie 1000%! Genialne! Zwykle takie sukcesy kojarzą się z nie mającymi nic wspólnego z Waszą działalnością określeniami jak "bańka" lub "piramida". Wy pokazujecie, że można inaczej. Nie zazdrośćmy Zuckerbergowi - Polak też potrafi!! <br /><br />ps. Tylko co to są te "letnie zegarki" którymi według raportu giełdowego "dywersyfikujecie przychody"??<br />ps2. Czy złośliwością jest twierdzenie, że wysokie ceny obrazów Waszych artystów uzyskiwane na aukcjach potrzebne są do wysokiej wyceny posiadanych przez spółkę assetów (dawniej "obrazów w magazynie") i tym samym na wartość spółki?wfaleckihttps://www.blogger.com/profile/02334876788879590402noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-31472043160152659752012-02-04T19:56:21.851+01:002012-02-04T19:56:21.851+01:00Truizmy prawdy objawione:)
1.Współczesna sztuka t...Truizmy prawdy objawione:)<br /><br />1.Współczesna sztuka to jeden wielki PR<br />2. Współczesna sztuka to nie bieg na 100m, jest kompletnie niewymierna, pozycja rynkowa danego artysty b. często nie ma nic wspólnego z jego talentem. Na tej niewymierności żerują różnej proweniencji indywidua<br />3. O pozycji artysty, to czy jest „DOBRY” decyduje grupa ludzi (jeszcze parę lat temu pisał o tym Raster - obecnie w mainstreamie, więc czerpie z tego sytemu - teraz najlepiej moim zdaniem definiują to znienawidzone przez środowisko Krasnale <br />4. Abbey House to nowy „nie koszerny” gracz, nie lansujący artystów zgodnych z bazą i linią najmądrzejszych krytyków i znawców sztuki przez duże S ( Od Sasnala do Kozyry….wiecie o kogo chodzi), <br />5. Nie wierzę w troskę „środowiska” m.in. Pana PB o biednych inwestorach naciągniętych przez Abbey House na mierną sztukę( w dupie ich macie dezawuujecie konkurencje, w normalnym biznesie byłby proces, a w tym śmiesznym art. światku można bez żadnej odpowiedzialności w ten sposób pogrywać. Czy wyobrażacie sobie państwo tekst publicystyczny nt np. Kancelarii Prawnej w której autor tłumaczy czytelnikom że kancelaria X generalnie celowo naciąga swoich klientów na usługi, których nie jest w stanie dobrze wykonać. Nie wyobrażam sobie, bo autor puszczony byłby w skarpetkach) <br />6. Swoją drogą dziwię się Abbeyowi słabo to rozegrali, jeśli ich projekt miał być stricte biznesowy to powinni kupić taką Panią Andę albo Pana Bazylkę, zdywersyfikowaliby dodatkowo port folio, byliby w bandzie, byłby geszeft, byłoby klawo, byłaby nowatorska, ciekawa, ba nietuzinkowa inicjatywa rzecz jasna w trosce o klienta i ARTYSTÓW<br />7. Van Gogh: i wszystko jasne w temacie na temat znawców sztuki<br />8. Kupuję to co mi się podobazrytyrolandhttps://www.blogger.com/profile/09243205258278990391noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-30357377379289604202012-02-04T16:21:02.435+01:002012-02-04T16:21:02.435+01:00Dobrze, nie lubie brać udziału w dyskusji z anonim...Dobrze, nie lubie brać udziału w dyskusji z anonimowymi użytkownikami sieci internet, ale odpowiem na zadane mi pytania.<br />1. Dlaczego dzieła cenionych w Polsce artystów są dość tanie? Być może nie są to aż tak dobrzy artyści jak mówicie, a może po prostu brakuje im dobrej promocji?<br /><br />Dlaczego uwaza pan, ze sa "dosc tanie"? Nie sa. Kosztuja na ogol tyle co adekwatne prace artystow zagranicznych, czasem sa nawet drozsze. Oczywiscie sa tez artysci ewidentnie niedocenieni, ale wynika to czesto z malo rynkowej specyfiki ich prac, albo faktu, ze uznanie w kraju nie rowna sie uznaniu na scenie miedzynarodowej. co do dobrej promocji - tej nigdy nie za malo oczywiscie. zeby dyskutowac szczegolowo na ten temat trzeb by jednak ustalic najpierw co rozumiemy pod pojeciem "dobrej promocji".<br /><br />2. Dlaczego środowisko skoncentrowane wokół Was (Raster, FGF, Artbaazar) boi się wkroczenia biznesu w polski rynek sztuki? Czy nie warto zerwać z romantycznym wizerunkiem artysty? Przecież o to zabiegali wasi artyści w swoich wypowiedziach.<br /><br />??? Nie wiem skad takie przypuszczenie? Naszymi klientami od wielu lat sa przedstawiciele biznesu, a nasze galerie sprzedajac prace prowadza rowniez normalna dzialalnosc gospodarcza/biznesowa. Co do romantycznego wizerunku - juz dawno z nim zerwano, prawie 100 lat temu.<br /><br />3. Dlaczego Galeria Raster zatrzymała się na artystach urodzonych przed rokiem 80? <br /><br />Po pierwsze nie jest to prawda, wystawiamy, promujemy i sprzedajemy równiez prace artystow urodzonych po 1980 roku, a po drugie jestesmy prywatnym przedsiewzieciem i mamy wolnosc decydowania o wlasnym programie zgodnie z naszymi wlasnymi upodobaniami.rasterlukhttps://www.blogger.com/profile/04017290353889449953noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-37541669925844842012-02-04T14:25:15.066+01:002012-02-04T14:25:15.066+01:00Problem z oceną gustu i pisaniem jest taki że nie ...Problem z oceną gustu i pisaniem jest taki że nie chciałbym oceniać innych a w szczególności artystów. Kierujemy się zasadą że doceniamy a nie oceniamy. Jak coś się nam nie podoba to po prostu o tym nie piszemy (cały czas mówimy o gustach). Problem w przypadku naszej dyskusji jest taki że gdy sztuka jest proponowana jako produkt inwestycyjny to niestety musi takiej ocenie być poddana. Jak akcje każdej spółki na giełdzie. Jeśli ktoś inwestuje w spółkę to patrzy jakie ma aktywa, pomysł na biznes. Jeśłi ktoś inwestuje tylko dlatego że widział reklamę z celebry tą to pytanie na ile jest to świadomy inwestor i co zrobi jak straci (prawdopodobnie obrazi się na giełdę a nie na swoją nazwijmy to lekkomyślność).<br />Reasumując problem nie tkwi w gustach i wyborach ekspertów domu aukcyjnego ( a przynajmniej nie główny) bo oczywiście mogą handlować i inwestować w to co im się podoba ale jak ofertę tę przedstawiają publicznie, na jej podstawie tworzą obietnice finansowe, pojawiają się absurdalne ceny to pojawia się nieufność. <br />Co do relacji z artystami. Czy to jest uczciwe skoro wiedzą co podpisują? A czy uczciwe są umowy na czas określony podpisywane z młodymi ludźmi kwartał po kwartale? Czy do końca uczciwa jest większość umów jakie musimy podpisywać aby coś kupić, coś załatwić, wyjechać na urlop? Często nie mamy wyjścia. Tu podstawowym jest pytanie na ile umowy te są zawierane świadomie z pełną świadomością konsekwencji (chociażby takich że teraz publicznie mówimy o pracach tych artystów jako produktach inwestycyjnych). Znam artystów którzy nie podpisali tej umowy. Nie są przez to lepsi. Dokonali innego wyboru. Moim zdaniem nie ma tu dobrej odpowiedzi.Krzysztof Masiewiczhttps://www.blogger.com/profile/06532962807436258636noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-32050799.post-12778024100023471492012-02-04T13:08:23.430+01:002012-02-04T13:08:23.430+01:00Obserwuje tą sprawę prawie od początku i teraz cie...Obserwuje tą sprawę prawie od początku i teraz cieszy fakt, że wreszcie zaczęła się w miarę normalna rozmowa, a nie nagonka. Mam kilka pytań do Pana Gorczycy i zarazem czekam na odpowiedź Pana Gajewskiego. <br />A oto moje pytania:<br />1. Dlaczego dzieła cenionych w Polsce artystów są dość tanie? Być może nie są to aż tak dobrzy artyści jak mówicie, a może po prostu brakuje im dobrej promocji?<br />2. Dlaczego środowisko skoncentrowane wokół Was (Raster, FGF, Artbaazar) boi się wkroczenia biznesu w polski rynek sztuki? Czy nie warto zerwać z romantycznym wizerunkiem artysty? Przecież o to zabiegali wasi artyści w swoich wypowiedziach.<br />3. Dlaczego Galeria Raster zatrzymała się na artystach urodzonych przed rokiem 80? <br />Do Pana Masiewicza:<br />Oczywiście, że kwestionowaliście gusta „O gustach ciężko dyskutować, ale na pewno co można o nich powiedzieć, to fakt, że to sztuka dekoracyjnie w niektórych przypadkach przyzwoita (w niektórych nie), ale na pewno nie jest to żaden nowy trend, żadne odkrycie” czy też „sposób tej promocji, wybór artystów pogłębia te obawy czy aby na pewno druga strona rozumie czym jest rynek sztuki” takich cytatów znajduje się więcej w tekście i komentarzach. Pyta się Pan o jakim zysku mówię – o zarabianiu pieniędzy. Nie ważne czy są to małe czy duże kwoty. W sprawie uczciwej relacji z artystą ja mam pytanie. Czy Artyści związani z Abbey House nie wiedzą co podpisują? Z tego co się orientuję to wiedzą.<br />Pozdrawiam<br />Clownacsclownacshttps://www.blogger.com/profile/01040424573564322188noreply@blogger.com