28 listopada, 2007

Umowa artysty z galerią

Oprócz marży ze sprzedaży prac artysty, jest to jeden z najbardziej drażliwych tematów w relacji artysty z galerią. Co ciekawe, potrzeba podpisania umowy (na reprezentowanie artysty lub jak się u nas częściej mówi na wyłączność – w domyśle do sprzedaży) jest zwykle podnoszona i „wymuszana” a to przez artystę, a to przez galerię. Trochę generalizując, na podpisanie takiej umowy zwykle naciska strona, która ma więcej do stracenia i poprzez podpisanie umowy stara się zabezpieczyć swoje interesy.

Zobaczmy, jakie argumenty są używane przez każdą ze stron. W obu przypadkach, podpisanie umowy ma na celu określenie relacji pomiędzy galerią, a artystą, czyli podziału obowiązków (kto za co odpowiada, czego należy się spodziewać po drugiej stronie ) i w jaki sposób dzielone są koszty i przychody ze sprzedaży prac artysty. W skrajnych przypadkach umowa taka sprowadza się tylko do ograniczenia możliwości sprzedaży prac artysty poza galerią, z jaką podpisał umowę – tego typu umów należałoby unikać.

Potrzebę podpisania umowy na reprezentowanie artysty galerie tłumaczą potrzebą zabezpieczenia swoich interesów. Argumentują, że ponoszą koszty związane z reprezentacją artysty (publikacje, promocja, wystawy, targi, relacje z kolekcjonerami, prowadzenie dokumentacji, etc.) przez co muszą kontrolować sprzedaż prac artysty, aby ograniczyć sprzedaż z innych źródeł – czyli aby prace artysty nie były sprzedawane w miejscach, które nie ponosząc żadnych kosztów.
Innym, nie mniej istotnym argumentem jest kwestia możliwości prowadzenia odpowiedniej polityki cenowej – jeśli artysta sprzedaje w wielu różnych miejscach, które nie uzgadniają wspólnej polityki cenowej, to bardzo ograniczona jest możliwość kontrolowania tego, jakie prace i po jakiej cenie trafiają na rynek.

Co galeria daje w zamian? I czego oczekują artyści. Przede wszystkim jasnych zasad współpracy – od tak prozaicznych, jak kto za co płaci przy organizacji wystawy prac, transportu czy ubezpieczenia po bardziej istotne ustalenia jak prowadzenie dokumentacji prac, dbanie o relacje z mediami czy promocja artysty podczas targów sztuki. I w końcu – na tym zależeć powinno zarówno artyście, jak i reprezentującej go galerii – umieszczaniu artysty w odpowiednim kontekście w dobrych kolekcjach prywatnych i publicznych, rozmowy z kuratorami przestrzeniu publicznych na temat udziału w ewentualnych wystawach.

Jakie elementy może czy też powinna zawierać taka umowa? Przytoczę to punkty umowy jakie sugeruje New York Fundation for the Arts.

- Strony umowy
- Czas trwania umowy (czas określony, opcje jej przedłużenia )
- Zakres umowy – (jakie prace – stare czy nowe, w jakim medium tworzone, marże, wyłączność, terytorium sprzedaży, sprzedaż z pracowni, aukcje charytatywne etc.).
- Transport – (kto za co płaci).
- Magazynowanie prac – (miejsce magazynowania, dostęp dla artysty).
- Ubezpieczenie – (co jest ubezpieczone, w jakim stopniu).
- Oprawa – (kto płaci za oprawę).
- Zdjęcia prac – (kto płaci za dokumentację, prawa autorskie, kontrola dostępu).
- Prawa autorskie – (prawa do reprodukcji, używania prac, zdjęć artysty do promocji, prawo weta artysty do sprzedaży prac).
- Wystawy w galerii – (daty, ilość prac, wybór prac, katalog, wernisaż etc).
- Sprzedaż aukcyjna – (prawo galerii do sprzedaży aukcyjnej prac, dbanie o ochronę prac sprzedawanych na aukcjach).
- Ceny i warunki sprzedaży prac – (informacje na temat ceny sprzedaży, kupującego, możliwych upustów i zniżek, terminów płatności, zaliczek, rozliczeń, możliwość kupna prac na konto galerii).
- Pozostałe ustalenia (przychody z innych źródeł, prawo pierwokupu prac artysty, inne ustalenia).

W świecie sztuki, liczba zwolenników i przeciwników podpisywania umów jest chyba dokładnie taka sama. Wiele znanych i uznanych marszandów szczyci się tym, że nigdy nie zmusiło artysty do podpisania takiej umowy, tłumacząc, że ich relacje opierają się na wzajemnym zrozumieniu i zaufaniu. Trudno odrzucić jest też argumentację zwolenników takich umów wskazujących na to, iż dzięki temu obie strony lepiej rozumieją swoje prawa i obowiązki, jak i na to, że umowy podpisuje się po to, aby mieć jakieś odniesienie do ustaleń w przypadku sytuacji konfliktowych. Ciekawe jaką Państwo macie opinię na ten temat?

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

na polskie warunki to jest pewnie 10 galerii i 20 artystów i nikt poza ten obieg nie wychodzi (ani wchodzi )

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawy problem (i ważny!!) choć moim zdaniem sprawa nie powinna wydawać się aż tak skomplikowana. Umowa powinna być precyzyjnie i dokladnie skonstruowana, wynegocjowana prze każdą ze stron. Wiadomo, że jeśli galeria ponosi koszty związane z promocja (a promocja jest skuteczna) to automatycznie wzrasta cena dzieł, pozycja artysty, jeśli robi to nieudolnie to i ona jest stratna. Nie może inwestować w kogoś kto za parę dni sie "zwinie" lub będzie sprzedawał "pokątnie" nie licząc sie z polityka galerii. Na pewno umowa powinna być zawierana na jakiś określony czas, by sprawdzić czy wzajemna współpraca sie sprawdzi. Jednak obopólne zaufanie to podstawa. joolanta

Anonimowy pisze...

jooola ma racje.
ale ile galeri w polsce ma jakąkolwiek politykę?i ile wychodzi ze swoim towarem na zewnątrz tzn. za granicę gdzie jest kultura inwestowania w sztukę,kolekcjonowania i gdzie jest wogóle kapitał?
julek

Anonimowy pisze...

...myślę że z terminem "na zewnątrz" wiąże sie tez fakt, że nie wychodzi się nawet za próg własnej galerii. Niestety świadomość kapitalistyczna jest w nas bardzo mała, co nie dziwić powinno:-))), obawy z jednej i drugiej strony są na prawdę duże. Artysta obawia sie, ze zostanie wykorzystany, za robione z mozołem prace dostanie np..... 50 % ... Czasu trzeba. I w Polsce jest kapitał, ale nie ma potrzeby:-(((( joolanta

Anonimowy pisze...

Witam,
jak czytam te wypowiedzi artysci vs galerzysci, to wychodzi z nich straszny brak zaufania i morze pretensji. Zapewne każdy ma swoje racje, ale IMHO narzekania obu stron wynikaja z pewnej meta przyczyny. Otóż artyści w Polsce, galerzyści, czy domy aukcyjne widzą ceny jakie funkcjonują za Odrą i Nysą , a jednocześnie dośiwadczają mizerii kraju.
Cóż, niby tak blisko, a tak daleko, UE, Schengen itp, a różnica w sensie wymiernych pieniędzy kolosalna. Nic dziwnego ,że to rodzi ogromną frustrację, spotęgowana na dodatek przykładami tych, którym się udało.

To dotyczy wszystkich uczestników rynku sztuki w Polsce, pocieszcie się. W Niemczech jest podobno kilka tysięcy domów aukcyjnych, u nas kilka.
Grunt to nie dać się zwariować i chyba przeczekać...

Anonimowy pisze...

nie tyle przeczekać, ile robić. tylko robić z głową... szczególnie dotkliwy wydaje się brak galerii z "własną polityką" - i to nie tylko polityką cenową/promocyjną ale przede wszystkim polityką intelektualną. chciałoby się widzieć spójne konstrukty i linie programowe, a w większości przypadków "stajnie" poszczególnych galerii sprawiają wrażenie efekty przypadkowej łapanki... miejmy nadzieje że ta sytuacja będzie ewoluować w kierunku bartdziej dojrzałych form

Anonimowy pisze...

ciekawe stajnie których zachodnich galerii - także tych najlepszych - stanowią spójną całość intelektualną? Właściwie im lepsze nazwiska w galerii (=większe indywidualności) tym stajnia bardziej zróżnicowana.

Anonimowy pisze...

no tak, ale spora czesc polskich galerii dziala jako fundacje - nie jako placowki komercyjne. Wystawy i projekty przygotowuja za pieniadze panstwowe (podatnikow) i teoretycznie nie wolno im zarabiac na sprzedazy tych prac (zysk ma isc na realizacje statutowych celow fundacji). A cele statutowe to wlasnie realizacja jakiegos konkretnego programu promocji sztuki, artystow.

Anonimowy pisze...

jakby nie było, parę osób na "polityce fundacjowej" skorzystało,
ale z drugiej strony to też niezła promocja Polski:-)))
oj przydała by sie mała rewolucja:-))) joolanta

Anonimowy pisze...

czy jest galeria w polsce sprzedająca performerów konceptualistów albo minimalistów?
świadomość historyczna jest u nas bardzo słaba,te marginalia jak się okazuje najbardziej wpływowe i cenne można kupić teraz za grosze..ale widać nie ma nawet takich osób które by w to chciały zainwestować,nie tylko w sensie waluty ale też ocalenia historii od zapomnienia.np.Libera zwrócił uwagę na takich artystów funkcjonujących na obrzeżach historii jak Partum Anastazy Wiśniewski Świdziński..niesłyszałem o ich nazwiskach na jakiejkolwiek aukcji.heh. kto w polsce kupi dokumentację z performance albo dokument konceptualistów.?!

za i przeciw pisze...

U nas wszystko stoi na głowie ,wystawiałam iks razy i jeden galerzysta zaproponował papier,a reszta wychodziła z założenia ze po co,a potem obraz zginął i szukany był rok,dopiero postraszenie prokuratorem pomogło.
Szkoda że nie uczymy się od tych ,którzy maja doświadczenie.

Joanna Zadrożna pisze...

Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.