30 kwietnia, 2013

Maciej Sieńczyk, Iza Tarasewicz i Krzysztof M. Bednarski – to najnowsze premiery ArtBazaar Records

Rok 2013 będzie bardzo ciekawym rokiem w Artbazar Records. Szykuje się rekordowa liczba płyt, które chcemy wydać w ramach naszego projektu „Nagrywamy dźwięki polskiej sztuki”. Niektóre z tych premier mogą Was zaskoczyć. Dziś pierwsze zapowiedzi naszych najbliższych premier.


Produkcja trzech płyt winylowych zbliża się już do końca. Co to za płyty? O wszystkim po kolei… Pierwsza płyta, „Wśród Znajomych”, została przygotowana przez Macieja Sieńczyka. A co na płycie? Otóż Maciek przeczyta pierwszą część swojego opowiadania, znanego już z miesięcznika „Lampa”. Poznamy historię pewnego spotkania towarzyskiego i zasłyszanych tam opowieści, przypowieści i historii opowiadanych przez jego uczestników...

Iza Tarasewicz, która obecnie kończy przygotowania do otwarcia wystawy „Clinamen” w warszawskiej Królikarni , przygotowała dla nas ”Oratorium Arogancji”. Będzie to wyjątkowy projekt rzeźby w postaci dźwiękowej. Jak mówi sama artystka „…materiał do płyty montowałam tak, jakbym rzeźbiła nowy obiekt. Przewodnikiem po tej pracy była raczej intuicja aniżeli techniczne czy muzyczne umiejętności. W projekcie nie posługuję się zdolnościami, ale bezczelnością predestynowania do roli boga - stwórcy. Chciałam udowodnić, przede wszystkim sobie, że sztuka bazuje na ryzyku upadku i ośmieszenia. Stąd mój upór zmierzania ku czemuś, co nie ma wymiernych korzyści ani skutków. Jest eksperymentem.”

I ostatnia z zapowiedzi najbliższych nowości ArtBazaar Records – Krzysztof M. Bednarski dokonał rejestracji „Śpiewów Wielorybów”, poszerzając swój słynny projekt „Moby Dick” o wymiar akustyczny. Tym razem artysta zagrał na swojej rzeźbie Moby Dicka, wydobywając z niej symfonię dźwięków przypominających śpiew wielorybów. Obserwowaliśmy swoistego rodzaju taniec artysty ze swoją pracą, mozolny wysiłek zmuszający do wydobycia z wraku Moby Dicka melodii – dostaliśmy ferię zaskakujących dźwięków.

Oczywiście, jak zawsze w ArtBazaar Records, wszystkie z przygotowywanych przez nas projektów tradycyjnie będą miały swoje autorskie edycje z okładkami przygotowanymi i wykonanymi przez artystów. Warto to na koniec dodać, bo ArtBazaar Records, to nie jest ani tylko i wyłącznie projekt muzyczny, ani tylko plastyczny. Okładki, ręcznie wykonane i często unikatowe, są częścią projektu równie ważną, jak muzyka. To takie małe dzieła sztuki, które też można oprawić w ramki i powiesić na ścianie, ciesząc się ich wizualnością

To nie koniec tegorocznych premier ArtBazaar Records. Trwają prace na kolejnymi. Niektóre są już mocno zaawansowane… Szczegóły już wkrótce.

28 kwietnia, 2013

Artkomiks.pl otwiera rynek kolekcjonerstwa sztuki komiksu

Na naszym rynku pojawiła się pierwsza poważna instytucja wspierająca rozwój kolekcjonerstwa sztuki komiksu portal artkomiks.pl. Działający od kilku miesięcy portal założony przez miłośnika i kolekcjonera plansz komiksowych Marka Kasperskiego to dobrze przygotowana platforma z jednej strony dostarczająca informacje z krajowego i światowego rynku sztuki komiksu z drugiej miejsce gdzie można kupić prace polskich i zagranicznych artystów. Dużym atutem jest staranność  przygotowywanej oferty. Każda z oferowanych prac posiada dokładny opis (technika, rozmiary, pochodzenie), zdjęcie oraz biogram artysty. Bardzo dobre wrażenie robi rosnąca z tygodnia na tydzień oferta portalu z coraz większym udziałem polskich artystów. Kto odwiedzał podobne miejsca w sieci, chociażby liczne w sieci amerykańskie galerie może z satysfakcją zauważyć, iż portal Kasperskiego w różnorodności oferty nie ustępuje najlepszym.


To bardzo dobra inicjatywa. Powoli kończą się pionierskie czasy, kiedy miłośnicy tej formy kolekcjonerstwa musieli podejmować wysiłek wyszukiwania i docierania na własną rękę do artystów, przekonywania ich i proszenia o sprzedaż pracy, ustalania cen i zasad sprzedaży. Pojawienie się tej jak i (mam nadzieje) kolejnych inicjatyw sprawi, że zaczną obowiązywać pewne standardy transakcyjne, cenowe i powoli zacznie się tworzyć rynek obsługujący zainteresowane strony (sprzedających, kupujących, instytucje). Do tego oczywiście daleka droga - cały czas czekamy na galerie prezentujące i dokumentujące prace artystów oraz na instytucje publiczne, które zajęłyby się udostępnianiem i przygotowywaniem wystaw z udziałem sztuki komiksu, działalnością naukową oraz popularyzatorską oraz tworzeniem własnych zbiorów na potrzeby dokumentacji tej formy sztuki.


Na zdjęciach skany plansz jednej z najciekawszych artystek najmłodszego pokolenia artystów komiksowych Joanny Karpowicz, dzięki uprzejmości artkomiks.pl

25 kwietnia, 2013

Warszawski Pitawal Basi Bańdy

Już jutro otwarcie wystawy Basi Bańdy  "Codzienne wiadomości" w Miejscu Projektów Zachęty na ul. Gałczyńskiego 3 w Warszawie. Zapraszamy na wystawę a poniżej tekst towarzyszący wystawie przygotowany przez Magdę Kardasz.


Projekt Basi Bańdy zatytułowany Codzienne wiadomości — Warszawa powstał z myślą o wystawie w Miejscu Projektów Zachęty. Składają się nań kolaże z elementami rysunku i obiekty rzeźbiarskie. Źródłem inspiracji stały się tytuły artykułów czy notek z portalu Gazeta.pl/Warszawa, skrótowo anonsujące mniej lub bardziej znaczące zdarzenia z bieżącego życia miasta. Artystka wymyśliła, że narysuje portret stolicy widzianej z oddalenia. Swoje śledztwo prowadziła z rodzinnej Zielonej Góry, celowo zatrzymując je na poziomie odczytania gazetowego nagłówka — domniemanej esencji danego zdarzenia (już uprzednio przefiltrowanego przez wrażliwość dziennikarza czy jego zamiłowanie do sensacji). To właśnie te krótkie, acz stanowczo brzmiące, nieweryfikowane przez nią komunikaty, stały się pożywką dla fantazji i plastycznej wyobraźni. Ma w nie wgląd także widz wystawy — tytuły poszczególnych kompozycji to właśnie opisane prasowe nagłówki. Bańda z właściwym sobie poczuciem humoru wyławia te goniące za sensacją, czasem wręcz tabloidowo głupie. Wyjęcie z prasowego kontekstu dodatkowo podkreśla ich śmieszność. Oto kilka przykładów: Podpalił stajnię pełną koni w zemście za królika; Przyszedł do pracy z marihuaną. Ukrył ją w majtkach; Podglądają przez kamery, widzą rozboje i seks w fosie; czy coś z okolic Zachęty: Słodka historia na Senatorskiej, cukiernia w domu zdrajcy. Artystka nie tworzy ilustracji do prasowych doniesień, lecz swobodne interpretacje tytułowych stwierdzeń.


W jej wczesnej twórczości odnaleźć możemy obrazy poświęcone odwiedzanym przez nią miastom — Rzepinowi, Rzeszowowi, Krakowowi. Potem utrwalała — w formie rysunkowych i fotograficznych notatek — wrażenia z europejskich metropolii oglądanych w czasie odbytej dzięki stypendium Młoda Polska podróży. Niedawno w Bunkrze Sztuki zrealizowała pierwszą odsłonę tworzonego z dystansu miejskiego projektu, którego bohaterem był Kraków.


Słodkie (cute) czy zabawne przedstawienia Basi Bańdy kryją często drugie — ponure lub wręcz przerażające — dno. W swoich pracach artystka nie tylko interpretuje codzienne błahostki, lecz także odnosi się do realnych problemów życia współczesnego miasta (przykładem może być kolaż zatytułowany: Starsza kobieta upada, personel robi jej awanturę. Półnagą pacjentkę widzi cała poczekalnia, tak wygląda SOR w warszawskim szpitalu.) Pomieszanie poziomów: wysokiego i niskiego, poważnych problemów społecznych i taniej sensacji, okrucieństwa i rzeczy trywialnych to cechy charakterystyczne obrazu współczesnego świata/miasta w obiektywie mediów — zdaje się trafnie konstatować autorka. Tę właściwość widać także w warstwie obrazowej. Jedną z ulubionych artystycznych strategii Bańdy jest zakłócanie decorum przedstawienia.


Podobny zabieg zastosowała artystka przy tworzeniu serii Codzienne wiadomości — Warszawa. Stylizowana jest ona na stare ryciny — kompozycje powstały na pożółkłym papierze. Obrazy — złożone z elementów „znalezionych” (reprodukcji dawnej sztuki, ilustracji książkowych, zdjęć) i rysunkowych — przypominają dawną grafikę lub szkice, komiksy bądź napisy na murach. Pierwsze wrażenie widza to podziw dla harmonii kompozycji, umiejętności odtworzenia klimatu dawnej sztuki. Wnikliwszy ogląd przynosi zwykle zaskoczenie albo nawet lekki szok z powodu odkrycia jakiegoś „niegrzecznego” czy krwawego szczegółu przedstawienia, zmieniającego jego wymowę.


Bohaterami prezentowanych w MPZ kompozycji Bańdy są zwierzęta, ludzie lub ludzko-zwierzęce hybrydy. Zwierzęta są często bohaterami baśni — tych romantycznych, Andersena czy braci Grimm, jak i ezopowych przypowiastek z morałem. W bajkach La Fontaine’a i Krasickiego uosabiały ludzkie typy, wady, namiętności. Fantastyczne, często okrutne wątki inspirowane światem dzikiej przyrody i baśniowymi klimatami pojawiały się już wcześniej w twórczości artystki. Szczególnie wyraźnie ukazała to wystawa Bajka o tym, co wyruszył w świat, żeby nauczyć się bać w olsztyńskim BWA (2011). Składały się na nią akwarele oraz rzeźbiarski obiekt przypominający malowane przez Bańdę stwory. Także na wystawie w MPZ pojawia się podobny zabieg — spalone końskie łby i figura człowieko-zająca wyglądają jakby zeszły z wiszących na ścianach kolaży.

Daleka od moralizatorstwa wystawa Basi Bańdy mówi o złożoności kondycji ludzkiej w jej wymiarze jednostkowym, ale i społecznym, także o człowieku jako części dzikiej natury i miejskiej dżungli. Jest jednocześnie subiektywnym portretem Warszawy, rysowanym przez dowcipną i wyczuloną na absurdy rzeczywistości outsiderkę.




Zdjęcia prac dzięki uprzejmości Basi Bańdy, tekst Magda Kardasz.

23 kwietnia, 2013

Polska scena muzyczna na okładkach kaset - część 7


Cela nr 3 (wydawca Red Culture), technika własna




Cela nr 3 (wydawca Red Culture), technika własna





Cela nr 3 (wydawca Red Culture), technika własna




Chaotic Deterrent (wydawca nieznany), technika własna






Corpus X (wydawca Red Culture), technika własna






4 Kopniętych i Fred (wydawca Red Culture), technika własna




DDT (wydawca PZPR Tapes), technika własna




Deadlock (wydawca Red Culture), technika własna



Defekt Mózgu (wydawca Red Culture), technika własna




Defekt Mózgu (wydawca Red Culture), technika własna




Defekt Mózgu (wydawca Old Punk Tapes), technika własna



Deadlock (wydawca Atomowy Poranek nad PRL), technika własna


Wszystkie zdjęcia ArtBazaar na podstawie oryginałów matryc, kolekcja prywatna.

22 kwietnia, 2013

Jurry w Nowym Jorku

W Nowym Jorku w OKO Gallery trwa pierwsza indywidualna wystawa zagraniczna Jerzego Jurry'ego Zielińskiego (1943-1980). Wystawę przygotowała znana amerykańska kuratorka Alison Gingeras.


Jurry Zieliński, zdaniem organizatorów wystawy, jedna z czołowych postaci europejskiego Pop Artu, „w latach 60. i 70. robił prace o przewrotnej psychologii, nasycone silnie anty-establishmentowym przesłaniem. Radykalizm sztuki Zielinskiego sprawił, że jego dzieło na długo zostało wymazane z mainstreamu polskiej historii sztuki i dopiero teraz zyskuje znaczenie międzynarodowe dzięki swym związkom z szerokim nurtem sztuki powojennej światowej. Dla Zielińskiego wysublimowany język Pop Artu okazał się idealnym nośnikiem charakterystycznego, indywidualnego stylu pełnego dowcipnych i przenikliwych komentarzy do najistotniejszych dylematów epoki”.

Na październik zapowiadana jest szersza prezentacja dzieł artysty w galerii Luxembourg & Dayan w Londynie, jak również ich udział w wystawach międzynarodowych, prezentujących nurt Pop Artu.

Informacje dzięki Galerii Zderzak

19 kwietnia, 2013

Cykl życia kolekcjonera – część 2

Kontynuujemy nasze rozważania nad cyklem rozwoju kolekcjonera. W poprzednim odcinku pisaliśmy o pierwszej fazie kolekcjonowania – dokonaliśmy zakupu pierwszych prac do naszej kolekcji. Motorem tych zakupów jest z reguły potrzeba obcowania wśród rzeczy stymulujących nas wzrokowo ( nie zawsze znaczy to pięknych i estetycznych) lub dekoracyjnych. Większość osób kupujących sztukę kończy swoją działalność na tej pierwszej fazie. Limitem dla nich staje się ilość wolnej powierzchni na ścianie. Dlatego też faza druga naszego cyklu kolekcjonera sprowadza się do pytania:


Ile masz miejsca wolnego na ścianie?

Pytanie to w 2001 roku zadał mi Michał Kaczyński, gdy kupowałem kolejny obraz w Galerii Raster. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy z istoty tego pytania i nawet nie pamiętam, co odpowiedziałem. Jak się okazało, jest to jedno z fundamentalnych pytań na drodze rozwoju kolekcjonera. Czy jesteś w stanie kupić pracę, której nie pokażesz, bo nie masz już wolnego miejsca na ścianie? Czy jesteś w stanie kupić dzieło sztuki, o którym tylko ty będziesz wiedział, nikt tego nie zobaczy i co więcej, musisz znaleźć miejsce, gdzie będziesz to przechowywał.

Nie jest to trywialne zagadnienie. Polskim standardem są mieszkania z ograniczoną „powierzchnią wystawową” i brakiem dodatkowego miejsca na przechowywanie prac artystycznych. Jeśli na moment wrócimy do tego samotnego osobnika z poprzedniego odcinka, który ma się przełamać i wydać pieniądze na coś, co jest przezroczyste społecznie, ale być może jeszcze wytłumaczalne jako element dekoracyjny mieszkania, to już w przypadku kolejnych zakupów, próg akceptacji dzieł dztuki w domu dramatycznie rośnie.

Faza druga charakteryzuje się kilkoma cechami. Jedną z najważniejszych jest to, że kupujemy tylko obiekty, które dadzą się powiesić na ścianie. Czyli poruszamy się wyłącznie w obrębie malarstwa, grafiki, zdjęć. Początkowi kolekcjonerzy czy też osoby poszukujące sztuki dla celów dekoracyjnych, nie zauważają, z drobnymi wyjątkami, innych mediów (przyjdzie na nie czas dopiero w kolejnych fazach). Nie mniej istotną cechą jest magia nazwiska. Nasze pierwsze zakupy to głównie celebryci świata sztuki, głośne medialne nazwiska (Nowosielski, Beksiński, Dwurnik) lub wschodzące gwiazdy młodej sztuki (Sasnal, Maciejowski, Bąkowski). Dzięki zakupowi pracy rozpoznawalnego artysty stajemy się częścią tego innego, lepszego świata. Zaczynamy grać w innej lidze. W końcu u nas w domu wisi Nowosielski.

18 kwietnia, 2013

ms1 OdNowa

Dobiegła końca renowacja dziewiętnastowiecznego Pałacu Maurycego Poznańskiego, czyli historycznej siedziby Muzeum Sztuki w Łodzi. Po dwóch latach od zamknięcia ms1 znów zostanie udostępnione zwiedzającym. Wielkie otwarcie - prezentacja Sali Neoplastycznej w nowej odsłonie oraz wernisaż wystawy „Cezary Bodzianowski. To miejsce nazywa się Jama” - już 26 kwietnia o g. 18.00.


Pałac łódzkiego przemysłowca Maurycego Poznańskiego, mieszczący się przy ulicy Więckowskiego 36, stał się siedzibą łódzkiego Muzeum Sztuki w 1946 roku. Władysławowi Strzemińskiemu powierzono zadanie zaprojektowania i aranżacji przestrzeni, w której miała znaleźć swoje miejsce kolekcja europejskiej awangardy zgromadzona z jego inicjatywy w latach 30.


Sala Neoplastyczna - bo tak ją nazwano - została otwarta dla publiczności wraz z całym Muzeum dwa lata później, od razu stając się główną muzealną atrakcją. Niestety, nie na długo: w roku 1950 polichromie sali zamalowano, a eksponowane w niej dzieła, jako nieodpowiadające oficjalnej stylistyce socjalistycznego realizmu, złożono do magazynów. Sala została jednak zrekonstruowana. W 1960 roku dokonał tego uczeń Strzemińskiego, Bolesław Utkin. Od tego momentu przez niemal pół wieku stanowiła centralny punkt stałej ekspozycji, łódzkiego Muzeum. Tak było aż do 2008 roku, kiedy to stała kolekcja została przeniesiona do nowej siedziby Muzeum, mieszczącej się w historycznej tkalni, nazwanej ms². Wtedy dyrekcja ms postanowiła, że przestrzenie sali mogą stać się punktem odniesienia dla działań innych artystów, którzy wejdą w dialog ze sztuką Władysława Strzemińskiego. Teraz ta wyjątkowa sala po raz kolejny wypełni się realizacjami współczesnych artystów. W ramach nowej odsłony wystawy „Sala Neoplastyczna. Kompozycja otwarta” będzie można obejrzeć prace takich twórców jak: Liam Gillick, Magdalena Fernandez Arriaga, Monika Sosnowska, Nairy Baghramian, Jarosław Fliciński i grupa Twożywo.

Ponowne otwarcie ms1 będzie połączone z wernisażem pierwszej muzealnej retrospektywy Cezarego Bodzianowskiego. Performer jest jedną z bardziej oryginalnych postaci współczesnej sceny artystycznej. Mieszka i pracuje gównie w Łodzi. Dał się poznać jako autor krótkich i dyskretnych działań, ocierających się czasem o granice absurdu i groteski. Wiele z nich rozgrywa się poza przestrzeniami galerii: na ulicy, w sklepie, parku czy innym miejscu publicznym lub nawet prywatnym mieszkaniu. Tego rodzaju działań artysta ma na swoim koncie już ponad tysiąc, przeprowadził je między innymi w Łodzi, Berlinie, Paryżu, Kopenhadze Tel Awiwie, Mediolanie, Nowym Jorku czy Meksyku. W 2004 roku Bodzianowski został laureatem Paszportu „Polityki” przyznanego mu za "fantazję i konsekwencję, za sztukę pogodną, bezinteresowną, wytrącającą nas z rutyny dnia powszedniego". Relacje filmowe oraz fotograficzne z jego efemerycznych interwencji lub, jak woli nazywać je sam Bodzianowski „zdarzeń” wypełnią przestrzenie parteru i pierwszego piętra odrestaurowanej siedziby Muzeum. Celem ekspozycji nie jest jednak skatalogowanie dorobku artysty, ale zaprezentowanie różnych strategii, jakimi posługuje się w swojej grze z rzeczywistością. Wystawie towarzyszy ilustrowany katalog z tekstami Catherine Wood, Adama Szymczyka, Jarosława Suchana i Susanne Titz.

Źródło – materiały prasowe, zdjęcie Sali Neoplastycznej dzięki uprzejmości muzeum

16 kwietnia, 2013

Magiczna noc na otwarciu wystawy Teresy Murak w Dusseldorfie

Tak donoszą nasi przyjaciele, którzy mieli okazję uczestniczyć w otwarciu wystawy "Teresa Murak: Zu wem gehst Du" w Instytucie Polskim w Dusseldorfie. Zapraszamy na krótką relację fotograficzną jaką przygotował dla nas Eric Djajadisastra. Zapraszamy.







12 kwietnia, 2013

Cykl życia polskiego kolekcjonera

Czy tworzeniu kolekcji towarzyszą takie same emocje jak zaczynamy i jak kontynuujemy naszą przygodę? Jak zdobyte doświadczenia wpływają na nasze wybory? Kiedy stajemy się kolekcjonerami?


Chcielibyśmy rozpocząć nowy cykl artykułów zbierających nasze i wasze dotychczasowe doświadczenia. Ciekawi jesteśmy, czy są one uniwersalne, czy ci z was którzy czytają naszego bloga, kolekcjonując, zbierając, kupując sztukę, mają takie same doświadczenia? Nazwaliśmy to cyklem życia polskiego kolekcjonera, gdyż na podstawie naszych doświadczeń bycie kolekcjonerem to nie to samo, kiedy kupuje się pierwszą i setną pracę, to nie to samo w pierwszym i dziesiątym roku kolekcjonowania sztuki najnowszej. Zauważalne są pewne dość wspólne u wielu kolekcjonerów okresy (nazwaliśmy je fazami), której tutaj chcielibyśmy opisać i nazwać. Dzisiaj pierwszy z odcinków. Kolejne w nadchodzących tygodniach.

Faza pierwsza, czyli wiele dróg prowadzi do pierwszego zakupu dzieła sztuki

Pierwszy zakup dzieła sztuki jest jednym z najważniejszych aktów w życiu kolekcjonera. Jakiekolwiek drogi by nas nie doprowadziły do tego miejsca, jest ono bardzo ważne. Pozwala bowiem na pewne psychiczne uwolnienie się od wartości materialnej (jaką są pieniądze i ich siła nabywcza) i zamienienie ich na wartość symboliczną (jaką jest dzieło sztuki). Łatwo kupuje się drogie ubrania, sprzęt sportowy czy lepszy samochód. Nawet przy wysokich cenach, łatwo jest nam uzasadnić potrzebę posiadania czy też wymiany starszego na nowszy egzemplarz (na przykład telewizora). Są to zakupy akceptowalne przez rodzinę czy znajomych. Lub też dopuszczające nas do pożądanych kręgów towarzyskich. Czy też kreujące nasz image (iPad, najnowszy model kultowego samochodu).

A kupno obrazu, fotografii czy rzeźby? W Polsce generalnie jest absolutnie niezauważalne, przezroczyste. W najlepszym wypadku usłyszycie komentarz, że dziecko waszych znajomych podobnie rysuje… Lub też ktoś zacznie sobie przypominać nazwisko malarza, który właśnie umarł… Albo ktoś powie o obrazach zrabowanych podczas kradzieży stulecia. Przełamanie się i zrobienie pierwszego zakupu jest dużym wyzwanie mentalnym. Kupując dzieło sztuki odkładamy bowiem na bok wszystkie inne prestiżowe czy życiowe zakupy. Warto dodać w tym miejscu, że ten pierwszy zakup jest zwykle bardzo emocjonalny. Wyłożyliśmy dużo pieniędzy na ukochane dzieło sztuki i jeszcze nie wiemy, czy naprawdę nam się podoba i czy aby nie jest podrobiony (w domu przypominamy sobie, że mieliśmy zapytać o certyfikat). I z reguły, choć nie zawsze, ten pierwszy krok jest nieudanym zakupem. Na szczęście o tym przekonamy się dopiero za kilka lat.

Z naszych doświadczeń, rozmów z innymi kolekcjonerami wynika, że pierwsze zakupy są z reguły „nietrafione” i zazwyczaj trafiają do domu (na ściany) naszych rodziców. Sentyment do pierwszych zakupów pozostaje, wstyd się do nich przyznać, sprzedać to ciężko, tak więc trafiają albo za przysłowiową szafę albo do rodziców (polska specyfika?). Ci którym udało się trafić z pierwszym zakupem, to prawdziwi szczęśliwcy. Dlaczego te pierwsze zakupy są nietrafione? Gdyż zazwyczaj są albo emocjonalne (marzymy o jakimś „nazwisku” – ja marzyłem o Beksińskim) albo funkcjonalne (zapełniające miejsce na ścianie), albo nie do końca przemyślane. Oczywiście bardzo rzadko ktoś już na tym etapie wie, czego chce, planuje całą kolekcję i ma tak ukształtowany gust, że jest w stanie świadomie dokonać zakupu. Oczywiście strach przed popełnieniem błędu nie powinien powstrzymywać nas przed tym pierwszym zakupem, gdyż jest to inicjacja, przez którą przechodzą wszyscy. Przyniesienie, powieszenie pracy w domu, emocje związane z kontaktem z dziełem sztuki, to pierwsze kolekcjonerskie szlify.

Czy kupując pierwszą prace stajemy się kolekcjonerami? Oczywiście tego jeszcze nie wiemy. Zrobiliśmy pierwszy, najważniejszy krok, zakończyła się pierwsza faza. Kolejne zakupy będą łatwiejsze, będą już czym innym motywowane. Ale o tym w następnym odcinku. Tymczasem czekamy na wasze komentarze na blogu i na Facebooku.

11 kwietnia, 2013

"Powrót do domu" krakowskich artystów

 Już jutro 12 kwietnia w Krakowie premiera interesującej wystawy grupowej artystów związanych z Krakowem „Powrót do domu”. Poprosiliśmy o krótką rozmowę o wystawie jej kuratora Dawida Radziszewskiego.

Jak udało Ci się namówić taki „zestaw” artystów do wzięcia udziału w wystawie? Czy zadecydował temat wystawy?

Z większością tych artystów pracowałem wcześniej, z częścią nie pracowałem, ale się znamy. Odbyłem 12 spotkać i wszyscy się zgodzili. Chciałem zrobić wystawę, która jest też podróżą w miejsca i historie, które mnie interesują. Bardzo lubię Kraków, mam tu rodzinę i przyjaciół, często tu przyjeżdżam, trochę się interesuję historią tego miasta. Zrobiłem w Krakowie kilka wystaw, ale chciałem zrobić coś co w większym niż mniejszym stopniu będzie dotyczyć tego miasta. Ten powrót do domu, nad ranem z Pięknego Psa czy innych tego typu miejsc jest w pewien sposób wspólnym doświadczeniem prawie wszystkich, których tu znam. Uczestnicy wystawy również go doświadczyli, ale w sumie zdecydowało co innego. Chciałem zrobić wystawę, z tymi z spośród artystów mieszkających tutaj, których najbardziej cenie.

 

Czym jest tytułowy Powrót do domu? Jak rozumiem wystawa związana jest z Krakowem i artystami którzy tutaj zaczynali swoją karierę?


Wszyscy artyści, którzy biorą udział mieszkają w Krakowie, albo mieszkali tam do niedawna. Agnieszka Polska i Janek Simon wyjechali kilka miesięcy temu do Warszawy. Ten tytułowy powrót do domu to taki, który odbywa się o 5 czy 6 rano, gdy spotyka się życie nocne z prozaiczną podróżą tramwajem do zakładów pracy. Miasto wtedy jest niemal puste, a na ulice wyjeżdżają polewaczki.

Rozmawiałeś z artystami? Czy Kraków jest dla nich domem, miejscem powrotów, towarzyskim centrum czy bardziej miejscem pracy, dostępem do instytucji kulturalnych, pracowni? Czy może jeszcze czymś innym?

Artyści mają dość ambiwalenty stosunek do tego miasta. Myślę, że przeważa takie poczucie bycia zakładnikiem tego miasta, w sumie jakoś tam się na ten Kraków narzeka, ale jednak ciężko się wyprowadzić. To jest troche inaczej niż w Poznaniu, gdzie mieszkałem przez prawie 10 lat, czy w Warszawie, gdzie mieszkam teraz. Jakoś stąd trudniej wyjechać. Mimo wszystko, to dobre miejsce do życia. Nie chce powtarzać obiegowych opinii o tym mieście, ale rzeczywiście jest tu wszędzie blisko, wszyscy mieszkają w centrum i ogólnie nie ma pośpiechu. Być może to, że jest tak przyjemnie sprawia, że nie dzieje się tu na polu sztuki tyle, co mogłoby się dziać, szczególnie w sektorze prywatnym. Środowisko sztuki jest tu też bardziej zwarte niż gdzie indziej i chyba dużo bardziej się lubią między sobą, niż w innych miastach.



Widzisz jakieś inne związki łączące tych artystów? Poza oczywiście faktem, że mieszkają lub mieszkali w Krakowie?


Większość artystów, których zaprosiłem zajmuje się malarstwem. Myślę jednak, że szukanie wspólnego mianownika jest dość chybione. To co ich łączy, to fakt, że to świetnie artyści.

Ciekawe jest też miejsce gdzie będą pokazane te prace. Skąd pomysł na to miejsce?

Miejsce jest bardzo interesujące i pomimo tego, że to znajdujący się w niemal pod Wawel duży gmach, jest umiarkowanie rozpoznawalny w Krakowie. W XIX wieku było tam towarzystwo dobroczynności, przed towarzystwem był tam klasztor ss Koletek. Po wojnie mieściła się tam szkoła medyczna. Znajdująca się w budynku duża kaplica została przerobiona na sale gimnastyczną. Po 1989 roku była tam tymczasowa siedziba opery, a teraz budynek stoi pusty. Firma, która go kupiła zaproponowała Fundacji Sztuk Wizualnych realizację tam wystawy, a fundacja zaprosiła mnie do jej realizacji.





"Powrót do domu"

Wystawa w dawnym klasztorze ss. Koletek w Krakowie.
Wernisaż w piątek, 12 kwietnia, o godz. 20:30.

Artyści:
Rafał Bujnowski
Łukasz Jastrubczak
Tomasz Kowalski
Marcin Maciejowski
Bartek Materka
Krzysztof Mężyk
Mikołaj Moskal
Agnieszka Polska
Paweł Książek
Wilhelm Sasnal
Jane Simon
Jakub Julian Ziółkowski

Kurator: Dawid Radziszewski

Organizator: Fundacja Sztuk Wizualnych

Lokalizacja: Angel Wawel, ul. Koletek 12
Wystawa czynna: 13.04–5.05.2013, wt-pt: 15-19, sob-nd: 12-19
Wernisaż: piątek, 12.04.2013, g. 20:30

09 kwietnia, 2013

Alfabet Sieńczyka – W jak wijąca się droga

Wijąca się droga czy rzeka to jeden z często występujących elementów krajobrazów sieńczykowskich. Jest też istotnym elementem w twórczości literackiej czy komiksowej artysty, motorem akcji, który inicjuje pewne wydarzenia. Tu spotykają się bohaterowie jego fantazji, tu można znaleźć niespodzianki wyrzucane czy tez gubione przez chłopów jadących gdzieś furmankami.


Na zdjęciu powyżej malutkie arcydzieło Macieja Sieńczyka, praca która skupia w sobie najlepsze elementy jego twórczości – droga wijąca się aż po horyzont, postać chłopca biegnącego drogą, pojazd mechaniczny i towarzysząca temu wszystkiemu przyroda. Wszystko to zatopione w ogromnej ciszy.


Alfabet Sieńczyka powróci z literą M.

08 kwietnia, 2013

,,Opowieść o tych i o tamtych" Michała Chudzickiego w Bunkrze Sztuki

Zapraszamy na relację z wystawy Michała Chudzickiego w krakowskim Bunkrze Sztuki.











Zdjęcia wykonała Klaudia Mazur. Zdjęcia dzięki uprzejmości Poland-art.

05 kwietnia, 2013

Z (przyszłej) półki kolekcjonera - Art Now Vol.4

Od poprzedniej, trzeciej edycji Art Now minęły już ponad 4 lata. Nadszedł więc czas, by ukazała się kolejna, czwarta edycja tego kultowego już wydawnictwa Taschena. Pierwotnie książka miała się ukazać na wiosnę, ale tak jak przyjście wiosny się przesunęło, tak i niemieckie wydawnictwo przesunęło wydanie „Art Now! 4” na koniec maja (według jednych źródeł) lub początek sierpnia (według innych). 
Ale książka ukaże się, już wiadomo, jaka praca znajdzie się na jej okładce (Cindy Sherman) oraz jakich artystów wybrał Hans Werner Holzwarth, który był autorem również i trzeciego wydania tej książki. W poprzedniej, trzeciej edycji tej książki znalazła się czwórka polskich artystek i artystów – Paweł Althamer, Paulina Ołowska, Wilhelm Sasnal i Piotr Uklański. Teraz z tej czwórki ostała się dwójka – Sasnal i Uklański. Oczywiście nie zmieniła się koncepcja tej książki znana już od czterech edycji (przed Art Now było "Art at the Turn of Millenium”) wydanych w ciągu ostatnich 14 lat. Na jednej stronie omówienie dorobku artysty, a na trzech następnych (bądź pięciu, jeśli artystka bądź artysta są bardzo ważni) pokazanie jego (lub jej ) prac. Nie jest to może zbyt odkrywczy format, ale już jest kopiowany przez wiele innych wydawnictw (jak choćby Vitamin brytyjskiego Phaidona). 
Tak więc na książkę musimy poczekać do maja bądź sierpnia. 
A tymczasem lista artystów, których omówienie znajdzie się w Art Now vol. 4: Adel Abdessemed, Ai Weiwei, Doug Aitken, Allora & Calzadilla, Darren Almond, David Altmejd, Francis Alÿs, Cory Arcangel, Tauba Auerbach, John Baldessari, Matthew Barney, Georg Baselitz, Karla Black, Cosima von Bonin, Monica Bonvicini, Cecily Brown, Glenn Brown, André Butzer, Cai Guo-Qiang, Maurizio Cattelan, Chuck Close, George Condo, Tacita Dean, Nathalie Djurberg, Peter Doig, Marlene Dumas, Olafur Eliasson, Elmgreen & Dragset, Urs Fischer, Fischli/Weiss, Walton Ford, Günther Förg, Tom Friedman, Katherina Fritsch, Cyprien Gaillard, Theaster Gates, Luis Gispert, Douglas Gordon, Mark Grotjahn, Subodh Gupta, Andreas Gursky, Rachel Harrison, Mona Hatoum, Richard Hawkins, Arturo Herrera, Charline von Heyl, Damien Hirst, Thomas Hirschhorn, David Hockney, Carsten Höller, Thomas Houseago, Gary Hume, Anish Kapoor, Mike Kelley, Ellsworth Kelly, Jeff Koons, Barbara Kruger, Klara Lidén, Christian Marclay, Brice Marden, Marepe, Beatriz Milhazes, Takashi Murakami, Bruce Nauman, Ernesto Neto, Tim Noble & Sue Webster, David Noonan, Albert Oehlen, Chris Ofili, Gabriel Orozco, Otolith Group, Jorge Pardo, Philippe Parreno, Raymond Pettibon, Elizabeth Peyton, Richard Phillips, Richard Prince, Michael Raedecker, Neo Rauch, Anselm Reyle, Gerhard Richter, Ruby Sterling, Ed Ruscha, Mark Ryden, Anri Sala, Wilhelm Sasnal, Cindy Sherman, Simon Starling, Rudolf Stingel, Thomas Struth, Mickalene Thomas, Wolfgang Tillmans, Gert & Uwe Tobias, Janaina Tschäpe, Luc Tuymans, Keith Tyson, Piotr Uklański, Adrián Villar Rojas, Danh Vo, Kara Walker, Jeff Wall, Rebecca Warren, Pae White, Christopher Wool, Haegue Yang, Yang Fudong, Zeng Fanzhi.

03 kwietnia, 2013

Kolekcja Henry Buhla

W połowie grudnia w Nowym Jorku w domu aukcyjnym Sotheby’s miała miejsce wystawa a potem sprzedaż części prac z ogromnej kolekcji fotografii znanego nowojorskiego kolekcjonera Henry Buhla. Kolekcja Buhla to przekrój historii fotografii od końca 19 wieku do czasów nam współczesnych. To co ją wyróżnia spośród wielu podobnych kolekcji to motyw przewodni kolekcji i swoistego rodzaju obsesja właściciela na temat dłoni. Znakomita większość prac jakie posiada to zdjęcia ludzkich dłoni. Przeglądając katalog aukcyjny, można zobaczyć film  z domu kolekcjonera gdzie te dłonie są w postaci zdjęć, rzeźby, instalacji dosłownie wszędzie.


Henry Buhl zawodowo zajmował się zdjęciami ślubnymi. Namówiony przez znajomego marszanda zaczął kolekcjonować fotografię. Motyw dłoni na tyle go zainspirował, że zaczął systematycznie budować swoją kolekcję w oparciu o ten właśnie temat. Z czasem gdziekolwiek na świecie pojawiła się wystawa gdzie na zdjęciu można zobaczyć było dłonie, znajomi marszandzi wykręcali numer do Buhl’a oferując taką pracę do jego kolekcji.


W kolekcji znajdziemy prace takich artystów jak Andy Warhol, Ansel Adams, Robert Mapplethorpe, Andre Kertesz, Man Ray, Herbert Bayer, Alexander Rodchenko, Laszko Maholy-Nagy, Alfred Stieglitz, Maurizio Cattelan, Andreas Gursky czy Cindy Sherman.

Znajdziemy też polskie akcenty prace Janusza Brzeskiego czy też Witkacego.









Na zdjęciach odpowiednio prace: Man Ray, Andre Kertesz, Herbert Baker, Alexander Rodchenko, Laszko Maholy-Nagy, Janusz Brzeski, Alfred Stieglitz,  Maurizio Cattelan, Robert Mapplethorpe, Cindy Sherman ,Witkacy. Zdjęcia dzięki uprzejmości Sotheby’s.