31 stycznia, 2012

Spotkanie okolicznościowe z Gruppą

W ubiegłą środę w warszawskiej galerii appendix2 miało miejsce spotkanie okolicznościowe (przy okazji trwającej tam wystawy) z członkami słynnej Gruppy. Niestety nie dotarli wszyscy artyści, ale i tak zebrana publiczność miała okazję posmakowania czy też otarcia się o coś co pozostało z legendarnych wystąpień Gruppy.

Spotkanie miało formę auto-wywiadu. Można było usłyszeć odpowiedź min, na takie pytania:

Jakie były nasze inspiracje i nasi idole?
Rola literatury w postawie artystycznej Gruppy.
Jaka była rola testosteronu w twórczości Gruppy?
Jakie były powody spotkania Gruppy i Łodzi Kaliskiej w Łodzi? I co z tego wynikło?
Jakie było pierwsze spotkanie Gruppy z Kołem Klipsa i jakie następne?
Jakie było poczucie humoru Gruppy?
Kto nam się bardziej podoba: Jarosław Modzelewski, Marek Janiak, Andrzej Świetlik i dlaczego?Dlaczego Ryszard Wożniak namalował obraz “Nowa fala popierdala”?
Dlaczego Paweł Sosnowski powiedział, że twórczość Gruppy była celnym rzutemgranatem w szambo? I co miał na myśli, jeżeli w ogóle myślał?
Lista osób o których dobrze mówimy.
Cytaty z Gierowskiego.





Zdjęcia dzięki uprzejmości galerii appendix2

27 stycznia, 2012

Surrealistyczne Gotham City, czyli otwarcie wystawy Jakuba Juliana Ziółkowskiego

Jakub Julian Ziółkowski jest jednym z naszych ulubionych artystów. Już w 2006 roku trafił do rubryki „Na naszym radarze” i nadal z ciekawością obserwujemy rozwój jego twórczości. W jego malarstwie od tego czasu zmieniło się wiele – niektóre prace „wyszły” z obrazu stając się trójwymiarowe, pojawiły się rzeźby, malowane maski afrykańskie – ale nadal, kontemplując jego twórczość, jesteśmy w świecie wibrujących kolorów, fantasmagorycznych postaci, walki dobra ze złem i, co bardzo charakterystyczne dla Jakuba, dużej dawki, często złośliwego i czarnego humoru.Z przyjemnością zapowiadamy otwieraną dzisiaj w Fundacji Galerii Foksal wystawę najnowszych prac Jakuba Juliana Ziółkowskiego, składającą się w większości z portretów. W mrocznej przestrzeni galerii postaci pojawia się ogromna dominująca „Wielka Matka” czy postać transseksualisty z papierosem i muszką na szyi. Kto jeszcze? Zobaczcie sami od dziś wieczorem.
Warto zaznaczyć, że poprzednia jego wystawa w tej galerii, zatytułowana „Wypchane kolano, utykający kolor”, miała miejsce aż siedem lat temu, w 2005 roku. I również warto dodać, że od tego czasu Jakub miał tylko trzy wystawy indywidualne w naszym kraju – w krakowskiej galerii F.A.I.T w 2007 roku oraz w warszawskiej Zachęcie i we wrocławskiej BWA w 2010 roku. A na świecie wystawiał w Londynie, Nowym Jorku, Genewie, Zurychu, San Francisco, Gwangju, Atenach i w wielu, wielu innych miejscach.

Otwarcie wystawy Jakuba Juliana Ziółkowskiego, zatytułowanej „Skóra i chleb” odbędzie się dziś o godzinie 18 w Fundacji Galerii Foksal w Warszawie przy ulicy Górskiego 1A. Dla tych, którzy dziś nie dotrą, wystawa czynna będzie do 9 marca 2012 roku.

Na zdjęciach najnowsze prace Jakuba Juliana Ziółkowskiego: „Jacek Szczęka”, „Łowca” oraz „Starość” dzięki uprzejmości Fundacji Galerii Foksal.

26 stycznia, 2012

Z półki kolekcjonera - Ari Uran "Bus"


Wydawnictwo Morava Honzy Zamojskiego nie zwalnia tempa. Już w styczniu wydaje swoją pierwszą pozycję w 2012 roku – „Bus”, mieszkającego w Nowym Jorku i reprezentowanego przez znakomitą galerię Gavin Brown, Ari Urana (MRV 11).
Jak pisze Honza: „otwierając książkę wchodzimy do tytułowego „BUS’a”, siadamy na tylnym siedzeniu i z dystansem wszystkowiedzącego narratora zaczynamy obserwować i notować. Bohaterowie pojawiają się i znikają, wsłuchujemy się w strzępki prywatnych opowieści oraz w newsy z wielkiego świata. Absurdalne sytuacje kumulują się odmierzane regularnością następujących po sobie przystanków, a początkowy chaos zaczyna nabierać sensu. Wielu sensów.
Trzeba też zaznaczyć, że Wydawnictwo Morava robi się coraz bardziej międzynarodowe i dzieje się to nawet bez „Paszportu Polityki”, do której to nagrody nominowany był Honza, ale powędrowała ona ostatecznie do Nicolasa Grospierre’a. Książka jest wydana tylko po angielsku, lista dystrybutorów za granicą jest dłuższa od polskiej, a i nakład jest imponujący jak na „artist book” – aż 500 egzemplarzy.
Polecamy „Bus” Ari Urana.
Edycja: Uri Aran, Honza Zamojski
Fotografie: David Godbold, Thomas Müller, Tom Powel, Adam Reich, Max Yawney
Projekt i skład: Honza Zamojski
ISBN: 978-83-933762-2-3
——————-
format: 200 x 280 mm, 80 str., druk offsetowy, oprawa twarda, płótno
kolor: CMYK + BW
nakład: 500
język: angielski

25 stycznia, 2012

Occupy Wall Street – ikonografia protestu

Z dużym zainteresowaniem śledzimy rozlewające się w wielu miejscach na świecie protesty społeczne. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy dotyczyły one wielu ważnych kwestii -bezrobocia (Hiszpania, Londyn), wolności (Afryka) nierówności podziału dochodów i wpływów (USA) ostatnio uregulowań prawnych dotyczących praw autorskich (ACTA min w Polsce). Oczywiście szczególne zainteresowanie zwracamy na wizualną i ikonograficzną formę protestów. Co ciekawe pewne elementy graficzne pojawiają się w wielu miejscach protestów. Najbardziej znanym jest maska jaką zakładają uczestnicy. Maska została „przejęta” z komiksu Alana Moore'a. Akcja komiksu dzieje się w totalitarnej Anglii, gdzie społeczeństwo jest zastraszane i manipulowane przez aparat władzy. Jedyną osobą, która stawia opór jest tajemniczy V, powstaniec ukrywający się za maską „hiszpańskiej” twarzy. V chce doprowadzić do przewrotu społeczno-politycznego w kraju, jednocześnie dążąc do własnej zemsty.

Drugą ikoną zaadaptowaną przez protestujących jest postać w garniturze bez twarzy. Postać Anonymous, czyli również postać anonimowego obywatela upominającego się o swoje prawa, walczącego z systemem.


Najdłużej trwający protest Occupy Wall Street (w Nowym Jorku) przynosi najwięcej materiału graficznego (można z tego zebrać bardzo interesującą kolekcję). Oczywiście i tu najczęściej pojawia się maska V, postać w garniturze bez twarzy. Ikoną fotograficzną tego protestu zostało zdjęcie Stephenie Keith (pisaliśmy o tym już wcześniej) przedstawiające scenę aresztowania młodej Amerykanki.



Wśród ikon tego protestu można znaleźć flagę amerykańską gdzie zamiast gwiazd pojawiają się symbole amerykańskich korporacji.



Oraz cała rzeszę plakatów, ulotek i grafik tworzonych przez uczestników i sympatyków protestu.























Na zdjęciach
1. Maska V
2. Shepard Fairey Corporate Violence, kolekcja prywatna
3. Stephenie Keith, 2011, kolekcja prywatna

4. Flaga korporacyjna Ameryki
5. Plakat "OCCUPY WALL STREET" POSTER, Kevin Doyle
6. Plakat "OCCUPY WALL STREET" POSTER, Kevin Doyle
7. OCCUPY WALL STREET poster by Lalo Alcaraz
8. Plakaty i ulotki z Nowego Jorku, kolekcja prywatna



24 stycznia, 2012

Paweł Śliwiński w Zielonej, Londynie, Art Review i Zabludowicz Collection

Początek roku przyniósł nam eksplozję informacji i wydarzeń związanych z Pawłem Śliwińskim. Niewiele można było się dowiedzieć na temat najnowszych prac Pawła od Kuby Banasiaka (właściciela reprezentującej artystę galerii Kolonie) gdyż podpytywany przez nas odpowiadał tajemniczo „maluje”. Przyciśnięty na Salonie Zimowym powiedział „będzie dobrze”.

No i jest dobrze a nawet bardzo dobrze. Zaczęło się, w ostatnich tygodniach grudnia 2011, od pierwszej indywidualnej wystawy w Zjednoczonym Królestwie w londyńskiej galerii Suplement. W najnowszym numerze Art. Review w comiesięcznym "maratonie recenzenckim", ukazała się recenzja wystawy Pawła. Recenzja bardzo pochlebna.



Chwilę później otwarcie indywidualnej wystawa w BWA w Zielonej Górze (wystawa otwarta do końca stycznia), której towarzyszy katalog z najnowszymi pracami artysty. I na koniec dosyć elektryzująca informacja, iż dwie prace Śliwińskiego (obraz i olej na papierze zostały zakupione do Zabludowicz Collection - jednej z najlepszych i najbardziej znanych kolekcji sztuki współczesnej na świecie (właścicieli min. Wielkiej Bitwy pod Stołem Ziółkowskiego).


Zdjęcia prac dzięki uprzejmości galerii Kolonie.

23 stycznia, 2012

Wiadomość od Małgorzaty Ostrowskiej

Pogniecione, naddarte, lekko zamoczone – w takiej formie przyszło do mnie zdjęcie Poli Dwurnik ucharakteryzowanej na liderkę zespołu Lombard Małgorzatę Ostrowską. Mogło być wysłane w latach 80tych, mogło przejść kilka koncertów zanim zostało podpisane przez artystkę, mogło być szpilkami przyczepione do maty ze zdjęciami ulubionych zespołów, mogło być wklejone do zeszytu ze skarbami nastolatka czasu PRLu… W ostatnim tygodniu pojawiło się w skrzynce pocztowej 35 osób do których Pola nieregularnie wysyła wiadomości od Edie S.

Już cztery lata Pola Dwurnik w ten sposób tworzy i kontynuuje swój projekt Message from Edie S. Raz na jakiś czas wysyła do grona znajomych, rodziny, osób związanych ze sztuką tego rodzaju przesyłkę (może to być limitowana edycja zdjęć, pocztówka, plakat). Projekt nawiązujący do koncepcji „sztuki poczty” jest jednym z najciekawszych, istniejących tego typu projektów w Polsce.

Tym razem mamy Małgorzatę Ostrowską i lata 80te..znakomite!

20 stycznia, 2012

Poznań Gallery Weekend startuje dziś...

Już dziś w Poznaniu rozpoczyna się Gallery Weekend. Nie będzie to jednak impreza znana z Berlina, Warszawy, Nowego Jorku czy Wiednia – czyli „pospolite ruszenie” galerii w mieście. Gallery Weekend organizują i biorą w nim udział tylko dwie galerie – poznańskie: Pies i Stereo. A przecież jest więcej galerii w mieście, jak sami organizatorzy weekendu piszą, położonym w połowie drogi między Warszawą a Berlinem.

Ale i tak warto pokusić się o podróż do Poznania – bo oprócz weekendu w Psie i Stereo oraz imprez towarzyszących można obejrzeć wystawę w Galerii Arsenał „Arbeitdisziplin. Duch sztuki poznańskiej około 2012 roku” (zobacztutaj) . A w Psie w wystawie wezmą udział Łukasz Jastrubczak, Marta Tomasik, Marcin Zarzeka oraz Krzysztof Kaczmarek. W Stereo: Wojciech Bąkowski, Piotr Bosacki, Iza Tarasewicz, Gizella Mickiewicz i Magda Starska. Dziś o 22 w Kisielicach zagra Dawid Szczęsny, czyli „połowa” Niwei. A to nie koniec atrakcji. Więcej o nich można przeczytać na stronie www.poznangalleryweekend.pl

W imieniu organizatorów: Dawida Radziszewskiego z Psa i Zuzanny Hadryś i Michała Lasoty ze Stereo, serdecznie zapraszamy do Poznania. Galerie będą otwarte również w niedzielę.

Na zdjęciu: plakat Poznań Gallery Weekend autorstwa Wojciecha Bąkowskiego

18 stycznia, 2012

Nicolas Grospierre zdobył Paszport Polityki w dziedzinie sztuk wizualnych

Nicolas Grospierre, pokonując Artura Malewskiego i Honzę Zamojskiego, zdobył w tym roku Paszport Polityki w dziedzinie sztuk wizualnych. Urodzony w 1975 roku w Genewie jest drugim urodzonym poza Polską artystą sztuk wizualnych, który otrzymał to wyróżnienie (pierwszy był Stasys Eidrigevicius w 1993 roku. Tworzący fotograficzne projekty (często przestrzenne, jak pokazana w 2007 roku Pałacu Książki na warszawskiej Woli „Biblioteka” czy pokazany w Location One w Nowym Jorku i BWA Warszawa „Bank”). Nie jest to pierwsze wyróżnienie dla Grospierra. W 2008 r. wraz z Grzegorzem Piątkiem, Jarosławem Trybusiem i Kobasem Laksą zdobył Złotego Lwa na Biennale Architektury w Wenecji. Galeria reprezentująca artystę - BWA Warszawa, przedłużyła do 11 lutego wystawę Grospierra, którą można oglądać od środy do soboty od godziny 15 do 19.

W ubiegłym roku Paszport Polityki w dziedzinie sztuk wizualnych zdobył Wojciech Bąkowski.

Paszporty Polityki w tym roku w pozostałych kategoriach zdobyli: Mikołaj Łoziński w literaturze, Rafał Lewandowski w filmie, Krzysztof Gorbaczewski w teatrze, Aleksandra Kuls w muzyce poważnej i ex equo Julia Marcel i Maciej Szajkowski w muzyce popularnej. A nagrodą specjalną Kreatora Kultury nagrodzono Jerzego Jarockiego.

Wszystkim nagrodzonym gratulujemy!

17 stycznia, 2012

Czy sztuka współczesna to dobry "produkt inwestycyjny"?

Bardzo ciekawą dyskusję można obecnie znaleźć w mediach anglosaskich. Dotyczy ona tematu, który ostatnio pojawił się również w naszych mediach. Oczywiście chodzi o to, czy sztuka, w szczególności sztuka współczesna i najnowsza, to dobry „produkt inwestycyjny”. Polskim dziennikarzom brakuje niestety wiedzy na temat rynku sztuki, więc w większości przypadków po prostu przepisują, co otrzymali od firm zainteresowanych artykułami na ten temat.
Tymczasem dziennikarze anglosascy mają do czynienia z rynkiem sztuki o dziesiątków lat, widzieli już wiele spektakularnych wzlotów i jeszcze więcej bolesnych upadków – mają więc do tematu większy dystans. Niemniej i tam, zdania są podzielone – choć większość uważa, że sztuka to bardzo „ryzykowny interes”.
Ostatnią dyskusję rozpętał kolumnista „Financial Times” Patrick Mathurin, który na podstawie wzrostu indeksu Mei Moses (najpopularniejszy indeks wzrostu cen sztuki, tworzony na podstawie notowań aukcyjnych), wysnuł wniosek o wyższości inwestycji w sztukę nad, na przykład rynkiem giełdowym czy obligacji.
Bardzo szybko odpowiedział dziennikarz Reutersa Felix Salmon – który od lat argumentuje, że sztuka nie jest inwestycją. Jest droga w utrzymaniu (ubezpieczenie, magazyny, zysk przynosi tylko w momencie sprzedaży). Na dodatek sztuka to rynek dóbr unikatowych (lub krótkich edycji) i po prostu poszczególnych segmentów po prostu nie da się porównać.
Do tego dołożyła swoje pisząca o rynku sztuki na portalu Artinfo.com Shane Ferro. Zauważyła, że tak naprawdę sztuka może być inwestycją jedynie dla tych, którzy mają albo mnóstwo pieniędzy albo jeszcze więcej czasu i wiedzy. Bez jednego z tych dwóch elementów jesteśmy skazani raczej na porażkę, albo przynajmniej nie odniesiemy spektakularnego sukcesu. Dlaczego pieniądze? Bo najbardziej drożeją prace najlepsze, czyli najdroższe, a dodatkowo najbogatszych ludzi stać na „finansową” porażkę w przypadku popełnienia błędu. A wiedza i czas? Bo oczywiście można próbować wyszukiwać okazję, znajdować artystów niedoszacowanych, nieodkrytych przez rynek, młodych na początku kariery. Ale nie łudźmy się, „nowych Sasnali” na ulicy czy na aukcji młodej sztuki nie znajdziemy.
Dyskusja na temat inwestycyjnych aspektów sztuki najnowszej będzie trwała tak długo jak będzie istniał rynek. Dlatego zanim zdecydujemy się na włożenie naszych oszczędności w sztukę – poczytajmy trochę różnych opinii na ten temat. I to tych pisanych przez specjalistów od rynku, a nie od PR.

10 stycznia, 2012

Czy to będzie torebka w groszki? czyli Yayoi Kusama projektuje dla Louis Vuitton

Po dwóch mężczyznach - Richardzie Prince i Takashi Murakami nadszedł w końcu czas na kobietę. Będzie nią Japonka Yayoi Kusama – a mówimy oczywiście o nowej, „artystycznej” linii firmy słynnej ze swoich torebek z jeszcze słynniejszym logo – czyli o Louis Vuitton.
Oczywiście nie znamy jeszcze szczegółów, ani tego, jak wyglądać będą torebki i różne inne akcesoria zaprojektowane przez słynną japońską artystkę, ale wiadomo już że produkty LV sygnowane przez Kusamę trafią do sklepów w czerwcu. Oczywiście wszystkie sklepy oprócz produktów pokażą również witryny zaprojektowane przez artystkę.
Louis Vuitton i jego dyrektor artystyczny Marc Jacobs chcą wykorzystać zapewne wyjątkowy rok dla 82 letniej już dziś artystki, która znana jest przede wszystkim z tworzenia niesamowitych przestrzeni i obiektów z użyciem różnej wielkości kropek (najczęściej białych na czerwonym tle lub odwrotnie, ale były także inne kombinacje kolorystyczne). Część wystaw (w Tate Modern w Londynie oraz w Whithey Musem w Nowym Jorku) będzie zresztą sponsorował właśnie LV. A oprócz tego właśnie skończyła się (wczoraj) solowa wystawa w Centre Pompidou. Czy można wyobrazić sobie więcej szumu medialnego wokół Kusamy?
A przecież oprócz wartości artystycznej jej prac i informacji w mediach o wystawach, równie ważne jest też to, że Kusama jest Japonką (podobnie jak jej „poprzednik” czyli Murakami), a Japonia to jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy, rynek dla Vuittona. Japonki „obwieszone” torebkami z logo LV można spotkać na całym świecie, od Toki do San Francisco.
Dodatkowym atutem jest też oczywiście sukces rynkowy artystki, której praca w 2008 roku została sprzedana na aukcji w Christie’s za 5,1 miliona dolarów to był rekord aukcyjnym dla pracy żyjącej artystki. Czy podobny sukces osiągnie Kusama z Louis Vuitton w kryzysowym 2012 roku? Czy zadziała „efekt szminki” w kryzysie i kobiety na całym świecie będą chciały mieć torebkę (pewnie czerwoną w białe groszki, ale może i w innych kolorach)?
Zobaczymy już za pół roku.

09 stycznia, 2012

Już jutro projekt Jana Głuszaka Dagaramy w szklanej klatce w Instytucie Awangardy


Już jutro o godzinie 18 w Instytucie Awangardy w Warszawie będzie miał miejsce wernisaż wystawy futurystycznych wizji architektonicznych i urbanistycznych Jana Głuszaka Dagaramy „Z trudu słońca”. Wystawa ta jest równocześnie epilogiem tarnowskiej wystawy „Tarnów. 1000 lat nowoczesności”, która latem 2011 roku zawojowała przestrzeń publiczną tego miasta. Z kolei rok wcześniej Wydawnictwo 40 000 Malarzy wydało książkę pod tym samym tytułem, co wystawa. Znalazły się w niej również projekty Głuszaka Dagaramy.

Kim był urodzony w w 1937 roku Tarnowie Jan Głuszak Dagarama? Uznaje się go za jednego z najwybitniejszych twórców polskiej architektury futurologicznej. Od początku lat 60. tworzył fantastyczne wizje architektoniczne i urbanistyczne. Projektował gmachy o kilkukilometrowej wysokości, miasta pływające na oceanie, czy - w późniejszym okresie - architekturę nomadyczną. Dedykował je, między innymi, miastu Nowy Jork, Moskwie, Tokio oraz Humanopolis – idealnemu miastu według własnej koncepcji. Dagarma tworzył tylko przez dwadzieścia lat, nękany chorobą psychiczną, przez którą musiał przerwać studia na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej. Zmarł w 2000 roku.

Wystawa w szklanym pawilonie Instytutu Awangardy, na szczycie bloku przy al. Solidarności w przekrojowy sposób ukazuje jego zainteresowania architekturą przyszłości. Składa się na nią killkanaście prac wypożyczonych z Muzeum Architektury we Wrocławiu, Muzeum Okręgowego w Tarnowie oraz od osób prywatnych.

Wystawa „Z trudu słońca” jest epilogiem trwającego niemal dwa lata projektu Tarnów. 1000 lat nowoczesności. Więcej o wystawie w Tarnowie latem ubiegłego roku możecie zobaczyć tutaj.

kuratorzy: Ewa Łączyńska-Widz, Dawid Radziszewski

Instytut Awangardy; Al.Solidarności 64 m.118, Warszawa

wystawa czynna do 10 lutego 2012 w czwartek, piątek, sobotę od 16.00 do 19.00.

05 stycznia, 2012

Śniadanie przyjaciela - Jerzy Lewczyński

To zdjęcie powstało miesiąc, może dwa przed tragiczną śmiercią Zdzisława Beksińskiego. Jerzy Lewczyński zawsze podczas wizyty w Warszawie zaglądał do Beksińskiego, aby choćby przez chwilę porozmawiać o rodzinie, znajomych rzadziej o pracy. Tego dnia Beksiński musiał wyjść na chwile, aby załatwić jakieś sprawy. Lewczyński został sam w mieszkaniu, w kuchni na stole jeszcze nie było posprzątane po śniadaniu. Pozostała połówka chleba, kilka puszek z colą, którą Beksiński uwielbiał, puszka po konserwie została już wyrzucona do kosza. No i nóż, długi ostry dobry do krojenia chleba. Lewczyński wyjął z torby aparat i zrobił to zdjęcie. Zatytułował je Śniadanie Przyjaciela.

Kilka tygodni później wszyscy dowiedzieliśmy się o tragicznej śmierci artysty. Zamordowanego długim, ostrym nożem. Tym śniadaniowym.

Zdjęcie dzięki uprzejmości artysty. Kolekcja prywatna

04 stycznia, 2012

Z półki kolekcjonera Robert Maciejuk – „Wazony” (Morava 9)

Miłośnikom i kolekcjonerom wydawnictw Moravy polecamy kolejną pozycję tej manufaktury. Tym razem, już tradycyjnie, inaczej niż zawsze czyli zawsze w innym formacie, publikacja będąca połączeniem brulionu technicznego, fotobooka i skryptu akademickiego przedstawiająca przygody ceramiczne Roberta Maciejuka.

Jak zapowiada wydawca „Robert Maciejuk nie jest garncarzem, a w świecie ceramiki porusza się po omacku, popełniając błędy początkujących amatorów. Jednak to ceramika i wazony wydają się być bohaterami precyzyjnie zaprojektowanego portfolio z reprodukcjami. Dlaczego więc ceramika i czy rzeczywiście chodzi o ceramikę? Precyzyjne kompozycje grup wazonów przywodzą przecież na myśl dorobek niderlandzkich i hiszpańskich mistrzów martwych natur. Kolory przedmiotów: jaskrawożołte tło ściany, zimne kafle i ziemiste wazony mogłyby być motywem dla któregokolwiek z kolorystów lub kapistów. Forma publikacji staje się natomiast idealną ramą dla serii fotografii wazonów, bo przecież chodzi o obrazy, które zapadają w pamięć i których reprodukcje są przechowywane na papierze. Bo Robert Maciejuk jest tylko i aż malarzem."





Polecamy.


Edycja: Marika Zamojska, Robert Maciejuk, Honza Zamojski
fotografie: Michał Grochowiak
projekt i skład: Honza Zamojski
format: 240 x 315 mm, 8 str. + 10 kart z reprodukcjami
nakład: 200
© 2011 MORAVA & Robert Maciejuk
Współpraca: www.piktogram.org

03 stycznia, 2012

"Rekiny" z Wall Street to również kolekcjonerzy sztuki

Bycie „rekinem” na Wall Street wielu finansistom już dziś nie wystarczy. Dla podniesienia statusu lub też z autentycznej pasji kolekcjonerskiej wielu wielkich inwestorów, twórców funduszy hedżingowych, maklerów to również znani kolekcjonerzy, przede wszystkim sztuki najnowszej i współczesnej. Taka działalność ma zresztą długą tradycję, by wspomnieć choćby zapędy kolekcjonerskie wielkich biznesmenów i filantropów z Wall Street – J.P. Morgana czy Roberta Lehmana.

Nigdy jednak w historii nie było tak wielu wielkich kolekcjonerów powiązanych z Wall Street. „Business Insider” przygotował ich „panoramę” na koniec 2011 i początku 2012 roku. Wśród 27 kolekcjonerów znaleźli się tak znani jak: wybitny kolekcjoner fotografii Arthur Walter, który ma prywatne muzeum niemieckim Neu-Ulm; Dan Loeb, który zasiada w radzie kalifornijskiego MoCA, patroni nowojorskiego Museum of Modern Art (MoMA) – Andrew Saul czy Leon Black; znani kolekcjonerzy Adam Sender czy Adam Lindemann czy też rekin finansjery Steve Cohen.

Warto przejrzeć sobie tę listę „Business Insider” (tutaj) i zastanowić się, czy kiedyś będziemy w stanie stworzyć, nawet dużo mniejszą, listę rekinów „ulicy Książęcej” (gdzie jest gmach Giełdy Papierów Wartościowych), którzy równocześnie kolekcjonują sztukę.