30 października, 2010

Promocja monografii „JURRY. POWRÓT ARTYSTY” już dziś w Krakowie

Dzisiaj o godzinie 13.00 w Muzeum Narodowym w Galerii Sztuki Polskiej XX wieku, na wystawie Jurry'ego, pod obrazem „Ironia” zaplanowane jest spotkanie promujące najnowszą książkę Zderzaka poświęconą Jerzemu Zielińskiemu. W spotkaniu udział wezmą: Anna Olszewska (IS PAU), Roma Sendyka (WP UJ), Andrzej Szczerski (IHS UJ), Wojciech Szymański (krytyk sztuki), Jan Michalski (krytyk i wydawca), Ryszard Woźniak (artysta) oraz Marta Tarabula (kurator wystawy).


Sama publikacja zapowiada się naprawdę ciekawie. Będzie zawierać teksty historyków sztuki, literaturoznawców i artystów: Barbary Majewskiej, Andrzeja Szczerskiego, Romy Sendyki, Anny Olszewskiej, Marty Tarabuły, Wojciecha Szymańskiego, Jana Michalskiego, Jarosława Modzelewskiego, Ryszarda Woźniaka, Moniki Warany. W „Portrecie wielokrotnym – Jurry'ego wspominają m.in. Aleksandra Krupska, Erazm Ciołek, Jan Dobkowski, Anda Rottenberg, Wojciech Krukowski, Wiesław Borowski, Tomasz Grygiel, członkowie rodziny Zielińskich i wiele innych osób. Poza tym teksty Artysty, katalog obrazów, szkice i notatki, fotografie archiwalne, kalendarium życia i twórczości oraz bibliografię.


Wystawa czynna:
Muzeum Narodowe – do 10 grudnia 2010.
Galeria Zderzak – do 10 grudnia 2010.

29 października, 2010

The BNNT na żywo – dziś w Białymstoku a jutro w Toruniu

Wczoraj w Poznaniu The BNNT (czyli dawniej Brownnote) zagrało „tajny” koncert w jednym z poznańskich mieszkań rozpoczynając w ten sposób trasę koncertową, na bazie której powstanie film dokumentujący życie w trasie, koncerty w przestrzeniach klubowych i artystycznych tego niezwykłego duetu. Wszystkie koncert będą rejestrowane i złożą się na specjalnie przygotowywane dvd - pierwsze tego typu wydawnictwo ArtBazaar Records.



Przypomnijmy, The BNNT jest jednym z projektów audioperformatywnych Konrada Smoleńskiego, w którym na perkusji towarzyszy mu Daniel Szwed ( min. Woody Alien / Mothra ). Artyści w tym projekcie równorzędnie traktują dźwięk jak i wizualną formę wystąpienia. Niezwykle mięsista i skompresowana gra Daniela, przypominająca wymierzanie ciosów perkusji, spotyka się ze zmasowanym atakiem przesterowanego dźwięku wydobywanego z barytonowej gitaro-rakiety. Czterostrunowy instrument zbudowany przez Konrada jest zeskalowaną kopią pocisku powietrze-ziemia, a jego konstrukcja pozwala na uzyskanie stereofonicznego dźwięku.

Czy będzie to magiczna i mistyczna podróż, jaką w latach 60tych zaplanowali Beatlesi? Dużo zależy od was. Zapraszamy na koncert i do aktywnego (wizualnie i wokalnie) udziału w koncertach. Zachęcamy do własnego rejestrowania koncertów (telefonami, kamerami, aparatami cokolwiek macie pod reką). Chcielibyśmy abyście wy również stali się autorami tego dokumentu. My nagrywamy dźwięki polskiej sztuki – wy pokażcie jakie ma twarze.

The BNNT związany jest z kolektywem PinkPunk. (www.pinkpunk.pl).

Planowane koncerty:

29.10 BIAŁYSTOK / galeria ARSENAŁ
30.10 TORUŃ / SCW Znaki Czasu - Pokój z Kuchnią
09.11 WROCŁAW / FALANSTER
10.11 CIESZYN / galeria SZARA - Stary Targ

28 października, 2010

"Bitwy pod Grunwaldem" Edwarda Dwurnika do zobaczenia od dziś na Wawelu


Już wkrótce otwarcie Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie (MOCAK), a muzeum już organizuje wystawy w różnych lokalizacjach. Na przykład najbliższa wystawa będzie otwarta na … Zamku Królewskim na Wawelu. Na Wawelu sztuka współczesna? – spytałby ktoś. A tak, bywało już tak w okresie dwudziestolecia międzywojennego, kiedy to pokazywano prace Jana Cybisa, Zygmunta Waliszewskiego i Józefa Pankiewicza.
Tym razem nie chodzi jednak o zwykłą wystawę modnego malarza. 2010 rok to rok 600. rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Dlatego też MOCAK postanowił zestawić „historyczne” prace Edwarda Dwurnika z płótnem Jana Matejki. Wystawa nosi tytuł „Bitwy pod Grunwaldem”. Oczywiście tej wielkiej, matejkowskiej „Bitwy” na Wawelu nie obejrzymy (jest teraz w konserwacji w Muzeum Narodowym w Warszawie). Będzie za to (nie aż tak wielka jak oryginał, który ma 9 metrów długości, ale nadal olbrzymia – o wymiarach 276x446 cm) „Bitwa pod Grunwaldem” Edwarda Dwurnika wraz ze szkicami do tej pracy. Jako ciekawostka zostanie też pokazana „Bitwa pod Grunwaldem” Dwurnika z 1957 roku (czyli gdy artysta miał 14 lat!). Drugą grupę prac Dwurnika tworzy płótno „Hołd Pruski” wraz ze szkicami. I te prace będą zestawione z wiszącym na Wawelu olbrzymim „Hołdem Pruskim” Matejki.

Jak mit Matejki i jego malarstwa historycznego „zagra” z historyczno-mitologizującym malarstwem Dwurnika, będziemy mogli się przekonać już dziś. O godzinie 13 w skrzydle zachodnim na Wawelu odbędzie się wernisaż tej wystawy. Ale Ci, którzy tak jak ja, nie zdążą dotrzeć do Krakowa dziś, będą mieli okazję zobaczyć tę wystawę aż do 17 stycznia przyszłego roku. Także jeśli nie zdążymy, nie przejmujmy się – czasu na obejrzenie konfrontacji Matejki z Dwurnikiem będziemy mieli jeszcze dużo.
Na zdjęciach: Edward Dwurnik, Bitwa pod Grunwaldem, olej na płótnie, 276x446 cm, 2010; Edward Dwurnik, Bitwa pod Grunwaldem, gwasz, ołówek i farby wodne na kartonie, 46x71,4 cm, 1957. Zdjęcia dzięki uprzejmości MOCAK.

27 października, 2010

Paralaksa. Spojrzenia Zbigniewa Rogalskiego w ms2 w Łodzi

W najbliższy czwartek długo oczekiwana, duża wystawa Zbyszka Rogalskiego w Łodzi. Ostatni pokaz w CSW w Warszawie chyba nie w pełni spełnił oczekiwania miłośników twórczości Zbyszka. Tym razem mają być pokazane również starsze prace artysty w tym wiele nigdy nie prezentowanych znajdujących się kolekcjach prywatnych za granicą. Kuratorem wystawy jest Jarosław Lubiak. Wkrótce na ArtBazaar relacja z wystawy.



Po wernisażu, w ms cafe, akcent muzyczny – koncert Marcina Maseckiego i Michała Górczyńskiego. Serdecznie Zapraszamy.

Czwartek godz. 18
ms2 w Łodzi
Ul. Więckowskiego 36


Na zdjęciu:
Cover Picture, 2000 akryl, płótno; 250cm x 250cm; kolekcja prywatna

26 października, 2010

"Człowiek" Pawła Sysiaka w Koloniach

Trzeba naprawdę wierzyć w sztukę (i mieć sporo czasu wolnego) aby zdążyć obejrzeć poszczególne odsłony festiwalu Pawła Sysiaka w Galerii Kolonie w Warszawie. Jakub Banasiak, właściciel Kolonii zaplanował aż cztery odsłony całego projektu wystaw tego artysty w tym miesiącu. Dzisiaj o godzinie 18 otwarcie ostatniej części – „Mała retrospektywa”. Cztery wizyty w przeciągu miesiąca to wyzwanie logistycznie dość wymagające ale nie mamy cienia wątpliwości, iż warte podjęcia wysiłku a może …gry jaką nam zaproponowano? W pierwszej odsłonie „ Z całego serca wierzę w sztukę”, artysta odsłania nam swoje credo – wiary i zaangażowania w sztukę. Galeria Kolonie przyjmując te credo ( w końcu to premierowa wystawa w galerii) kieruje je do nas – jak bardzo wierzycie w sztukę?



Wierzymy w Sysiaka. Czynnikiem sprawczym naszej wiary była druga odsłona tego projektu – instalacja dyplomowa artysty jaką możecie zobaczyć na załączonym filmie. „Człowiek” to wielowątkowy pomnik-portret współczesnego człowieka. To portret istoty nieustanie dążącej do doskonalenia swojego odchodzenia od natury i otoczenia. Portret uchwycony w pewnej fazie tego procesu.

25 października, 2010

Galerzyści wrócili na szczyt - czyli ranking "Power 100" miesięcznika Art Review

Rynek sztuki współczesnej i najnowszej rośnie w siłę. Widać to nie tylko po coraz lepszych wynikach na targach (ostatnio Frieze w Londynie i FIAC w Paryżu), ale także po pierwszej „piątce” najnowszej listy „Power 100” miesięcznika Art Review. Ten ranking nie jest zwykłą listą najważniejszych osób w świecie sztuki – to bardzo często barometr zmian i miejsce, gdzie natychmiast wychwytywane są najważniejsze i najciekawsze trendy w światowej sztuce.
Ubiegły rok, z powodu kryzysu światowego (i co za tym idzie i kryzysu na rynku sztuki) był rokiem kuratorów, kolekcjonerów i osób zarządzających sztuką. Wygrał go szef słynnej londyńskiej Serpentine Gallery Hans Ulrich Obrist. W pierwszej dziesiątce ostał się tylko jeden galerzysta – Larry Gagosian. W tym roku galerzyści triumfalnie wrócili na tron.
Ranking Power 100 zwyciężył właśnie Gagosian, który w tym roku otworzył nową galerię – tym razem w Paryżu. Na drugie miejsce spadł Obrist, ale zaraz za nim jest Iwan Wirth (współwłaściciel galerii Hauser&Wirth, galerzysta Wilhelma Sasnala, Moniki Sosnowskiej i Jakuba Juliana Ziółkowskiego), a na czwartym miejscu nowojorski galerzysta David Zwirner. W pierwszej „10” jest dwóch kolekcjonerów – Amerykanin Eli Broad (miejsce 8) i Francuz Francois Pinault (zamyka pierwszą „10”). Jest też dwóch szefów muzeów – Glenn D. Lowry z nowojorskiej MOMA (5 miejsce) i Sir Nicholas Serota (to oczywiście londyńska Tate, miejsce 7). Znalazło się też w pierwszej "10" miejsce dla dwóch kuratorek – głównej kuratorki przyszłorocznego biennale weneckiego, kuratorki Kunsthaus Zurich, Bice Curiger (miejsce 6) oraz twórczyni festiwalu Performa RoseLee Goldberg z RPA. Ten ostatni przykład awansu do pierwszej „10” jest ciekawy – między innymi dzięki nowojorskiej Performie, a także pokazom Tino Seghala i Mariny Abramovic w MOMA to niewątpliwie był rok perfomance’u w świecie sztuki. Nigdy dotąd tyle nie mówiono i pisano o perfomansie i efektem jest dziewiąte miejsce Goldberg w „Power 100”.
Jeśli jest to ranking najważniejszych osób w świecie sztuki, to gdzie Ci, którzy tę sztukę tworzą? – zapytacie. I ja sam też się pytam. Najwyżej notowany artysta to Chińczyk Ai Weiwei, twórca nowej instalacji w Tate Modern w ramach Unilever Series (przypomnijmy, wysypał on podłogę Hali Turbin 100 milionami porcelanowych nasion słonecznika). Zajmuje on 13 miejsce. Później jest „żelazny” uczestnik „Power 100” Bruce Nauman. Najwyżej notowaną artystką jest Cindy Sherman – zajmuje miejsce 27, zaraz za Mikem Kelly. Łącznie artystek i artystów w „Power 100” jest jedynie 17, co pokazuje bardzo wyraźnie, kto rządzi w dzisiejszej sztuce.
W ubiegłym roku jedynym wschodnioeuropejskim akcentem były 53. miejsce ukraińskiego oligarchy i wielkiego kolekcjonera sztuki Wiktora Pińczuka. W tym roku Pińczuk, który organizuje właśnie Future Generation Prize, awansował na 37 miejsce. Do pierwszej „setki” trafił także Gregor Podnar, galerzysta z Lubljany i Berlina, twórca Gregor Podnar Gallery.
Czasami na 100 miejsce trafia, jako żart, do osoby nie mające nic wspólnego ze światem sztuki, ale która wpłynęła na postrzeganie sztuki. W ubiegłym roku na100 miejscu wylądował ultra popularny w USA konserwatywny komentator telewizji Fox, Glenn Beck, który skrytykował murale wykonane przez Diego Riverę ponad 70 lat w Rockefeller Center w Nowym Jorku temu, doszukując się w nich wątków komunistycznych. W tym roku żarty się skończyły – 100 miejsce zajęła Margot Heller – dyrektor odnowione South London Gallery, w której, przypomnijmy ma obecnie wystawę polski rzeźbiarz Michał Budny.
Pełna lista „Power 100” miesięcznika Art Review jest dostępna tutaj.

22 października, 2010

Targi Frieze ciekawsze niż rok temu - korespondencja Gregory Lenczuka


Już rozpoczęły się kolejne targi w tym długim, październikowym targowym maratonie w Europie – FIAC w Paryżu. My tymczasem chcielibyśmy wrócić jeszcze do londyńskich targów Frieze. Na początku tygodnia na ArtBazaar znalazła się korespondencja Gregory Lenczuka z silnym akcentem na polską sztukę pokazywaną na targach. Dziś relacja z pozostałej części targów.
Frieze w Londynie charakteryzuja sie dość odmiennym klimatem niż większość pozostałych imprez targowych w Europie. Z uwagi na bardzo żywą scenę artystyczną, jaką Londyn może się pochwalić, same targi można postrzegać jako happening, a nie tylko imprezę o czysto komercyjnym charakterze. Jak na targi komercyjne są one bardzo popularne wśród artystów, którzy chętnie odwiedzają Frieze lub też aktywnie je „bojkotują” poprzez różne akcje dziejące się pod halą targową (które, paradoksalnie, tak naprawdę nakręcają tylko całą imprezę).

Oczywiście przepych jest na Frieze zauważalny na każdym kroku, jednak jednocześnie mieszanie się różnych grupy społecznych daje interesujące rezultaty. Niesamowite ceny osiągane przez najpopularniejszych artystów są polaryzowane przez różnego rodzaju akcje i performance’y dziejące się w trakcie imprezy. W zeszłym roku Jake i Dinos Chapmanowie rozdawali przed wejściem na targi banknoty 20-funtowe, na których sami coś rysowali, kiedy w samej hali galeria White Cube sprzedawała ich prace za kilkadziesiąt tysięcy funtów. W tym roku para artystów chciała dostać się na zamknięty pokaz dla VIP-ów (tzw. Preview) i nie została wpuszczona bez zaproszenia. Oczywiście taka sytuacja, to tylko część planu artystów, gdyż tak naprawdę targi dają artystom wolną rękę jeśli chodzi o organizowanie spektakli w hali targowej. Ciekawym przerywnikiem podczas oglądania poszczególnych boxów byla grupka „10 nieśmiałych mężczyzn” Anniki Strom, którzy otoczeni tłumem ludzi nieustannie odwracali wzrok od każdego (w rezultacie kręcąc się w koło).

Czasami wręcz ciężko jest zobaczyć wszystko, co zapowiada się interesująco i jednocześnie poświęcić wystarczającą ilość czasu na dokładne przeanlizowanie prac na targach i wyłowienie interesujących ciekawostek. Tegoroczne targi wypadły dużo lepiej pod względem jakościowym niż rok temu. Kiedy wszyscy powoli zapominają o kryzysie ekonomicznym, galerie postanowiły wystawić bardziej przemyślane prace niż takie, które bazują na tak zwanym shock value, jak to miało miejsce rok temu. Oczywiście, kiedy pytałem poszczególnych galerzystów, każdy po kolei był zawiedziony niskim poziomem prezentowanych prac. Jednak porównując z zeszłoroczną edycją Frieze, widać było zmianę w kierunku instalacji i bardziej przemyślanych prac. Jednocześnie dało się zauważyć ogólny trend na prace o większym rozmiarze, a co za tym idzie z wyższą ceną.

W tym roku zauważyć można też było większą różnorodność jeśli chodzi o samych artystów. Zauważyłem tylko jedną pracę takich „targowych klasyków” jak Gilbert & George, a w zeszłym roku było ich conajmniej kilka w całym pawilonie. Osobiście, najbardziej zaciekawiła mnie praca Marcusa Coates’a u Kate MacGarry a raczej kostium w którym czasami występuje (jedna z wielu wersji). Pomimo tego, że nie miałem okazji obejrzeć samego artysty i tego jak używa kostiumu, już samo wystawienie kostiumu i jego wygląd nadawało obiektowi charakter performance’u.

Jednocześnie wszystkie media opisujące targi wspominały o tym że w tym roku z powodu „trudnej” sytuacji ekonomicznej nie odbyły się tzw. satellite fair czyli ZOO Art Fair. W ich miejsce pojawiły się niezależne targi Sunday, które były mocno wspierane przez znaną kolekcjonerkę - Anitę Zabludowicz, a organizowane, co ciekawe przez samych galerzystów z młodych europejskich galerii (m.in. londyńska galeria Limoncello czy Tulips&Roses z Brukseli [kiedyś Wilno]).
Dodać też należy, że na koniec targów wszystkie galerie jak i domy aukcyjne byly raczej zadowolene z obrotów jakie przyniosła impreza - większość „dobrych” prac została sprzedana już podczas preview. Jednak to nie jest koniec liczenia zysków, gdyż jak co roku zaraz po Frieze kolekcjonerzy, jak i niektóre galerie przeniosły się do Paryża na targi FIAC.
Tekst: Gregory Lenczuk

21 października, 2010

„Przestrzeń między nami" -- Stanisław Zamecznik w MSN w Warszawie

Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie za pomocą dwójki kuratorów Tomasza Fudali i Marianne Zamecznik oraz przy współpracy Piotra Zamecznika przygotowało świetną wystawę poświęconą Stanisławowi Zamecznikowi. Jest to wystawa zrobiona bardzo nowocześnie, bardzo efektownie zaaranżowana i pokazana.



Stanisław Zamecznik, postać nieco dzisiaj zapomniana to architekt, plakacista i ilustrator książek. Najbardziej ceniony za wydawałoby się drugorzędną rolę jaką jest aranżacja wystaw. On jednak podnosił aranżację do poziomu dzieła samego w sobie ( na przykład wystaw Wojciecha Fangora). Jako ciekawostka na końcu filmu pokazana jest praca przygotowana specjalnie na tę wystawę przez Wojciecha Fangora. Są tu figury liter które układają się w napis ZAMECZNIK. Świetna praca. Może zobaczymy ją na stałe w Parku Bródnowskim?

19 października, 2010

Partytura

W dzisiejszej historii wszystkiego przyglądamy się partyturze. Partytura to zapis nutowy wszystkich instrumentów oraz głosów solowych i chóralnych utworu muzycznego. Notowany zgodnie z określoną konwencją jeden pod drugim. W świecie sztuki znaleźliśmy zaskakująco dużo partytur. Część z nich jest dziełem wyłącznie artystycznym, cześć jest rzeczywistymi zapisami muzycznymi do konkretnych utworów muzycznych.

Pierwsza znaleziona partytura to praca Wlastimila Hofmana z 1910 roku. Przedstawia ona
mężczyznę stającego tyłem patrzącego na pejzaż z miastem na horyzoncie. Na górze pracy, z lewej strony, znajduje się interesujący nas zapis nutowy do piosenki (?) - Kde domov muj.


Krzysztof Zarębski w latach 70tych budował prace oparte na złożonych relacjach między dźwiękiem a obrazem. Jest autorem kilku partytur do koncertów muzycznych. W roku 1975 Zarębski wykonał w filharmonii sztokholmskiej utwór na fortepian, światło ultrafioletowe, farby fluorescencyjne, roślinę i taśmę magnetofonową, tworzą i zarazem pokazując dźwięk*.

Kolejna prace to partytury Teresy Murak. Partytura na czas, 2007 z cyklu Strony z Ziarna (1992-....)

"Partytura na czas i miejsce" - fotografia barwna

Autorką kilku prac związanych z tematem jest Maria Pinińska Bereś. U nas na zdjęciu Partytura z wisiorkiem, 1995, Partytura z grzebieniem, 1994, Partytura z ogonkiem, 1995.


Włodzimierz Pawlak jest autorem cyklu obrazów „Partytura do baletu Sokrates”.

Autorem partytury jest jest też Jan Tarasin. Poniżej serigrafia jego autorstwa.


Piotr Bosacki jest autorem kilku prac gdzie wykorzystywane są własnoręcznie napisane przez niego partytury muzyczne. W projektach „Mały zwój” i „Duży zwój” skomponował muzykę, która w zapisie nutowym jest wyświetlana na dużych, przezroczystych ekranach i czytana (grana) przez muzyków siedzących po przeciwnej stronie ekranu. Z jednej strony widać zapis oryginalny z drugiej natomiast zapis w przebiegu wstecznym. Podczas koncertu, postaci partytury (oryginalna i wsteczna) mogą być wykonywane równocześnie i tworzyć dwugłos.

Na koniec partytury Wojtka Bąkowskiego, jakie tworzył dla KOTa. Tu w celu wyjaśnienie całej idei partytur wrócimy do Piotra Bosackiego, który w książce "Traumtagebuch" tak to opisał **

Partytury w Kocie zawsze pełniły funkcję czysto użytkową. Partytura była po to, żeby człowiek, który gra na magnetofonie wiedział, w którym utworze, kiedy włączać przycisk play, kiedy stop, kiedy pauzę i która kaseta (bo to są magnetofony dwukasetowe). Partytura uwzględniała również kwestię głośności i przesuwania pewnych suwaków odpowiedzialnych za brzmienie bardziej lub mniej basowe. Bąkowski nie lubił rysować tych partytur, ale musiał to robić, żeby próby szły sprawnie. Często rysował tylko jedną partyturę. Dlatego kiedy na próbie uczyliśmy się nowego utworu, graliśmy z Konradem (Smoleńskim) z jednej partytury tak położonej, że obaj ją widzieliśmy. Na szczęście Konrad jest bardziej muzykalny niż ja i szybko uczył się utworu na pamięć. (Dlatego jeśli jakaś partytura była tylko w jednym egzemplarzu, to na koncertach szła na mój magnetofon). Poza tym moi koledzy dobrze dogadywali się w ogóle bez partytury. Bąkowski mówił Konradowi na przykład: „po dwóch kołach wchodzisz z basem” i Konrad wiedział o co chodzi. Ja natomiast do dzisiaj nie wiem co to znaczy „koło”. (na partyturze były same kreski i kropki). Domyślam się oczywiście, że „koło” oznacza takt, cztery takty, albo osiem taktów. Ale skąd Konrad wiedział, że Bąkowski ma akurat na myśli czterotakt, a nie ośmiotakt (nie miał ku temu żadnych formalnych podstaw), tego nie wiem. To było dla mnie jasnowidzenie empatyczne. (Ja bez partytury jestem zagubiony całkowicie. Grając, cały czas patrzę na kartkę i liczę).”

Poniżej dwie partytury KOTa autorstwa Wojtka Bąkowskiego

Genaralny Bas

oraz Rozlewiska (Babcia) z 2007 roku


Krótka historia powróci już wkrótce. Następny temat to Generał.

* Na podstawie – Łukasz Ronduda „Sztuka Polska lata 70, Awangarda”
** Piotr Bosacki – „Traumtagebuch”
Zdjęcia dzięki uprzejmości: artystów, artinfo.pl. Rempex, Galerii Art new media, zdjęcia własne.

18 października, 2010

"Kup Pan/i wideo", czyli aukcje prac uczestników Samsung Art Master

Konkurs Samsung Art Master zawsze słynął z nagradzania artystów pracujących w technice wideo. Tak też było i w tym roku. W lipcu jury nagrody znów przyznało trzy równorzędne nagrody i trzy wyróżnienia, wśród których było aż pięcioro artystów pracujących w technice wideo. (zobacz tutaj) . Tradycją Samsung Art Master jest też to, że prace biorące udział w konkursie trafiają na aukcję charytatywną. Wideo jest wciąż mało popularne wśród polskich kolekcjonerów. Dzięki temu w przeszłości za stosunkowo niewielkie pieniądze można było kupić prace wideo dziś tak znanych artystów, jak: Karol Radziszewski, Piotr Wysocki czy Anna Molska.


W tym roku niestety tylko jedna z nagrodzonych artystek – Katarzyna Pacura (wyróżnienie) zdecydowała się przekazać swoją pracę na aukcję (obecnie artyści mogą wybrać, czy przekazać konkursową pracę na aukcję, czy nie. Kiedyś prace trafiały na aukcje "z urzędu"). Niemniej obok jej pracy można też znaleźć inne ciekawe obiekty, fotografie, obrazy, no i przede wszystkim wideo. Wyjątkowo ciekawy jest sposób prezentacji wideo. Zwykle w internetowych katalogach otrzymywaliśmy „do wglądu” po prostu klatkę z filmu, natomiast całej pracy obejrzeć nie mogliśmy. Teraz możemy oglądać prace wideo nie ruszając się z domu. Zostały one wszystkie przeniesione do You Tube i automatycznie otwierają się, gdy klikniemy na okienko z klatką z filmu. Zachęcamy do licytowania na dwóch aukcjach. Jednej – internetowej (tu można między innymi licytować pracę Katarzyny Pacury), która kończy się w piątek 22 października. I drugiej – tradycyjnej, która odbędzie się w niedzielę 24 października w fili Centrum Artystycznego Fabryka Trzciny przy Krakowskim Przedmieściu 60a w Warszawie. Tam też można oglądać prace „na żywo”. A nagrodzone prace będzie można oglądać podczas wystawy w Zamku Ujazdowskim w połowie listopada.
Na zdjęciu: tryptyk fotograficzny Aleksandry Hirszfeld, Hirst w złotych butach, 2010.

17 października, 2010

Polskie akcenty na targach Frieze Art Fair w Londynie - korespondencja Gregory Lenczuka

W Londynie właśnie dobiegają końca targi Frieze Art Fair (kończą się dziś wieczorem). To jedna z największych tego typu imprez na świecie, a obok czerwcowych targów Art Basel, największa impreza targowa (jeśli chodzi oczywiście o sztukę najnowszą) w Europie. Na targach Frieze można było zauważyć bardzo wiele polskich akcentów. Co prawda nie było już to tak mocne natarcie sztuki „made in Poland”, jak rok temu, kiedy to The Art Newspaper opublikował artykuł „Here Come the Poles”. Ale na pewno można było nacieszyć oczy i umysły różnymi ciekawymi pracami znad Wisły.
Na samych targach mozna było zapoznać się z programem dwóch warszwskich galerii - Rastra i Fundacji Galerii Foksal, które uczestniczyły w głównym programie targów.
Na stoisku Rastra zobaczyć można było m.in. ciekawe prace Michała Budnego (który ma jednocześnie bardzo dobrze ocenianą wystawę w znanej South London Gallery),
Anety Grzeszykowskiej oraz Rafała Bujnowskiego (obraz z cyklu „oczodołów” prezentowanych w Rastrze kilka miesięcy temu)

a także fotografie z lat 80. Zbigniewa Libery.
Fundacja Galerii Foksal pokazała obrazy Wilhelma Sasnala i Piotra Janasa.
Na największą uwagę zasługuje jednak instalacja Moniki Sosnowskiej oraz rysunki Pauliny Ołowskiej.
Artystka brała też udział w panelu dyskusyjnym zorganizowanym w sobotę i prowadzonym przez Iwonę Blazwick – dyrektorkę prestiżowej londyńskiej Whitechapel Gallery.
Galeria Wilkinson zaprezentowała też interesujące prace Marcina Maciejowskiego, które możecie obejrzeć na zdjęciach.

Jak widać prace artystów Grupy Ładnie cieszą się nadal dużym zainteresowaniem.

Z kolei na stoisku słynnej galerii Gagosian zaleźliśmy pracę Piotra Uklańskiego, o którym było w Londynie głośno z racji licytacji jego pracy „Naziści” w piątkowy wieczór w Sotheby’s ( o wyniku aukcyjnym pracy Uklańskiego czytaj tutaj)

Wiele londyńskich galerii wykorzystuje zawsze targi Frieze do otwarcia nowych wystaw.

Podobnie zrobiła galeria lokal_30, która zaprezentowała swoją ostatnią wystawę w obecnej przestrzeni wystawienniczej w londyńskim East-Endzie. Główną atrakcją wystawy Easy Riders był performance artystki Romany Schmalisch, który możemy zobaczyć na zdjęciach. Dodatkowo na wystawie zobaczyć można świetne zdjęcia Filipa Berendta oraz prace Olgi Lewickiej, Stefana Constantinescu i Alicji Żebrowskiej. Wystawa czynna jest do 30 października i będzie to ostatnia wystawa w Londynie.

Galeria po krótkiej przerwie planuje przenosiny do innego europejskiego miasta i urządzenie tam ponownie czasowej przestrzeni podobnej do tej w Londynie.

Na uwagę zasługuję też światowa premiera najnowszego filmu Wilhelma Sasnala – Fallout. Film pokazywany był przez trzy dni w Prince Charles Ciemna, a podczas premiery o filmie opowiadał sam artysta. Wyprodukowany przez Sadie Coles HQ i nakręcony w Polsce film opowiada historię ludzi po katastrofie nuklearnej.
Tekst i zdjęcia: Gregory Lenczuk

16 października, 2010

"Naziści" Piotra Uklańskiego sprzedani na aukcji w Londynie za ponad 481 tysięcy funtów


481 tysięcy 250 funtów (z prowizją domu aukcyjnego) kosztowała instalacja fotograficzna Piotra Uklańskiego „Naziści” z 1998 roku na wczorajszej aukcji w domu aukcyjnym Sotheby’s w Londynie. To „aż” 481 tysięcy i równocześnie „tylko” 481 tysięcy funtów. Dlaczego ? Otóż to trzeci wynik w historii polskiej sztuki współczesnej, ale zdecydowanie mniej niż za inny egzemplarz tej samej pracy zapłacił 4 lata temu na aukcji w londyńskim Philips de Pury znany ówczesny dealer (a dziś dyrektor muzeum MOCA w Los Angeles) Jeffrey Deitch. Wtedy, 14 października 2006 roku „Naziści” Uklańskiego (kopia AP) kosztowali 568 tysięcy funtów i była to zdecydowanie najdroższa praca w historii polskiej sztuki współczesnej. Dziś, jak już pisałem, inna kopia (numer 5 z 10) powędrowała ze „znanej amerykańskiej kolekcji” (jak napisał dom aukcyjny) do nowego właściciela za sumę o 87 tysięcy funtów niższą. Ale nadal jest to prawie 2,2 miliona złotych, czyli suma nieosiągalna nadal dla polskiej sztuki dawnej. Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że praca Uklańskiego miała estymację 400-600 tysięcy funtów.
Najdroższą pracą polskiego artysty współczesnego pozostaje więc „tryptyk liczony” Romana Opałki, czyli trzy następujące po sobie „obrazy liczone” tego artysty (każda w „standardowym” formacie 196x135 cm) od numeru 5006016 do 5065512. Za te trzy obrazy zapłacono w lutym tego roku 713 tysięcy funtów (czyli ówcześnie 3,3 miliona złotych), choć niektórzy argumentują, że jest to trochę rekord „naciągany” gdyż jest to cena za trzy osobne prace, które po prostu były sprzedawane razem, ale równie dobrze mogły być sprzedane osobno. My jednak przyjmujemy ten wynika za oficjalny i dopóki nie zostanie pobity, to będziemy go używali jako rekordu.
A wracając do „Nazistów”, to praca składa się ze 164 kolorowych i czarno-białych reprodukcji fotosów filmowych czołowych aktorów świata grających role niemieckich oficerów w filmach wojennych. Uklański zestawił filmowe wizerunki "złego Niemca", które żyją w zbiorowej wyobraźni widzów. Zdjęcia przedstawiają przystojnych, eleganckich mężczyzn, filmowych twardzieli uwodzących widza swoim atrakcyjnym wizerunkiem, przez co zaciera się prawdę o nazizmie. Praca ta wywołała wiele emocji i ma, jak pamiętamy ciekawą historię w Polsce. Podczas wystawy w warszawskiej Zachęcie w listopadzie 2000 roku Daniel Olbrychski wszedł do galerii z szablą i w obecności umówionej wcześniej ekipy telewizyjnej pociął kilka z fotosów, protestując w ten sposób przeciwko wykorzystaniu przez artystę jego filmowego wizerunku. Minister kultury nie zgodził się już na ponowne otwarcie wystawy i tak wybuchł pierwszy z „zachętowskich” skandali, który w ostateczności doprowadził do rezygnacji wieloletniej szefowej Zachęty Andy Rottenberg.
Warto też dodać, że pierwszymi kolekcjonerami tej pracy byli znani amerykańscy kolekcjonerzy Mera i Don Rubellowie, którzy mają świetną kolekcję polskiej sztuki najnowszej.
Na zdjęciu: Piotr Uklański, Naziści, 1998, Ed.5/10 podczas licytacji w Sotheby's - zdjęcie Gregory Lenczuk.

14 października, 2010

Transylwania w Zielonej Górze

8 października 2010 w zielonogórskiej galerii BWA miało miejsce otwarcie wystawy Transylwania. Kuratorem wystawy jest Michał Lasota. W tekście do wystawy można przeczytać "Transylwania - w tym słowie, które oznacza „krainę za lasami", zawiera się gęsta i senna atmosfera - jakieś bezprawie i niepokój na dodatek sugeruje ono „inne miejsce", nie to, w którym przebywamy, tylko takie, o którym myślimy z obawą, które jest „za lasem" oddzielającym nas od niego. Jest „tam" a nie „tutaj", ale de facto nie jest miejscem określonym geograficznie, tylko fantazją. Na mapie byłoby terenem niezbadanym i zamazanym, a w sensie psychologicznym - obszarem wypartym. Punktem wyjścia było dla mnie podejrzenie, że człowiek Zachodu, myśląc o Transylwanii, myśli jednocześnie o całej Europie Środkowej; w tej nazwie streszczać się może dla niego wizja ubogiego materialnie, ale wybujałego duchowo, nieracjonalnego, tajemniczego regionu - Słowiańszczyzny, mówiąc słowami Marii Janion. Czyli - odwrotnie rzecz ujmując - myśląc o Europie Środkowej, myśli on o Transylwanii - kojarząc ją z całym zestawem cech, wśród których głównymi są romantyzm i okrucieństwo.”


















Artyści biorący udział w wystawie:
Mirosław Bałka
Wojciech Bąkowski
Piotr Bosacki
Rafał Bujnowski
Anna Molska
Mateusz Sadowski
Magdalena Starska
Iza Tarasewicz
Piotr Żyliński

Zdjęcia dzięki uprzejmości BWA Zielona Góra (fot. Karolina Spiak)

13 października, 2010

Polski street art w albumie

Kilkaset stron, ponad tysiąc kolorowych zdjęć i sylwetki najbardziej rozpoznawalnych artystów ulicy. Tak wygląda album „Polski street art” zrealizowany w ramach działań Fundacji Sztuki Zewnętrznej, czyli Elżbiety Dymnej i Marcina Rutkiewicza, nieustających w swojej walce o uporządkowanie miejskiej przestrzeni. Jak piszą autorzy: „Niezwykła popularność street artu trwa w krajach Zachodu już blisko dekadę. Na naszych oczach ten otoczony pociagającą mgiełką nielegalności kierunek sztuki szturmem zdobył główny nurt kultury. Jednocześnie nikt do tej pory nie pokusił się o zebranie i przedstawienie w jednej publikacji dokonań najważniejszych polskich twórców gatunku i pokazanie, choćby w skróconej formie, historii tego zjawiska w naszym kraju. Postanowiliśmy wypełnić tę lukę.”


Trzeba przyznać, że postawione sobie zadanie wypełnili i należą im się brawa za zebranie bogatego materiału, czyli prac kilkudziesięciu artystów z całej Polski. Ten album to przede wszystkim zdjęcia, znajdziemy w nim fotografie prac tak różnych twórców, jak znany szerokiej publiczności Zbiok, fenomenalny Chazme, czy znienawidzony przez warszawiaków KRAC, raczej dewastujący niż wzbogacający miejską przestrzeń. Ograniczona ilość tekstu to zdecydowana zaleta tej książki, jak i to, że sylwetki artystów to nie sztampowe życiorysy, ale krótkie notki, w większości dodane przez samych graficiarzy. Jest to świadomy wybór autorów, którzy wyjaśniają: „Chcieliśmy, aby odbiór prac nie następował przez filtr wiedzy o tym, kto jest absolwentem prestiżowej uczelni artystycznej, z wystawami w Nowym Yorku i Londynie na koncie, a kto zajaranym, unikającym spotkań z policją małolatem z puszką farby w ręku. Dokładnie tak, jak dzieje się to na ulicy.”
W ostatnią sobotę w Centralnym Basenie Artystycznym w Warszawie odbyła się impreza promocyjna albumu, od kilku dni można go już dostać w księgarniach. Jednak o wiele przyjemniejsze jest spacerowanie po swoim mieście i odnajdywanie w jego tkance tych i wielu innych realizacji, które do albumu nie weszły. Polecam!

Monika Olszewska

12 października, 2010

BNNT w Leto na wieczorze promocyjnym ArtBazaar Records

Fragment koncertu BNNT na wieczorze promocyjnym ArtBazaar Records w galerii Leto w Warszawie. BNNT (ex Brownnote) to projekt artystyczno muzyczny za którym stoi Konrad Smoleński (rakieta) i Daniel Szwed (perkusja). Tego wieczoru zagrali bardzo energetyczny finał, którego fragmenty zobaczycie poniżej.

W najbliższych dniach BNNT planuje trasę koncertową po Polsce.

BNNT

EMISJA/ZAPIS

cykl koncertów rejestrowanych


28.10 POZNAŃ / ( Secret gig )

29.10 BIAŁYSTOK / galeria ARSENAŁ

30.10 TORUŃ / SCW Znaki Czasu - Pokój z Kuchnią

10.11 CIESZYN / galeria SZARA - Stary Targ

Koncerty będą nagrywane na potrzeby dvd koncertowego BNNT, jakie w przyszłym roku ukaże się w ArtBazaar Records. O szczegółach będziemy informować oddzielnie.

Z nowości – krakowski koncert KOTa jest już zmiksowany, wkrótce materiał trafi do tłoczni w Czechach. Premiera tej płyty jest planowana na przełom listopad i grudnia.

Materiał video dzięki uprzejmości Konrada Smoleńskiego.

11 października, 2010

Yvi Magazine o religii i rytuałach

W trakcie przeglądania nowości na półce magazynów o fotografii, w najnowszym wydaniu magazynu Yvi znalazłam dwa portfolia polskich artystów. Dla wyjaśnienia dodam, że Yvi to publikacja ukazująca się dzięki wsparciu haskiego centrum sztuki Stroom. Jej misja to przekazywanie ważnych społecznych tematów poprzez fotografię, design, architekturę i sztuki wizualne. Każde wydanie poświęcone jest konkretnej tematyce. Tym razem przedstawia artystyczne wizje związane z religią i rytuałami.



Pierwsze portfolio to realizowane od 2006 roku "Rites of Passage" Przemysława Pokryckiego. Seria zbiorowych portretów z tradycyjnych katolickich obrządków: chrzcin, wesel, pogrzebów i komunii, została zrealizowana na terenie całej Polski. Choć wyreżyserowane, fotografie mają dokumentalny, społeczny charakter. Projekt miał swoją premierę w galerii Starmach w 2007 roku, następnie prezentowany był w galerii Frame w Bratysławie i rok temu w V8 w Kolonii. Seria jest cały czas uzupełniana.

"Actors", czarno-białe fotografie Adama Pańczuka, przedstawiają amatorską, trupę "Czeladonka" działającą na terenach graniczących z Białorusią. 32 letni artysta ma na swoim koncie tylko w 2010 roku wystawę w galerii Yours w Warszawie i w La Galerie Particuliere w Paryżu, która go reprezentuje. W tej chwili jego seria "Karczeby", jest pokazywanana na liczącym się na rynku fotografii, prestiżowym Daegu Photo Bienale w Korei.

Przeglądając napisane po angielsku strony internetowe obu artystów nie mogłam znaleźć ich wersji polskiej. Jak widać bardziej liczą na potencjalnych nabywców po za granicami Polski.

Dla ArtBazaar Agata Ubysz z Lozanny

09 października, 2010

Samorządowcy na wieczorze promocyjnym Artbazaar Records w Leto

Zgodnie z obietnicą chcielibyśmy zaprezentować fragmenty występów artystów jakich zaprosiliśmy na koncert promocyjny ArtBazaar Records w galerii Leto. Koncert zaczął Adam Witkowski z Samorządzowców, dźwiękami swojej gitary zwołując zebranych gości. Pierwszym utworem jaki wykonali był utwór otwierający najnowszą płytę Samorządowców „Krzysztof Śmierć”.



Film dzięki uprzejmości Adama Witkowskiego.

08 października, 2010

"Oedipus Rex" Krzysztofa Bednarskiego w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku,

Niecałe dwa tygodnie temu, zakończył się w Centrum Rzeźby w Orońsku polsko-norweski plener OUTSIDE IN / INSIDE OUT. W projekcie wzięło udział kilkunastu artystów z zaproszonych krajów, wśród nich Krzysztof Bednarski który przygotował pracę "Oedipus Rex". Praca ta nawiązuje do tematu „lasek Edypa” jaki dość często pojawia się w twórczości artysty. Wystarczy przypomnieć pracę "Dom mojego ojca" lub wystawiane w kolekcji Zamku Ujazdowskiego neonowe laski artysty.

Poproszony o komentarz do swojej pracy artysta napisał: „Oedipus Rex jest szczególnym gatunkiem drzewa wyrosłego z mitologicznej laski Edypa, którą zasadził Sofokles, a Zygmunt Freud pielęgnując, zadbał o jego rozwój. Laska jest dla ślepca instrumentem łączącym go ze światem zewnętrznym. Ślepiec poznaje świat poprzez zmysły odczuwane laską. W swym obrazie wewnętrznym widzi to co zewnętrznie nią dotyka. Wystukując budzi przestrzeń. Jej obraz zewnętrzny i wewnętrzny przenikają się i łączą w nowym wymiarze. „ The eyes are not here, There are no eyes here”. Drzewo jest ujawnieniem korzeni. Odwróceniem przestrzeni z której wyrasta i którą łączy z powietrzem, przestrzenią żywą. Pień drzewa jest kosmiczną laską, która pozwala poruszać się w przestrzeni rzeczywistej i mitycznej, fizycznej i duchowej. Laska dopomina się korzeni, jest kroczącym drzewem. Z martwego przedmiotu staje się żywym, unerwionym organizmem.”


"Oedipus Rex", rury stalowe, farba luminescencyjna, instalacja elektryczne, wys.440 cm, foto autor;