30 kwietnia, 2009

Chcę, aby wystawa była pokazem dobrych prac - rozmowa Ewą Łączyńską-Widz, kuratorką projektu Alfabet Polski w BWA w Galerii Miejskiej w Tarnowie





Swój projekt pokazujący młodą polską sztukę nazwałaś Alfabet polski. Czy to oznacza, że masz ambicje pokazania, jak dziś wygląda młoda polska sztuka?
Mam ambicje zainteresowania sztuką współczesną mieszkańców Tarnowa. Denerwuje mnie centralizacja świata sztuki, nie prowadzi do niczego dobrego. W Małopolsce poza Krakowem, nie znam miasta, w którym funkcjonuje galeria konsekwentnie prezentująca sztukę współczesną, to kuriozalne. Z drugiej strony odczuwam dotkliwy brak w dziedzinie edukacji wizualnej. Powszechna jest niechęć do sztuki najnowszej. Od kilku lat spotykam się ciągle z tymi samymi hasłami, że albo niezrozumiała albo banalna i „ja też tak potrafię”. To brzmi żałośnie. Chcąc wprowadzić do programu BWA w Tarnowie stały program pokazujący sztukę najnowszą, nie chciałam, żeby było to ciało obce, które nagle pojawia się niewiadomo skąd, nie przypominając nic, do czego widzowie byli przyzwyczajeni. Stąd wziął się pomysł na serię wykładów „Alfabet polski” , którą rozpoczęłam w październiku zeszłego roku, cały cykl miał mieć rytm akademicki i trwać do wakacji. Wtedy rzeczywiście chciałam pokazać jak dziś wygląda młoda polska sztuka. Miało to być kompendium prezentujące najciekawszych polskich artystów ostatnich lat, z nastawieniem na tych debiutujących po roku 2000. Potem dostaliśmy dofinansowanie ministerstwa kultury i Marszałka Województwa Małopolskiego i bazą projektu stały się spotkania z artystami.

Jaki jest klucz doboru artystów?
Z długiej listy artystów, o których chciałam opowiedzieć na wykładach, musiałam wybrać piętnastkę, bo tyle spotkań odbędzie się do końca czerwca. Wybrałam tych, którzy fascynowali mnie najbardziej, tak że nie chciałam zwlekać z prezentacją ich prac. Większość to artyści już dobrze znani, choć ciągle bardzo młodzi, urodzeni w latach 80., tacy jak Szymon Kobylarz, Tomasz Kowalski, Łukasz Jastrubczak czy Agnieszka Polska.

Czy ciężko jest ściągnąć artystkę lub artystę do Tarnowa?
Chyba nie, skoro nikt poza Wojciechem Bąkowskim i Radkiem Szlagą mi nie odmówił. Artyści z Poznania bardzo przychylnie odnieśli się do projektu, jednak wcześniejsze zobowiązania nie pozwoliły im na udział, obaj jednak wyrazili chęć przyjazdu przy okazji kolejnych działań (Wojciechowi Bąkowskiemu z racji wystawy „Younger Than Jesus”, którą był wtedy zajęty, chyba mogę wybaczyć). Wszyscy dotychczasowi goście Alfabetu, poza Łukaszem Jastrubczakiem (którego z resztą przywiózł tutaj rok wcześniej Dawid Radziszewski), nigdy wcześniej nie byli w Tarnowie. Cieszę się, że przyjechali, bo to ładne i warte odwiedzenia miasto.

Jak wygląda prezentacja artystki lub artysty?
Każde spotkanie składa się z trzech części: pokazu prac artystki/ ty, pytań publiczności i otwarcia małej wystawy. Na każde spotkanie przygotowujemy druk z opisem działań artystki/ ty i reprodukcjami. Zależało mi na szerokiej prezentacji prac. Pomysł dyskusji albo debaty odpadał z racji tego, że jest to pierwszy w Tarnowie projekt prezentujący sztukę współczesną. Sięgnęliśmy po taką formę, że to artyści opowiadają o swoich pracach w oparciu o pokaz slajdów. Trzy lata temu Ewa Tatar i Dominik Kuryłek zrealizowali świetny projekt „Przewodnik” w Muzeum Narodowym w Krakowie, przy okazji otwarcia Galerii Sztuki Polskiej XX w. Jedną z jego części były spotkania z artystami, którzy sami opowiadali o swoich projektach. W przypadku, kiedy historycy sztuki opowiadają o działaniach artystów zaraz wkładają je w odpowiednie dyskursy i szufladkują. Jesteśmy skażonym środowiskiem Brakuje dokładnych opisów prac, po realizacji funkcjonują najczęściej na zasadzie odniesień. Dużym plusem takich spotkań jest to, że artyści, emocjonalnie związani ze swoimi dziełami, dokładnie je opisują, często wplatając różne historyjki, co tworzy bardzo przystępną i atrakcyjną całość. Słuchając takiej opowieści ciekawe jest śledzenie toku myśli artysty. Jeżeli poznajemy, o co chodziło w danym projekcie, to jest go łatwiej zinterpretować, artysta nie funkcjonuje już na zasadzie powtarzania pustych skojarzeń: Rajkowska – palma, Kobylarz – makiety. Sprawa się intensyfikuje, nabiera gęstości.

Kto przychodzi na takie spotkania? Ile osób?
Celem tego projektu, było również zaproszenie do Galerii nowych osób, które do tej pory tutaj nie przychodziły, głównie ludzi młodych, ale nie tylko. I to się udało, już na pierwsze spotkanie z Basią Bańdą przyszło bardzo dużo ludzi, których widziałam w Galerii pierwszy raz. Uformował się już pewien trzon stałych bywalców, ale zawsze pojawiają się jakieś nowe twarze. Nie wiem na ile jest to sprawa przypadku, na ile wybierają spotkanie, które ich interesuje. Zdarzają się też pojedyncze osoby, które przyjeżdżają z okolic: z Dębicy, Nowego Wiśnicza, Krakowa, Rzeszowa, a nawet Katowic. Średnio przychodzi około 60 osób. Głównymi odbiorcami są tutejsi uczniowie liceum plastycznego i innych szkół średnich oraz studenci uniwersytetu trzeciego wieku, którzy są bardzo aktywnym środowiskiem w Tarnowie. Najtrudniej jest z udziałem 30-latków. Wiadomo… praca, dzieci, dom.

Jakie ludzie mają pytania?
Zdarza się, że spotkanie przybiera formę otwartą, pytania występują w trakcie, jako bezpośredni komentarz. Bardzo żywe było spotkanie z Mikołajem Grospierrem, na wyraźne życzenie publiczności przedłużył swój pokaz, prezentując projekt o bankach. nad którym wtedy pracował (pamiętam, że potem przyszedł do nas Notes na 6 tygodni, który kolportujemy w Galerii, w którym znalazł się obszerny wywiad z Mikołajem właśnie o tych bankach, które uczestnicy Alfabetu już dawno znaliJ. To było bardzo miłe). Ogólnie jest duże zainteresowanie, nawet jeżeli młodsza część widowni nie zawsze ma śmiałość zapytać. Niektórzy notują, np. nazwiska innych artystów, którzy pojawiają się w prezentacji. Zdarzają się pytania natury technicznej, jak coś jest zrobione etc. (wtedy przypomina mi się wywiad z Dominikiem Lejmanem, który miał taką refleksję, że Polacy najczęściej zastanawiają się jak artysta coś zrobił, zamiast dlaczego i po co, przywołał wystawę Turrella w Zamku Ujazdowskim, że wszyscy zaglądali jak to działa, zamiast dać się porwać zjawisku). Najbardziej abstrakcyjne pytanie jakie pamiętam, to na spotkaniu z Basią Bańdą, jeden pan zapytał, jakie włóczki wybiera do wyszywania na obrazach i czy sama je farbuje.

Jak wyglądają wystawy towarzyszące spotkaniom?
Głównym punktem projektu są wtorkowe spotkania z artystami, które kończą się otwarciem małych wystaw. W zamyśle chodziło nam o taką fizyczną obecność przedmiotu bardziej, niż solidną wystawę, która planowana jest na podsumowanie Alfabetu. Niemniej, zdarzają się wystawy więcej niż szkicowe. Świetna była wystawa Łukasza Jastrubczaka. Ten pomysł z małymi wystawami był bardzo trafiony, bo po spotkaniu, które jest oficjalną częścią, następuje luźniejsza, wernisażowa atmosfera i dużo osób nabiera śmiałości, żeby porozmawiać z artystką/ tą. Na cele wystaw wydzieliliśmy część galerii tzw. Galerię Sekcji i całe sklepione wnętrze pomalowaliśmy na pomarańczowo. To był fajny gest, wyszedł z tego rażący, energetyczny orange cube i muszę przyznać, że jak dotąd, wszystkie wystawy świetnie się prezentują na tym tle.
Czy ma dla mieszkańców Tarnowa znaczenie, że stąd wywodzi się Wilhelm Sasnal?
Tak, duże. Myślę, że są z tego dumni. Wszyscy wiedzą kim jest Wilhelm Sasnal, nawet jeżeli nie do końca wiedzą, jak wygląda jego sztuka.
Czyj udział, oprócz tych zapowiedzianych, planujesz w ramach Alfabetu Polskiego?
Bartosza Muchy, Małgorzaty Markiewicz, Agnieszki Polskiej, Joanny Rajkowskiej, Tomasza Kowalskiego, Normana Leto, Zorki Wollny, Julity Wójcik. 30 czerwca na zakończenie projektu odbędzie się wykład Magdy Ujmy na temat specyfiki najnowszej polskiej sztuki. Projekt zakończy się wystawą otwartą pod koniec września, którą będzie można oglądać przez cały październik. Przy okazji wystawy odbędzie się gościnny wykład Bogny Świątkowskiej i promocja publikacji na finisażu.
Jak będzie wyglądała wystawa zbiorowa oraz publikacja? Czy widzisz tematy, które interesują młodych polskich artystów i które będziesz chciała pokazać w tej publikacji?
Wystawa z racji tego, że będzie prezentować artystów, którzy niewiele mają ze sobą wspólnego, poza tym, że współtworzą pokolenie młodej polskiej sztuki, będzie pewnie wpisywała się w ciąg takich wystaw, jak „Establishment (jako źródło cierpień)” czy „Nie ma sorry”. Dokładna koncepcja się klaruje, na co duży wpływ mają spotkania z kolejnymi artystami. W związku z alfabetem w tytule kusi mnie, żeby pobawić się literami, indeksowaniem, wprowadzeniem mikrostruktur, stworzyć obraz szkatułkowy.
W Alfabecie bierze udział Pola Dwurnik, być może pokażemy na wystawie jej miniaturową galerię z kolejną wystawą wewnątrz. Chcę, żeby ta wystawa była też po prostu pokazem dobrych prac, które są jakością samą w sobie. Tak odbieram dzieła sztuki współczesnej, które wpisując się w kolejne konteksty, wynikające z wcześniejszych, są przede wszystkim przykładami świetnych, fascynujących prac.
Co do publikacji, to będzie to książka, rodzaj podręcznika z reprodukcjami i tekstami różnych autorów opisującymi i analizującymi prace artystów biorących udział w Alfabecie (projekt książki przygotowuje Łukasz Jastrubczak, który nota bene studiuje projektowanie graficzne, więc zobaczymy czego ich tam uczą w Katowicach J). Adresowana będzie przede wszystkim do środowiska lokalnego, też do szkół, nauczycieli, pobliskich ośrodków kultury.
Co do specyfiki aktualnej sztuki polskiej, to bardzo wyraźna jest postawa badacza-analityka, włączyłabym do tego zarówno typologów takich jak Grospierre, Andrzej Tobis, postawy wśród artystów debiutujących, jakieś portrety działkowiczów etc., jak i rekonstruktorów zdarzeń, świetnym przykładem jest tutaj Szymon Kobylarz ze swoją „Celą Pana Jana Kolano” czy Michał Gayer – kolega Szymona z Grupy Ośmiornica, którzy przebywają w otoczeniu Andrzeja Tobisa, co pewnie nie jest bez znaczenia.
Poza tym jest wyraźna grupa artystów nasyconych codziennością z Wojciechem Bąkowskim na czele, taki bardzo magnetyczny i ekspresyjny ciąg dalszy wczesnej Grupy Ładnie.
Grupa artystów malujących własne skomplikowane mikrokosmosy: Ziółkowski, Tomasz Kowalski, Książek.
Jest też grupa artystów wykonująca bardzo subtelne działania na rzeczywistości, których ja jestem wielką fanką – Zorka Wollny, Łukasz Jastrubczak. Obok tego pojawiają się rzeczy zupełnie niebywałe, jak Erwina Ziomkowska – dziewczyna, która przez kilka miesięcy nakłuwa płótna i zwoje papieru, a w ostatnim projekcie wyskrobuje tekst z książek, wszystko jest w efekcie tak niepokojąco białe, minimalistyczne i pozbawione śladów, trochę jak białe projekty 3D Normana Leto, które też wykonuje pracując kilkanaście godzin na dobę, odcięty od normalnego biegu wydarzeń. Nie możemy narzekać.

Zdjęcia: wystawa Basia Bańdy 10 III, fot. E.Ł; wystawa Szymona Kobylarza 17 III, fot. topol; wystawa Mikołaja Grospierre 31 III, fot. E.Ł.; wystawa Łukasza Jastrubczaka 7 IV, fot. E.Ł.; wystawa Łukasza Jastrubczaka 7 IV, fot. Topol; wystawa Poli Dwurnik 14 IV, fot. topol; wystawa Poli Dwurnik 14 IV, fot. opol; Erwiny Ziomkowskiej 21 IV, fot. E.Ł

Więcej o projekcie Alfabet Polski można przeczytać na stronie Galerii Miejskiej w Tarnowie.





28 kwietnia, 2009

Nominacje do tegorocznych Nagród Turnera i Spojrzeń

Dziś ogłoszono nominacje do najbardziej prestiżowej nagrody artystycznej – brytyjskich Nagród Turnera. Jak co roku na liście nominowanych znalazła się czwórka artystek i artystów, którzy teraz przygotują projekt swojej październikowej wystawy. Na tej podstawie 7 grudnia jury wybierze zwycięzcę, który otrzyma czek na 25 tysięcy funtów (około 100 tysięcy złotych).
Faworytem mediów jest Roger Hiorns, którego wystawa „Seizure”, przekształcająca mieszkanie w południowym Londynie w krystaliczno niebieską „jaskinię” wywołała sporą sensację. Wchodziło się do niej w specjalnych ochronnych ubraniach, no … i trzeba było czekać w długiej kolejce.
Rywalizować z nim będą: włoski rzeźbiarz Enrico David, pracująca z nowymi mediami Lucy Skaer oraz malarz Richard Wright.
Nagroda Turnera przyznawana jest od 1984 roku i jest najczęściej przepustką do wielkiej kariery. Nominowani mogą być artystki i artyści poniżej 50 roku życia, mieszkający i tworzący w Wielkiej Brytanii, którzy mieli w ostatnich 12 miesiącach wyjątkowo ciekawą wystawę indywidualną. Nagrody Turnera otrzymali m.in. Damien Hirst, Grayson Perry czy Mark Wallinger. W ubiegłym roku wygrał Marl Leckey, a jedną z nominowanych była artystka polskiego pochodzenia, Goshka Macuga.
Równocześnie bez wielkiego rozgłosu ogłoszono nominacje do przyznawanej co dwa lata nagrody Fundacji Deutsche Banku „Spojrzenia”. Napisała o tym kilka dni temu Rzeczpospolita. Nominowani artyści: Wojciech Bąkowski, Olaf Brzeski, Bogna Burska, Wojciech Doroszuk, Anna Konik, Anna Molska i Zorka Wollny, pokażą swoje prace na wystawie w warszawskiej Zachęcie 18 września. Laureatkę albo laureata poznamy 22 października. Nagroda wynosi 15 tysięcy euro (o pięć tysięcy więcej niż przed dwoma laty). Laureatami trzech dotychczasowych edycji Spojrzeń byli: Elżbieta Jabłońska (2003), Maciej Kurak (2005) i Janek Simon (2007).
Na zdjęciu: wystawa Seizure Rogera Hiornsa

27 kwietnia, 2009

Z pólki kolekcjonera – „Artyści Zewnętrzni, Out of Sth”

Z dużym opóźnieniem udało mi się kupić katalog do wystawy we wrocławskim BWA, która była jednym z wydarzeń ubiegłego roku. „Artyści Zewnętrzni” to wystawa, która po raz pierwszy w takiej skali pokazywała artystów związanych z szerokim nurtem sztuki miejskiej (czy jak wolą niektórzy street artu). Towarzyszący wystawie katalog w bardzo dobry sposób oddaje ducha tej wystawy i dokumentuje akcje miejskie, jakie jej towarzyszyły.

Nasz rodzimy rynek wydawniczy nie rozpieszcza nas wydawnictwami na temat kultury i sztuki miejskiej, dlatego bardzo cenne są zawarte tu krótkie rozmowy z artystami i prezentacje ich prac. Najcenniejszym elementem katalogu jest jednak dodana płytka dvd, która min. pokazuje realizacje miejskie projektu wraz z reakcją przypadkowych przechodniów.

Gorąco polecamy. Nakład tylko 500 sztuk.

25 kwietnia, 2009

Nasza korespondencja o "The Generational: Younger than Jesus" odnotowana na blogu nowojorskiej wystawy

Jaku już pisaliśmy, wystawa „The Generational: Younger than Jesus”, jako prawdziwa wystawa „iGeneration”, ma swojego bloga. Rejestruje on wszystko, co dzieje się wokół wystawy. Od czasu do czasu odnotowuje również publikacje w różnych mediach na temat wystawy.
W ten sposób relacja nowojorska naszego korespondenta, Wojtka Wilczaka, została zauważona właśnie na tym blogu. Info o naszym tekście, jak również o innych ciekawych publikacjach na temat „Younger than Jesus”, możecie znaleźć tutaj.

23 kwietnia, 2009

„Kolekcja Zdarzeń – sztuka istnieje poza obrazem” – jutro w Atlasie Sztuki otwarcie pokazu kolekcji Dariusza Bieńkowskiego

O tym że Dariusz Bieńkowski ma znakomita kolekcję sztuki wie wiele osób. Duża cześć prac z jego kolekcji dość często jest pokazywanych w najlepszych instytucjach wystawienniczych w naszym kraju. O tym, co istnieje poza pojedynczymi obiektami sztuki, o zdarzeniach związanych z ich powstaniem, o artystach, o „sztuce poza obrazem” mają szansę się dowiedzieć tylko nieliczni, którzy mieli okazje poznać Pana Darka.

Kolekcjonowanie sztuki najnowszej nie jest kolekcjonowaniem przedmiotów. Jest kolekcjonowaniem historii, przeżyć, relacji, pożądania, przyjaźni, miłości i emocji związanych z przebywaniem w ich towarzystwie. Znakomita większość prac w kolekcji Dariusza Bieńkowskiego to obiekty, którym właśnie towarzyszą historie. Dlatego właśnie tak cenimy sobie kolekcję i osobę Dariusza Bieńkowskiego.

Jutro w Atlasie Sztuki w Łodzi otwarcie fragmentów jego kolekcji. Kuratorem wystawy jest osoba też wyjątkowa – profesor Józef Robakowski. Sztuki istniejącej poza obrazem będzie można szukać wśród prac min: Wojciecha Fangora, Karola Hillera, Koji Kamoji, Dominika Lejmana, Jerzego Lewczyńskiego, Jadwigi Maziarskiej, Marka Piaseckiego, Józefa Robakowskiego, Jadwigi Sawickiej, Kajetana Sosnowskiego, Henryka Stażewskiego czy Wacława Szpakowskiego.

Serdecznie polecamy!


Atlas Sztuki
Łódź, ul. Piotrkowska 116
Termin: (24 IV - 14 VI)

22 kwietnia, 2009

Wycofany Maciejowski, rekordowy Nowosielski w Rempeksie, Sportowcy Dwurnika w Agrze

Przychodzi wiosna, a wraz z nią wiosenne Aukcje sztuki współczesnej. Już dziś, kolejna, comiesięczna aukcja w Rempeksie (22 kwietnia o godzinie 18.30), a w najbliższą niedzielę 26 kwietnia o godzinie 19, aukcja sztuki współczesnej w Agrze.
Aukcja w Rempeksie przebiegać będzie pod znakiem bardzo wysokich ceny wywoławczych klasyków oraz zamieszania związanego z wystawieniem obrazu Marcina Maciejowskiego. Więcej o historii obrazu Maciejowskiego, wystawionego z bardzo atrakcyjną ceną wywoławczą 10 tysięcy złotych oraz o powodach wycofania tego obrazu z aukcji można przeczytać tutaj.

Wysokie ceny klasyków są już w Rempeksie normą – tym razem wystawiono op-artowski tryptyk Wojciecha Fangora z 1963-64 roku, pochodzący z londyńskiej galerii Mateusza Grabowskiego i sprzedawany przez jego spadkobierców. Cena wywoławcza tej pracy to 650 tysięcy złotych, ale należy pamiętać, że w Rempeksie można licytować w dół.
Jeszcze bardziej szokuje cena obrazu Jerzego Nowosielskiego – portretu Włodzimierza Majakowskiego z 1950 roku ( z pracą „Koszykarki” na odwrociu). Praca doskonale znana, wielokrotnie wystawiana, pokazywana jako przykład ciekawej twórczości w okresie socrealizmu. Ale jej cena jest bardzo wysoka – 500 tysięcy złotych, podczas gdy dotychczasowy rekord cenowy Nowosielskiego to ledwie połowa tego, czyli 255 tysięcy złotych.

Do kupienia w Rempeksie będzie także wczesny obraz (z okresu dyplomu, 1969 roku) Edwarda Dwurnika „Czterdziestu męczenników”. Ten duży (167x92 cm) obraz ma cenę wywoławczą 30 tysięcy złotych.
W Agrze w niedzielę o 10 tysięcy złotych tańszy będzie inny obraz Dwurnika, „Wieczorna rozmowa”, pochodzący z najlepszego cyklu artysty „Sportowcy”, obrazującego życie warszawskiej ulicy (nazwa cyklu „Sportowcy” pochodzi oczywiście od palaczy słynnych w komunie papierosów marki „Sport”). Obraz pochodzi z 1973 roku.

Najprawdopodobniej najdroższym obrazem na aukcji w Agrze będzie „Kompozycja z trójkątem nr 19” Henryka Stażewskiego. Nowy właściciel tego obrazu będzie mógł się pochwalić zdjęciem artysty na tle tej kompozycji, opublikowanej w piśmie Projekt w 1985 roku. Cena wywoławcza tej dużej (100x100 cm) pracy to 57 tysięcy złotych.
W ofercie Agry widać kryzys podaży. Ale i tak zapewne kolekcjonerzy zainteresują się „Burzą” Jerzego Tchórzewskiego z 1982 roku (duża praca na papierze z ceną wywoławczą tylko 15 tysięcy złotych) czy obrazem zatytułowanym „Bułgaria” Leona Tarasewicza z tego samego roku i minimalnie niższą ceną wywoławczą – 13 tysięcy złotych.
Ciekawe też, czy znajdą się chętni na pracę Andrzeja Szewczyka z ceną wywoławczą 6 tysięcy złotych.
Na zdjęciach: Marcin Maciejowski, Bez tytułu, ok. 1999; Jerzy Nowosielski, Majakowski (na odwrocie: Koszykarki, 1950; Edward Dwurnik, Wieczorna rozmowa, 1973

Wystawa “The Generational: Younger than Jesus” – czyli czy artyści mogą chodzić po wodzie? – korespondencja z Nowego Jorku

Wiele pisaliśmy o otwartej 8 kwietnia wystawie „The Generational: Younger than Jesus” w nowojorskim New Museum Bowery. Dziś przedstawiamy Wam relację naszego nowojorskiego korespondenta, Wojtka Wilczaka

Celem tej wystawy o prowokacyjnym tytule jest pokazanie prac wybranych pięćdziesięciu artystów z całego świata którzy są... młodsi od Jezusa (czyli maja mniej niż 33 lata).
Ale czy potrafią z równym powodzeniem chodzić po wodzie? Odpowiedz jest prosta – paru pewnie tak (w sensie artystycznym, oczywiście). A zaproszeni do wystawy polscy artyści (Anna Molska, Jakub Julian Ziółkowki i Wojciech Bąkowski) na pewno nie potrzebują koła ratunkowego, aby utrzymać się na powierzchni burzliwych wód światowego artworldu.

Z ponad 500 kandydatów, wyselekcjonowanych przez całą grupę (podaje się, że było to ponad 150 osób – artystów, kuratorów, krytyków)informatorów, kuratorzy wystawy: Lauren Cornell, Massimiliano Gioni i Laura Hoptman wybrali pięćdzięsięciu reprezentujących, ich zdaniem, „Generację Y” (zwaną też „Generacją Ja” lub „iGeneration”). Wystawa, jak i publikacje jej towarzyszące, mają być czymś więcej niż tylko przeglądem sztuki tego pokolenia – mają być jego socjologicznym, politycznym i oczywiście artystycznym, portretem „Generacji Y”.

W porównaniu do depresyjnych targów Armory Show 2009, które odbyły się ponad miesiąc temu „The Generational” to wystawa świeża, pełna energii i pokazująca, że młode pokolenie artystów idzie do przodu budując swoje własne drogi. Na wystawie „The Generational” zobaczyłem przyszłość i całkiem mi się ona spodobala.

Tradycyjnych obrazów olejnych jest na tej wystawie stosunkowo niewiele. O tym można sie przekonać już na parterze przy wejściu do muzeum, gdzie wita instalacja Liz Glynn „Building Rome in a Day”. W 24 godziny armia ochotników tuż przed otwarciem wystawy zbudowała papierową makietę Rzymu, po czym była uczta, czytanie poezji. Następnego dnia widzowie wystawy zobaczyli zgliszcza papierowego Rzymu, bo uczta oczywiście zakończyła się zniszczeniem miasta



Cały proces budowy i zniszczenia jest do zobaczenia na wideo.

Ale zacznijmy od tradycyjnych obrazów. Na najwyższym piętrze wystawy wiszą oleje na papierze Kerstin Braetsch i ogromna praca Josha Smitha.

Bardzo dobrze prezentują się obrazy Jakuba Juliana Ziółkowskiego pochodzące z kolekcji Wallace, Zabludowicz, i Hortów








Kuratorzy napisali, że sztuka Ziółkowskiego wykorzystuje najbardziej mroczne motywy z Gustona, Ensora, Bacona, Arcimbolda i Boscha. Są też zarażone zmutowanym wirusem Picassa....
Ziółkowski został zauważony przez nowojorską krytykę – ciepło o jego pracach wyrażał się chociażby znany krytyk Peter Schjeldahl w „The New Yorkerze”. Rewelacyjne też były obrazy mieszkającej w USA Iranki Tali Madani



Brak na tych obrazach kobiet, a mężczyźni są przedstawiani w sposób infantylno-groteskowy. Deprawacja przedstawiona przez Madani zderza się w oczach widza z dziecięcym stylem tych obrazów. Efekt tych niewielkich rozmiarem prac jest piorunujący.
Duża część wystawy „The Generational” to prace wideo. Zdjęcie z filmu „Tanagram” Anny Molskiej organizatorzy umieścili na okładce programu wystawy.

Pięciominutowe wideo to konstruktywiczny teatr małych form: przedstawionych jest dwóch skąpo ubranych mężczyzn układających gigantyczną chińska układankę tanagramową w rytm rosyjskiej muzyki. Nawiązania do „Czarnego kwadratu” Kazimierza Malewicza są tu bardzo czytelne.

Nieopodal pokazywane jest wideo Wojtka Bąkowskiego „Film Mówiony 1” z roku 2007.



Podkładem dźwiękowym do tej pulsującej surrealistycznej animacji przedstawiającej głowy bez ciał, organy seksualne, toalety czy kubły ze śmieciami, jest monotonny glos Wojtka modlący się o „świat wolny od zła, chorób, i kalek”. W Polsce poetykę Bąkowskiego przyrównuje się do Mirona Białoszewskiego. Tutaj, w Nowym Jorku – do samego Samuela Becketta.
Praca Wojtka Bąkowskiego została bardzo pochwalona przez Hollanda Cottera w „New York Timesie” (dodajmy, że Cotter jest tegorocznym laureatem Pulitzera), podobnie, jak twórczość francuskiego artysty Cypriena Gaillarda. Jego niezwykle mocny 30-minutowy film „Desnianski Raion” z roku 2007, z muzyką Koudlama wywołał tu małą sensację. Rytmiczna muzyka w stylu podobnym do techno nadawałaby się raczej klubu nocnego. W przypadku tej pracy była podkładem do brutalnej bitwy dwóch gangów ulicznych (klasycznej „ustawki”) i smutnych ujęć bloków mieszkalnych dla biedoty w Rosji i na Ukrainie.





Biedę dokumentują również fotografie czarnoskórego artysty Mohameda Bourouissy, ale już nie w krajach postkomunistycznych, lecz w gettach Paryża.


Na wystawie jest też kilka niewypałów. Pomysł chińskiej artystki Liu Yin „This is xxx” (tego dnia akurat była to Susie), aby dawać młodym kobietom (opłacanym ochotniczkom z Nowego Jorku) środki nasenne i układać do lóżka na środku sali jako żyjącą rzeźbę

ma posmak wyzysku dla sztuki. Nie wiem, czy ochotniczki dostały 500 czy 1000 dolarów za sześć godzin publicznego spania pod wplywem środków nasennych, ale ciekawe, czy będą miały ból głowy i niesmak w ustach po przebudzeniu.

Nieudana (a może wręcz bardzo udana - zależy tylko z czyjego punktu widzenia) była też dyskusja panelowa pod tytułem „Communism Never Happened” na temat sztuki z krajów postkomunistycznych. Tytuł panelu to równocześnie tytuł pracy Cipriana Muresana,
rumuńskiego artysty, który również bierze udział w tej wystawie. Wziął on też udział, obok Bąkowskiego, Molskiej i Ziółkowskiego w dyskusji, moderowanej przez profesor MIT Charity Scribner. Dyskusja miała wykazać, jak duży wpływ na sztukę dzisiejszych młodych artystów miał komunizm w naszym bloku.
O ile Ciprian Muresan przyznawał się do wyraźnej inspiracji przeszłością w swojej sztuce, to Molska, Ziółkowski i Bąkowski wprost powiedzieli pani profesor, że komuna ich w ogóle nie interesuje i żadnego wpływu na ich sztukę nie ma. Była to dla moderatorki niemiła niespodzianka, ale przez resztę wieczoru dzielnie brnęła w temat, a artyści nie bardzo wiedzieli, jak jej pomóc, bo komuna to zdecydowanie nie ich bajka. Ciekawe, że szufladkowanie artystów przez moderatora i błędne założenia mogą mieć tak komiczny wynik.



Na koniec wypada mi zachęcić tych, którzy wybierają się w najbliższym czasie do Nowego Jorku, do obejrzenia wystawy „The Generational: Younger than Jesus” . Wystawa potrwa do 14 czerwca, a adres The New Museum, to 235 Bowery na Manhattanie. Dla tych, którzy nie mogą się wybrać polecam bloga wystawy. To też znak, że wystawa dotyczy Sztuki „Generacji”.

20 kwietnia, 2009

Ponad 170 tysięcy złotych z aukcji na ratowanie wzroku Edwarda Gil-Deskura

Ponad 170 tysięcy złotych zebrano na aukcji charytatywnej na rzecz ratowania wzroku Edwarda Gil-Deskura (znanego w krakowskim środowisku artystyczno-muzycznym i klubowym didżeja i bitboxera) w minioną sobotę 18 kwietnia (o aukcji pisalismy tutaj). Aukcję zorganizowali przyjaciele artysty, a odbyła się ona pod patronatem fundacji Pro Arte et Futura. Swoje prace darowała ponad setka artystów.
Najdrożej sprzedaną pracą był akryl na papierze Agaty Bogackiej „Bez tytułu (Portret)”, który został kupiony za 10 tysięcy złotych. Niewiele tańszy był projekt plakatu na Festiwal Beethovenowski autorstwa Bartka Materki (8500 złotych), a trzecią najdroższą pracą był obraz Jadwigi Sawickiej (6600 złotych). Kolejne najdrożej sprzedane prace to „Cegły” Rafała Bujnowskiego (6000 złotych) i obraz Joanny Pawlik (5400 złotych) .

Niespodzianką było aż 3 tysiące złotych wylicytowane za wideo Wojtka Doroszuka „March” (edycja 1/5). Może się mylę, ale wydaje mi się, że to najdrożej sprzedana pojedyncza (czyli nie w zestawie innych prac na jednej płycie) praca wideo na aukcji w Polsce.

Pełne wyniki aukcji można obejrzeć na stronie www.artinfo.pl.
Organizatorzy aukcji bardzo serdecznie dziękują wszystkim, którzy wzięli udział w aukcji w krakowskim Bunkrze Sztuki, artystom, którzy podarowali prace na aukcję, a także wszystkim którzy przyczynili się do tej zbiórki pieniędzy.
Na zdjęciach: prace Agaty Bogackiej, Jadwigi Sawickiej i Wojciecha Doroszuka.

17 kwietnia, 2009

Wygraj obraz Damiena Hirsta (o ile mieszkasz w Wielkiej Brytanii)

Ta wiadomość użyteczna będzie niestety tylko dla niewielkiej części naszych czytelników w Wielkiej Brytanii. Otóż oni mogą wygrać obraz Damiena Hirsta, który posłużył jako okładka płyty brytyjskiego zespołu The Hours. Płyta, zatytułowana „See The Light”, ukaże się 19 kwietnia i całe zamieszanie z obrazem (jak zapowiadają organizatorzy, wartym 125 tysięcy funtów, czyli około 600 tysięcy złotych) ma pomóc w jej promocji.
Hirst bowiem aktywnie uczestniczy w pracy nad tym albumem. Nie tylko oddał obraz na jego okładkę i grafiki na wkładkę do płyty, ale także reżyseruje wideoklipy zespołu.
Aby zdobyć obraz Hirsta trzeba zarejestrować się na specjalnej stronie do niedzieli 19 kwietnia (rejestracja tutaj). Niestety w regulaminie jasno napisano, że w konkursie wziąć mogą udział tylko osoby mieszkające w Zjednoczonym Królestwie (i oczywiście mające powyżej 18 lat). Ale w końcu dziś prawie każdy z nas ma znajomych w Londynie i okolicach, więc może można ich namówić do wzięcia udziału w naszym imieniu.
Wszyscy zarejestrowani wezmą udział w losowaniu 20 grafik Hirsta wykonanych specjalnie dla projektu The Hours. Po zakończeniu rejestracji Observer Music Monthly poinformuje, co trzeba zrobić, by wygrać nagrodę główną – obraz Hirsta.
Jak widać w związku z posuchą na rynku sztuki nowoczesnej Hirst znajduje nowy sposób zarabiania pieniędzy.
Na zdjęciu: Damien Hirst z zespołem The Hours na tle „obrazu z okładki”

16 kwietnia, 2009

Kolekcja Vinyl Canvas

Od kilku dni, w nowej odsłonie Vinyl Canvas, kontynuuje swoją działalność Abe-S, pomysłodawca i twórca projektu Hodowcy Zabawek. Hodowcy Zabawek to projekt, który ma na celu promocję idei kolekcjonowania winylowych figurek (Designer Toy), które są projektowane przez znanych projektantów i artystów. W znakomitej większości są one projektowane i produkowane w limitowanych edycjach i jak nietrudno się domyślić z czasem stają się obiektem pożądania coraz większej grupy kolekcjonerów. Cała idea „wypłynęła” z Hong Kongu i poprzez Japonię i USA rozlała się po całym świecie. Szczególnie zainteresowanie znalazła w kręgach środowisk związanych z designem, kulturą miejską czy komiksem i to właśnie artyści z tych kręgów są głównie projektantami czy też twórcami figurek winylowych.
Osobną kategorią, w odróżnieniu od nazwijmy to gotowych figurek, są figury Do It Yourself (DIY) – zrób to sam (a może pokoloruj sam) gdzie kupuje się czystą figurkę i za pomocą farb, pisaków samemu się tworzy własną figurkę. Proces nazywa się kastomizacją a tak stworzone figurki – custom. W przypadku designer toy autorem grafiki jest artysta, ale zostaje ona powielona w liczbie kilkuset (czasami kilku tysięcy) sztuk przez maszynę, z kolei custom to unikat, gdzie artysta zarowno tworzy jak i ręcznie nanosi projekt na figurkę.


Tutaj ze świetnym pomysłem pojawia się Abe-S, który zaprosił do projektu grupę polskich artystów, powierzając im do kastomizacji kilka winyli. Wśród zaproszonych artystów znaleźli się Zbiok, FRM-kid, Otek, Bell, Ciah-ciah, Massmix czy starFil. Rezultaty ich pracy znaleźć można w Galerii Vinylcanvas (http://www.vinylcanvas.com/), gdzie artyści prezentują swój styl i warsztat na nowym rodzaju płótna – winylowej zabawce.





Na początku tego roku we wrocławskim BWA odbyła się pierwsza w takiej skali w Polsce wystawa „Designer Toys” - winylowych zabawek. Gratulujemy hodowli.

Wszystkie zdjęcia Abe_S. Na zdjęciach prace - Zbioka, Oteckiego, FRM-kida, starFilla, Bell i ciah-ciaha.

14 kwietnia, 2009

Artbabble – nowy portal dla miłośników sztuki

Jak donosi dzisiejszy Guardian, w kwietniu udostępniony został nowy portal specjalizujący się w udostępnianiu zasobów video związanych z szeroko pojętą sztuką. Artbabble.org, taką nazwę nosi portal, został scharakteryzowany jako YouTube dla miłośników sztuki.

Twórcy portalu starają się pozyskać zasoby wideo z szerokiego grona instytucji, publicznych i prywatnych głównie amerykańskich, i na chwilę obecną udało im się zaprosić do współpracy tak znane instytucje jak : Museum of Modern Art w Nowym Jorku i San Francisco, New York Public Library, Indianapolis Museum of Art czy Smithonian American Art Museum.

Zaletą nowego portalu jest szeroka gama funkcjonalności umożliwiających, indeksowanie, dodawanie komentarzy czy notatek do oglądanych filmów. Wadą zbyt skromna jak na tą chwilę oferta, aby się równać z YouTube czy choćby VernissageTV. Tak czy inaczej warto sprawdzić samemu.

Zapraszamy na http://www.artbabble.org/

08 kwietnia, 2009

Basia Bańda laureatką nagrody Arteonu za 2008 rok

Basia Bańda została pierwszą artystką, która otrzymała nagrodę poznańskiego magazynu „Arteon”. Dziewięciu poprzednich laureatów tej nagrody to mężczyźni. Basia Bańda (rocznik 1980) jest też najmłodszą laureatką tej nagrody.
„Wybór (Basi Bańdy) jest oznaką pokoleniowej zmiany na polskiej scenie artystycznej” – napisała redakcja magazynu, podkreślając, że coraz większe sukcesy i znaczenie na polskiej i międzynarodowej scenie artystycznej mają artystki i artyści z roczników 80.
W tym roku jury nagrody (Izabela Kowalczyk, Łukasz Guzek, Rafał Jakubowicz – laureat za rok 2007, Grzegorz Sztwiertnia oraz Piotr Bernatowicz) wybierało wśród następujących artystek i artystów (zgłoszonych przez zaproszonych kuratorów, galerzystów i krytyków): Rafał Bujnowski, Wojciech Bąkowski, Aneta Grzeszykowska, Wojciech Hoffman, Łukasz Huculak, Paweł Kowzan, Leszek Knaflewski, Maciej Kurak, Robert Kuśmirowski, Dominik Lejman, Artur Malewski, Angelika Markul, Przemysław Matecki, Tomasz Mróz, Joanna Rajkowska, Karolina Zdunek, duet artystyczny: Kobas Laksa i Nicolas Grospierre oraz grupa Twożywo.
Laureatami Nagrody „Arteonu” byli dotychczas m.in. Marek Sobczyk (1999), Józef Robakowski (2000), Kamil Kuskowski (2005), Jarosław Kozakiewicz (2006) i Rafał Jakubowicz (2007).
Basia Bańda wzięła w ubiegłym roku udział w projekcie artystyczno-wydawniczym ArtBazaaru „Tribute to Wróblewski” (zobacz tutaj).
Serdecznie gratulujemy Basi otrzymania nagrody „Arteonu” za 2008 rok!

Na zdjęciu „Rakieta” (2009), jeden z najnowszych obrazów Basi Bańdy

07 kwietnia, 2009

18 kwietnia - wielka aukcja charytatywna na rzecz ratowania wzroku Edwarda Gil-Deskura

Edward Gil-Deskur (aka DJ Gipsyman, Edee Dee) jest muzykiem, DJ`em i beatboxerem. Od urodzenia choruje na jaskrę obu oczu. Dzisiaj choroba jest tak zaawansowana, że wymaga natychmiastowej operacji w specjalistycznej klinice w Nowym Jorku. Inaczej grozi mu całkowita utrata wzroku.
Dlatego też przyjaciele artystki Marty Deskur i Edwarda Gil-Deskura postanowili poprosić wszystkich znajomych artystów o pomoc i zorganizowali, z Martą na czele, aukcję charytatywną na rzecz ratowania wzroku Edwarda. Warto wymienić te osoby (byli to m.in. Asia Pawlik, Asia Pawluśkiewicz, Janek Sowa i Kuba de Barbaro), bo dzięki nim będziemy świadkami tej aukcji. Odpowiedź świata sztuki była bowiem niesamowita. Udało się zebrać 110 prac - obrazów, zdjęć, rysunków, grafik i prac wideo najlepszych polskich artystów młodego i średniego pokolenia.


Lista prac artystek i artystów, którzy oddali swoje prace na rzecz ratowania wzroku Edwarda Gil-Deskura jest imponująca. Jeszcze nigdy na żadnej aukcji charytatywnej nie udało się zgromadzić prac praktycznie całej czołówki Młodej Sztuki z Polski (MSP). Swoje prace na aukcję podarowali m.in. Agata Biskup, Agata Bogacka, Olaf Brzeski, Dorota Buczkowska, Rafał Bujnowski, Marek Chlanda, Tomasz Ciecierski, Wojciech Doroszuk, Oskar Dawicki, Marta Deskur, Edward Dwurnik, Roman Dziadkiewicz&Wilhelm Sasnal, Nicolas Grospierre, Aneta Grzeszykowska, Zuzanna Janin, Karolina Kowalska, Tomasz Kowalski, Lidia Krawczyk&Wojtek Kubiak, Agnieszka Kurant, Robert Kuśmirowski, Kobas Laksa, Zbigniew Libera, Piotr Lutyński, Marcin Maciejowski, Bartek Materka, Anna Okrasko, Tomasz Partyka Joanna Pawlik, Sławek Pawszak, Agnieszka Polska, Mariola Przyjemska, Zbigniew Rogalski Jadwiga Sawicka, Janek Simon, Łukasz Skąpski, Maciek Stępiński, Radek Szlaga, Grzegorz Sztwiertnia i Zorka Wollny.



Ale to nie wszyscy – całą listę prac będzie można zobaczyć już wkrótce na stronie http://www.artinfo.pl/.
Aukcja odbędzie się 18 kwietnia w krakowskim Bunkrze Sztuki o godzinie 16. Poprowadzi ją, jak wszystkie większe aukcje charytatywne, „pierwszy aukcjoner Rzeczpospolitej”, czyli Andrzej Starmach.
Nie trzeba jechać do Krakowa, by kupić prace na tej aukcji. Będzie można także licytować przez telefon – wystarczy zgłosić chęć licytacji pod telefonem (601) 808 148. Zgłoszenia licytacji telefonicznej przyjmować będą także Artinfo (aukcje@artinfo.pl), oraz przez Galeria Starmach: (telefony (12) 656 4317, (691) 507 384, galeria@starmach.eu).


Zapraszamy do udziału w licytacji – 18 kwietnia, godz. 16, krakowski Bunkier Sztuki.


Na zdjęciach prace Agaty Bogackiej, Rafała Bujnowskiego, Roberta Kuśmirowskiego, Olafa Brzeskiego i Agaty Nowickiej „Endo” wystawione na aukcję charytatywną na rzecz Edwarda Gil-Deskura.