14 kwietnia, 2008

Nie posiadam wyłączności na kropki - rozmowa z Anią Okrasko

Powoli dobiega końca znakomita wystawa Ani Okrasko w Galerii Czarnej w Warszawie. Udało nam się ponownie umówić z Anią na krótką rozmowę. Poniżej jej zapis.

Gratuluje wystawy w Galerii Czarnej.

Dziękuję.

Miłośnicy Twojej twórczości muszą coraz dłużej czekać na Twoje nowe wystawy, gdyż każdy nowy projekt jest coraz bardziej czasochłonnym przedsięwzięciem….

Tak. Ostatnia wystawa „Bez tytułu (a Pepe Espaliú)” była bardzo czasochłonna i pracochłonna. Samo robienie „obrazów-kafli” zajęło ponad pół roku. Montaż w galerii - 3 tygodnie. Przy takich przedsięwzięciach dużo czasu zawsze schodzi na sprawy organizacyjne, szukanie pieniędzy, przygotowanie miejsca, itp. Tym razem w tej drugiej części, pomagała mi i mnie wyręczała Agnieszka Czarnecka. To była naprawdę nieoceniona pomoc.

Jasne, że na prace takie, jak 14 metrów korytarza zapełnionego 3080 płótnami, ręcznie zarysowanymi ołówkiem trzeba długo czekac. Uważam, że warto. Przynajmniej ja tak czuję - że mi się to opłaca. Bo taki mam rytm pracy, tak się rozwijam, takie projekty wymyślam.

Poza tym lubię jak mi się uda taką dużą pracę zrealizowac od początku do końca.

To kolejny Twój projekt, w którym w jakiś sposób odnosisz się do innych artystów. Tym razem jest to Pepe Espaliú.

Myślę, że to jest bardziej dedykacja niż odniesienie. Kiedyś przypadkiem trafiłam w Madrycie na wystawę tego artysty. Wtedy to było dla mnie jakieś odkrycie, skomunikowałam się z jakimiś istotnymi dla mnie sprawami. Dlatego twórczość Espaliú jest dla mnie ważna. To bardzo osobisty odbiór, osobista historia.

Metodycznie zamalowywałaś pewną przestrzeń ołówkiem? Gdzie wtedy krążyły Twoje myśli?

Dosyc długo trwało rysowanie „kafli”, więc to, o czym myślałam pewnie zależało od dnia. Od tego, co trzeba było zaplanowac, czym się martwic, albo cieszyc, jakie decyzje podjąć, itp. Czasem słuchałam muzyki, albo puszczałam sobie audiobooka. Albo myślałam o nowych pracach.


To kolejny projekt na temat tego (po „Jak się robi obrazki” czy „Nie ma dnia bez kreski”), czym może być sztuka i malarstwo. Nadal interesuje Cię ten temat?

W tym projekcie chodziło przede wszystkim o emocje. O to, żeby skonstruowac pracę, w której dojdzie do bardzo konkretnej interakcji pomiędzy widzem a wybudowaną w galerii przestrzenią i jej zawartością (myślę tu o grafitowych kaflach). Chciałam wywołac trochę tzw. „złych emocji”: lęku, poczucia braku komfortu, klaustrofobicznego uwięzienia, wstrętu. To są uczucia, które łączę z chorowaniem. Sztuka rzeczywiście może wzbudzać takie reakcje, komunikowac takie rzeczy. Rozczaruje się jednak ten, kto będzie w mojej wystawie szukał ekstremum. Instalacja jest bardzo minimalistyczna. „Kafle” mają bardziej sugerowac, że coś złego w nich drzemie, niż nas atakowac. Ważne było medium, którego użyłam. Wybrałam ołówek ze względu na jego właściwości. Brudzi i pyli, ale jednocześnie dobrze się trzyma powierzchni, przywiera do niej, sprawia, że płótno błyszczy jak kafel.

„Ołówek na płótnie” to rzeczywiście nie jest to klasyczna technika malarska. Ale to już nie jest kolejna praca o tym, że obraz jest przedmiotem, czy towarem. To jest raczej praca o tym, ze dzieło sztuki może transmitowac i wywoływać konkretne emocje.

Robiłaś równolegle inne prace czy poświęciłaś cały swój wysiłek temu projektowi?

Zaczęłam kilka prac, zrobiłam kilka pracek ;-) Wymyśliłam parę nowych. Parę zepsułam. Także wszystko w normie.


Co teraz robisz? Odpoczywasz po tym projekcie czy już przygotowujesz następny.

Robię następny. Jeszcze tajemnica. Znowu bardzo pracochłonne przedsięwzięcie, ale na razie nie chcę zdradzac szczegółów. Uważam, że największa przyjemnośc polega na realizowaniu projektu, na tym, co się dzieje w trakcie i jakie rzeczy wychodzą w procesie. Jeżeli wszystkim opowiem, co to ma byc, nie będzie już sensu się za to zabierac.

Śledzisz to co się dzieje u Twoich młodszych kolegów w twojej macierzystej pracowni? Widziałaś prace Śliwiskiego, Borowskiego czy Dunala?

Szczerze mówiąc już nie śledzę. Kiedyś więcej się tym interesowałam. Teraz staram się bardziej skupic na swojej twórczości.



Zauważyłaś, że twój profesor zaczął malować kropki? (wystawa w galerii atak)

Tak! Zauważyłam. Pierwszy raz zobaczyłam plakat w kropki, kiedy jechałam tramwajem. Pomyślałam sobie, że fajny, wysiadam na przystanku, podchodzę do słupa, a tu proszę: Tarasewicz i groszki andaluzyjskich tancerek falmenco. Cieszę się, że się zapętliła historia paski-kropki.

Dużo osób pyta mnie, czy nie uważam, że to był plagiat. Myślę, że to śmieszne. Ani profesor nie ma patentu na paski, ani ja nie posiadam niczego w rodzaju wyłączności na kropki.

Na zdjęciach fragmenty wystawy w Galerii Czarnej. Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości artystki i Galerii Czarnej.


17 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jestem ciekawa waszego zdania o wystawie Dunala w galerii metr kw.
- dla mnie to samobój.
M.

Anonimowy pisze...

galeria nazywa się m kwadrat (to nie jest od metra). Pozdrawiam Matylda

Krzysztof Masiewicz pisze...

Czekaliśmy z niecierpliwością na wystawę Pawła Dunala ale....jeszcze jej nie widzieliśmy. Musimy to nadrobić.

Anonimowy pisze...

Troche dziwne te komentarze nt Dunala w odpowiedzi na post o Okrasko.

(???)

Mi sie prace Ani podobaja.

Konsekwentne, przemyslane, dajace do myslenia.

Anonimowy pisze...

Ani podobaja Ani nie podobaja.

Anonimowy pisze...

Dunal to mega samobój ,po takim wstepie to jest skreślony.może to odbić się na zdrowiu,polecam psychoterapię długoterminową.nie tylko dla artysty,dla tego co był na ewystawie popierwsze :-)
a może to taki chłyt marketingowy ?! sam już niewiem...

Anonimowy pisze...

okrasko to taka przeciętna jest ani w jedną ani w drugą niewiem czemu ktokolwiek na to jakoś zwrócił uwagę (znajomości,pracownia Leona ..?!)

Anonimowy pisze...

Stary, jak i tak przy wszystkich twoich wpisach o okrasko, o dunalu i wcześniejszych (np. o frydrychu) - rzuca się w oczy to twoje charakterystyczne pisanie /nie z czasownikami łącznie/ - to już się po prostu podpisuj, efekt ten sam,a bardziej honorowo będzie. T.

Aneta Rostkowska pisze...

świetne prace. szkoda, że nie mogę pojechać do Wawy.. czy ktoś, kto je widział live, mógłby napisać, jakie doznania generują? Artystka niewiele o tym mówi, poza tym ciekawią mnie relacje samych odbiorców.

Anonimowy pisze...

panie T ,ja gdybym tylko pamiętał też bym się podpisywał jakąś tam literką ,mi jest to absolutnie obojętne ,tożsamość ukrywam tak samo jak Pan,jak to różnica???a zdania nie zmienię o malarstwie Fr,Du i tak dalej,chyba mam do tego prawo ??!!
Teeeeeeeeee

Anonimowy pisze...

no ale wlasnie nie ukrywasz tozsamosci - kazdy cie rozpoznaje po sposobie pisania, zazdrosniku.

Anonimowy pisze...

heeeeee heeeeee heeeeeee
całusy słodziutkie dla Ciebie

Anonimowy pisze...

no taakkk

Anonimowy pisze...

na zywo jest super ale na fotkach robi wieksze wrazenie. zreszta chyba nie trzeba ogladac. wszystko zawiera sie w fajnym pomysle.

Anonimowy pisze...

to prawda - jak sie najpierw widzialo fotki, to juz na zywo instalacja anny o. nie robila takiego wrazenia.

Krzysztof Masiewicz pisze...

Ja mam inne zdanie - najpierw widzialem zdjęcia a dopiero później wystawę. Może zobaczenie najpierw zdjęć "zabiera" trochę niespodziankę ale instalacja jest naprawdę warta zobaczenia i doświadczenia w środku "korytarza".

Anonimowy pisze...

i co tam takiego doznałeś - zapach ołówka i powtót do wczesnodziecięcych lat czy objawienie mistyczne. Pleciesz bzdury.