13 lutego, 2009

Muszę rozrywać i dzielić wszędzie tam, gdzie ktoś usilnie łączy i klei – rozmowa z Grzegorzem Sztwiertnią

Przy okazji otwarcia wystawy w Galerii Morawskiej w Brnie Magdalena Buczek z Dominik Art Projects miała okazje porozmawiać z Grzegorzem Sztwiertnią na temat wystawy. Poniżej zapis rozmowy przygotowanej specjalnie dla ArtBazaar.

W Galerii Morawskiej w Brnie trwa wystawa Twoich prac. Jak ustosunkowujesz się do jego wyborów: wyboru Ciebie jako artysty, wyboru Twoich prac na wystawę?

Dawno nie miałem dużego, indywidualnego pokazu swoich nowszych prac. Dużo pracuję, na różnych polach, co wiąże się z koniecznością weryfikowania zarówno założeń, które leżą u podstaw każdej pracy, jak i osiągniętych efektów.
Każdy artysta potrzebuje takich konfrontacji – chyba że, owładnięty obłędną ideą lepienia społecznej rzeźby – nie potrzebuje. Co Marek Pokorny (kurator wystawy-przyp.) dostrzegł intrygującego w moich pracach? Łatwo mogę się domyślić, choć wrodzona protestancka skromność nie pozwala mi zanadto rozmarzyć się. Z pewnością dostrzegł coś, co uznał za ważny głos w debacie o powinnościach sztuki wobec tak zwanej rzeczywistości. Pewnie zaciekawił go również artysta, który zwyczajnie stoi poza głównymi, eksploatowanymi do bólu nurtami we współczesnej sztuce, podejmując zarazem z tym faktem pewną dwuznaczną, spokojną grę.Co do wyboru prac, to muszę przyznać, że zaskoczył mnie zupełnie –choć z perspektywy kilkudziesięciu dni, jakie minęły od czasu naszego spotkania – widzę, że podjąłbym podobne decyzje. Prosto, czytelnie, bez zbędnych ornamentów i gładkosłowia.

Pojawia się tam „Moja historia sztuki nowoczesnej”. Na wystawie „Performer” w Zachęcie, której otwarcie będzie jeszcze w lutym, przedstawisz z kolei „Historię teatru polskiego”. Skąd ta potrzeba systematyzacji?

Jestem owładnięty manią klasyfikowania i zestawiania różnych porządkowi tradycji. Ja po prostu muszę rozrywać i dzielić wszędzie tam, gdzie ktoś usilnie łączy i klei. Mam nabyty w dzieciństwie brak wiary w trwałe i nieusuwalne związki na różnych poziomach egzystencji. Jednakowoż, jako osoba wybitnie pro-społeczna - nie zostawiam rozwodników bez opieki. Proponuję nowe, ożywcze związki, które pozwolą ponownie zakwitnąć zapomnianym ideom, myślom i wizjom. Z tego więc punktu widzenia – prace planowane na wystawę nie są zbyt zróżnicowane. To po prostu różnie pokazane historie widzialnego. To również próba wydobywania esencji widzialności, cokolwiek miałoby to znaczyć. U mnie nastąpił czas mielenia i wyżymania w celu podsumowania naszych ludzkich dokonań. Jest to możliwe i ja to robię. Ale to pewnie zrozumieją przyszłe pokolenia – dzisiaj walczymy z kryzysem.

Zwracają też uwagę oryginalne tytuły twoich prac. Jakie znaczenie mają one dla Ciebie, jak powstają i co myślisz o tytułowaniu prac artystycznych w ogóle?

Tytuł pracy jest fragmentem pracy – nawet „bez tytułu”. Praca artysty jest pracą w nad adekwatną wypowiedzią – więc wszystkie jej składniki są istotne. Trudno mi powiedzieć też, czy tytuły, jakie nadaję swoim pracom i wystawom, są oryginalne. Być może, dzisiaj, oryginalniejszym tytułem jest na przykład „Martwa natura z cytrynami”, czy „Autoportret w cieniu”. Na pewno jednak tytułowanie traktuję poważnie, to wskazywanie tradycji, do jakiej chcę się odnosić i próba reanimacji zapomnianych, bądź zapoznanych idei i wartości. Tak było na początku. Dzisiaj kierunek jest jak gdyby odwrotny: konkretne tytuły, często nawiązujące do wcześniejszych, mają zweryfikować trafność pierwszych wyborów. Taka lustracja.

Przy tej okazji chciałbym zapytać o znaczenie tytułu jednej z Twoich prac, chodzi mi o „Opał”, dyptyk wystawiany w Galerii Morawskiej.

„Opał” to szczególna praca. Jest ostatnią, jaką skończyłem i pierwszą z nowego cyklu, który pokażę w krakowskiej Otwartej Pracowni w kwietniu. Praca przedstawia powiększoną kartkę papieru, na której za chwilę ma zostać zapisany zaszyfrowany gryps obozowego ruchu oporu o planowanym buncie Sonderkommando, które pracowało przy piecach krematoryjnych. Obrazy pokazują obie strony nadpalonej kartki – bo za blisko ognia była. Oryginalna, zachowana kartka z zaszyfrowanym tekstem formalnie podobna jest do obrazów „liczonych” Romana Opałki – jednak moja wersja „liczenia” jest, moim zdaniem, poważniejsza – stąd „Opał”. Dodatkowo ten stan czystej, nadpalonej kartki może sugerować zastosowanie znanej metody pisania sokiem z cytryny, gdzie tekst ujawnia się pod działaniem płomienia świecy.

W takim razie czekam z niecierpliwością na wystawę w Otwartej. A jakie są twoje najbliższe plany?

Najbliższe plany? Prezentacja prac wideo w Galerii Awangarda we Wrocławiu oraz wystawa w Dominik Art Projects w Krakowie w listopadzie. To będą w większości nowe prace oraz starsze, do tej pory nie pokazywane.


Dziękujemy Dominik Art Projects za przygotowanie dla nas rozmowy i za udostępnienie zdjęć.
Na zdjęciach odpowiednio:
G.Sztwiertnia.Powolna śmierć abstrakcji.2007.oil_canvas.120x100
G.Sztwiertnia.Opal...(2).2009.oil_canvas.170x150
G.Sztwiertnia.Opal...(1).2009.oil_canvas.170x150


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

ODS to dwie galerie - nowa i dawne BWA. Dyrektorem ODA jest Piotr Gajda.




ODA jest kontynuacją, rezultatem wieloletniego budowania instytucji artystycznej. Organizuje międzynarodowy festiwal sztuki akcji - Interakcje, jedyna cykliczna i prawdziwie światowa impreza artystyczna w Polsce. Druga cykliczna impreza to coroczne warsztaty rzeźby w przestrzeni miejskiej w wyniku których miasto zapełnia się nowoczesnymi formami rzeźbiarskimi, inaczej niż Kraków czy Warszawa w których stawia się koszmarne i artystycznie bezwartościowe "pomniki".




ODA ma w planie kontynuację tych imprez, oraz rozwinięcie działań na wystawy rozmaitych form sztuki, a także budowę centrum dokumentacji sztuki, zwłaszcza akcji ale także innych mediów.




ODA już w tej chwili jest pod względem merytorycznym najciekawszą placowką w Polsce i co najważniejsze - realnie funkcjonującą, posiadająca międzynarodowy dorobek i mającą realne szanse i wizję rozwoju.

W Piotrkowie Trybunalskim stworzono placówke kompletną, czego nie osiągnęły inne instytucje w Polsce.

Anonimowy pisze...

swietne te nowe prace Tuymansa

Anonimowy pisze...

ha,ha,ha....