Wystawa „To the Margin and Back. Andrzej Wróblewski“ jest częścią większego projektu „Play Van Abbe”. Na czym on polega?
„Play Van Abbe“ to półtoraroczny projekt łączący badania i wystawy, punktem wyjścia dla pracujących przy nim kuratorów jest międzynarodowa kolekcja Van Abbemuseum. Każda z czterech jego części to próba innego spojrzenia na prace w zbiorach muzeum. W ramach otwartej w listopadzie ubiegłego roku części pierwszej „The Game and the Players“, drobiazgowo zrekonstruowano wystawę, którą ćwierć wieku wcześniej przygotował Rudi Fuchs, poprzedni dyrektor muzeum. Tę odtworzoną, historyczną prezentację skonfrontowano z wystawą Charlesa Esche „Strange and Close“, pokazując prace kupowane do kolekcji po 2004 roku, artystów takich jak Wilhelm Sasnal, Artur Żmijewski, Nedko Solakov, Harun Farocki czy Dan Paterman. „Time Machines“, czyli część druga projektu „Play”, to próba szerszego spojrzenia na historię muzealnej kolekcji i tego, co zostało z niej wykluczone. Dla przykładu, nieobecności awangard przed 1945 rokiem przeciwstawiona zostanie postać László Moholy-Nagy’ego oraz polityka i pozycja, jaką wypracowało nowojorskie MoMA. Z drugiej strony, w pustce wynikającej z braku silnej reprezentacji artystów spoza Europy Zachodniej po roku 45., pojawi się wystawa Andrzeja Wróblewskiego, i to jest istotny kontekst wystawy. Poza tym jest też projekt duńskiej grupy Superflex, którego celem jest obnażenie wyraźnego ale nie dyskutowanego zwykle związku między produkcją przemysłową a minimalizmem, artyści zreprodukują jedną z prac Sol LeWitta, a następnie będą rozdawać ją za darmo.
Dlaczego to właśnie Van Abbemuseum organizuje pierwszą muzealną indywidualną wystawę Wróblewskiego, skoro nie ma żadnej jego pracy w kolekcji?
Bardziej i mniej oczywistych tropów jest sporo, ciekawym łącznikiem jest na przykład płótno Wilhelma Sasnala „Bez tytułu (Wróblewski)” (2005). To właśnie Van Abbe było pierwszym muzeum, które zdecydowało się pokazać prace Sasnala na indywidualnej wystawie, a w tutejszej kolekcji znajdują się jego cztery obrazy i instalacja „Warsaw“, którą za chwilę będzie można oglądać w bezpośrednim sąsiedztwie prac Wróblewskiego. Ta zmiana kursu instytucji i otwarcie na bliski i trochę mniej dosłownie bliski wschód, widoczne wyraźnie od 2004 roku, czyli od momentu, gdy po Janie Debbaucie stanowisko dyrektora objął Charles Esche, zostały zaakcentowane we wspomnianej prezentacji „Strange and Close“, która zainaugurowała cały cykl „Play Van Abbe“. Wystawa odwoływała się do koncepcji Homiego Bhabhy, zgodnie z którą żyjący ze sobą ludzie opierają się zarówno na poczuciu wzajemnej bliskości jak i obcości. Przygotowując wystawę Esche sięgnął po tę metaforę także po to, by opisać związek między odbiorcą a dziełem sztuki, oraz między samymi dziełami. To ciekawe w jaki sposób „Strange and Close” poszerzyło rozumienie geograficznych granic kolekcji zachodnioeuropejskich instytucji, jednocześnie problematyzując polityczną rolę muzeum. Punktem wyjścia był rok 1989, moment kluczowy, w którym zachodni modernizm stanął oko w oko z modernizmami postsocjalistycznej Europy i Bliskiego Wschodu.
Czy są plany kupna jakiejś pracy Andrzeja Wróblewskiego do kolekcji museum?
Bez wątpienia wystawa stanowi wyjątkową okazję do zakupu prac Wróblewskiego przez muzeum i myślę, że taką możliwość rozważy dyrekcja i osoby odpowiedzialne za budowanie kolekcji.
Jakie prace Wróblewskiego zostaną pokazane na wystawie?
Na pierwszej zagranicznej wystawie nie mogło zabraknąć najbardziej znanych płócien artysty takich jak „Szofer niebieski”, który wraz z monotypią „Ryba z literami“ z 1957 r. otwiera ekspozycję, dalej zobaczyć będzie można trzy oleje z serii „Rozstrzelania“, oraz płótna: „Ziemia“, „Niebo nad górami“, „Zatopione miasto“, „Ukrzesłowienie I”, „Kolejka trwa“ czy „Zakochani“. Znajdziemy też prace na papierze, również te wcześniej nie pokazywane m.in. akwarele „Na wiecu“ czy „Kompozycja abstrakcyjna (Trójkąty)“, lub mało znane, jak monotypia „Twarz“, tusze z serii „Nowa Huta“ i niezwykle ciekawa socrealistyczna praca artysty, olej na tekturze „Portret przodownika pracy“ z 1951 roku. Młodzieńcze drzeworyty „Taniec“, „Bal“ czy „Żongler“, które Wróblewski wykonał pod okiem matki, pokazane zostaną w Van Abbemuseum pośród pozostałych prac, z którymi korespondują.
Bez wątpienia wystawa stanowi wyjątkową okazję do zakupu prac Wróblewskiego przez muzeum i myślę, że taką możliwość rozważy dyrekcja i osoby odpowiedzialne za budowanie kolekcji.
Jakie prace Wróblewskiego zostaną pokazane na wystawie?
Na pierwszej zagranicznej wystawie nie mogło zabraknąć najbardziej znanych płócien artysty takich jak „Szofer niebieski”, który wraz z monotypią „Ryba z literami“ z 1957 r. otwiera ekspozycję, dalej zobaczyć będzie można trzy oleje z serii „Rozstrzelania“, oraz płótna: „Ziemia“, „Niebo nad górami“, „Zatopione miasto“, „Ukrzesłowienie I”, „Kolejka trwa“ czy „Zakochani“. Znajdziemy też prace na papierze, również te wcześniej nie pokazywane m.in. akwarele „Na wiecu“ czy „Kompozycja abstrakcyjna (Trójkąty)“, lub mało znane, jak monotypia „Twarz“, tusze z serii „Nowa Huta“ i niezwykle ciekawa socrealistyczna praca artysty, olej na tekturze „Portret przodownika pracy“ z 1951 roku. Młodzieńcze drzeworyty „Taniec“, „Bal“ czy „Żongler“, które Wróblewski wykonał pod okiem matki, pokazane zostaną w Van Abbemuseum pośród pozostałych prac, z którymi korespondują.
Dokładnie, czego dobrym przykładem jest drzeworyt „Taniec”, przywodzący na myśl średniowieczny dance macabre, jednak obecny w nim motyw „umarłego za życia” w dość niesamowity sposób powraca w późniejszych przedstawieniach zakochanych. Motywem przewodnim wystawy jest poczucie „niezakorzenienia”, braku miejsca i jego poszukiwania, które Wróblewski prowadził na różnych poziomach. Tytuł można też rozumieć w odniesieniu do podróży, jakie artysta odbywał przez całe życie: najpierw, w 1947 roku, na zachód, gdzie odwiedził nie tylko Niemcy, Szwecję, Czechy, ale też Amsterdam, Lejdę i Nijmegen w Holandii, oraz późniejszej wyprawy do Jugosławii w roku 1956, pod wpływem której przeformułował własną postawę artystyczną. Pamiętajmy przy tym, że Wróblewski był repatriantem, u schyłku II Wojny Światowej wraz z matką i bratem przeniósł się z Wilna do Krakowa, później często przemierzał kraj pociągami i wyprawiał się w Tatry, które, jak miało się okazać, stały się miejscem jego ostatniej podróży. To poczucie nieustannego ruchu, podążania gdzieś bez wyraźnego celu, odnaleźć można w obrazach jak „Szofer niebieski”, czy w tuszu „Szofer i pasażerowie” z 1957.
Tak, to dość obszerna publikacja w której, z jednej strony zamieszczamy wybór tekstów samego artysty związanych z trzema wątkami: I Wystawą Sztuki Nowoczesnej w Krakowie, zainteresowaniem sztuką skierowaną do mas robotniczych m.in. zjawiskiem Grupy Samokształceniowej, oraz ciała i fizyczności człowieka. Z drugiej strony, zderzają się dwa głosy krytyków: Andrzeja Kostołowskiego z 1968 i współczesny tekst Joanny Kordjak-Piotrowskiej, oraz wypowiedź Zbigniewa Dłubaka ze wspomnianej wystawy krakowskiej. Publikujemy także fragmenty nieznanego dziennika artysty z lat 1947-1948, które możemy odnieść jako komentarz do prac takich jak np. „Ziemia“ czy „Niebo nad miastem“. Z kolei na okładce znajduje się dość zaskakujące zdjęcie wykonane podczas podróży samolotem do Jugosławii w październiku 1956 roku. Takich zaskoczeń jest więcej.
Czekamy w takim razie na książkę i wystawę. Dziękuje bardzo za rozmowę.
Dziękuje bardzo.
Magdalena Ziółkowska jest kuratorem wystawy „To the Margin and Back. Andrzej Wróblewski“, pracuje jako gościnny kurator w Van Abbemuseum i kurator w Muzeum Sztuki w Łodzi.
Wszystkie zdjęcia z wieszania wystawy wykonała Magdalena Ziółkowska (prosimy nie kopiować zdjęć bez zgody muzeum).
Czekamy w takim razie na książkę i wystawę. Dziękuje bardzo za rozmowę.
Dziękuje bardzo.
Magdalena Ziółkowska jest kuratorem wystawy „To the Margin and Back. Andrzej Wróblewski“, pracuje jako gościnny kurator w Van Abbemuseum i kurator w Muzeum Sztuki w Łodzi.
Wszystkie zdjęcia z wieszania wystawy wykonała Magdalena Ziółkowska (prosimy nie kopiować zdjęć bez zgody muzeum).
4 komentarze:
a propos poprzedniego wpisu o alejach jerozolimskich i mojego wywodu o palmie. właśnie przed chwilunią, dokładnie na tej stronie, gdy wszedłem zobaczyć nowego newsa, wyskoczył mi z boku baner reklamowy zawierający jedynie rysunek palmy i zapytanie: „ GDZIE NA URLOP?”.
dobre! :)
A gdzie będzie -i czy w ogóle u nas- można zakupić książkę?;)
pozdrowienia
Na chwilę obecną nie ma planowej dystrybucji tej książki w Polsce. Podobno nikt z Polski nie wyraził do tej pory zainteresowania tym tytułem.
to może Artbazaar zajmie się dystrybucją ?!
Prześlij komentarz