20 maja, 2010

"Tarnów ma tradycję wielkomiejskiego stylu bywania" - rozmowa z Ewą Łączyńską-Widz o "Alfabecie Polskim 2"

Zagrożenie powodziowe spowodowało, że w miniony wtorek nie odbyła się kolejna prezentacja z cyklu „Alfabet Polski 2”, organizowanego (jak sama nazwa wskazuje) już po raz drugi, przez Ewę Łączyńską-Widz w BWA w Tarnowie. Ale już w najbliższy wtorek, 25 maja, jak opadną wody, Tarnów zaprasza na spotkanie z Anną Molską. To już czwarte spotkanie w tegorocznej edycji. Wcześniej Ewa pokazała tarnowianom sztukę Krzysztofa Kaczmarka, Dominika Lejmana i Kasi Przezwańskiej. Rozmawialiśmy z Ewą na temat jej doświadczeń z ubiegłego roku i tego, co planuje zrobić w tym roku. ArtBazaar jest patronem medialnym tego niezwykle ciekawego projektu, unikatowego w polskiej skali.


To druga edycja „Alfabetu polskiego”. Poprzednią zorganizowałaś w ubiegłym roku pokazując prace: Basi Bańdy, Nicolasa Grospierre’a, Łukasza Jastrubczaka, Zorki Wollny, Tomasza Kowalskiego, Poli Dwurnik, Erwiny Ziomkowskiej, Bartosza Muchy, Małgorzaty Markiewicz, Joanny Rajkowskiej, Agnieszki Polskiej, Magdy Starskiej, Krystiana Czaplickiego „Trutha” i Julity Wójcik. Wydaliście świetny katalog. Jakie jeszcze są efekty tego projektu?
Z tych bardzo namacalnych, rzeźba Trutha w tarnowskim Parku Strzeleckim. Zakończeniem zbiorowej wystawy i wyjściem poza projekt była kameralna akcja „Malarka w Zalipiu”. Razem z Polą Dwurnik przewiozłyśmy jej znakomity obraz „Malarka” z Galerii do zagrody Felicji Curyłowej w Zalipiu. Zalipie to maleńka wieś położona 30 km od Tarnowa, gdzie od końca XIX wieku kobiety malują kwiaty na ścianach, domach, płotach, studniach, meblach. To szalenie ciekawe, bardzo chciałabym zrobić z tego większy projekt. „Malarka” była taką małą próbą. Udała się znakomicie. Jak Pola zdecydowała przywieźć do Tarnowa obraz, na którym ukryta w ogrodzie maluje paznokcie, to wpadł mi pomysł z Zalipiem. Obraz jest duży 150 x 210 cm, musiałyśmy go wieźć ciężarówką, ledwo wszedł do starej chałupy, wszystko było trochę absurdalne. Pomysł mógł pozostać w sferze konceptu i to też byłoby ciekawe, ale jednak zupełnie innym doświadczeniem było jego fizyczne przeniesienie. Teraz właśnie wydałyśmy pocztówki z tej akcji, obie bardzo mile ją wspominamy.
Innymi efektami projektu jest to, że druga edycja ma swoją zeszłoroczną publiczność i nowe twarze. Przed spotkaniem z Dominikiem Lejmanem rozszedł się notes na 6 tygodni, który kolportujemy w Galerii. Tak się złożyło, że były tam opisy berlińskiej wystawy Agnieszki Polskiej, „Szklanej pułapki” Nicolasa Grospierre’a, zdjęcie Julity Wójcik przy okazji wystawy „Płeć? Sprawdzam!”. Wszyscy to wyłapali, teraz jest to żywa „historia sztuki”. Takie są efekty Alfabetu.

Jak władze Tarnowa przyjęły ten projekt? A jak mieszkańcy? Ile osób przychodziło na spotkania?
Władze poparły Alfabet w obu edycjach, więc nie jesteśmy przykładem gdzie sztuka współczesna jest szczególnie gnębiona. Na plakatach, które rozklejamy na mieście przed każdym kolejnym spotkaniem pojawiają się nazwiska: Bańda, Grospierre, Molska, Lejman, etc. i zawsze się zastanawiam, czy są to tylko abstrakcyjne ornamenty czy nazwiska, które lokalnie coś znaczą. Nie ma co ukrywać, że jest to projekt niszowy, a nie blockbuster, który przyniesie miastu i władzy wielkie splendory, więc tym bardziej należy się cieszyć z ich przychylnej postawy. Dużym zaskoczeniem i wyróżnieniem było umieszczenie Alfabetu w „Setce Obiegu”, to odbiło się echem w mieście. Co do mieszkańców, to Tarnów ma tradycję wielkomiejskiego stylu bywania, jest duża grupa osób, szczególnie dorosłych, którzy wizyty na wernisażach i spotkaniach uważają za coś naturalnego, o młodych widzów trzeba walczyć. Średnia grupa to około 30 osób, więc panuje bardzo przyjazna kameralna atmosfera. Bardzo aktywna jest grupa z tutejszego liceum plastycznego, które z braku akademii, jest jedną z głównych grup docelowych. Wiele uczniów zaczyna doceniać luksus poznania tego, co się teraz dzieje w sztuce bez konieczności wyjeżdżania z miasta. W zeszłym roku przed wakacjami, po skończonych spotkaniach z artystami miałam zajęcia w plastyku na podsumowanie Alfabetu. Pokazywałam slajdy z prac, które się przewinęły. Zabawne było to, że w plastyku, gdzie historia sztuki kończy się na kubizmie, uczniowie bezbłędnie odgadywali prace Szymona Kobylarza, Tomka Kowalskiego czy Gosi Markiewicz.


Czego się nauczyłaś w czasie tego projektu?

Całkiem sporo , to niezłe pole doświadczalne. Z rzeczy najważniejszych, tego, że nie warto godzić się na kompromisy i że w każdym miejscu w Polsce można robić ciekawe i bardzo „współczesne” projekty.

Czy wiesz, że to jedyny obecnie cykliczny projekt w Polsce pokazujący, co się dzieje w młodej sztuce?

Nie, nie widziałam, ale to będzie mnie motywowało.

Jak będzie wyglądała druga edycja tego projektu? Ile artystów i artystek pokażesz? Już odbyły się pokazy Krzysztofa Kaczmarka, Dominika Lejmana i Kasi Przezwańskiej? W zapowiedziach jest pokaz prac Anny Molskiej. Kto jeszcze?
Dokładnie tak jak pierwsza, tyle, że zamiast 15 artystów, będziemy gościć 5, co z resztą było tegorocznym zamierzeniem, żeby bardziej skupić się na dokumentacji, archiwizacji wykładów, wszystko lepiej i dokładniej przygotować. Już odbyły się spotkania z Krzysztofem Kaczmarkiem, Dominikiem Lejmanem i Kasią Przezwańską. W zamierzeniu: Anna Molska, Olaf Brzeski i na zakończenie wykład Sebastiana Cichockiego „Problemy z zapamiętywaniem nowego materiału, czyli w poszukiwaniu polskiego pierwiastka w sztuce XXI wieku”. Po wakacjach wystawa zbiorowa, do której mam ochotę zaprosić jeszcze dodatkowych artystów i publikacja.


Myślisz już o trzeciej edycji? Znajdziesz tyle ciekawych artystek i artystów?
W takich działaniach ważna jest konsekwencja, systematyczność działa mobilizująco. Jak sam zauważyłeś, to jedyny taki projekt, który odbywa się cyklicznie, więc szkoda byłoby go zaniechać. O ciekawych artystów i artystki się nie martwię, jak mi zabraknie spytam Was o radę.
Szykujesz też wspólnie z Dawidem Radziszewskim projekt „Tarnów - 1000 lat nowoczesności”. To też część „Alfabetu”?

„Tarnów - 1000 lat nowoczesności” to coś zupełnie innego, ale gdyby nie Alfabet, pewnie by do niego nie doszło. Dawid wymyślił opowieść o modernistycznym potencjale Tarnowa, przedstawioną na tle tutejszej architektury.

Kluczową częścią będzie „odkrycie” Mościc - architektoniczno-urbanistycznego projektu z lat 20-tych, ale też kilku architektonicznych perełek z lat 50. i 70. Poza tym, projekt będzie zawierał najciekawsze punkty z współczesnej historii miasta odnoszące się do projektowania przyszłości, jak futurologiczne projekty urodzonego w Tarnowie Jana Głuszka Dagaramy – architekta-wizjonera chorego na schizofrenie. W tym roku w Mościcach powstanie rzeźba Wilhelma Sasnala, która symbolicznie otworzy „nowoczesne” czytanie historii miasta. Jeszcze w tym roku razem z Wydawnictwem 40000 malarzy wydamy przewodnik po mieście, który będzie zaproszeniem do Tarnowa i zapowiedzią przyszłorocznej wystawy. W książce znajdą się m.in. archiwalne zdjęcia, współczesna dokumentacja architektury Nicolasa Grospierre’a i Jana Smagi, tekst Zbigniewa Warpechowskiego o Głuszaku (z którym razem studiował i któremu zawdzięcza to, że porzucił architekturę na rzecz performensu), opowiadanie Jacka Dukaja, który też mieszka w Tarnowie i wiele innych niespodzianek.
Na zdjęciach (kolejno): Instalacja Krystiana Czaplickiego „Trutha” w Parku Strzeleckim w Tarnowie, akcja Poli Dwurnik w Zalipiu, spotkanie z Dominikiem Lejmanem, spotkanie z Krzysztofem Kaczmarkiem, spotkanie z Kasią Przezwańską, instalacja Kasi Przezwańskiej, Nicolas Grosiperre fotografuje Mościce.

Brak komentarzy: