Czy za dwa dni nastąpi rewolucja na rynku sztuki najnowszej? Chyba jeszcze nie, ale niewątpliwie „coś” się zmieni. Za dwa dni, 22 stycznia o godzinie 8 rano czasu nowojorskiego (czyli u nas o 14) ruszają targi VIP ARTFAIR. Na pewno zapytacie się „gdzie?”. Odpowiedź jest prosta: „nigdzie” albo też jeszcze inna: ""wszędzie" czyli „na całym świecie”.
Są to bowiem tylko i wyłącznie targi wirtualne. Czym się to różni od wielu już prób sprzedaży (także z sukcesem) w Internecie? Otóż wśród założycieli i uczestników tych targów aż roi się od najważniejszych nazwisk i nazw galerii z całego świata. Targi wymyślili James i Jane Cohen, para dealerów z Nowego Jorku, a wsparcie projektowi dali galerzyści z takich galerii, jak: White Cube, Gagosian, David Zwirner, Hauser&Wirth czy Sadie Coles. A w targach, oprócz założycieli biorą udział też inni „wielcy” tego rynku: Bruno Bischofberger, Blum&Poe, Massimo Da Carlo, Metro Pictures czy Timothy Taylor. Ale są też mniejsze galerie, jak islandzka I8 czy izraelski Dvir. Łącznie będzie prawie 140 galerii z ponad 30 krajów z całego świata. Niestety nie ma w tym gronie galerii z Polski, ale biorąc pod uwagę strony internetowe polskich galerii, nie jest to dla nas żadnym zaskoczeniem.
„Targi” potrwają tydzień. A jest co oglądać – na stronach VIP ARTFAIR jest już ponad 8 tysięcy prac ponad 2 tysięcy artystów ( na razie, jak podaje strona targów – „załadowano” blisko 96% oferty). Jest ponad 2200 obrazów, ponad 1800 fotografii, 345 prac wideo i jeden performens. Zwykle przyzwyczajeni jesteśmy, że w Internecie pojawiają się prace artystów mniej znanych, albo jeśli już znanych, to edycje w dużych nakładach. Na tych targach ma być inaczej – galerie deklarują pokazanie ciekawych prac również tych najdroższych artystów, jak Damien Hirst czy Takashi Murakami. Wszystkie prace mają też być szczegółowo opisane.
Jak będzie, przekonamy się już w sobotę po południu. Aby przeglądać prace (tragi potrwają do 30 stycznia) trzeba się po prostu zarejestrować. Natomiast, aby uczestniczyć aktywnie w targach – komunikować się z galeriami (za pomocą komunikatorów na przykład), kupować prace – należy wykupić tzw. „VIP Pass”. Przez pierwszy weekend kosztuje on 100 dolarów, a przez następne dni – już tylko 20 dolarów.
Sami jesteśmy bardzo ciekawi, zarówno oferty na VIP ARTFAIR, jak i tego, jak technologicznie i psychologicznie galerie poradzą sobie z faktem braku bezpośredniego kontaktu z klientami. I ciekawi też jesteśmy bardzo, czy VIP ARTFAIR wejdzie na stałe do kalendarza targów sztuki. Bo na to, aby te targi „zastąpiły” Art Basel czy Frieze, na razie nie liczymy. Czekamy jednak z niecierpliwością na sobotnie „otwarcie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz