Jak donoszą media, a wcześniej plotki wśród znajomych, została zamknięta Yours Gallery w Warszawie. Yours Gallery była jedną z nielicznych galerii warszawskich specjalizujących się w fotografii, z wyjątkowymi możliwościami ekspozycyjnymi, fantastycznie zlokalizowana w centrum Warszawy. Właściwie skazana na sukces jednak jak słychać spodziewanego sukcesu chyba nie osiągnęła.
Program Yours Gallery to nie była do końca moja bajka a być może niezbyt uważnie śledziłem co się tam dzieje i w całej historii galerii byłem tam raz w styczniu tego roku na wystawie „Masa prac” pokazującej współczesną fotografię polską. Wystawa i sam pomysł sprzedaży prac prosto z wystawy bardzo mi się podobał. Kupiłem nawet jedną prace i obiecałem sobie wracać częściej. Niestety prawdopodobnie już nie ma do czego. Przyznam, że mam lekkie wyrzuty sumienia. Dlaczego częściej tam nie bywałem? Oczywiście wizyty jednej osoby, nie wiem jak częste, całej sytuacji by nie zmieniły, ale skłoniło mnie to do refleksji jak wiele galerii, instytucji uznajemy za oczywisty i stały element naszego krajobrazu, często nie zdając sobie sprawy jak duży wysiłek (osobisty i finansowy) ponoszą osoby abyśmy mogli raz w roku (aby przynajmniej tyle) je odwiedzić. Wiem jak to jest czasami trudno przygotować wystawę, zrobić otwarcie (na które przyjdzie może kilkadziesiąt osób) i potem całymi dniami siedzieć w pustym pomieszczeniu. Ciągle kołacze się pytanie – dla kogo to robimy? Dla siebie? Dla artysty? Dla tych kilkudziesięciu osób, które były na wernisażu, być może dla tej krótkiej notki w prasie?
Oczywiście nie dotyczy to tylko prywatnych galerii. Kilka razy byłem świadkiem na wernisażu znakomitej wystawy, wymagającej kilkumiesięcznej pracy, takiej sceny gdzie zażenowany kurator, zaniepokojony artysta czekają na gości, których zbyt wiele się nie pojawiło. Jest to przykry widok.
Wizyta w galerii jest takim gestem poparcia. Docenieniem wysiłku osób w to zaangażowanych. Odwiedzajmy galerię (prywatne i państwowe). One tego potrzebują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz