17 maja, 2012

Naturalną drogą jest włączanie szuki współczesnej do kolekcji Muzeum Narodowego - rozmowa z Agnieszką Tarasiuk



 Już jutro, 18 maja w warszawskiej Królikarni (oddziale Muzeum Narodowego w Warszawie) otwiera się druga odsłona wystawy SKONTRUM. Na czym polegają tytułowe Ewolucje? – pytamy kuratorkę projektu,  Agnieszkę Tarasiuk.

 SKONTRUM Ewolucje to kontynuacja rozpoczętego pół roku temu projektu. Celowo użyliśmy słowa „ewolucje”, a nie na przykład „rewolucje”. Naszym zamiarem było pokazanie, że naturalną drogą rozwoju kolekcji, nie tylko rzeźby, ale całego Muzeum Narodowego, jest włączanie do niej dzieł sztuki współczesnej. Tak zresztą działo się od początku działalności muzeum; rozwijało się ono równolegle z aktualnie powstającymi zjawiskami artystycznymi. różnych przyczyn ten proces został zahamowany mniej więcej na początku lat 90. Nie widzę powodu dla którego w Muzeum Narodowym  nie miałyby być śladu po jednym z najciekawszych okresów polskiej sztuki.
Koncepcja wystawy zakładała wpisanie prac polskich artystów powstałych w ciągu ostatnich 20 lat w narrację kolekcji rzeźby MNW. Uzyskaliśmy dzięki temu kilka zaskakujących zestawień; pokazujemy „Bombowniczkę” Anny Baumgart koło „Macierzyństwa” Xawerego Dunikowskiego, cykl  „Sztuka jest przemocą” Olafa Brzeskiego ze zbiorem klasycznego XIX-wiecznego portretu , stworzoną specjalnie na tę wystawę, niemal abstrakcyjną rzeźbę Agnieszki Kalinowskiej z kolekcją drewnianej rzeźby dewocyjnej.

Z założenia SKONTRUM jest projektem o funkcjonowaniu instytucji muzeum. Czy to podejście ma realny wpływ codzienną pracę Muzeum Narodowego ?

Nie mogę się wypowiadać w imieniu całości muzeum, ale ta wystawa ma na pewno ogromny wpływ na moją postawę kuratorską i planowanie przyszłości Muzeum Rzeźby. Przede wszystkim przygotowując ekspozycję w grudniu ubiegłego roku zdałam sobie sprawę z bogactwa kolekcj , która jest pod naszą opieką. Z jej siły, ale też potrzeb, to jest ogromu prac, jakie należy wykonać, by o nią zadbać tak fizycznie – konserwatorsko w dziedzinie nauki i popularyzacji sztuki. Bardzo się cieszę, że  dzięki SKONTRUM kolekcja rzeźby ożyła. Zainteresowali się nia krytycy sztuki, ale też artyści, powstały nowe prace. Myślę że taka jest kwintesencja misji muzeum – uczynić dzieła sztuki dawnej aktualnymi. Wydaje mi się ,że podobne procesy zachodzą w całości Muzeum Narodowego  w związku z rearanżacją galerii i nowym otwarciem muzeum. Otwarciem także w znaczeniu symbolicznym, jestem przekonana, że muzeum będzie bardziej przyjazne i atrakcyjne dla zwiedzających. 

Czy Muzeum Narodowe planuje zakupy prac artystów współczesnych?

Znów mogę mówić tylko w moim imieniu ale myślę, że warto powiększać kolekcję o prace współczesne, ale w jakiś sposób związane z Muzeum. Tak właśnie dzięki zrozumieniu i przychylności artystów udało mi się pozyskać dla kolekcji MNW m.in. „Perłę” Maurycego Gomulickiego, „Typologię” Nicolasa Grospierre’a czy ściśle nawiązującą do historii muzeum instalację Agnieszki Polskiej „Wyparcie egipskiego koszyka”. Także obecna Ewolucja pokazuje, że rozwój kolekcji ma wielki sens, a dzielenie sztuki na dawną i współczesną jest absurdem. Musimy jednak trzymać się realiów i dopóki Muzeum Narodowe nie będzie mogło zapewnić kolekcji należytej opieki, nie wybuduje profesjonalnych magazynów i nie zyska pieniędzy na konserwację tego co ma, powiększanie kolekcji byłoby sporą nieodpowiedzialnością.

Jak myślisz, jaką formę przybierać może współpraca między instytucją państwową a prywatnymi kolekcjonerami? Jak oceniasz poziom współpracy publiczno-prywatnej w Polsce?

Jak w każdej innej dziedzinie współpraca publiczno-prywatna budzi wiele kontrowersji. To naturalne, że podchodzimy z wielką ostrożnością do wszelkich działań związanych wydawaniem pieniędzy publicznych. Nie znaczy to jednak, że ten strach ma nas paraliżować. Firmy są naturalnym otoczeniem muzeum. Nie myślę tylko o rynku sztuki, ale także o produkcji gadżetów, restauracjach, wydawnictwach, turystyce. Świadome partnerstwo jest tu niezbędne. Oczywiście pod warunkiem, że stale pamiętamy o naszej misji i współpracujemy z sektorem prywatnym tylko wtedy, kiedy projekt jest w 100% zgodny z celami naszej działalności. A współpraca jest  w pełni transparentna. Możliwości takich działań jest mnóstwo, szczególnie w dziedzinie popularyzacji sztuki. Na pewno muzeum nie może odwracać się do rynku plecami, nie może go nie znać. Z pełną świadomością więc zorganizowałam kolejną odsłonę SKONTRUM z dopiskiem Ewolucje, która miedzy innymi mówi o rynku sztuki. Do współpracy przy tym projekcie zaprosiłam Michała Suchorę , kuratora, który na co dzień pracuje w galerii komercyjnej. Na terenie wystawy organizujemy spotkania dyskusyjne na temat polityki kulturalnej , domeny publicznej i rynku sztuki – to są niezwykle ważnie tematy. Przykład SKONTRUM Ewolucje pokazuje, że galerie komercyjne i prywatni kolekcjonerzy są naturalnym partnerem dla instytucji muzeum. Pozyskaliśmy na wystawę  czyli dla publiczności zwiedzającej muzeum,  kilka naprawdę cennych obiektów.  Okazało się , że wszystkie pochodzą od prywatnych właścicieli – artystów, galerii i kolekcjonerów. Zgłaszając się z prośbą o wypożyczenie spotkaliśmy się z bardzo pozytywnymi reakcjami Dla wszystkich oczywistym było, że dzieła sztuki muszą żyć, muszą być wystawiane, oglądane, analizowane przez jak najszerszą publiczność. Odizolowanie ich od odbiorców, czy to w magazynie muzealnym,czy w prywatnym salonie to ich symboliczna śmierć. Wydaje nam się, że pod tym względem SKONTRUM Ewolucje jest niezwykle udanym projektem. Pokazuje bowiem obopólne korzyści z tego rodzaju współpracy.
 
Najlepsze prace Mirosława Bałki czy Pawła Althamera znajdują się  zagranicą. Czy jest szansa na to, by polskie kolekcje instytucjonalne na czas reagowały na pojawianie się nowych zjawisk artystycznych?

To prawda, szczególnie ostatnie dekady XX wieku były ciężkie dla polskich kolekcji , instytucje były w kryzysie a prywatne dopiero zaczynały się rodzić . Pokazywany na naszej wystawie „Marzyciel” Pawła Althamera to bodaj jedyna rzeźba artysty w prywatnej polskiej kolekcji. Pułap cenowy, jaki osiągają jego prace sprawia, że na ich zakup nie stać większości polskich kolekcji instytucjonalnych.
Od kilku lat jest znacznie lepiej, dzięki programowi ministerialnemu „Znaki czasu” i systemowi lokalnych Zachęt mamy w Polsce kilka naprawdę świetnych kolekcji publicznych. Zachęty to są instytucje obywatelskie oparte na współpracy i udziale środków publicznych i sponsorskich I tu upatrujemy ogromnej, pożytecznej roli prywatnych pieniędzy. Dzięki nim w Polsce pozostaje coraz więcej wybitnych prac polskich artystów robiących międzynarodowe kariery. Odwiedziny w domach kolekcjonerów, rozmowy z nimi uświadomiły nam,  że w ich rękach, a są to często osoby zupełnie anonimowe, jest wiele dzieł muzealnej klasy. Zyskałam tez bardzo cenne doświadczenie – poznałam ludzi, którym obcowanie ze sztuką sprawia autentyczną ogromną radość, mimo, a może właśnie dzięki temu, że artworld  nie jest ich środowiskiem zawodowym. Oni są naszą najlepszą publicznością. Cieszę się, że mogli być także partnerem muzeum. 
Zdjęcia z montażu wystawy dzięki uprzejmości Królikarni

Brak komentarzy: