27 listopada, 2013

Bardzo zależy mi na stworzeniu bliskiej relacji między obrazem a widzem - rozmowa z Mikołajem Moskalem

Zapraszamy na wystawę Mikołaja Moskala do warszawskiego Startera. Tam do połowy grudnia pokazuje swój najnowszy projekt pt. „Głowa bez formy stałej”. Z tej okazji specjalnie dla nas Jagna Lewandowska przeprowadziła rozmowę z Mikołajem. 


Których pytań skoncentrowanych wokół wystawy bałeś się najbardziej, których się spodziewałeś i na jakie byłeś przygotowany? 

 W trakcie montażu żartowaliśmy z Mariką Zamojską, że jeśli przedmiot wystawy wprawia widza w zakłopotanie to swoje zainteresowanie stara się chociaż okazać poprzez uwagi dotyczące ram, postumentów, koloru ścian etc. Oczywiście pytań o ramy bałem się najbardziej. Bardzo zależy mi na stworzeniu bliskiej relacji między obrazem a widzem, fajnie gdyby wystawę oglądać w pojedynkę, zawiesić się przez chwilę nad posturą cichego monolitu, bez konieczności oglądania się za siebie. Równie oczywiste jest to że spodziewałem się pytań dotyczących np. języka, syntezy, w ogóle formy, czy choćby tytułowego problemu "głowy bez formy stałej". I tu muszę przyznać byłem zaskoczony, moje obawy szybko się rozwiały, właściwie nie padły żadne pytania -ale to prawdopodobnie zasługa tekstu kuratorskiego w którym Ewa Tatar udziela bardzo rzetelnych odpowiedzi na nurtujące nas pytania. 


Ewa w tekście kuratorskim podkreśla, że najważniejsza w Twoich pracach jest konstrukcja. Też tak uważasz? 

Konstrukcja jest ważna, ale stawiam ją bezwiednie, traktuję ją raczej jako oczywisty składnik podejmowanych decyzji, co jednak nie oznacza że konstrukcja staje się schematem. Wynika to z mojego przygotowania – wiedzy, którą zdobyłem oraz doświadczenia, które cały czas pogłębiam. W pracy opieram się przede wszystkim na intuicji. Od konstrukcji ciekawszy dla mnie jest proces, zbieranie informacji i przetwarzanie ich na język plastyki, przemienianie słowa czy emocji w obraz, w tym polu wydarza się aż nadto. 


Myślę, że wielu odbiorców ma problem z działaniem intuicyjnym, które w twoim przypadku istotne jest zarówno w procesie twórczym jak i recepcji Twoich prac. Intuicji odmawia się intelektualnej podbudowy tymczasem, jak czytamy w książce "Przemyśleć Estetykę" Arnolda Berleanta na którą się powołujesz „Intuicja sensoryczna jest ostrzem świadomości; nie jest wrogiem rozumu, ale jego zwiadowcą. Jest czującym ramieniem intelektu (…)”. 

Tak dokładnie, ostrze świadomości - wyobrażasz sobie jego kształt rysujący się w przestrzeni? O Intuicji mówi się też, że jest okiem bez którego rozum byłby ślepy, poprzedza zrozumienie ale go nie zastępuje. Intuicja jednakże nie jest synonimem impulsu. Nie jest pochopna, ale swobodnie otwarta, nie brutalna, ale wrażliwa, nie rozmyślna, lecz bezpośrednia. I ta bezpośredniość jest dla mnie szalenie istotna. Prawdopodobnie brak "dyskursu" rodzi problem. 


W galerii Starter obok prac graficznych prezentujesz także modele rzeźb. Czy chciałbyś kiedyś zrealizować je w większej skali? Jak wyobrażasz sobie otoczenie w którym mogłyby funkcjonować? 

Oczywiście! Najpierw w głowie pojawia się rzeźba w naturalnej skali, następnie pracuję nad modelem. Ogromne przecinające się prostopadle płaszczyzny najchętniej postawiłbym w plenerze, poddał czynnikom atmosferycznym, niektóre z tych rzeźb sprzężone są np. z położeniem słońca. Brzeg morza, bujna łąka, odludzie - to idealna destynacja dla monumentalnej stalowej bryły. 

Dlaczego tak bardzo boisz się pojęcia "klasyczny"? 

Bardziej niż pojęcia klasyczny, boję się uogólnień. Klasyczny jest ok, siłą jego wyrazu jest ponadczasowość. To spektrum wartości, na których ciągle opiera się nowoczesność. Nie jest ok jeśli za słowem "klasyczny" stoi zakurzony bukiet w wazonie. 



Albo kominek, mogący wg jednej z młodych krytyczek sztuki towarzyszyć Twojej ekspozycji. Jest to oczywiście uogólnienie, ale kierujące uwagę ku nieodzownemu przy odbiorze twoich prac poczuciu ciepła, przed którym możesz się burzyć (choć poczucie to ma magnetyczne właściwości), ale przed którym nie uciekniesz. Jest coś uroczego (nie bójmy się tego słowa) w uproszczeniu kształtów, nadaniu prostych form uczuciom. Czy w pewnym stopniu, przekładając te języki czujesz się spadkobiercą artystów tworzących w latach 60’? 

Nie, nie miałbym śmiałości czuć się spadkobiercą tamtych artystów, w ogóle kontekst lat 60’ mnie męczy, myślę że jakakolwiek zbieżność temperatury czy estetyki w moich pracach jest przypadkowa, tutaj jednak obraz buduje doświadczenie teraźniejszości. Może z wyjątkiem tempery którą maluję, jej gama faktycznie nie uległa zmianie od dziesięcioleci. Czy myślisz, że podobna wrażliwość wciąż ma rację bytu? Tak, wierzę że ma, choć paradoksalnie taki Blinky Palermo miałby dzisiaj trudniej 




Tekst: Jagna Lewandowska, zdjęcia dzięki uprzejmości Galerii Starter oraz artysty

Brak komentarzy: