20 października, 2006

Jak wyceniać młodą polską sztukę (2)?

Ostatnim elementem mojej analizy będzie odpowiedź na pytanie - jaka powinna być cena młodej polskiej sztuki. I tu od razu odpowiem – powinna być niska (przynajmniej na początku). Oto kilka argumentów:

a. dla osób traktujących zakupy sztuki jako swojego rodzaju inwestycję, która ma przynieść zwrot zainwestowanej kwoty plus dość dużą (ze względu na ryzyko) premię, sprawa jest prosta – muszę kupić bardzo tanio, aby w przyszłości móc osiągnąć zyski, które pokryją koszty związane z kupnem innych prac (innych artystów, które nie przyniosły spodziewanego przychodu) oraz będą porównywalne z innymi inwestycjami (nieruchomości, giełda etc). Jeśli cena artystów wchodzących na rynek będzie wysoka i zacznie się zbliżać do cen artystów średniego pokolenia, każdy inwestor (nie spekulant) wybierze mniejsze ryzyko i kupi bardziej uznanych czy też sprawdzonych twórców.

b. cena powinna posiadać duży potencjał wzrostowy. Nic tak nie poprawi nam humoru jak świadomość, że cena jaką zapłaciliśmy dwa czy pięć lat temu, jest śmiesznie niska w porównaniu z dzisiejszymi cenami. Wyśrubowanie ceny w początkowym okresie wprowadzania artysty na rynek – bardzo ogranicza nam pole manewru. Jeśli na pierwszej wystawie ceny za prace oscylują w granicach 5 tysięcy PLN, to ile powinny kosztować po drugiej czy trzeciej wystawie i udziale w targach czy wystawach w przestrzeniach publicznych? Jeśli kolejne wystawy danego artysty nie przyniosą oczekiwanych rezultatów (oceny krytyki, wystaw w dobrych galeriach), to jak będziemy mogli uzasadnić tą cenę kolekcjonerowi, który przyjdzie do nas kupić inne prace artysty?

c. Poszerzenie rynku. We wspólnym interesie wszystkich uczestników rynku sztuki jest to aby się rozwijał – chcielibyśmy, aby coraz więcej osób kupowało i kolekcjonowało sztukę. Wszyscy o to postulują lub narzekają, że nie ma rynku z prawdziwego zdarzenia. Mam pytanie do takich ludzi – co ty zrobiłeś, aby ten rynek stworzyć/ucywilizować/powiększyć. Jeśli tzw. koszty wejścia na rynek są duże, to nie oczekujmy wielu nowych twarzy wśród kupujących. Jeśli ceny prac młodych artystów będą się zaczynać od 3 czy 5 tysięcy PLN, to dla wielu może to być bariera. Jeśli te ceny będą się kształtowały w granicach 1-2 tysięcy PLN, mamy bardziej realną szansę przyciągnięcia nowych nabywców, a w przyszłości może kolekcjonerów…

d. Sprzedaż sama w sobie jest bardziej istotna od ceny w jej wyniku uzyskanej (przy założeniu, iż niższe ceny przyniosą większą sprzedaż). Jeśli uda nam się sprzedać dany obiekt, poza satysfakcją, że nasza praca (lub praca naszego artysty) jest doceniona przez kogoś, sprawiamy, iż trafia on do kolekcji (czy do mieszkania) gdzie zaczyna być reklamą artysty i galerii, która go sprzedała. Zwiększa to możliwości dotarcia do innych potencjalnych klientów, sprawia, że właściciel zaczyna bardzo często śledzić losy artysty, którego prace kupił, jeśli jest osobą „popularną” – jego zachowania (i decyzje) są często powielane przez inne osoby z kręgu znajomych czy admiratorów.

Na koniec chciałem wspomnieć o jednej kwestii. Należy zawsze mieć na uwadze (wyceniając dzieła sztuki młodych artystów), że będą one zawsze konkurowały z innymi dobrami konsumpcyjnymi i innymi działami sztuki. Cena młodego artysty powinna być na tyle atrakcyjna, aby tą konkurencję zminimalizować

2 komentarze:

Krytykant | Kuba Banasiak pisze...

Nie wiem, czy Was to zainteresuje, ale już na ASP jest tak, że jest "trend" na "nie zaniżanie rynku". Sam byłem świadkiem, jak asystent ganił studentkę III roku (!), że po wystawie końcowej sprzedała obrazek 120x120 cm "tylko" za 700 pln. Pozostali studenci też byli "niezadowoleni" - mówili o minimum 1500 - 2000 pln.

To jest oczywiście śmieszne i trochę żałosne, ale skądś się przecież bierze. Apetyty są bardzo rozbudzone. Ludzie, nawet świadomi braku talentu, traktują sprzedawanie po wystawach końcowych jako swoistą "łatwą kasę". Idzie dużo i bez żadnej reguły. Jeśli więc piszecie o owych "1000 - 2000 pln", to nie wiem co macie na myśli. Cenę galeryjną? Podczas, gdy już na ASP są zbliżone.

To jest w ogóle osobny temat - handel na ASP po wystawach. A ogólnie temat cen młodej sztuki b. ciekawy, tylko nie wiem czy po prostu nie przesadziliście z tą minimalną kwotą. A może to na ASP jest aberracja? Pozdrawiam.

Piotr Bazylko pisze...

Dzięki za komentarz. Bardzo ciekawe są rozbudzone marzenia studentów warszawskiej ASP - nie pamiętam tylko, który ostatnio odniósł sukces na międzynarodowym polu (a może nie zauważyłem?). Nie wydaje mi się, żeby ta cena była jakoś sztucznie zaniżona - w końcu za takie pieniądze sprzedawali na początku Sasnal, Bujnowski i Maciejowski. Inflacja od tego czasu była niewielka, więc jeśli w tak wielu kwestiach artystycznych Grupa Ładnie jest wzorem na dzisiejszych studentów, to w kwestii polityki cenowej też chyba powinna być. Tylko wtedy rozszerzymy rynek osób zainteresowanych sztuką współczesną. Oczywiście piszę z punktu widzenia kolekcjonera, który chce kupić jak najtaniej, ale przynajmniej chcę kupować...