Na początek przyjrzyjmy się, jak jest ona wyceniana przez poszczególnych uczestników rynku.
Artyści
Z moich obserwacji i rozmów z artystami można wyróżnić trzy podstawowe podejścia do kalkulacji ceny:
a. cena „koszykowa” – według niej artysta wyznacza sobie miesięczną pensję, jaką uważa, że powinien zarabiać. Pensja taka może być kalkulowana albo poprzez porównanie z zarobkami rówieśników pracujących w innych zawodach lub poprzez stworzenie koszyka opłat, jakie ponosi w danym miesiącu (czynsz, jedzenie, transport, materiały malarskie). Mając taką kalkulacje dzieli ją przez liczbę obrazów, jakie jest w stanie sprzedać w ciągu miesiąca i wychodzi na cenę poszczególnego płótna.
b. cena „kolegów” – w tym przypadku cena jest ustalana na podstawie wiedzy i rozmów z kolegami z pracowni oraz informacjami z rynku na temat cen osiągniętych przez innych artystów. Artysta poszukuje artysty o podobnym (według niego) statusie i według niego ustala ceny swoich prac. Oczywiście dwa główne problemy z taką wyceną są takie, że z reguły porównujemy się z lepszymi (i to nawet dużo lepszymi) i równamy w górę co wynosi cenę naszej pracy mocno w górę. Kolejnym problemem jest szczerość innych artystów – warto się zastanowić, czy faktycznie podawane przez nich ceny, za jakie sprzedają swoje prace są prawdziwa? Słyszałem o sytuacjach, gdy artyści byli „korygowani” przez środowisko, aby „nie psuć rynku niskimi cenami”. Ze swojego doświadczenia mogę dodać tylko tyle, że kilkakrotnie kupowałem prace profesorów za ceny niższe niż ich obecnych studentów.
c. cena przyzwoita – pod tym pojęciem kryje się cała reszta i to, jak każdy z artystów wycenia przyzwoitość. Ceną przyzwoitą jest cena, za jaką udało nam się sprzedać prace za granicą. Taką ceną może być dobro doczesne (TV czy DVD – na zasadzie mój obraz nie może być tańszy od telewizora – pytanie, jakiego). Inną formą kalkulacji tej ceny jest koszt materiałów wykorzystanych do pracy plus pewna marża – metoda ta jest stosowana głównie przy tworzeniu rzeźby czy instalacji, rzadziej w malarstwie.
Marszandzi
Przy wycenie stosowane są dwa podejścia, które mogą być modyfikowane w zależności od pomysłowości, wiedzy i kreatywności właściciela galerii.
a. cena artysty plus marża – w takim wypadku ustalana jest cena minimalna, za jaką artysta chce sprzedać prace, do której galeria dodaje własną marżę. Obie kwestie (cena bazowa i marża), są z reguły jeszcze negocjowane. Standardowa marża na rynku oscyluje w granicach 50%. Oczywiście im artysta jest bardziej znany i cena pracy wyższa, marża galerii może maleć. W przypadku cen artystów dopiero wchodzących na rynek marża ta może być wyższa niż 50%. Słyszałem, że w skrajnych przypadkach może wynieść i 200% (i więcej).
b. cena rynkowa minus marża – tutaj zaczynamy od końca – marszand znając realia rynkowe lub prowadząc określoną politykę cenową, określa cenę końcową (dla klienta) i kalkuluje pozostałe elementy (cenę bazową i marżę) od końca. Jest to chyba najbardziej zaawansowana metoda kalkulacji cen, wymagająca dużej wiedzy i rozeznania rynku przez marszanda.
Kolekcjonerzy
Na koniec ci, którzy weryfikują zaproponowane im ceny, czyli kolekcjonerzy. Oni też w pewnym sensie dokonują kalkulacji – czy cena im zaproponowana jest dobrą ceną. Odrzućmy na potrzeby tej analizy sytuację, gdy kupujemy bez względu na cenę (ze wglądu na nazwisko autora, wyjątkowość pracy czy jej rzadkość – wtedy bowiem każda cena jest dobra, a limitem tylko zasobność naszego portfela).
Nie będę omawiał tutaj poszczególnych elementów, tylko wymienię te czynniki jakie wpływają na decyzję kolekcjonera (uwaga – nie rozpatrujemy tutaj czy kupić tę czy inną prace, tego czy innego autora, tylko czy cena nam zaoferowana jest dla nas do przyjęcia).
Oto co w przypadku kolekcjonerów decyduje o percepcji ceny:
- zaufanie do galerii
- zaufanie do galerii
- zaufanie do galerii
- zaufanie do galerii
Czyli czy kupując w tej galerii daną pracę, mam zaufanie, że zaproponowano mi najlepszą możliwą cenę?
Jeśli tak – nie muszę się martwić o potencjał wzrostu ceny czy też możliwość kupna z tańszego źródła (inna galeria, bezpośrednio od autora). Zaufanie do galerii i budowana przez kolejne lata relacja pomiędzy marszandem i kolekcjonerem jest najlepszym gwarantem wyznaczenia „dobrej” ceny.
W drugiej części tekstu, który opublikujemy za kilka dni, o tym, dlaczego ceny na prace młodych, polskich artystów powinny być niskie...Zapraszamy.
3 komentarze:
Głupi tekst - tak po prostu...
Niezwykle interesujący tekst.
Isnieją gotowe schematy,dzięki ,którym można wycenić określoną prace,na koszty składa sie miedzy innymi szereg drobiazgów,niektore tak szczegółowe i wydające się mało istotne,że prawie nie możliwe do określenia,a jednak im wiecej takich składników tym bardziej rzetelna wycena.ja miałam okazje zapoznać sie z tymi metodami na zachodniej uczelni i byłam wtedy bardzo zaskoczona,ze to można obliczyć,bo w polsce istnieje bardzo nieprofesjonalne podejscie do sprawy,a uczelnie nie dysponują takimi informacjami,tylko dlaczego?czy to naprawde aż takie odkrycie,nie można tego usystematyzować?
Prześlij komentarz