06 października, 2006

Malarstwo jest naturalne - rozmowa z Karoliną Zdunek





Karolina, miałaś dziś wizytę tajemniczych kuratorów...

To byli to kuratorzy z Minneapolis w USA. Mam wrażenie, że przyjechali się rozeznać, co się dzieje z malarstwem w Polsce. Wcześniej w tym tygodniu była pani Agnieszka Morawińska z warszawskiej Zachęty, która oglądała moje najnowsze prace. Szukała obiektów na przygotowywaną w Zachęcie wystawę na temat polskiego malarstwa XXI wieku. Pokaże na niej niebieski obraz

My mamy przyjemność rozmawiać z artystką na progu sukcesu. Twoje prace spotkały sie z dużym zainteresowaniem na targach w Wiedniu. Teraz będą pokazywane w Berlinie. Czujesz, że coraz więcej zaczyna sie dziać wokół ciebie?

Trochę więcej na pewni. Wszystko zaczęło się od Bielskiej Jesieni i otrzymanej tam nagrody. Skontaktowała sie wtedy ze mna Agnieszka Rayzacher (współtwórczyni galerii lokal 30). Nawiązaliśmy współpracę. Sprawy zaczeły kręcić się szybciej..

Co się działo z Tobą wcześniej?

Miałam wczesniej kilka wystaw indywidualnych i zbiorowych - u Klimy Bochenskiej, w galerii Program. Potem przez chwilę nic się nie działo....

W czasach kiedy nic sie nie działo, było to dla ciebie frustrujace, deprymujące? Odbierałas to w ten sposób?

Po skończeniu studiów jest ciężki okres. Nagle zostajesz sam z prawdziwym życiem. Wszystko trzeba sobie poukładać, by zaistnieć na rynku.

Nie uczą was tego na studiach?

Nie uczą. Ale ja tego też nie oczekiwałam od uczelni. Ja tam po prostu pracowałam, nigdy nie myślałam co będzie potem. Ale zawsze chcialam malować. Urządziłam sobie tak czas, by móc dużo malować. I tak w zasadzie minęły trzy lata. Nie narzekam....

Jakie są myśli artysty przychodzącego do pracowni. Pracującego rok, dwa lata, i ciągle czekającego na odkrycie, na dużą wystawę?

Ja się nad tym nie zastanawiałam. Dla mnie to zawsze miłe zaskoczenie, gdy ktoś
zainteresuje się moimi pracami. Praca jest dla mnie wartością. Na tym się koncentruję. Tak sobie myślałam, że jak będę pracować, to z czasem przyjdzie sukces. Na uczelni miałam ten komfort, że wystawy same przychodziły. Potem już nie.

Dużo Ci dała uczelnia?

Na pewno niczego nie straciłam. Poznałam wielu fajnych ludzi. Miałam otwartego profesora, dającego mi wolną rękę.

Bez uczelni doszłabyś do tego samego malowania?

Pewnie tak, tylko zajęłoby mi to więcej czasu. Na uczelni jest wiele rozmów o sztuce, głównie między równieśnikami. To moim zdaniem jest dużo bardziej inspirujące niż rozmowy z profesorami...

Kończyłaś studia, gdy popularne jest malarstwo figuratywne, przedstawiające, foto-realistyczne. Nie było Ci ciężko z twoim stylem malowania?

Zupełnie nie. Nigdy nie miałam żadnych ciągot w tę stronę, mimo że sporo osób tak zaczęło malować...

Namalowałaś kiedyś postać?

Tak, w okolicach drugiego roku studiów. Ale potem stopniowo od tego odchodziłam. Ale te postaci pojawiały się w moich układach geometrycznych. Potem zniknęły.

Masz jeszcze te obrazy?

Nie.

Dlaczego zaczęłaś malować konstrukcje geometryczne?


To było dla mnie bardzo naturalne, choć oczywiście był proces. Najpierw, jak mówiłam malowała postacie w kompozycjach geometrycznych, a potem one wyparowały.

Gdy byłaś na studiach i rozmawiałaś z rówieśnikami, czy poruszaliście temat sukcesu artystycznego, tego co się będzie działo po studiach?

Do mnie to przyszło dopiero w okolicach pracy dyplomowej, zastanawialam się co dalej. Wczesniej nie...Jest sztuka, malowanie...

Co jest symbolem sukcesu dla absolwenta uczelni artystycznej? Podpisanie umowy na wyłączność? Związanie się z galerią? Wystawa w prestiżowym miejscu?

Na pewno nie podpisanie umowy. W czasie studiów nawet nie wiedzieliśmy, że coś takiego funkcjonuje. Miałam kilka propozycji zaraz po skończeniu studiów, ale uznałam, że to za wcześnie.

Od kogo mialaś propozycje?

Od Galerii Program w Warszawie.

Co jest w takim razie jest symbolem sukcesu?

Pokazanie prac w prestiżowym, dobrym miejscu.

Czy na piątym roku mieliście styczność z „łowcami talentów”. Istnieje coś takiego?

Dopiero po dyplomie. W moim wypadku po wystawie Galerii Program.

Dlaczego z nimi się nie zwiazałaś?

To było za wcześnie. Nie wiedziałam, co będę robiła dalej i trudne dla mnie były deklaracje co do takiej współpracy.

Jak znalazłaś się na Bielskiej Jesieni?

Wysłałam zgłoszenie w ostatniej chwili. Prace też dotarły jako ostatnie. Ale wszystko dobrze się skończyło. Zdobyłam główna nagrodę.

Co później?

Chwila przerwy. Później było zainteresowanie z kieleckiego podwórka, bo ja z Kielc jestem. Uczyłam wtedy rysunku na Akademii Świętokrzyskiej. Potem już była współpraca z lokalem_30. Napisała do mnie Agnieszka, spotkałyśmy się i zaczęła się współpraca. Moje prace pojechały do Wiednia na targi.

Sprzedałaś tam swoje prace?

Tak

Odczułaś to jako sukces? Twoje prace sprzedane kolekcjonerom w Wiedniu...

Nie. Dla mnie nie ma to znaczenia, komu zostały sprzedane te prace. Cieszyłam się, że moje prace sie podobały, że było zainteresowanie.

Teraz szykujesz wystawe na grudzień...

Będę miała wystawę w lokalu_30. Mam pokazać kilka prac w Zachęcie. Potem ma być zbiorowa wystaw w galerii XXI... Teraz nadszedł taki intensywny czas....

Dużo malujesz?

Tak. Staram się systematycznie malować. Staram się przeznaczać cztery dni w tygodniu na malowanie.

A dlaczego malujesz?

Malowałam od dziecka (śmiech) Taka jest prawda. Zawsze wiedziałam, że będę malować i to było dla mnie bardzo naturalne. O tym, że pójdę na akademię, wiedziałam już jak miałam 8 lat. Malarstwo jest mi najblizsze. Nie czuje potrzeby wyrażania się za pomocą innych mediów. Malarstwo jest naturalne.

Karolina, zauważyliśmy że twoje obrazy maja bardzo ciekawą strukturę...

Zaczynałam malować farbami olejnymi i w pewnym momencie zaczęło mi przeszkadzać, że różne partie farby, różnie odbijają światło, w zależności jego od kąta padania. Szukałam metody, techniki, która pomoze mi tego uniknąć. Poznałam metodę mieszania farb z woskiem. Długo mi zajęło ustalenie odpowiedniej proporcji stosunku wosku do terpertyny. Ja lubię tę strukturę, materialność samej farby. Jest w tym coś zmysłowego.

Czy uważasz ze twoje malarstwo jest kobiece?

Chyba jest (śmiech)...

Czy widzisz gdzie twoje malarstwo zmierza?

Chyba nie. Każdy nowy obraz jest konsekwencja poprzedniego. To tak jakoś naturalnie ulega transformacji. Zobaczymy...

Wszystkie reprodukowane prace Karolina Zdunek. Dzięki uprzejmosci Karoliny i galerii lokal_30

1 komentarz:

Krytykant | Kuba Banasiak pisze...

Dzięki za miłe słowo i ok - "radarami" też się zajmę. Na gorąco - zabrakło mi jednego pytania do K.Zdunek: "Czy nie uważasz, że Twoje obrazy to przemalowane instalacje malarskie Tarasewicza? Czy nie przeszkadza ci to - oczywiste chyba - podobieństwo?".

Pozdrawiam i zapraszam do lektury postu o Willi Warszawa.