Pytanie to zadała na swoim blogu Lisa Hunter co zainspirowało mnie do rozważenia tej kwestii też i u nas. Są tu dwie rzeczy, nad którymi warto się zastanowić – kto decyduje o tym co kupujemy i kto decyduje o tym co wisi u nas w domu.
W przypadku pierwszego pytania - czy kupujemy rzeczy które wypada mieć, głośne nazwiska, prace w stylu …? Czy decyzje tą podejmuje za nas nasz marszand lub ulubiona galeria – gdzie staramy się kupić każdego artystę, którego dana galeria właśnie odkryła i wystawia? Czy śledzimy zakupy kolekcjonerów, których cenimy i podążamy ich śladem? Czy zakupu wymaga od nas nasza kolekcja – i choć nie czujemy danego artysty, musimy go kupić bo…(jest przedstawicielem danej szkoły, danego stylu etc). Może decyduje o tym naszą żona jako ostateczny audytor naszych wydatków? W końcu, może decyzje podejmuje za nas sama cena obiektu – ładny czy nie za tą cenę chyba warto….?

Warto zrobić własny rachunek sumienia….
Na zdjęciu wyzwanie dla każdego salonu - Tomasz Kozak "w kazamatach piękna" olej na płótnie
2 komentarze:
Nie wiem, czy byli panowie na wczorajszym wykładzie Roberta C. Morgana. Zachęcam do lektury mojej recenzji (http://krytykant.blogspot.com/2006/10/po-morganie.html) - było dużo o rynku.
W ogóle zachęcam do lektury Krytykanta.
Pozdrawiam.
Nie bylismy, ale dzieki Twojej recenzji poznalismy jej przebieg. Blog czytamy i zapraszamy do krytycznej oceny naszych "radarów". Pozdrawiam
Prześlij komentarz