W cieniu dyskusji o zmniejszającym się znaczeniu krytyki we współczesnym świecie sztuki, rozgorzała właśnie dyskusja (na rynku anglosaskim) na temat pozycji krytyki w mediach i jej odbioru przez czytelników. Jak zauważył Peter Plagens, autor artykułu w lutowym wydaniu miesięcznika Art in America, czytelnicy odchodzą od czytania kolumn poświęconych sztuce w dziennikach i tygodnikach i przechodzą do….. blogów. Część krytyków za nimi zresztą tam podąża i oprócz płatnych posad w mediach tradycyjnych (papierowych) otwiera własne blogi w sieci.
Czy mamy tu konflikt pomiędzy nowym i starym? Chyba nie. Zgadzam się z opinią Edwarda Winklemana, że oba te media służą innym celom. Blogi w sposób błyskawiczny obracają informacją i tworzą miejsca wymiany informacji i poglądów. Media tradycyjne poprzez swoją naturę (wolniejszy proces publikacji) powinny koncentrować się na publikacjach o „dłuższym okresie przydatności” (tematycznych, przekrojowych i analitycznych).
Czy w kwartalniku czy nawet w miesięczniku warto zamieszczać wiadomości z kraju i ze świata – kiedy w momencie publikacji są one tak „przeterminowane”, że aż szkoda do nich wracać? Czy warto zamieszczać recenzje wystaw, do bólu omówionych w sieci? Może tak, ale tylko wtedy, jeśli czytelnik dostanie ciekawy i dobrze przygotowany materiał.
Tak na marginesie podobno kierunek „przejść” jest tylko jednostronny – z mediów papierowych do elektronicznych.
2 komentarze:
mam wrażenie, że robicie super robote chłopaki, ale layout z zielonym nietrafiony i te "porady" to jak wizyta u znachora...
No sami się przyzwyczajamy do koloru... A o jakie "porady" chodzi?
Prześlij komentarz