20 marca, 2007

Dla mnie Wróblewski to chyba taka najważniejsza postać - rozmowa z Wilhelmem Sasnalem (część 4 i ostatnia)


Już o tym rozmawialiśmy. Mówiłeś, że masz pomysł na życie, wiesz, co chcesz robić, malować. Pamiętam, że nawet na początku kariery miałeś dość wyjątkowe podejście do sprzedaży obrazów. Wiedziałeś, czego chcesz, jakie powinny być ceny Twoich prac. Skąd to się brało? Znałeś swoją wartość? Myślałeś o strategii sprzedaży? Czy to przychodziło naturalnie?

Wtedy dowiadywałem się z galerii, ile moje prace powinny kosztować. Dla mnie to było ważne od początku klarownie ustawiać sytuację. To jest handel i musimy się dogadać, a nie powinno być niejasności. Dla mnie ważniejsza była strategia, jak zacząłem pokazywać obrazy za granicą. Ważne dla mnie było, żeby ta cena nie była podyktowana tym, że ja jestem z Europy Wschodniej, żeby nikt mnie nie traktował tego co robię, jak tańszy produkt z Polski. To było dla mnie bardzo ważne. To było świadome. Ja wtedy o to walczyłem, żeby nikt nie korzystał z kraju pochodzenia.

Ale nigdy nie bolał Cię fakt, że musisz sprzedać swoje prace, że istnieje rynek?

Prawda jest taka, że jestem najbardziej przywiązany do obrazów, które powstały ostatnio. Ja wciąż myślę o tym obrazie kilka dni po namalowaniu i on dopiero później powoli, powoli odchodzi. Zdarza się tak często, że po jakimś czasie nic nie czuję patrząc na swój obraz. Nic po prostu. To dla mnie jest tylko fakt biograficzny. Ale nie wzbudza to we mnie emocji, takich emocji.

Łatwiej jest Ci z takim obrazem rozstać.

Tak. Oczywiście mam obrazy dla siebie, bo chcę mieć te obrazy, które są dla mnie ważne. Ale też – ile mogę mieć takich obrazów?

Jakie obrazy były dla Ciebie przełomowe, znaczące - których byś nigdy nie sprzedał. Obrazy, że po ich namalowaniu wiedziałeś, że COŚ SIĘ ZMIENIŁO.

Jest ten obraz, który jest u Saatchiego – z Anką od tyłu.


Jak go namalowałem, nie wiedziałem, że coś się zmieniło. Teraz wiem, że COŚ SIĘ ZMIENIŁO. Tego obrazu bym dziś nie sprzedał.
Ważny jest taki obraz ze śladami pędzla i śladami palców. Powstały na podstawie portretu Roberta Smithsona, który był miał mocno porowatą cerę. Ja pamiętam, że malowałem wtedy serię obrazów ze Smithsonem i postanowiłem, że namaluję wtedy większy obraz z jego cerą mając na uwadze jeszcze to, że on tam kiedyś grzebał w ziemi. Wtedy wiedziałem, że to jest TEN OBRAZ.
Seria portretów z Lutrem – wiedziałem, że są to dobre obrazy.

Ten obraz – wiedziałem, że jest ważny. Mam całą serię tych obrazów.



A ten obraz – to też NIE WIEDZIAŁEM. Teraz wiem.

Panujesz nad tym, gdzie trafiają Twoje obrazy?

Wiesz co, staram się rozmawiać z galerzystami. Oczywiście teraz pierwszorzędną rzeczą jest to, żeby nie sprzedawać spekulantom. Żeby sprzedawać takim kolekcjonerom, którzy w momencie, jeśli chcą lub musza się pozbyć obrazu, zwracają się galerii. Chcemy, żeby to się teraz odbywało w ten sposób. Jak się zwraca do nas muzeum, to staram się myśleć, jaka jest w nim kolekcja, jaki będzie kontekst do moich obrazów i wtedy proponuję konkretne prace.

Kiedy ostatnio Twój obraz został sprzedany w Polsce?

W ramach programu „Znaki Czasu” został sprzedany jeden obraz do Krakowa,
później do Warszawy, do Zachęty. Film do Muzeum Sztuki w Bytomiu. Niedużo w Polsce.

A prywatnemu kolekcjonerowi?

Nie pamiętam.

Z tego co wiemy, Rafał Bujnowski ma taki lęk, że niewiele jego prac zostanie w Polsce, że wszystkie wyemigrują. Też masz takie lęki?

Nie mam. Sorry, ale przestałem traktować świat w ten sposób – tutaj jest Polska, a tutaj reszta świata. Mam często kontakt z moim niepolskimi kolekcjonerami. Widuję swoje obrazy w różnych kolekcjach, więc nie mam takiego uczucia. Poza tym, wiesz, wciąż mam swoją kolekcję…

Twoja kolekcja czy Kacpra?

Nie, moja. Chyba moja…

Funkcjonuje taka teoria, że jesteś spadkobiercą Modzelewskiego, a wcześniej Modzelewski jest uznawany za kontynuatora Wróblewskiego…..

Wiesz co, nie mogę powiedzieć, że nie. Modzelewski był bardzo ważny dla mnie na studiach, a Wróblewski ważniejszy. Ja cały czas mam taki sentyment do Modzelewskiego. Niektóre jego obrazy są…..naprawdę dobre. Dla mnie Gruppa to było chyba coś najważniejszego w sztuce polskiej lat 80. Jak ja studiowałem, to dla mnie była to grupa młodych gości, którzy też nawiązywali do muzyki. Dla mnie to był kawałek kontrkultury, przeciwko wszystkim. „Nowa fala popierdala” Modzelewski to jest dla mnie ważna postać. Wcześniej był Wróblewski w swojej dwuznaczności tym ze nie dawał się sklasyfikować. Dla mnie Wróblewski to jest chyba taka najważniejsza postać.

Na zdjęciach:
Wilhelm Sasnal, Girl Smoking (Anka), 2001; Wilhelm Sasnal, Marcin Luter, 2003; Wilhelm Sasnal, Untitled, 2004, Wilhelm Sasnal, Untitled (Forrest), 2002, Wilhelm Sasnal, Bez tytułu (tory), 2004 (Z kolekcji Małopolskiej Fundacji Muzeum Sztuki Wspólczesnej).

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ci, ktorzy pisza (glownie u Krytykanta), za Sasnal jest slaby, powinni dobrze sie przyjrzec tym czterem obrazom...

Anonimowy pisze...

W sprawie Sasnala polecam artykuł:
http://www.miastowroclaw.pl/kul.php?r=art&nr=250&id_watek=0