01 marca, 2007

Na naszym radarze – Tomasz Kowalski

Tak powstają legendy – środek dnia, krakowski Kazimierz, dwóch mężczyzn niesie obraz. Z drugiej strony w kierunku placu Nowego idzie Wilhelm Sasnal. Mija niosących obraz, rzuca okiem na płótno, przystaje zaintrygowany przedziwną maszyną, namalowaną na tym obrazie. Nawiązuje się rozmowa – reszta jest już historią.


Autorem pracy jest Tomasz Kowalski, student 3 roku krakowskiej ASP. Skazany by zostać artystą (bo czy mogło być inaczej w rodzinie, w której nawet babcia maluje?). Skazany by walczyć ze swoimi fobiami za pomocą pędzla i płótna…


Przestrzenią malarską Tomka zawładnęły owady. Owady są przyczyną narastającego niepokoju. Atakują ludzi, ptaki i zwierzęta, poruszają maszyny, tworzą fantomy ludzkich postaci. Tuż obok pojawiają się puste krajobrazy – takie jak u starych holenderskich czy włoskich mistrzów. Zresztą w twórczości Kowalskiego pełno jest nawiązań do historii malarstwa. Podejmuje dialog ze starymi mistrzami, na swój sposób interpretując klasyczne tematy.


Jak w klasycznym zespole jazzowym - lider zaczyna temat kontynuowany przez pozostałych muzyków – tutaj artysta intonuje pierwsze ruchy pędzla, które dalej prowadzone są przez zastępy much, pająków, wijów czy postacie bez twarzy.


Na malarstwie Tomka poznał się nie tylko Wilhelm Sasnal. Tomek miał już solową wystawę w krakowskiej galerii Nova, w sobotę otwiera wystawę w berlińskiej Zak Galerie. Latem weźmie udział w wystawie zbiorowej wraz z legendarnym Takashi Murakami.



W przyszłym tygodniu zapraszamy na rozmowę z Tomkiem Kowalskim, w której opowie on między innymi o swoich inspiracjach, swoich obrazach a także o tym, dlaczego porównuje się go z Jakubem Julianem Ziółkowskim i co łączy go z tym artystą.


Na skanach prace Tomka Kowalskiego - pierwsza z nich to ta przy której zatrzymał się Wili.

2 komentarze:

ZZ pisze...

Tak powstają legendy – środek dnia, koniec nocy, krakowski Kazimierz Śmiały, dwóch mężczyzn niesie obraz i lustro. Z drugiej strony w kierunku placu Nowego idzie Wilhelm Sasnal. Mija niosących obraz, rzuca okiem na lustro, przystaje zaintrygowany przedziwną twarzą, ujrzaną w tym lustrze. Nawiązuje się rozmowa – reszta artykułu jest już fikcją.

Piotr pisze...

@ZZ :)
Co za gnioty.