14 czerwca, 2007

Art Basel 38 - pierwsze wrażenia, pierwsze zdjęcia

Główny budynek targów Art Basel 38. A przed nim rzeźba Anisha Kapoora…
Rzeczywiście katalog Art Basel 38 to cegła rozmiarów średniowiecznych cegieł. Waży tyle, że w siatce, którą dają do katalogu organizatorzy urywają się uszy. Rozpakowałem ją z folii i szybko przekartkowałem. Na bliższe spotkanie z katalogiem największych, najważniejszych i w ogóle naj-, przyjdzie jeszcze czas.
Do Bazylei dotarłem dopiero dziś po południu. Na jakiekolwiek głębsze refleksje jeszcze za wcześnie. Dziś dosłowie „przeleciałem” przez część stoisk na Art Basel, odwiedziłem też targi młodych galerii LISTE. Dlatego dziś raczej ogólne informacje o targach oraz zdjęcia z tego, co widziałem.
Targi w tym roku odbywają się w niesamowitej dla sztuki współczesnej sekwencji. W ubiegłym tygodniu rozpoczęło się weneckie Biennale, jutro otwierają się dla szerokiej publiczności Documenta w niemieckim Kassel. A pomiędzy nimi wielka sztuki, wielcy kolekcjonerzy, najznakomitsze galerie, świetni artyści – czyli Art Basel.
Każda licząca się galeria marzy o tym, by dostać się na te targi. Ale udało się to w tym roku tylko 300 galeriom z 33 krajów, ostro wyselekcjonowanych przez międzynarodowe jury. Najwięcej, bo aż 73 galerie, są oczywiście z USA. Ale Amerykanom niewiele w tym roku ustępują Niemcy – bo na targi dostało się aż 55 niemieckich galerii. Dalej są Brytyjczycy, Francuzi, Szwajcarzy i Włosi, a potem już reszta krajów. Wśród nich galerie z Indii, Chin, Brazylii, Turcji, Rosji, RPA, Libanu i Izraela. Wśród tych krajów jest też Polska z której są aż 3 galerie: Starmach z Krakowa i Fundacja Galerii Foksal oraz Raster z Warszawy. Czy to dużo? Tak – dla porównania Szwecja, gdzie rynek sztuki współczesnej jest dużo bardziej rozwinięty też ma tu dwie galerie, a Holandia - cztery. Jeśli do tego dodamy lokal_30 z Warszawy, który bierze udział w targach LISTE, to naprawdę nasz udział jest w Bazylei znaczący.
Co pokazały polskie galerie? Jacy inni polscy artyści pojawili się w ofercie zagranicznych galerii? Co ciekawego mozna zobaczyc? O tym w następnych dniach. Dodam, ze organizatorzy spodziewają się ponad 50 tysięcy zwiedzających, a bilety kosztują: 30 franków szwajacarskich za bilet za 1 dzień, 75 franków za karnet na całe targi i 55 franków za bilet weekendowy. Nowym sposnorem Art Basel, w miejsce producenta luksusowej biżuterii Bulgari został inny producent dóbr podobnie luksusowych - Cartier, który na targach prezentuje również osiągnięcia swojej fundacji z siedzibą w Paryzu (Fondation Cartier pour l'art contemporain) na rzecz popularyzacji sztuki
Dziś jeszcze trochę zdjęć, które zrobiłem na Art Basel oraz krótkie opisy do nich.

Stoisko Fundacji Galerii Foksal – po lewej duży obraz Wilhelma Sasnala, na wprost dyptyk Piotra Janasa, na który patrzymy poprzez instalację Moniki Sosnowskiej. Nie muszę dodawać, że wszystkie te prace już znalazły właścicieli.

Jeszcze raz stoisko FGF i praca Roberta Kuśmirowskiego.



Stoisko Galerii Raster – projektem Untitled Film Stills Anety Grzeszykowskiej, będącym „warszawską” wersją słynnej pracy Cindy Sherman. Raster również sprzedał wszystkie prace (70 zdjęć w edycji 7 egzemplarzy). Jeden cały zestaw kupili Mera i Don Rubellowie do swojej kolekcji.

Stoisko Galerii Podnar ze Słowenii. Na pierwszym planie praca węgierskiego artysty Attyli Csorgo „How to construct an Orange II” (z lat 1993-2006) – którą zarezerwowało słynne Muzeum Pompidou w Paryżu. Cena instalacji – 60 tysięcy euro. Papierowe „pomarańcze” utrzymują się w powietrzu dzięki specjalnym dmuchawkom. W tle rysunki rumuńskiego artysty Dana Perjovschi.


Praca „Legs” (neon w edycji 3 sztuk) brytyjskiej artystki Tracey Emin, której prace sprzedają się w Bazylei jak świeże bułeczki. Praca z galerii White Cube z Londynu.


Iluzjonistyczna instalacja Guya Zagurskiego „Step by step” w galerii Sommer Contemporary Arts z Tel Awiwu.

Na stoisku francuskiej galerii gb agency słowacki artysta konceptualny Juliusz Koller gra ze swoim odbiciem w ping-ponga.




Performance amerykańskiego artysty Williama Hunta, o którym jeszcze napiszę. Hunt dwa razy dziennie wchodzi na 10 minut do wypełnionego wodą samochodu i posiłkując się butlą z powietrzem śpiewa w wodzie do specjalnie skomponowanego utworu. Widzowie słyszą jego „śpiew” dzięki specjalnym mikrofonom w wodzie, które przenoszą go do potężnych kolumn.



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

fajna, jeszcze ciepła relacja. Pozdrowienia z Bostonu