Reakcje były różne – niektórzy „przerywali” pisanie bloga aby donieść o tym wydarzeniu, inni publikowali krótką notatkę, że mają to głęboko w nosie. Tak czy inaczej Hirst chyba dopiął swego. Stworzył dzieło, które wyzwala emocje i zmusza nas do określenie naszego własnego zdania na jego temat. Może za kilkanaście lat stanie się to momentem przełomowym? Może momentem przesilenia na rynku sztuki i wielu z nas będzie wspominało, gdzie było i co robiło, jak dotarła do nich ta wiadomość?
Interesujące jest, kto będzie tą osobą (czy też może instytucją), która zdecyduje się na kupno tej pracy. Pomijając aspekt finansowy takiego zakupu, bardzo łatwo można równie zostać uznanym za „kolekcjonera wizjonera”, jak i „kolekcjonera łosia”, który dał się złapać z „czarnym Piotrusiem” w rękach.
W tej grze Damien Hirst umiejętnie podbija stawkę już od kilkunastu lat. Czy ktoś z nas pamięta jeszcze czasy rekina czy owcy w formalinie? Wtedy też zadawano pytanie czy przekroczono granice sztuki. Wiele osób dystansuje się od tego, wskazując na rynek i na kolekcjonerów jako na stwórców dzisiejszych książąt w sztuce i ostrzega, że za kilkanaście lat niewiele z tego zostanie.
Wydaje się, że bardzo na miejscu była sugestia na jednym z forum, iż dla tej pracy najlepszym miejscem byłaby posiadłość jednego z południowoamerykańskich bosów mafii narkotykowej…
Kapitalnym komentarzem do tej sytuacji jest praca amerykańskiej artystki konceptualnej Andrei Fraser, która w 2003 roku, poprzez swoją agentkę, wynajęła jednego z kolekcjonerów swoich prac do odbycia stosunku seksualnego przed kamerą. Powstała w ten sposób praca wideo (bez tytułu) ukazująca kolaborację artysty z kolekcjonerem i wymianę na „rynku sztuki”. Ze swoje usługi artystka zażądała od kolekcjonera kwoty 20 tysięcy dolarów (kwota niepotwierdzona), a kolekcjoner otrzymał kopię (jedną z pięciu) tej pracy.
Damien Hirst szokuje wszystkich, bo umiejętnie gra na emocjach – na blichtrze, chciwości, ale i na chęci intelektualnej przygody.
Na zdjęciach – Damien Hirst ze swoją pracą (za Art News Blog) oraz fragment pracy Andrei Fraser (za artnet.com).
2 komentarze:
Wedlug Google Images pani Andrei Fraser dosyc daleko do pieknosci.
20 tysiecy dolcow?
Za taki numer z Olowska czy Bogacka, to tak....
Najdroższa dziwka świata?
Prześlij komentarz