20 marca, 2008

Co Ty zrobiłeś dla polskiej sztuki?

„Obym dożyła czasów, kiedy będę spacerować po polskim mieście i z ulicy zobaczę na ścianach w mieszkaniach obrazy i rysunki” – komentarz jednej z naszych czytelniczek będzie mottem dzisiejszego posta.

Co może każde z nas zrobić, aby marzenie czytelniczki Artbazaaru stało się rzeczywistością? Czy wysiłek jednej osoby może coś zmienić? Co możemy zmienić w perspektywie najbliższych dwunastu miesięcy czyli już teraz…

Program Zero Tolerancji – Zero Tolerancji dla opuszczania wystaw w twoim mieście, dla Ciebie i Twojej rodziny oraz przyjaciół. Nie możemy sobie pozwolić aby nas tam nie było. Weekendowe odwiedzanie galerii powinno być nawykiem, zwyczajem, jaki powinniśmy zaszczepić naszym dzieciom. Nie możemy liczyć na zmianę programu edukacji kulturalnej w szkołach – wysiłek edukacji powinniśmy wziąć na siebie. Odwiedzając muzea i galerie sprawiamy, iż konstruktywnie spędzamy czas wolny ale również –płacąc za wejściówki zwiększamy budżet instytucji, zapełniamy z reguły puste przestrzenie galerii komercyjnych, mamy szanse się zobaczyć i być policzonym.

Kupujmy prasę artystyczną – Arteon, Art & Business, Sztuka.pl, - w celach edukacyjnych i ekonomicznych. Niech wydawcy zauważą wzrost zainteresowania tym segmentem rynku. Może pojawią się nowe tytuły, może zainteresują tym reklamodawców a może w końcu zaczną lepiej płacić autorom tekstów.

Zakladajmy blogi – to najtańsza i najbardziej widoczna forma pokazania że jesteśmy. Pokazania jacy są odbiorcy i co ich interesuje. To tez chyba najlepszy sposób aktywizacji różnych lokalnych środowisk.

Kupmy w tym roku jedną pracę – Z jednej strony galerie komercyjne powinny przygotować ofertę w cenach „na studencką kieszeń”. Niech grafika czy limitowana wersja plakatu kosztuje 20, 50 czy 100 zl. Pozwólmy zainteresowanym osobom zrobić pierwszy krok. Tutaj cena nie powinna być wymówką… Jeśli stać nas na więcej kupmy w galerii czy od artysty pierwszy obraz. Pokażmy go znajomym i przyjaciołom.

W życiu zawodowym starajmy się promować sztukę – poprzez wspieranie wydarzeń kulturalnych, zakup prac do wystroju biura czy sponsorowanie instytucji kulturalnych.

Przekażmy 1 % naszego podatku na Fundacje zajmujące się promocja kultury.

................

28 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No i jak juz te nasze marzenie stanie sie marzeniem (i nie tylko) wielu obywateli, bedziemy mieli i Chelsea i Art Basel Warsaw Beach gdzies przy naszej rzece o piaszczystych brzegach... I have a dream.
Yours,
mata hari

Anonimowy pisze...

To jakiś faszyzm. Proszę się puknąć w głowę.

Krzysztof Masiewicz pisze...

Duże rzeczy rodzą się ze zwykłych marzeń. Jak byłem mały marzyłem o autografie Beksińskiego. Jestem trochę starszy i mam ten autograf. Zajęło mi to kilka lat. Ale mam.

Anonimowy pisze...

tak, przede wszystkim kupujmy w pracowniach artystow, jak miliszkiewicz i zaraska - to z pewnosci niesamowicie zeuropejzuje nasz rynek sztuki.

Anonimowy pisze...

Jaki faszyzm, o co chodzi? Oczywiscie, puknac w glowe sie zawsze mozna.

Anonimowy pisze...

ciekawe, czy jak Zaraska kupuje bezpośrednio od artystów to odciąga 2% podatku do urzedu skarbowego oraz czy artysci odciagaja podatki za obrazy sprzedane mu z pracowni...

Anonimowy pisze...

Typowo polskie rozważania. Jakby kupił Maybacha to by nie było tematu, jak kupi obraz w pracowni to byście mu zaraz oczy wydrapali.

Anonimowy pisze...

chyba wręcz przeciwnie podatek od umowy cywilno - prawnej tak samo obowiązuje, jak się kupi maybacha i obraz z pracowni.

Anonimowy pisze...

Rozważanie o tym czy ktoś płaci 2% podatku czy też go nie płaci to czysta hipokryzja i brak zrozumienia dla tematu podjętego na tym blogu, gdyż są kraje w których państwo wspiera zakup dzieł sztuki przez obywateli,m.in. poprzez ulgi podatkowe. W chwili gdyby nasza szanowna władza nie widzi potrzeby wpierania kultury "wyższej" nawet w najmniejszym stopniu. Takie komentarze o fukncjonowaniu rynku sztuki są czystą bufonadą, gdyż chyba nikt z uczciwych kolekcjonerów i artystów nie chciałby uczestniczyć w szarej strefie obrotu pieniądzem.
Szanowny anonimie stawiając znak równości pomiędzy maybachem a obrazem chyba nie rozumiesz że rynek sztuki powinien rządzić się trochę innymi zasadami prawno-finansowymi niż rynek biżuterii lub luksusowych samochodów.

Anonimowy pisze...

Widać, że dotknięty został poważny problem. Po pierwsze państwo nie wspiera sztuk wizualnych. Po drugie my sami nie czujemy potrzeby, by żyć ze sztuką. Po trzecie kolekcjonowanie sztuki najnowszej w Polsce jest odbierane jako jakieś dziwactwo, a nie nobilitacja. Po czwarte panuje przekonanie, że sztukę kupują na świecie tylko bogacze, a u nas bogaczy się nie lubi. Po piąte, rynek jest niejasny, pełno na nim szemranych postaci. To wszystko powoduje, że nie jest łatwo. Ale próbować należy. Sztuka się sama nie wypromuje. To tylko my możemy zrobić.

Anonimowy pisze...

" chcesz zmienić ten świat to zacznij od siebie " wybaczcie Panowie z ArtBazaar ale żeby ziściła się Wasza wizja , sztuka musi być sztuką a i cena warta tej sztuki ,

Anonimowy pisze...

Przebudzenie społeczeństwa do sztuki, do potrzeby obcowania ze sztuką, do nabycia nawyku uczęszczania na wydarzenia kulturalne (nie sportowe! nie muzyczne) dotyczące sztuk wizualnych to nie lada wyzwanie i czasami to aż człowiek - sam się pyta, po co tyle zachodu??? Wiem, coś na ten temat, bo sprowadziłam do malutkiego miasteczka sztukę Bogny Burskiej (najnowsze filmy, które robiła dla Bunkra Sztuki w Krakowie)... I nawet ci, którzy rzekomo reprezentują kulturę - urzędnicy z działu promocji, nauczyciele ze szkół, które podpisały umowy o współpracy w ramach realizacji projektu i wiele, wiele innych osób uważających się za "interesujących się sztuką" pomimo nagłośnienia, osobistych zaproszeń... Zlało.
Na wernisażu w piwnicach Zamku Krzyżackiego była garstka. To żenujące, bo jeżeli ci, od kultury nie mają potrzeby kultury... To na co to??? Dla siebie, wyłącznie dla siebie i swojej pasji do sztuki, jak na razie jeszcze niegasnącej... Oby tej energii nie zabrakło.

Anonimowy pisze...

Chciałbym żeby komercyjne galerie ogarneły się troche. Bywa ze na stronie nie podaja nawet godzin w których działają a smiertelny widz bez kasy często traktowany jest jak intruz.

Anonimowy pisze...

w galeriach rażą mnie dwie rzeczy , brak cen ( może ktoś podpowie dlaczego nie ma cen ? ) i zmanierowani pracownicy którzy bynajmniej nie zapraszają do środka .

Anonimowy pisze...

Czytając zamieszczone tutaj wypowiedzi zaczynam rozumieć .... dlaczego polski rynek sztuki jest taki jaki jest.
Nie rozumiem, dlaczego nikt nie protestuje, że piłkarze zarabiają kilkaset tysięcy rocznie a cycata Doda za każdy swój godzinny wygłup na scenie kasuje minimum dziesięć tysięcy, a zaś w chwili gdy któryś z wybitnych artystów oczekuje godziwej zapłaty za swoje dzieło to oskarża się go arogancję i pychę.
Czy aby na pewno taka hierarchia wartości jest prawidłowa w kraju który szczyci się swoją "kulturą"?

Anonimowy pisze...

Brak cen przy obrazach w galeriach występuje nie tylko w Polsce. Polecam wywiad z szefem targów w Maastricht (Dziennik, chyba z poniedziałku), gdzie tenże pan, (właściciel galerii z resztą) wyjaśnia, że brak metki z ceną słuzy temu, by nawiazac kontakt werbalny z klientem. Nie wiem czy to jest przyczyna tej praktyki w Polsce (zawsze wygodnie można sobie spiskowa teorię a la p. J.M dopisać), ale ma to swoją logikę.

Anonimowy pisze...

po raz pierwszy w życiu zaczepiłam faceta i dałam mu swój numer telefonu. facet wystawiał swoje obrazy na korytarzu ASP.rozwalił mnie jeden - z wróblami. wyraziłam chęc nabycia (może nazbyt entuzjastyczną?!) po czym Pan, którego brałam za studenta malarstwa okazał się być... hmmm.. dość dorgim wykładowcą :) niech mnie! ale malujeswietnie :) pozdrawiam! transparente

Anonimowy pisze...

Cen w galerii nie ma m.in. dlatego, że celem galerii jest nie tylko sprzedaż, ale i promocja artysty, zrobienie wystawy, którą przyjdzie zobaczyć wiele osób nie zainteresowanych kupnem. Kartki z cenami obok prac wyglądają nachalnie i nieelegancko. Dodatkowo połowa oglądających zaczyna patrzeć na dzieło sztuki poprzez pryzmat ceny. Dziwne, że ktoś tu tworzy teorię spiskową.

Anonimowy pisze...

brak cen rozumiem. galeria to nie supermarket. chociaz i w ikei mozna kupic obrazy. zgadzam sie z glosem o malo przychylnych "zwiedzającym" pracownikach.

Anonimowy pisze...

jak tu panie zrobic cos dla sztuki skoro nowy klient decydujac sie w koncu na wstapienie do galerii i kupno pracy nie tylko czuje, ale i widzi ze jest olewany, ze jest gorszy bo dopiero zaczyna budowac kolekcje. Z takim podejsciem panie to my rynku sztuki nie zbudujemy a na galeriach to sie tylko zemsci. Sam, za podejscie typu "wyslij nam zyciorys to sie zastanowimy czy ci obraz sprzedac", szerokim lukiem omijac bede np. Zderzak czy szczegolnie FGF a niemale pieniadze pozostawie do zagospodarowania galeriom, ktore juz zrozumialy ze i u nas pojawiaja sie nowi kolekcjonerzy i nie powinno sie tego blokowac a otworzyc sie na nich.

Krzysztof Masiewicz pisze...

Znam ten ból. Sam kilkakrotnie byłem w ten sposób potraktowany. Nie ma tutaj dobrej recepty gdyż pewnych artystów można kupic tylko w określnych galeriach i "obrażenie się" na galerie nie pomoże. Jedyne co moge podpowiedzieć to należy pukac i pukać.... w końcu otworzą. Później oczywiście będą zdziwieni że jak to , dlaczego, trzeba było bezpośrednio, to jakaś pomyłka że nikt się nie odzywał etc.

Anonimowy pisze...

...to kiedy i gdzie ten wasz Podrecznik, bo moze po nim wszystko stanie sie jasne i proste....?

Anonimowy pisze...

Pracowałam w jednej z warszawskich galerii i było tak, że KAŻDY odwiedzający dostał przynajmniej szklankę wody i mógł liczyć na chwilę rozmowy. Dlatego jak teraz chodzę po innych miejscach to aż mnie krew zalewa gdy wchodzę gdzieś i Pani po zlustrowaniu mojej osoby i ocenie "nie kupi" odburka mi tylko "proszę" na pytanie czy mogę zobaczyć wystawę, bo już na jakiekolwiek dzieńdobry liczyć nie można. W momencie gdy taka Pani potraktowała by tak jakiegoś mniej asertywnego miłośnika sztuki to było by przypuszczalnie jednego miłośnika mniej. Szkoda, że osobom pracującym w galeriach brakuje czegoś czym teoretycznie sie zajmują i co powinny promować.

Anonimowy pisze...

ODRAŻAJĄCY TEKST. ODRAŻAJĄCY.

Anonimowy pisze...

Olewanie klientów w galeriach zapewne wynika z niezrozumienia i/lub frustracji, że sztuka to biznes jest ,a nie jakis dział 7 wtajemniczenia.
Każdy kto wydaje , chce wiedzieć dlaczego i na co wydaje i mieć odrobinę szacunku.
A u nas to - kasę dawaj i spier.. bo śmiałeś w ogóle coś kupić.
Artysci (niektorzy) i galerzysci (niektorzy) albo to zrozumieja, albo wymrą. I to w niedalekiej przyszlosci.

Anonimowy pisze...

licze na wiecej wina na wernisazah

Anonimowy pisze...

tak czytam i czytam...i mam wrażenie, że macie Państwo wyjątkowego pecha w kontaktach z galeriami. Po wypowiedziach można wywnioskować, że biedni kolekcjonerzy napotykają na barierę niechęci ze strony gburowatych galerzystów, co nie mają chęci szklanki wody podać.
To może modnym zwyczajem,ogłoszą Państwo jakiś miarodajny ranking?
Na święta i jednym i drugim, życzę więcej dystansu do samego siebie:)

miłośnik sztuki

Anonimowy pisze...

a potem galerie zrobią ranking klientów ;)... których lubią, których nie i dlaczego ;)