Rollins, nawiązując oczywiście do słynnej powieści Georgea Orwella, rysował wraz z chłopakami z Bronksu polityków z całego świata przedstawiając ich jako zwierzęta. Lech Wałęsa został przedstawiony jako… koń.
Po tym humorystycznym wstępnie powinienem wyjaśnić niezorientowanym, co to jest Art Unlimited. Otóż, jak sama nazwa wskazuje, jest to część targów Art Basel, w której… nie obowiązują limity. Dzięki tej części galerie mogą pokazać prace wielkogabarytowe, nowe, historyczne, wideo x-kanałowe, instalacje, wielkie murale. Ta część targów ma swój osobny komitet selekcyjny i niezależnego kuratora. W tym roku Simon Lamuniere, bo to on jest kuratorem, z ponad 150 zgłoszeń wybrał 56 projektów. Zostały one pokazane na ponad 17 tysiącach metrów kwadratowych.
Coraz częściej na Art Unlimited pojawiają się w dużej ilości prace historyczne. Często też zachwycają one bardziej niż tworzone w zupełnie innych warunkach technologicznych prace na współczesne.
Jako przykład może posłużyć praca świetlna współtwórcy ruchu ZERO, Niemca Otto Piene, która powstała w latach 1961-1981.Mimo upływu lat nadal zachwyca i w mocno zaciemnionej Sali cały czas tłoczyli się widzowie zachwyceni grą świateł.
Podobnie wiele radości sprawiał labirynt z tekturowych rolek papieru wykonany przez Michaleangelo Pistoletto, odtworzony według pierwowzoru z 1969 roku.
Trzecią pracą historyczną, na którą chciałem zwrócić uwagę jest również odtworzenie pracy świetlnej Dana Flavina, która była dotąd pokazana tylko raz – w 1969 roku w Ottawie w Kanadzie.
Przechodząc do prac wideo (również bardzo powszechnych na Art Unlimited), zaczniemy również od pracy historycznej – Bruce’a Connera, który w 1959 roku stworzył „teledysk” na taśmie filmowej do utworu Raya Charlesa „What’d I say”. Po kilkudziesięciu latach, w 2006 roku, na dwa lata przed śmiercią, artysta na podstawie starego filmu stworzył trójkanałową instalację filmową „Three Screen Ray”, która naprawdę zachwyca dynamiką i świeżością.
Skoro już jesteśmy przy wideo i muzyce, to warto zwrócić uwagę na najbardziej chyba kontrowersyjną pracę na Art Unlimited – „Solo” Christiana Marclaya. To kolejna już praca Marclaya, autora słynnego „Kwartetu jazzowego”, eksplorująca temat muzyki i dźwięków. Praca przez bardziej konserwatywnych widzów być może zaklasyfikowana jako „soft porno”, gdyż to 9-minutowy film, w którym aktorka Tree Carr odgrywa spotkanie z dźwiękami gitary, które doprowadzają ją do orgazmu. Warto zauważyć, że konsultantem gitarowym przy tym filmie był Keith Rowe znany brytyjski artysta łączący sztuki wizualne z muzyką.
Z pełnego dźwięków filmu Marclaya przenieśmy się do pozbawionego dźwięków filmu „Unspoken Dailies” Mario Garcia Torresa, w którym aktor przez 66 minut czyta po cichu skrypt filmu (po raz pierwszy), który powstał na podstawie wcześniejszego eseju tego meksykańskiego artysty konceptualnego.
I na koniec superprodukcja Douga Aitkena „Frontier”, wyświetlana na wszystkich ścianach wielkiego pomieszczenia. Głównym aktorem tego 17-minutowego pokazu jest znany malarz Ed Rusach, który przemieszcza się, bynajmniej nie linearnie, przez kolejne sceny filmu.
W ten sposób przeszliśmy do superprodukcji. Chciałbym wspomnieć o dwóch – rzeźbach bez formy supergwiazdy artworldu – szwajcarskiego artysty Ursa Fischera
oraz wykonanym ze skóry chińskim stworze „Hero No.1” Zhanga Huana, który okazał się też najdroższą pracą na Art Unlimited. Kupił ją inny znany artysta, Japończyk Takashi Murakami za 1,8 miliona dolarów.
Zawsze największe kolejki są do prac interaktywnych – w ubiegłych latach trzeba było czekać czasami nawet godzinę, by dostać się do prac Hansa Op de Becka czy Pipilotti Rist.
W tym roku najdłużej czekało się do pracy złożononej z systemu luster i świateł „Aftermath of Oblitaration of Eternity” japońskiej artystki Yaoyi Kusamy. Drugą taką pracą był korytarz z poliuretanu „Ikurrina Quarter” Sergio Prego. Po odczekaniu kwadransa w kolejce wchodziło się pojedynczo do półprzezroczystego korytarza podobnego do układu trawiennego. Przed sobą, jak się miało szczęście, widziało się człowieka, na pierwszym zakręcie, patrząc w tył też już się widziało kogoś. Ale rozmawiałem z galerzystką, która weszła do tego rękawa, gdy nie było jeszcze na targach odwiedzających i była w tym kilkudziesięciometrowym rękawie sama. Jak wspomina, odetchnęła z ulgą, gdy w końcu przecisnęła się przez wąskie przejście i wyszła na zewnątrz.
3 komentarze:
taki intelektualny lunapark się z tego wyłania, czyżbym w swojej zółci miał trochę racji chociaż?
Great
Work
good
sources
of
Inspiration
skizo u mnie o samo napisałes ty automatyczny wkliku komciów! ja na powaznie a ty sobie jaja robisz?
Prześlij komentarz