07 czerwca, 2010

Jeżeli prawdą jest, to co mówią, źe z pewnej odległości wydaje się tu być fajnie, ładnie, miło, to chcę tam pójść i sam się przekonać

Poniżej zamieszczamy tekst, jaki dostaliśmy od kuratora wystawy „Skala” Jakuba Czyszczonia. Jakub wraz z zaproszonymi artystami przygotował w miniaturowym Centrum Sztuki Współczesnej przy Starym Rynku w Poznaniu projekt inaugurujący otwarcie CSW w Poznaniu. Dzień przed premierą (30 maja) wystawa została zmieniona. Podobno bez uprzedzenia kuratora i artystów. Tytuł posta zaczerpnięto z pracy Pawła Kowzana.

"Skale należy traktować serio, gdyż w każdej chwili może zmienić swoją postać. Kiedy proporcje się zmienią powstanie nowy układ sił i zależności i ta niezwykła moc sprawcza zamiast uciekających między palcami ziarenek piasku okaże się kamieniem nie do udźwignięcia."

Czy skale należy rzeczywiście traktować serio? Fragment tekstu, który napisałem podczas pracy nad wystawą okazuje się teraz niezwykle wymowny. Co więcej można powiedzieć, że stał się mieczem obosiecznym, a umowna sytuacja (której umowność była tak często podkreślana) stała się poważna i wywoła z pewnością swoje konsekwencje.

Inicjatywa powstania Centrum Sztuki Współczesnej na Starym Rynku w Poznaniu jest wyjątkowa i nie należy się przejmować, że jest symulacją, swoistym fantomem "prawdziwej" instytucji, miniaturą zbudowaną w skali 1:20 i mieści się w Pobiedziskach pod Poznaniem w skansenie miniaturowych obiektów okolic Wielkopolski. Sytuacja jest o tyle wyjątkowa, że niezależna inicjatywa, przybierając formę CSW, przyjmuje jego funkcję i obowiązki, strukturę oraz mechanizmy działania, aranżuje przestrzeń dając możliwość organizowania tym samym wydarzeń, jednak jak się okazuje, przejmuje również jego zalety, ale przede wszystkim jego wady. Podczas przygotowywania pierwszej wystawy inaugurującej działanie miniatury CSW na Starym Rynku w Poznaniu bardzo szybko spotkałem się z rozmaitymi reakcjami potencjalnych odbiorców, z komentarzami dotyczącymi powstania instytucji, której w Poznaniu nie ma, i nic nie zapowiada szybkiego jej powstania. Komentarze były rozmaite, ale przeważało ogólne, pozytywne zaskoczenie.

Pola dyskusji jakie otwiera ta właśnie sytuacja są naprawdę rozległe, z jednej strony jest to polemika z instytucjami, którym trudności przysparza inicjowanie tak istotnych w tej chwili tego typu placówek, nie wspominajac już o zbudowaniu sensownego programu i powołaniu ludzi, którzy będą w odpowiedni, profesjonalny sposób wypełniali jego założenia. Z drugiej zaś strony jest to kolejna próba porozumienia się z odbiorcą. W tym wypadku przyjmując umowną skalę zaproszeni przeze mnie artyści zdecydowali się stworzyć miniaturowe realizacje zachowując jednak status obiektu, dzieła sztuki, które będzie działało również w naturalnej skali. Pawel Kowzan, Konrad Smoleński oraz Piotr Łakomy posługując się charakterystycznym dla siebie językiem oraz sięgając po konkretne materiały zaaranżowali kilka z pięter poznańskiego CSW budując wystawę zatytułowaną "Skala". Tytul ten, jak już wspominalem, nabrał zupełnie innego charakteru kiedy to w dzień otwarcia centrum oraz wernisażu wystawy okazało się, że wspólnie przygotowane przez nas instalacje zostały zmienione.

Miniaturowy w swojej liczbie zarząd CSW zadecydował zaingerować w prace artystów, tłumacząc potem swoje decyzje jako pragmatyczne i oczywiste, a pojawiające się argumenty były oderwane od rzeczywistości (również oderwane od dyskursu sztuki). Nawet jesli całą sytuację miniaturowego CSW potraktujemy umownie, prace jaką wykonali artyści należy traktować całkowicie serio. W tym momencie dyskusja wokół nie tyle powstania, co właściwego działania CSW zmienia dla nas całkowicie swój sens. Sytuacja ta obrazuje w wymowny i brutalny zarazem sposób to, co się może wydarzyć, kiedy niewłaściwie zostaną ocenione priorytety takich przedsięwzięć, kiedy ważniejsze niż prace artystów staje się promowanie samej instytucji i realizowanie jej wypaczonego przez to programu.


Zaingerowanie w ten sposób w przestrzeń wystawy, bez powiadomienia kuratora, ktory jest osobą za to odpowiedzialną, oraz bez wiedzy artystów jest niedopuszczalna, gdyz to, co 30 maja obejrzeli licznie zgromadzeni widzowie, nie jest właściwie przygotowaną przez nas wystawą, a jej zmienioną przez dyrektora CSW wersją. Proszę się zastanowić co oznaczają w tym momencie nazwiska artystów sygnujące pracę, czy są potwierdzeniem ich autorstwa, czy reklamą dla instytucji? Co stałoby się gdyby opisaną historię przenieść w realia autentycznego Centrum Sztuki Wspolczesnej, którego struktury ta miniaturowa inicjatywa tak bardzo chce naśladować? Co bedzie gdy władze instytucji bez wiedzy kuratorów i artystów zaczną bezkarnie ingerować w ich działania?


Okazuje się, źe artystom jak i kuratorom przychodzi mierzyć się ze skalą podczas ich pracy na wielu poziomach. Poza tym, źe muszą uporać się z własnymi decyzjami, współpraca
z instytucją będzie wiązała się z podjęciem kompromisu, który władza spoczywająca w rękach dyrektorów będzie próbowała wykorzystać. Sytuacja, do której doszło jest przede wszystkim okazaniem braku szacunku wobec pracy artystów i funkcji kuratora, którzy zostali przecież oficjalną drogą zaproszeni do współpracy, jest wprowadzającym w zażenowanie incydentem, który powinien otworzyć dyskusje na temat sensu podejmowania inicjatyw którym nie jest się w stanie sprostać bez właściwego zrozumienia ich celu.

Tekst - Jakub Czyszczoń

Zdjęcia dzięki uprzejmości artystów i kuratora wystawy.

Brak komentarzy: