DLACZEGO ZDECYDOWAŁEŚ SIĘ ZAŁOŻYĆ GALERIĘ? NIE WYSTARCZAŁA CI KRYTYKA I WYDAWNICTWO 40 000 MALARZY?
Właściwie już odpowiedziałeś na to pytanie, choć tylko pierwszy fragment odpowiedzi jest po części prawdziwy. Tylko pierwszy, bo jak najbardziej kontynuujemy Wydawnictwo, ale do tego pewnie jeszcze wrócimy…
TAK.
…a po części, bo nie powiedziałbym, że krytyka mi „przestała wystarczać” (do czego?). Raczej, że się nią najzwyczajniej w świecie znużyłem, jednocześnie czując energię z zupełnie innej strony. Przez te cztery lata napisałem naprawdę wiele tekstów, byłem też aktywny na tzw. „innych polach” … i w pewnym momencie zrozumiałem, że właściwie teraz mogę się głównie powtarzać. Wiesz, ja uważam, że krytyka jest intrygująca, pociągająca intelektualnie tylko wtedy, gdy opisuje jakiś przełom. Potem – z natury rzeczy – pozostaje „towarzyszenie” danym zjawiskom i artystom. A ja wolę towarzyszyć im aktywnie, współpracując z artystami i będąc blisko tego, co robią, poniekąd w tym uczestnicząc. Zresztą „krytyka towarzysząca” to nie jest moja ulubiona formuła krytyki. W każdym razie mam poczucie, że w polskiej sztuce dokonał się pewien przełom – pokoleniowy i merytoryczny (treściowy) – i że ja już powiedziałem na jego temat wystarczająco wiele. Jednocześnie energia powiała z innej strony, więc można powiedzieć, że na ostateczną decyzję nałożyło się kilka czynników.
ZAWSZE ZADAJĘ SOBIE PYTANIA O PROFIL GALERII. JAKI BYŁ DOBÓR ARTYSTÓW POZA TYM, ŻE WIĘKSZOŚĆ Z NICH DOBRZE ZNASZ?
Profil… Nie wynika on bynajmniej z klucza towarzyskiego – jednych artystów znam lepiej, drugich słabiej, jednych długo, drugich krótko… Oczywiście jest to ważne, bo nie wyobrażam sobie –przynajmniej na początku – abym mógł współtworzyć instytucję z obcymi osobami. Później to się mam nadzieję zmieni, dojdą nowi artyści, ale na razie jest to sytuacja w jakiejś mierze „pokoleniowa”. Ale wracając do meritum Twojego pytania, sądzę, że nie posiadamy „profilu”, jeśli profil rozumieć jako jakieś wyraziste przesłanie, ideologię, ideową manifestację czy zwartą politykę prowadzenia galerii. Powiedziałbym, że jest raczej odwrotnie: chyba wolimy unikać jednoznacznych deklaracji, czy to ideowych, czy to artystycznych. Artyści Galerii Kolonie poruszają się po bardzo różnych obszarach: intelektualnych, estetycznych i ideowych – i uważam to za wielki plus. Więc jeśli szukasz jakiejś wspólnej wykładni, to będzie to najprędzej jej brak: myślę, że pociąga nas raczej niewiedza niż konstruowanie wyrazistych przesłań; niedopowiedzenie czy nawias, a nie sztuka tworzona podług manifestów. Jednak – co warto podkreślić – to, co właśnie powiedziałem, też jest zbyt uogólniające. Bo choć artystów takich jak Filip Sadowski, Paweł Sysiak czy Norman Leto łączy swoisty „egzystencjalny nerw”, to obok mamy np. Kasię Przezwańską – artystkę zupełnie osobną. Z kolei wśród malarzy jest i Marysia Szkop, i Paweł Śliwiński i Tymek Borowski, którzy poza tym, że malują, są również artystami krytycznymi… Przy czym jest to krytyczność raczej spod znaku Komara&Melamida niż Artura Żmijewskiego. I tak dalej i temu podobne. Więc chyba moja odpowiedź Cię rozczaruje. Podpowiedzią może będzie tu nazwa, mam nadzieję, że wystarczająco wieloznaczna. Kolonie bowiem to nie tylko symbol tajemniczych, odległych i niespenetrowanych obszarów (tu: artystycznych), ale również kolonie bakterii, kolonie – wakacyjny obóz, który stanowi oderwanie od codziennej rzeczywistości itp. Ale nasza nazwa to także link do tradycji polskiej sztuki, która, jak chcą niektórzy historycy sztuki, jest postkolonialna – najpierw byliśmy kolonią zaborców, potem Związku Radzieckiego. Czyli Polska jako kolonia – moim zdaniem to bardzo ciekawy trop do interpretacji nie tylko sztuki, ale też np. krytyki. Więc z jednej strony pewne zapóźnienie, ale z drugiej izolacja, która pozwalała stworzyć intrygujące, osobne języki wypowiedzi artystycznej; słabość i siła. To dla mnie bardzo pociągający wątek. Zresztą ciągle pojawiają się nowe warstwy, nawet zupełnie przypadkowo. Kamienica, w której mieści się galeria, w XIX wieku należała do Towarzystwa Handlu Herbatą – czyli znów kolonie [śmiech]. Ale ciekawa jest też jej architektura: to kamienica bez fasady (nie odbudowano jej po wojnie), od ulicy od razu jest duże podwórko, co sprawia, że wiele osób w ogóle nie pamięta, że jest tam tak wielki budynek. Widać to dopiero z dystansu, z drugiej strony ulicy – wygląda to jak luka w „uzębieniu” pierzei ulicy, puste miejsce do wypełnienia treścią, miejsce niewidoczne, choć usytuowane w samym centrum Warszawy.
JAKIE BĘDĄ NASTĘPNE WYSTAWY? KOGO POKAŻESZ W NASTĘPNEJ KOLEJNOŚCI?
Zaczynamy de facto od czterech wystaw, bo każdy z pokazów Pawła Sysiaka będzie osobną, integralną całością. To swoiste „święto sztuki” – sztuki Pawła, ale też sztuki jako takiej (cykl nazywa się Z całego serca wierzę w sztukę). To jeden z kontekstów, w które wpisuje się sztuka Sysiaka. Dlatego też otwarcie galerii będzie miało miejsce w niedzielę (26 września), no i będą cztery wernisaże, co tydzień. Następnie pokażemy pełnometrażowy film Normana Leto i zaprezentujemy jego powieść – to dyptyk, który nazywa się Sailor, moim zdaniem rzecz zupełnie niezwykła. Stawiam tezę, że to od tego punktu „zaczyna się” de facto sztuka Normana, choć to paradoks, bo przecież tworzy on od kilku dobrych lat. Ale o tym wszystkim postaramy się opowiedzieć przy okazji wystawy. Ostatnią wystawą w tym roku będzie pokaz nowych obrazów Tymka Borowskiego – jestem przekonany, że nasi goście (i krytycy!) przyznają mi rację, że to niesamowite prace, wielki skok jakościowy od ostatniego pokazu. A po Nowym Roku… Pozwól mi zachować to w tajemnicy, ale szykujemy kilka niespodzianek.
CO DALEJ Z WYDAWNICTWEM 40 MALARZY? BĘDZIE FUNKCJONOWAŁO?
Będzie funkcjonowało, a co więcej, Galeria Kolonie będzie nieformalnym „domem wydawniczym” dla 40 000 Malarzy. To znaczy będę odbywały się tu spotkania wokół kolejnych premier, będą specjalne ceny książek, no i w galerii będzie można kupić je najszybciej, zanim pojawią się w księgarniach. Jak już mówiłem, przy okazji wystawy Normana Leto wydajemy jego książkę, która razem z filmem stanowi dyptyk. Potem wybór esejów Tomasza Kozaka plus sześć obszernych rozmów, następnie niespodzianka, a na koniec roku rozmowy Agaty Pyzik z artystami, kuratorami i teoretykami kultury, głównie z Wysp. To – mam nadzieję – uda zrobić się do końca roku.
NIE BOISZ SIĘ ZARZUTÓW, ŻE POCIĄGASZ ZA DWA RÓŻNE SZNURKI W ZALEŻNOŚCI OD POTRZEBY?
Nie rozumiem pytania. Potrzeby czego? I za jakie sznurki? Rozumiem, że mówisz o galerii i wydawnictwie? Wiesz co, mówiąc szczerze dość nudzą mnie takie dywagacje… Ale gdybym miał odpowiedzieć, to powiedziałbym, że oczywiście, że się nie „boję” (czy raczej w ogóle mnie one nie zajmują), ponieważ galeria i wydawnictwo to inicjatywy dorosłych, samo stanowiących o sobie osób, które mogę wydawać co chcą i pokazywać co chcą. I niech publiczność, krytycy, kuratorzy… oceniają, czy 40 000 Malarzy jest organem prasowym Kolonii. A czy Ty nie boisz się, że pociągasz za trzy różne sznurki w zależności od potrzeby – jako kolekcjoner, autor książek i wydawca płyt? Wiesz, tłumaczenie się z takich rzeczy zawsze polega na cokolwiek krepującym przyrzekaniu, że nie ma się złych intencji – zresztą doskonale o tym wiesz, prawda?
WIEM, TEŻ OTRZYMUJĘ TAKIE PYTANIA... I JESZCZE NA KONIEC PYTANIE O TARGI. PLANUJESZ, CZY TO ZA DALEKA PRZYSZŁOŚĆ?
Planuję, ale to – relatywnie – może nie daleka, lecz także nie najbliższa przyszłość. Na razie skupiamy się na programie, chcemy pokazać i „opowiedzieć” sztukę każdego z artystów i artystek galerii.
Galeria Kolonie
ul. Bracka 23 m. 52
00-028 Warszawa
galeria@galeriakolonie.pl
http://www.galeriakolonie.pl/
Na zdjęciach: logo Galerii Kolonie (projekt Kasi Przezwańskiej) oraz siedziba galerii (fot. Tymek Borowski)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz