Stado fala jest ostatnią częścią Tryptyku
Rodzinnego, który Igor Omulecki realizował na przestrzeni pięciu lat. Prócz
niej, w skład cyklu wchodzą: Lucy i To. Całość wyrasta wprost
z prywatnego życia artysty, kiedy wraz z żoną spodziewają się pierwszego
dziecka. Symbiotyczna relacja pomiędzy dziełem a życiem - dorastanie dzieci,
związek z żoną, rodzicami - jest stale obecna w tworzonej triadzie. Właściwie
należałoby powiedzieć, że to dwustronność relacji dała impuls do powstania
pracy. Jednakże Tryptyk nie
stanowi kroniki wiwisekcji rodzinnej codzienności. Pomimo fotografii, której
potencjał do ekshibicjonizmu jest znany, całość nie opowiada o prywatności
i dostępie do niej. Ta sposobność bardzo szybko znika z pola widzenia.
Zastępuje ją znacznie szerszy obraz. Omulecki tworzy horyzont, którego granicę wyznacza kosmos i poszczególne ciała niebieskie: słońce i księżyc. Na tak przygotowanej scenie, pojawia się zaledwie jedno zdjęcie postaci. Choć pojedyncze, to niezwykle istotne, odkrywa bowiem przed widzem kierunek, w którym podąża artysta. Naga rodzina upodobniona do stada, opuściła uporządkowany , bezpieczny dom i przemierza las. Tym samym autor wskazuje na potrzebę odnalezienia równowagi z tym, co utracone. Ta archetypiczna scena, przywodzi na myśl prehistoryczne zrównanie porządków ludzkiego i zwierzęcego, wyraża tęsknotę za naturą, za przynależeniem do świata, w którym czas określają powracające cykle. Zestawienie tej fotografii z pracą z czarną dziurą wpisaną w nocny ogród pozwala na uwolnienie podświadomości, poddanie się kastrowanemu przez kulturę instynktowi. Odzyskana wolność wpływa na optykę w jakiej pojawiają się wątki genealogii i czasu, nierozerwalnie związane z motywem rodziny. Mamy do czynienia z procesem, życie nie jest uwikłane w przeszłość i teraźniejszość, ale w trwanie. Genealogia staje się obecnością kolejnych pokoleń w nas samych, a czas bije rytmem cyklów natury, w której nie ma straty. Przykładem tej odkrywanej przez Omuleckiego złożoności będzie Mama - dyptyk przedstawiający drewniany obiekt fotografowany w zawieszeniu, który jest przedmiotem fascynacji zarówno artysty jak i jego matki. Pełni rolę poszukiwanego wspólnego mianownika, podobieństwa rodzinnego odnajdywanego w wyborach przodków, które powtarzamy, afektach, w pragnieniu posiadania tego samego. Sama organiczna materia drewna, również ma znaczącą funkcję - potwierdza nasze przypuszczenia, że to natura staje się przedmiotem pożądania; przynajmniej odzyskanie jej skrawka.
„Nic się nie zaczyna i nic się nie kończy” tak można by opisać życie przedstawiane u Omuleckiego. Zawieszone przed oczami widza do kontemplacji, przyjmuje eklektyczną formę wizualną. Rozrzucony stylistycznie zbiór, krążący pomiędzy: wykreowanymi scenami, studiami obiektów, abstrakcjami czerpiącymi z obserwacji nieba i video, tkany jest na przepływach. Pomiędzy poszczególnymi elementami rozkłada się energia, jak gdyby artysta chciał przedstawić jeden połączony organizm. Każdy fragment stanowi dopełnienie pętli powrotów i powtórzeń. Rodzina jest częścią tego świata i punktem wyjścia do jego eksploracji. W Stado fala na nowo najmniejsza komórka społeczna pobrzmiewa biologią
Wykorzystane bogactwo środków wynika z
próby prześledzenia złożoności odszukiwanego przez Omuleckiego systemu i
umieszczenia w niej wspomnianej komórki. Stąd też decyzja o przyjrzeniu się
ciałom niebieskim i tak uważne studium chmury. W tych złożeniach artysta
podejmuje się poprzez szczegółową obserwację badania, jak gdyby w momentach z
życia kosmosu chciał odnaleźć jakiś specjalnie jemu przynależny algorytm. I
odnieść go do rodziny na podobieństwo wpływu jaki księżyc ma na oceany.
Tekst Jakub Śwircz, zdjęcia dzięki uprzejmości artysty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz