Tuż przed
dwoma dużymi wydarzeniami dla warszawskiej sceny galeryjnej i środowiska
kolekcjonerów i miłośników polskiej sztuki najnowszej udało nam się porozmawiać
z kilkoma właścicielami galerii na temat tego co zobaczymy u nich podczas
Warsaw Gallery Weekend i (jeśli biorą w nich udział) targów wiedeńskich.
Dzisiaj rozmowa z Dawidem Radziszewskim (Dawid Radziszewski Gallery)
W tym roku,
podczas jednego weekendu wrześniowego dwa ważne wydarzenia dla Twojej galerii –
Warsaw Gallery Weekend i viennacontemporary czyli targi sztuki w Wiedniu. Ktoś
może mieć kłopot z wyborem czy przyjechać do Wiednia czy do Warszawy. Jak Tobie
udało się przygotować do tych dwóch wydarzeń?
Te imprezy
się trochę pokrywają, ale właściwie bez większego kłopotu można być na preview
VC które jest w środę i otwarcie WGW w piątek. Myślę, że dla publiczności to
dobrze, że te imprezy są tak blisko siebie. Tzn powszechnie wiadomo, że Wiedeń
jest fajniejszy, mają tam tego cienkiego kotleta schabowego, Prater - takie
wielkie wesołe miasteczko i ogólnie parę innych atrakcji, w Warszawie jest za
to taniej.
Jakich
artystów będziesz pokazywać w Wiedniu a jakich w Warszawie?
W Wiedniu
solowy pokaz Kasi Przezwańskiej a w Warszawie zbiorowa wystawa z udziałem Tomka
Kowalskiego, Łukasza Jastrubczaka, Marcina Zarzeki i Muhuta Boscu - artysty z Rumunii,
którego reprezentuje z nami zaprzyjaźniona galeria Sabot z Cluju.
Czy podział
(jeśli istnieje), wynika z różnej grupy odbiorców uczestniczących w tych
wydarzeniach?
To są trochę
inne pokazy, pokaz w galerii to wystawa zbiorowa, chyba zresztą dość
specyficzna. Pokaz Kasi jest rozwinięciem wystawy, którą miała w tym roku w
mojej galerii. Generalnie polityka galerii jest taka, żeby robić indywidualne
pokazy na targach, bądź w duecie. Dużo lepiej nam to zwykle wychodzi niż
zbiorówka. W zeszłym roku mieliśmy w Wiedniu solo Marcina Zarzeki i to był dość
duży sukces. W tym roku Marcin będzie na stoisku bardzo dobrej galerii Andreas
Huber, i jest to konsekwencja zeszłorocznego pokazu na naszym stoisku.
Jesteś już
prawie weteranem, w polskiej skali, targów wiedeńskich. Powiesz nam trochę
więcej kto tam przychodzi? Czy tylko Austriacy czy tez kolekcjonerzy i obserwatorzy
z całej Europy?
Mam 31 lat,
więc to jeszcze nie czas, żeby być weteranem w czymkolwiek. Niemniej to były
moje pierwsze targi, byłem tam jako 24 latek z Galerią Pies w 2008 roku. Od
tego czasu wiele się zmieniło. Po pierwsze jesteśmy w dużo lepszych relacjach z
dyrekcją i generalnie teamem tych targów. Wcześniej prowadził je jakiś smętny
facet, który generalnie miał nas w dupie (być może dlatego miałem 3 letnią
przerwę i wróciłem dopiero w 2013). W tym roku jest trochę istotnych zmian,
zmieniła się nazwa, zmieniło się miejsce. Poza tym z tego co widziałem na
stronie dość dobrze rozwijają się satelickie targi Parallel, które, jak
pamiętam, dwa lata temu były niezła skifą, a w tym roku jest tam już sporo
przyzwoitych galerii, głównie z Austrii.
Co do
kolekcjonerów, to jest trochę prywatnych kolekcjonerów, głównie z Austrii. Są
też kolekcje publiczne i korporacyjne. W dwu ostatnich latach sprzedaliśmy
prace Adama Rzepeckiego do bardzo dobrej korporacyjnej kolekcji Verbund
Sammlung, która specjalizuje się w sztuce feministycznej.
Generalnie
nie specjalnie wiadomo jak to będzie wyglądało w tym roku, na świecie jest
bardzo duża konkurencja, jeśli chodzi o targi, więc wiedeńczycy muszą się
bardzo starać, żeby utrzymać swoją obecność.
A jak
to wygląda w Warszawie? Kto odwiedza cię podczas warszawskiego weekendu?
To jest
święto prywatnych galerii, mamy wtedy największą publiczność. Jest mnóstwo
warszawiaków, którzy nie chodzą w trakcie roku do galerii, sporo kolekcjonerów
z kraju i z zagranicy. Mam wrażenie, że ta nasza impreza dobrze się rozwija,
staramy się to robić tak jak potrafimy najlepiej. To mnóstwo pracy, która jest
przede wszystkim na barkach naszego sekretariatu, czyli Michała Kaczyńskiego,
Marty Kołakowskiej, Jacka Sosnowskiego i Justyny Kowalskiej oraz Kasi
Gutkowskiej - koordynatorki wszystkiego.
Fajne też
jest to, że na wystawach pojawiają się dawno niewidziani w galerii krytycy
sztuki. W zeszłym roku Marcin Krasny napisał, że wystawa w mojej galerii była
najgorsza (solo Krzyśka Mężyka), ale potem chyba zmienił zdanie, bo zaprosił
artystę do swojej wystawy.
Dziękuje za rozmowę.
Na zdjęciu:
Katarzyna Przezwańska, bez tytułu, 72 x 97 cm, akryl, mąka, MDF, 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz