Polecam ciekawy wpis na blogu Lisy Hunter (hunter ). Krótka notka dotyka tematu obowiązków kolekcjonera. Apeluje w niej do wszystkich kolekcjonerów, aby swoich „odkryć” i zakupów nie chowali tylko dla siebie, ale aby się dzielili nimi ze wszystkimi dookoła. Trochę na zasadzie rozsiewania wirusów. Obowiązkiem kolekcjonera jest zarażenie jak największej liczby znajomych. Ma to pomóc w promocji artysty i zwiększeniu sprzedaży jego prac. Kolekcjoner jest tu postrzegany jako partner artysty w budowaniu jego kariery.
My mamy nadzieje, że nasze obowiązki spełniamy dzięki cyklowi Na naszym radarze. Prosimy o rozsiewanie wirusa i dzielenie się swoimi odkryciami
PS. Prosimy też o informacje na temat wszystkich nowych szczepionek, jakie się pojawiają na rynku.
1 komentarz:
Chciałam się odnieść do dość agresywnego ataku, jaki na twórców nowego bloga przypuścił Piotr Bernatowicz. W skrócie ma on prestensje do Obiegu, ze zdecydował sie zamiescić na swoich stronach link do Art Bazaaru, skoro jeden z piszących Blog ma własną galerię ... a co gorsza obaj piszą o obrazach które sami kolekcjonują!!! ("żenada" - pisze jakże intelektualnie o tej sytuacji Bernatowicz). Do jego wywodu odniósł się już, jak zawsze rozsądnie, Adam Mazur.
Ja dość dobrze znając rynek sztuki zaczęłam się zastanawiac czy kojarzę choć jedną osobę, która moglaby zdaniem Piotra Bernatowicza obiektywnie pisać o rynku sztuki - tzn. broń boże - nie pracowac w zawodzie zwiazanym z rynkiem sztuki ani nic nie kolekcjonowac, a mimo wszystko byc ekspertem w tej dziedzienie ;-)znac tajniki tego rynku, chciec chodzic na aukcje (w Wawie działa ok. 10 domów aukcyjnych - niektóre urządzają aukcję 3 razy w miesiącu, sledzic zachodnie informacje na ten temat. Czyli jednoczesnie być całkowicie kompetentnym i wtajemniczonym i całkowicie niezainteresowanym tematem kolekcjonerstwa ;-). Zarzut, że piszą o artystach, których obrazy kupują jest rozbrajający - to tak jakby zarzucać kuratorowi, że dobrze mówi o artystach, których wystawy przygotowuje. Zakup ze strony kolekcjonera jest najwyższym dowodem uznania dla artysty - przeciez kupuje sie dzielo sztuki dlatego, ze uwaza sie, ZE JEST DOBRE. Zarzuty Bernatowicza byłyby nawet zabawne, gdyby nie fakt, że jest on naczelnym Arteonu, tak daleko posunięta nieznajomosc, a wiec niekompetencja, a wydaje sie ze i lekka fobia dotyczaca rynku sztuki u osoby zajumjącej sie pismem o sztuce jest lekko przerażająca.
Chłopaki - gratuluję bloga - zaglądam codziennie. M.
Prześlij komentarz