Dziennik „The Miami Herald” nazwał te targi „Dom Perignon wydarzeń w świecie sztuki”. „The New York Times” – „Najgorętszymi targami sztuki w Ameryce”. Mowa oczywiście o targach sztuki Art Basel Miami Beach, które już po raz piąty rozpoczną się w przyszłym tygodniu (7-10 grudnia) w Miami na Florydzie.
„Siostrzane” targi najsłynniejszych targów sztuki Art Basel ewidentnie chcą przebić swoje starsze rodzeństwo z Europy. Miejsce nie zostało wybrane przypadkowo – Miami to wspaniałe plaże, wielkie, choć nie zawsze legalnie zdobyte pieniądze, znakomita architektura art deco, świetne hotele z tradycjami i nocne kluby, w których bawi się do białego rana.
Do takiego miejsca raz w roku przyjeżdżają kolekcjonerzy, kuratorzy, artyści, dziennikarze, a przede wszystkim bogaci ludzie z całego świata. Spotkać tu można Sofię Coppole poszukującą nowej fotografii, Donnę Karan kupującą nową rzeźbę czy Charlesa Saatchiego ze sznurem doradców poszukującego nowych talentów do wypromowania. W okresie Art Basel Miami Beach na zatłoczonym lotnisku w Miami ląduje dodatkowo ponad 150 prywatnych odrzutowców, a wejście do Convention Center, gdzie odbywają się targi, jest jednym z nielicznych miejsc na świecie, gdzie można zobaczyć kolejkę milionerów. Sponsorzy targów są równie luksusowi, jak i goście – głównym sponsorem jest szwajcarski bank UBS, a obok niego m.in. producent dóbr luksusowych Bulgari czy producent luksusowych samochodów – BMW.
Ale dlaczego tak naprawdę o tym piszę, a nie o sztuce, która powinna być tu najważniejsza. Bo, jak trafnie zauważył dwa lata temu dziennikarz brytyjskiego „Guardiana” targi w Bazylei są na temat sztuki, a targi w Miami są przede wszystkim na temat pieniędzy w sztuce.
Tutaj wszystko ma swoją cenę, a galerzyści chętnie podają sumy, za jakie sprzedali prace artystów, bo tu to powód do dumy. A przyjeżdża do Miami 200 najlepszych komercyjnych galerii świata. Prawdziwa ekstraklasa, wybrana z ponad tysiąca zgłoszeń. Ekstraklasa z Nowego Jorku, Londynu czy Paryża – ale również z Meksyku, Sao Paulo, Buenos Aires, Pekinu, Reikjawiku czy Warszawy. Bo organizatorzy dbają, by nie było tu za ....amerykańsko.
Również artyści, których będzie można zobaczyć w hali Convention Center, to w większości marzenie kolekcjonerów z całego świata. W zdecydowanej większości znane nazwiska, bo na targi takich artystów się przywozi. Znanych, popularnych, lubianych i ... drogich. Prace nieżyjącego już króla amerykańskiego pop-u, Andy’ego Warhola będzie można znaleźć aż w 21 galeriach. Oprócz niego będą wszyscy, którzy zdobywają, lub już zdobyli zaufanie i podziw kuratorów oraz kolekcjonerów na całym świecie: Close Chuck, John Currin, Peter Doig, Dan Graham, Thomas Hirschhorn, Damien Hirst, Jeff Koons, Albert Oehlen, Neo Rauch czy Wilhelm Sasnal – by wymienić naprawdę tylko kilka nazwisk z blisko dwóch tysięcy artystów. A pokazane zostaną ich bardzo dobre prace bądź wręcz ich najlepsze, bo zasadą obecnie jest, że na targi przywozi się naprawdę „creme de la creme” tego, co jest w zasobach galerii.
Rozmach targów Art. Basel Miami Beach jest tak wielki, że aż ciężko uwierzyć, że odbywają się one dopiero po raz piąty, a pierwszą, przygotowywaną od miesięcy edycję odwołano z powodu ataku terrorystycznego na World Trade Center w Nowym Jorku w 2001 roku.
Bo targi w Miami to nie tylko stoiska, często wspaniale zaaranżowane, w hali Convention Center w Miami Beach. To również świetne wystawy, otwierane specjalnie na targi w muzeach w Miami, to także wizyty w domach lub siedzibach największych kolekcjonerów z Miami (a kilku z nich jest znakomitych), to koncerty publiczne na plaży. To wreszcie spotkania z wybitnymi artystami, kuratorami i kolekcjonerami.
Wszystko zorganizowane jest jak w szwajcarskim zegarku (w końcu szefem targów jest Samuel Keller – również szef Art Basel). Autobusiki i limuzyny przewożą gości z jednego miejsca na drugie – od kolekcji Dona i Mery Rubellów, którzy w tym roku pokażą sztukę z Los Angeles (w zeszłym roku była wystawa polskiego malarstwa) do MOCA (Museum of Contemporary Art.), gdzie będzie wystawa legendarnego Bruce Numana. Potem jeszcze kilka kolekcji – jak choćby słynna kolekcja Marguliesa, spotkanie z Jacquesem Herzogiem ze szwajcarskiego duetu Herzon&de Meuron, który przebudował Tate Modern i ... wieczorem możemy odpocząć na plaży na koncercie ikony electro-punka Peaches.
A przecież obok główne targi „obrosły” bardzo szybko mniejszymi imprezami targowymi, w których biorą udział młodsze i jeszcze nie tak znane galerie, jak choćby targi NADA (jest tam stoisko warszawskiej galerii raster), Art Positions, SCOPE czy Pulse.
Trzeba też przyznać, że Miami aktywnie uczestniczy w wydarzeniach targowych. W ubiegłym roku targi odwiedziło ponad 35 tysięcy osób płacąc 22 dolary za wejście. Większość z nich nic nie kupiła, przynajmniej na głównych targach. Ale już na targach towarzyszących, na które wstęp jest wolny, a ceny prac zdecydowanie niższe – i owszem. I to jest największa zdobycz targów – najbogatsi po czterech dniach wsiądą do swoich odrzutowców i odlecą. Ale część prac zostanie w Miami.
Zdjęcia: courtesy MCH Swiss Exhibition (Basel/Zurich) AG
Jeszcze w tym tygodniu na Artbazaar bezposrednie relacje z targów Art Basel Miami Beach - polscy artysci w Miami, ciekawe galerie, wydarzenia - to wszystko u nas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz