Te odbywające się w ramach Art Basel Miami Beach to na przykład Art Positions, gdzie 22 młode galerie z całego świata, od Berlina, poprzez Portoryko do Szanghaju, stworzyly swoje stoiska wprost na plaży w kontenerach. Targi te, otwarte do późna wieczorem i prezentujące młodą, alternatywna sztukę, maja być sposobem naprzyciagniecie młodych miłośników sztuki. Na Positions wystawiają m.in. znane z "Willi Warszawa" galerie - Daniel Hug z Los Angeles oraz IBID project z Londynu. Hug pokazuje "indiańską" instalacje Chrisą Lipomi, natomiast IBID Projectinstalacje Anthei Hamilton i świetne malutkie obrazy Anj Smith, której wszyscy wróżą tu dużą karierę. Z kolei Zach Feuer z Nowego Jorku pokazuje znakomite figuratywne prace młodego niemieckiego malarze ze szkoły lipskiej, Christopha Ruckhaeberle. Mnie najbardziej podobało się stoisko galerii Gavlak z Palm Beach, która pokazała prace Aleksandry Mir - grafiki wykonane najprostszą możliwą metodą - a mianowicie ziemniakiem. Prace przedstawiają ilustracje rożnych kolorów, którym podporządkowane są zdania czy wyrażenia z listów miłosnych, czasami bardzo smutne. Bardzo piękna feministyczna sztuka na temat miłości i zdrady, bardzo delikatna, ale równocześnie bardzo mocna.
Trzeba jednak powiedzieć, że jakkolwiek ArtPostions na pewno pomagają popularyzacji sztuki, szczególnie wśród młodych, jednak przestrzeń wystawiennicza w kontenerach bardzo utrudnia recepcje tej sztuki - jest tam gorąco, tłoczno, na obrazy patrzy się z odległości 10 centymetrów, bo za nami stoją ludzie. Dlatego na przykład galeria Punto Gris z Portoryko zrezynowała z kontenera i swoje stoisko ułożyła pod parasolami wprost na plaży. Uff, co za ulga, ze nie trzeba wchodzić do kontenera.
Dużo więcej miejsca jest na organizowanych w Wynwood District targach NADA. Do właśnie do Wynwood, jeszcze niedawno zapomnianej i cieszącej się złą reputacja dzielnicy Miami przenosi się coraz więcej galerii. W Wynwood maja swoją siedziby największe prywatne kolekcje Miami - Rubellow oraz Marguilesą. O kolekcji Rubellów jeszcze napiszemy, bo udało mi się porozmawiać z Mera Rubell na temat kolekcjonowania sztuki, jej kolekcji oraz wystawy polskiej sztuki. Przypomnijmy, ze Rubellowie maja prawdopodobnie największą kolekcjepolskiej sztuki współczesnej poza granicami Polski (kto wie, czy nie najciekawsza w ogóle). Ale wracając do Wynwood, nazywanej już "Wynwood Art District" - bo galerie powstają tu dosłownie jak grzyby po deszczu. Część z nich, jak na przykład galerie Emanuel Perrotin czy Pierogi - będą miały tu swoją siedzibę tylko na czas targów, ale część zamierza tu osiąść na stale. Cala dzielnica, jeszcze niedawno składająca się ze starych magazynów i niewielkich domków, przechodzi prowadzona w błyskawicznym tempie rewitalizacje. Poszerza się drogi, wyburzane są cale kwartały starych magazynów i na ich miejscu powstają centra handlowe i kondominia. Jednak prawdziwego "kopa" dzielnica otrzyma, gdy ruszy zapowiedziany podczas targów projekt muzeum sztuki nowoczesnej w Miami. Wart 200 milionówdolarów projekt (rząd amerykański da 100 milionów, a drugie tyle dołożą sponsorzy) ma stworzyć słynna pracownia architektoniczna Herzorg&de Meuron, znana z przebudowy Tate Modern. Wszyscy oczekują od szwajcarskiego duetu nowego cacka, które przyciągnie tłumy do Miami w ramach "turystyki kulturalnej.
Na razie do Wynwood przyjeżdżają tłumy na alternatywne targi. Jako pierwsze kolekcjonerzy zwykle zaliczają NADA, przygotowane przez osoby związane z nowojorskim muzeum sztuki współczesnej PS 1, afiliowanym obecnie z MOMA. Organizatorom udało się ściągnąć na NADA 82 galerie z 20 krajów. W tym,jak juz wspominałem wcześniej, jest warszawski Raster. W końcu do Rastra dojechał transport i na pustych dotąd ścianach (które część widzów uważało za zamierzone działanie i chwaliło za "ascetyczność" i "czystość" stoiska) zawisły obrazy Agaty Bogackiej, Marcina Maciejowskiego, Bartka Materki, Rafała Bujnowskiego i fotografie Zbyszka Libery.
Raster ma jedno z najlepszych stoisk na tych targach. Trzeba jednak przyznać, ze NADA w tym roku nie zachwyciły. Część galerii przeniosło się do Art Basel Miami Beach, część na inne targi alternatywne, takie jak SCOPE czy Pulse, a nowe galerie nie utrzymują równego poziomu. Co nie znaczy, ze na NADA nie można zobaczyć ciekawych stoisk i dobrych prac. Na wspólnym stoisku nowojorskiej Broadway 1602 i Sorcha Dallas z Glasgow można było obejrzeć obraz Agnieszki Brzeżnskiej, sprzedany pierwszego dnia za 7500 dolarów. Nowojorska galeria KS ART prezentowała m.in. akwarele i gwasze namalowane w latach 70. przez Ele d'Artagnana, włoskiego aktora, regularnie grającego w filmach Felliniego. Odnalezione niedawno prace, bardzo kolorowe i w stylu przypominające prace Philipa Gustona czy Juliana Jakuba Ziolkowskiego, były do kupienia za 5500 do 6500 dolarów. Z kolei na stoisku berlińskiej galerii Olaf Suebel oglądaliśmy z Łukaszem Gorczycą z Rastra znakomity, ponad 20 minutowy film niemieckiej artystki Corinny Schnitt, filmowany jednym ujęciem i pokazujący, co dzieje się z mieszkaniem, kiedy wpuścimy do niego zwierzęta - od kotów i papug począwszy, na kozach i świniach zakończywszy. Bardzo fajna praca - niestety tez bardzo droga - szósta kopia z siedmiu kosztowała na NADA 22 tysiące euro. Dużo tańsze były prace na stoisku legendarnej nowojorskiej galerii White Columns. Za jedyne 100 dolarów można było zostać członkiem stowarzyszenia przy WC i otrzymać do domu kartkę pocztowa z widokiem skrzynki pocztowej przy White Columns.Kartki zawsze wysyłane są z tej skrzynki (maja wiec jej stempel po drugiej stronie), a adresuje je i podpisuje słynny Jonathan Monk. Edycja jest otwarta. Z NADA około 20 minut spacerkiem przez Wynwood są targi SCOPE, które w tym roku przeniosły się z hotelu niedaleko ArtBasel Miami Beach do wielkiego namiotu.
Wydaje się, i jest to również zdanie wielu kolekcjonerów, że SCOPE w tym roku były lepsze od NADA. Na SCOPE znalazłem stoisko Kasia Kay Art Project z Chicaga, która obok młodych amerykańskich artystów prezentowała polskich artystów związanych z warszawską galerią Le Guern -Roberta Maciejuka, Jaroslawa Flicinskiego, Tomasza Partyke i duet Karska-Went, oraz niezwiązana z ta galeria Dominikę Skutnik. Prace tych artystów maja być również prezentowane w przyszłym roku w Nowym Jorku i Los Angeles. Prawie na przeciwko było stoisko berlińskiej galerii fotografii Herrmann&Wagner, na którym były znakomite wielkoformatowe prace fińskiego fotografika Miklosą Gaala. Wyglądające jak fotografie makiet z figurkami są w rzeczywistości prawdziwymi fotografiami pejzażu miejskiego, a efekt jest możliwy dzięki wprowadzenia tylko wąskiego paska ostrości w odbitce. Wielkoformatowe fotografie, wykonywane w edycji do pięciu i siedmiu sztuk, kosztują, w zależności od wyprzedania edycji od 6800 do 7800 euro.Jak dobra jest fotografia fińska, można się było tez przekonać na stoisku nowojorskiej Yacey Richardson. Fantastyczne fotografie Esko Mannikko przedstawiające martwe natury lub zdjęcia koni, oprawione jak obrazy mistrzów holenderskich (i tak też wyglądające) sprzedawały się świetnie. Wykonane w edycji do 20 sztuki, kosztowały, w zależności od formatu od 5600 do 6600 dolarów.
Ze SCOPE niedaleko juz było na kolejne targi - Pulse, które otworzyły się później (NADA - 5 grudnia, SCOPE - 6 grudnia, a Pulse 7 grudnia) i dlatego od początku przyciągały tłumy. Do tego stopnia, ze targi otwarto dla zwiedzających juz od godziny 9, podczas gdy oficjalnie miały być otwarte od 12. Na części stoisk nie było jeszcze galerzystów, ale prace można było obejrzeć. W targach wzięło udział 60, w większości mniej znanych galerii z 13 krajów,w większości z USĄ i Ameryki Południowej. Bardzo silnie reprezentowana była na tych targach fotografia. Wystawiał m.in.galerzysta Anety Grzeszykowskiej, Robert Mann z Nowego Jorku. Duży sukces, zarówno frekwencyjny, jak i komercyjny, targów alternatywnych, skłonił organizatorów Art Basel do bliższej współpracy z nimi. Juz w przyszłym roku SCOPE zawita również do Bazylei, gdzie dotąd te targi były nieobecne. Teraz SCOPE obok LISTE będzie najprawdopodobniej najpoważniejsza alternatywą do ArtBasel, jak również "przedsionkiem", z którego najzdolniejsze galerie i artyści będą się mogli dostać na targi główne. Zdecydowanie wart się wypuścić z klimatyzowanego Convention Center (gdzie odbywają się targi główne Art Basel Miami Beach) i zobaczyć, co maja do pokazania mniej utytułowane galerie, bo najlepsze z nich juz wkrótce trafią na targi, a wraz z nimi artyści, przez nie reprezentowane.
Na zdjęciach odpowiednio:
1. Limuzyny przed siedzibą kolekcji Rubellów;
2. Robert Kusmirowski na tle swojej pracy
3. puste (jeszcze) stoisko Rastra
4. obraz Sasnala na stoisku Anton Kern;
5. stoisko kasia kay na SCOPE
2 komentarze:
chłopaki, to wasze limo na zdjęciu?
jasne ze moje, czekalo, az zrobilem wywiad z Mera Rubell
Prześlij komentarz