26 marca, 2007

Mam taki przymus wewnętrzny, aby użyć tego koloru - rozmowa z Basią Bańdą

Trwa właśnie Twoja wystawa akwarel w krakowskim Zderzaku zatytułowana „Lekcja angielskiego”.

Tak. Już od jakiegoś czasu robiłam te akwarele i dostałam propozycję od Zderzaka wystawienia tych prac. Jest to słowniczek języka angielskiego. Jak zaczęłam się uczyć angielskiego, malowałam sobie różne słówka, tak aby było łatwiej mi się uczyć.

Ile powstało takich akwarel?

Trudno mi powiedzieć, ponad setka… Planowane jest wydanie książki z tymi akwarelkami.

Faktycznie używałaś ich do nauki języka?

Na początku tak. Potem przerodziło się to w odrębny projekt. Zaczęłam to robić już chyba dwa lata temu.


Dobór słów był celowy czy też był zupełnie przypadkowy?

Nie, nie był zupełny przypadek. Notowałam słowa, które poznawałam lub które znalazłam w materiałach.

Jak ci się podobał „salon kobiecy” podczas wystawy malarstwa w Zachęcie?

Wszyscy go tak krytykują (śmiech) … Ja tylko żałuję, że nie miałam wpływu na wybór prac pokazywanych w Zachęcie, gdyż wolałabym pokazać swoje nowsze prace. O całej wystawie dowiedziałam się dość późno, Agnieszka Morawińska zwróciła się do Zderzaka po moje prace, ja nic nie wiedziałam, że moje prace znajdą się w Zachęcie.

Jak myślisz czy ma sens takie wydzielanie przestrzeni dla kobiet?

Nie wiem. Jest to takie klasyfikowanie i narzucanie ludziom sposobu myślenia…

Nie boisz się, że na stałe zostaniesz zaklasyfikowana na stałe do nurtu kobiecego, feministycznego?

Szczerze mówiąc nie myślę o tym. Widzę, że to wszystko w tym kierunku idzie, że jestem zaliczana do tego nurtu kobiecego. Trochę się tego spodziewałam, ale nie było to moim zamierzeniem. Wolałabym aby oceniano moje obrazy, a nie mówiono, że są to kobiece obrazy.

Jeśli mogłabyś wybrać w jakim „towarzystwie” powiesiłabyś swoje prace?

Ojej trudno powiedzieć, może moich kolegów z Zielonej Góry.

Skoro jesteśmy przy Zielonej Górze. Jest coś takiego jak zielonogórska szkoła malarstwa? Ty, Przemek Matecki, Rafał Wilk, Seweryn Szwacha…

Chyba nie. Sporo rzeczy dzieje się wokół BWA w Zielonej Górze. Sporo robi Wojtek Kozłowski, który nakręca całe środowisko artystyczne i pomaga młodym artystom. O szkole zielonogórskiej mówią ludzie z zewnątrz. Dla nas jest to trochę zabawne. Nie mamy wspólnych myśli w tym malarstwie, tylko bardzo dobrze się znamy i często spotykamy.

W Tygodniku Powszechnym Prof. Maria Poprzęcka przytacza, w konbtekście wystawy w Zachęcie (Malarstwo XXI wieku), wypowiedź Doroty Jareckiej, która twierdzi, że mężczyźni tak zdominowali malarstwo, że aby zaistnieć, kobiety-artystki muszą znaleźć sobie inne formy przekazu (media). Ty do malarstwa dodałaś formy czysto kobiece – ubrania, prace szydełkowe…

Nie. Jak zaczęłam robić swoje prace, nie chciałam ani się odróżnić ani zaznaczyć swojej kobiecości. U mnie to wyszło w sposób naturalny. Zaczęło się od tego, że zaczęłam robić szalik, a nie lubię robić na drutach, to była pierwsza rzecz jaką zrobiłam. W pewnym momencie stwierdziłam, że skoro już tyle zrobiłam, to muszę to jakoś wykorzystać i tak to się zaczęło. Jeśli chodzi o te wszystkie ubranka, to mają one na celu zasłanianie różnych rzeczy, moich myśli – niż o element kobiecy, fatałaszki, ubranka i inne sprawy.

A zasłaniasz dlatego, że są to rzeczy wstydliwe?

Chyba tak. Dla mnie trochę wstydliwe i intymne.

Przez wiele osób jesteś ceniona za to, że potrafisz przełamywać tabu… Tak mówią na przykład inne artystki.

Z jednej strony jest to przyjemne i cieszę się z tego. Ale też dystansuję się od tego, co o mnie piszą. Nie biorę tego do siebie.


Często to co jest u ciebie namalowane jest wzmacniane słowami. Czy to co malujesz, nie jest na tyle „mocne”, że musisz to wzmocnić słowami?

Te mocne słowa pojawiają się najczęściej przy pracach „spontanicznych”, Nie wynika to z tego, że chcę wywołać skandal czy kogoś zbulwersować używając takich słów. Po prostu mam taką potrzebę i czuję, że te słowo musi tam być. Na codzień takich słów nie używam (śmiech).


Czy spotkałaś się z próbą cenzury twoich prac ze względu na tematykę lub słownictwo?

Tak. Nawet ostatnio przy okazji wyboru moich prac do przygotowywanej wystawy w muzeum w Gorzowie, te bardziej obsceniczne zostały odłożone na bok. W zaproszeniu do Zderzaka jest też chyba wzmianka, że wystawa jest dla widzów dorosłych.

Czy masz jakieś swoje wewnętrzne granice, których nie przekraczasz?

Z pewnością, jednak staram się w swojej pracy nie narzucać żadnych ograniczeń.

Czy dokonywałaś autocenzury swoich prac? Po namalowaniu stwierdzałaś, że to było za mocne i zmieniałaś to..

Tak zdarzało się tak. Często też na pokazach bardzo głupio się czułam, Na przykład na zajęciach u Jarka Kozłowskiego (poznańska ASP) trzeba było pokazywać swoje prace i je omawiać. Czasami czułam się tam niezręcznie...

Wernisaże … to duży stres dla Ciebie?

Nie lubię tak się pokazywać publicznie, wypowiadać się publicznie na temat swoich prac. Jak ktoś podejdzie do mnie z boku i zapyta, to nie ma problemu. Tak na większym forum to wstydzę się..

Zielona Góra jest bliżej Berlina niż Krakowa czy Warszawy. Ciągnie ciebie coś w tamtą stronę, z punktu widzenia rozwoju kariery?

Nie myślałam o tym. Na razie jest mi dobrze w Zielonej Górze.

Porzucisz kiedyś kolor różowy?

Miałam już okres przerwy, ale teraz znowu ten kolor wrócił jako tło. Nie wiem dlaczego, ale mam jakiś taki przymus wewnętrzny, aby użyć tego koloru jako tło.



Na ile twoje prace znajdują odzwierciedlenie w twoim życiu, są takim twoim pamiętnikiem?

No na pewno są one mocno ze mną związane i z jakimiś moimi przeżyciami. Nie chciałabym jednak, aby były odbierane jako rzeczy z mojego życia, tylko aby każdy znalazł tam jakąś swoją własną historię.

Jak malujesz? Codziennie?

Tak codziennie. Raczej w nieokreślonych godzinach. Rzadko mam takie dni, że nic nie robię.


Prezentowane prace: Basia Bańda, dzięki uprzejmosci artystki.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

W Tygodniku Powszechnym Prof. Maria Poprzęcka przytacza, w konbtekście wystawy w Zachęcie


KONBTEKST?

Anonimowy pisze...

nie czepiajmy się literówek - wywiad ciekawy, choć artystka chyba jeszcze trochę pogubiona, nieśmiała, nieokreślona w porównaniu z niedawno przepytywanym sasnalem widać to wyraźnie...

Anonimowy pisze...

Fajne. Coraz bardziej zaczynam się przekonywać do Basi. Dzieki

Anonimowy pisze...

basia to bardzo ciekawa i swietnie rokujaca rynkowo artystka. przy czym widac w jej tworczosci konsekwencje i postepujacy rozwoj.