Damienowi Hirstowi, który niedawno został najdroższym żyjącym artystą świata chce przejść do historii jako twórca najdroższej rzeźby współczesnej. W „fabryce” Hirsta, w której oprócz artysty pracuje jeszcze, ponad 80 osób, powstaje platynowa rzeźba ozdobiona 8500 brylantami. Rzeźba ta ma być pokazana na czerwcowej wystawie artysty w londyńskiej galerii White Cube i ma kosztować … 100 milionów dolarów. W ten sposób Hirst chce postawić się w jednym szeregu z takimi artystami jak Pablo Picasso czy Gustav Klimt, których prace sprzedały się w ubiegłym roku za podobne sumy. Pytanie tylko, czy Brytyjczyk będzie kiedykolwiek w stanie dorównać im artystycznie.
Dziś Hirst jako jedyny brytyjski artysta trafił na listę najbogatszych obywateli Zjednoczonego Królestwa z majątkiem ocenianym na prawie 200 milionów dolarów. W swojej posiadłości w Cotswolds w Anglii chce stworzyć muzeum sztuki współczesnej. Podobnie jak Andy Warhol, aby przyspieszyć pracę nad projektami, stworzył „fabrykę”, w której pracuje tłum jego „asystentów”. Hirst ma też własnego rzecznika prasowego.
Z popularności i rosnących cen na prace artysty cieszą się jego galerzyści, a w szczególności Larry Gagosian, najpotężniejszy galerzysta świata. W ostatnich dwóch latach Hirst miał w jego galeriach trzy wystawy solowe i wziął udział jeszcze w sześciu wystawach zbiorowych. Ostatnia wystawa Hirsta w Gagosian Beverly Hills w Los Angeles sprzedała się na pniu. Pisaliśmy o tym tutaj A oprócz tego Hirst miał jeszcze wystawy w dwóch innych reprezentujących go galeriach: White Cube i Paul Stoper. Dodatkowo Hirst obecnie pracuje też nad dużą wystawą na Manhattanie jesienią tego roku, za którą dostanie co najmniej 10 milionów dolarów.
I tylko w głowach coraz większej ilości kolekcjonerów i krytyków rodzi się pytanie – czy to jeszcze jest sztuka?
Na zdjęciu Damien Hirst podczas wystawy w Tate.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz