01 czerwca, 2007

Jestem takim fotografem rysunkowym - rozmowa z Mariuszem Tarkawianem

Zacznijmy od najnowszych wydarzeń, od Twojego udziału w Viennafair. Skąd pomysł rysowania na targach?

Pomysł ten był przygotowany już dawno. Jest on bardzo zbieżny z moją drogą twórczą. Był to bardzo prosty pomysł i łatwy do zrealizowania – przyjeżdżam z ołówkiem i rysuję. Wydaje mi się, że było to kwestią czasu. Rysuję w wielu miejscach i przy wielu okazjach i bardzo chciałem narysować targi. Wcześniej zresztą miałem pomysł, aby pojechać do pracowni wielu słynnych artystów i tam coś narysować. Targi są interesującym wydarzeniem, bardzo wiele tam się dzieje…

Co ciekawego, wartego rejestracji na papierze, działo się na targach?

Dużo zwykłych sytuacji – na przykład ktoś kogoś pyta się o cenę, atmosfera targowiska czy bazaru, samo przygotowywanie wystaw, montowanie, ustawianie tego wszystkiego…



Mówisz o wrażeniach - Viennafair to bardziej święto sztuki czy targowisko sztuki?

Były to pierwsze moje targi. Z jednej strony jest trochę targowiska – szczególnie podczas montażu, wszyscy się spieszą, patrzą wilczym okiem na innych, co oni przywieźli, co pokażą. Może to sprawiać wrażenie bazaru. Z czasem zaczęło to nabierać pewnego blasku i zamieniać się w coś bardziej wartościowego. Było widać po ludziach – ładnie ubrani, poważni i uśmiechnięci, zainteresowani sztuką. Bardzo duże tłumy ludzi uświadomiły mi, że nie jest to zwykły bazarek, tylko coś większego.

Jak rysowałeś, jak byłeś odbierany?

Ludzie do mnie podchodzili, zaglądali przez ramię. Były bardzo spontaniczne reakcje, pytali co ja robię. Program (galeria reprezentująca artystę) dał mi pustą ścianę, na której zacząłem zawieszać obrazki. Jak już ich było 20 -30, to dopiero zostałem skojarzony z tą osobą, która łazi i rysuje. To chyba zaskoczyło podczas drugiego, trzeciego dnia. Jak ludzie zobaczyli „moją ścianę”, to podchodzili, zaczynali czytać, podchodziła asystentka i opowiadała o projekcie. Miałem też takie przyjemne sytuacje, jak to z pewną modelką z Serbii, która pracowała jako asystentka. Narysowałem ją na jednym z rysunków. Został on sprzedany. Narysowałem drugi rysunek i napisałem na nim, że jest to najpiękniejsza kobieta na targach. Podczas ostatniego dnia Marcin (właściciel Galerii Program) pokazał jej ten rysunek. Ona się tym zachwyciła i poczuła dumna, że uznano ją za najpiękniejszą. Chciała kupić tą pracę, ale nie miała pieniędzy, więc podarowałem jej ten rysunek. Podziękowała mi, a za jakiś czas wróciła i wręczyła album z fotografią erotyczną. Ona też była w tym albumie. W środku odbiła swoje usta z dedykacją dla mnie. Było to bardzo miłe. Inna ciekawa sytuacja - obok nas wystawiała pewna galeria wiedeńska, gdzie też był młody artysta rysownik. Zrobiliśmy mały performace. Rysowaliśmy siebie nawzajem. Taki mały pojedynek. Na koniec wręczyliśmy sobie prace. To też było bardzo sympatyczne. Taki gest.



Ile rysunków przygotowałeś?

106. Od montażu wystawy do ostatniego dnia.

Masz problemy z narysowaniem pierwszego rysunku czy też przychodzi ci to automatycznie?

Problemem jest tylko decyzja wyboru kadru. Jak coś mi się spodoba, jakaś sytuacja, to od razu zaczynam rysować.

Działasz jak fotograf…

Dokładnie. Idziesz i szukasz motywu. Jestem takim fotografem rysunkowym.

Czy odtwarzasz pewne sytuacje z pamięci?

Raczej nie. Staram się wszystko rysować na bieżąco. Czasami coś później dorysuję, jakąś rękę czy coś takiego, ale najczęściej tego nie robię. Lubię takie pourywane rysunki.

Widziałem, że korzystasz z różnych formatów kartek, często już lekko zużytych, starych…

Tak. Cykl w poszukiwaniu sztuki jest na mniejszych papierach, rysuję też rysunki w formacie znaczka pocztowego, które są bardzo erotyczne. Może kiedyś to pokażę w bardzo dużej ilości - 200 lub 300 sztuk.

Będą pokazane w klaserze?

Być może… Bardzo dobry pomysł…


Skąd pomysł cyklu „ W poszukiwaniu sztuki”?

Pomysł powstał jednego wieczoru, 14 listopada ubiegłego roku (2006). Po 21 przeglądałem Arteon, zobaczyłem tego rekina w formalinie (praca Damiena Hirsta), narysowałem go i tak narodziła się idea.

Czyli rekin w formalinie Hirsta rozpoczął cały cykl?

Tak. Każdy rysunek jest numerowany. Kolejność i czas ma tu znaczenie.

Skąd przerysowujesz prace?

Z różnych źródeł, źródeł czasopism, z Taschena, z Internetu, z natury… Na przykład podczas ostatniej wystawy w Zachęcie robiłem rysunki z natury, w tym kadry filmów.

Twój ulubiony artysta, jakiego przerysowujesz?

Nie ma takiego, lecz jeśli przerysowałem więcej niż dwie prace jednego artysty, oznacza to, że cenię jego twórczość.

Jeśli miałbyś wybrać jedną pracę, jaka jest ikoną współczesnej sztuki to byłoby to…

Może byłby to rekin Hirsta, jako, że był pierwszy.

Jak długi będzie to projekt?

Na razie planuje 1000 rysunków. Później zdecyduję, co będzie dalej. Cały czas oczywiście robię inne rzeczy. Ale liczby mają tu pewne znaczenie. Kiedyś powiesiłem 550 rysunków na wystawie i stwierdziłem, że to jeszcze za mało.


Gdzie to pokazałeś?

W Lublinie w Centrum Kultury na wystawie Młoda Fala. Teraz szykuję uderzenie na Poznań. 15 czerwca na wystawie „Nazajutrz, Nazajutrz” w Centrum Sztuki Zamek. Mam nadzieję, że będzie ich tam naprawdę dużo.

Wiemy, że planujesz założyć firmę zajmującą się rysowaniem rzeczywistości?

Jest to taki projekt artystyczny – jeśli są osoby, które chciałyby uwiecznić pewne wydarzenie i wynająć mnie zamiast kamerzysty czy fotografa, to ja jestem gotów przyjąć takie zamówienie. Może to być wesele, pogrzeb, narodziny w szpitalu, obrona pracy dyplomowej. Miałem już dwa zamówienia – wesele bliskiego znajomego oraz w pewnym domu rysowałem ostatnie chwile przed porode). Zaproszono mnie do mieszkania, dostałem obiad i ja to rysowałem. Były bardzo dobre kotlety mielone… Mam zamiar to kontynuować. Jest to bardzo spójne z tym, co robię i jest to też bardzo ciekawe doświadczenie

Ale niesamowita „totalność” rysowania…

Tak rysowania, potem może malowania.

Czyli zamierzasz potem spróbować innych mediów?

Nie chcę zostać tylko przy rysunku. Można robić wiele dobrych rzeczy w różnych mediach. Zacząłem też malować i próbować tutaj swoich sił.

Łatwo ci przychodzi malowanie? Czujesz się tak swobodnie, jak przy rysunku?

Mam z tym trochę problemów. Wiem czego chcę. Muszę dużo pracować. Moje rysowanie jest bardzo reporterskie. W malarstwie chciałbym pokazać podobną ideę. Potrzebuje czasu aby uzyskać pożądany efekt.

Debiutowałeś w Galerii Białej w Lublinie, ale podobno trafiłeś tam przez przypadek.


Tak. Podczas jednej z wystaw zapisałem się tam jako wolontariusz do pomocy. Po kilku dniach zacząłem rysować to, co się dzieje i tak to się zaczęło. Potem dowiedziałem się, że podobne rzeczy robiła też Pola Dwurnik. Miałem z tym pewien problem, jednak teraz skupiam się na różnicach w naszej twórczości

Jak trafiłeś do Galerii Program?

Trochę przez przypadek. Kiedy Program miał promocję kostki (artcube) w Lublinie, rysowałem całe to wydarzenie. Oni zobaczyli te prace i po kilku miesiącach zadzwonili do mnie.



Warszawa 19 maja 2007

Na zdjęciach - rysunki dokumentujace naszą rozmowę, powstałe podczas spotkania.

Brak komentarzy: