Brytyjski artysta Damien Hirst, który zasłynął instalacją rekina w formalinie (praca The „Physical Impost-Ibility of Heath In the Mind of Someone Living” z 1991 roku – należąca do kolekcji Steve Cohena), wywołał kolejną sensację. Na swojej solowej wystawie w londyńskiej galerii White Cube pokazał najdroższą rzeźbę świata – wycenianą na 100 milionów dolarów platynową rzeźbę czaszki inkrustowaną brylantami.
„To najdroższe dzieło sztuki, jakie kiedykolwiek zostało wyprodukowane” – napisali organizatorzy wystawy w komunikacie prasowym, na wypadek, gdyby ktoś tego nie zauważył.
Rzeźba nazywa się „For The Love Of God” i jest odlewem XVIII-wiecznej czaszki inkrustowanej 8.601 brylantami. Według organizatorów wystawy i samego artysty, zostały zakupione od dealerów, którzy nie kupują kamieni z miejsc ogarniętych konfliktami zbrojnymi (tzw. „ethically-sourced diamonds”).
Jak zwykle przy prezentacji prac Hirsta, machina PR-owa rozpętała niesamowitą kampanię propagandową, której efektem jest prawdziwa „gorączka” wokół tej wystawy. Wszystkie weekendowe bilety na wystawę Hirsta, na której można też zobaczyć inne prace najbogatszego brytyjskiego artysty (w tym, bardzo wzruszającą, jak napisał angielski „The Guardian”, serię obrazów powstały na podstawie zdjęć polaroidowych z narodzin syna artysty, który przyszedł na świat w wyniku operacji cesarskiego cięcia), zostały już zarezerwowane. W dni powszednie można jeszcze dostać się na tę wystawę, która potrwa do 7 lipca. W sali, gdzie znajduje się rzeźba Hirsta można przebywać maksymalnie 5 minut.
Ciekawi dziennikarze, zapytali oczywiście Hirsta, jaka będzie jego następna praca. On, z właściwym sobie humorem odpowiedział: „Dwa inkrustowane brylantami kopulujące kościotrupy”.
Na zdjęciu: Damien Hirst, For The Love Of God, 2007.
„To najdroższe dzieło sztuki, jakie kiedykolwiek zostało wyprodukowane” – napisali organizatorzy wystawy w komunikacie prasowym, na wypadek, gdyby ktoś tego nie zauważył.
Rzeźba nazywa się „For The Love Of God” i jest odlewem XVIII-wiecznej czaszki inkrustowanej 8.601 brylantami. Według organizatorów wystawy i samego artysty, zostały zakupione od dealerów, którzy nie kupują kamieni z miejsc ogarniętych konfliktami zbrojnymi (tzw. „ethically-sourced diamonds”).
Jak zwykle przy prezentacji prac Hirsta, machina PR-owa rozpętała niesamowitą kampanię propagandową, której efektem jest prawdziwa „gorączka” wokół tej wystawy. Wszystkie weekendowe bilety na wystawę Hirsta, na której można też zobaczyć inne prace najbogatszego brytyjskiego artysty (w tym, bardzo wzruszającą, jak napisał angielski „The Guardian”, serię obrazów powstały na podstawie zdjęć polaroidowych z narodzin syna artysty, który przyszedł na świat w wyniku operacji cesarskiego cięcia), zostały już zarezerwowane. W dni powszednie można jeszcze dostać się na tę wystawę, która potrwa do 7 lipca. W sali, gdzie znajduje się rzeźba Hirsta można przebywać maksymalnie 5 minut.
Ciekawi dziennikarze, zapytali oczywiście Hirsta, jaka będzie jego następna praca. On, z właściwym sobie humorem odpowiedział: „Dwa inkrustowane brylantami kopulujące kościotrupy”.
Na zdjęciu: Damien Hirst, For The Love Of God, 2007.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz