23 sierpnia, 2007

Czego szukamy w CV artysty?

Czyli jakie informacje mogą być ciekawe z punktu widzenia kolekcjonera (osoby kupującej)?

W prosty sposób odpowiadając na to pytanie – szukamy informacji, które sprawią, że zainteresujemy się danym artystą. Przyjrzyjmy się standardowym informacjom, jakie są zamieszczane na cv artystów i zobaczmy co z tego może być dla nas interesujące.

Imię i nazwisko – kwestia nie wymagająca szerszego komentarza.

Krótka biografia – to pierwsze miejsce gdzie można zawrzeć jakąś ciekawą informację – może to być przynależność do grupy malarskiej, udział w zbiorowej wystawie, która odbiła się szerokim echem w kraju, zaproszenie przez znanego kuratora do wystawy czy też w końcu recenzja prac przez znanego krytyka (proszę sobie wyobrazić zainteresowanie czytającego który dowie się, że „moja wystawa w Zamku Ujazdowskim spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem krytyki w załączeniu recenzja Kuby Banasiaka z Art & Busieness” :-)

Wykształcenie – sprawa niby oczywista, ale dobrze jest wspomnieć profesora w którego pracowni obroniło się dyplom. Niektóre z pracowni to już znak firmowy, na przykład słynna Kowalnia na warszawskim ASP. Pracownia to też asystenci, byli studenci, młodsi koledzy i środowisko, które kształtuje artystę. Co z artystami, którzy nie kończyli ASP? Moim zdaniem lepiej nic nie pisać, niż wspominać, że skończyło się np. Wydział Mechaniczny Politechniki. Na pewno w niczym to nie pomoże, a może kogoś zrazić. Nie warto też wracać zbyt daleko w przeszłość i zaznaczać do jakiego liceum się chodziło.

Wystawy indywidualne – jedna z najważniejszych kategorii. Oczywiście dobrze jest mieć wystawy w znanych miejscach publicznych czy też czołowych galeriach prywatnych – to o czym się zapomina, iż często równie ważne jest pokazanie kto był kuratorem takiej wystawy (jeśli był kurator). Ta kwestia ma jeszcze większe znaczenie przy wystawach zbiorowych. Jeśli mieliśmy wiele wystaw indywidualnych, to należy je poszeregować od ostatniej do pierwszej. Jeśli jest ich zbyt dużo, to wybierzmy te najbardziej istotne. Jeśli artysta nie miał wystaw indywidualnych, to chyba lepiej jest użyć kategorii „wybrane wystawy” niż pokazywać tylko te zbiorowe…

Wystawy zbiorowe – wybierzmy tu te najbardziej istotne (znane i docenione w środowisku). Tu naprawdę warto jest się pochwalić, że zostaliśmy wybrani przez znanego kuratora. Obok galerii, krytyka, właśnie nazwisko kuratora sprawia, że kolekcjonerzy zwracają uwagę, jakie np. nowe twarze dany kurator pokaże na konkretnej wystawie. Pamiętajmy o selekcji. Nie musimy i nie powinniśmy wypisywać wszystkich wystaw w jakich braliśmy udział.

Prace w kolekcjach – unikałbym tu szeroko używanej formułki – „prace w wielu kolekcjach w kraju i za granicą” – bo o niczym to nie świadczy i jest trudne do weryfikacji. Generalnie stosowałbym zasadę, iż piszemy o rzeczach naprawdę istotnych i znaczących. Jeśli nasza praca jest w kolekcji Zamku Ujazdowskiego, którejś z regionalnych Zachęt, Fundacji ING czy w konkretnej kolekcji prywatnej, to jest to istotna wiadomość. To, że została kupiona przez anonimową osobę ze USA nie ma żadnego znaczenia.

Bibliografia – warto wspomnieć, jeśli został gdzieś wydany katalog z pracami artysty lub nasze prace były reprodukowane w istotnych katalogach zbiorczych. Można też wspomnieć o istotniejszych omówieniach prac czy wystaw w prasie czy też w Internecie.

Kontakt – o tym często artyści zapominają. Jeśli chcemy, aby nas znaleziono, dajmy szansę podając adres galerii, która nas reprezentuje, adres naszej strony internetowej, email czy telefon.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Naszym zdaniem w zależności od potrzeby informacje w cv powinny być dopasowane do celu w jakim cv jest przygotowywane. Nie wystarczy stworzyć jedno cv. Jeśli mamy wystawę za granicą czy na przykład pokazujemy prace artysty na targach w Niemczech napisanie, że artysta wystawiał w Zuju czy w Zachęcie może nic nikomu nie powiedzieć. Jeśli napiszemy, że jest to jedna z głównych i najbardziej prestiżowych przestrzenni wystawienniczych w Polsce – to wygląda to już zupełnie inaczej.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

HE he! Można też napisać, ręce których słynnych kuratorów się uścisnęło i z kim się piło wódkę.
Następnie należałoby umieścić rentgen uzębienia oraz wyrazić chęć skakania przez płonące hullahop.

Anonimowy pisze...

można tylko po co? w przeciwieństwie do istotnych uwag z tekstu.

Anonimowy pisze...

Wystawy, bibligrafie nie maja przelozenia rynkowego.
Zeby zaistniec na rynku trzeba tworzyc cos nowego, swiezego i oryginalnego a nie popluczyny z klasykow.
Nawet wpsomniane wyzej scciskanie kuratorow niekoniecznie pomoze w rynkowym sukcesie.
Atrysci polscy )kuratorzy zas szczegolnie) zapominaja, ze ci co kupuja sztuke to nie sa debile, ktorym mozna wszystko wmowic. Oni tez maja rozum . I oczy

Anonimowy pisze...

mało jest tych co kupują, a jeszcze mniej tymsamym świadomych swoich wyborów ,a co zatym idzie orientujacych się na polskiej"scenie" i światowej.co to znaczy zaistniec na rynku i czy to przekłada się na wartość dzieła .z historii wiadomo że nie,a rynek jest manipulowany co oczywiste.