16 lutego, 2009

"Złoty deszcz" nie spadł w Londynie - słabe wyniki aukcji sztuki najnowszej

Pierwsze tegoroczne aukcje sztuki najnowszej w Londynie już za nami. Początek był bardzo obiecujący, oczywiście jak na dzisiejsze, trudne czasy. Aukcja w Sotheby’s 5 lutego przyniosła prawie 18 milionów funtów przy estymacji 16,5-23 miliony funtów. Wiele osób odetchnęło wtedy z ulgą i zaczęto już mówić (zapominając, z jakich poziomów ubiegłorocznych aukcji spadły tegoroczne estymacje – przypomnijmy, było to sumy rzędu 70 milionów funtów), że nawet dziś dobre prace w dobrych cenach sprzedają się. Najdroższą pracą na aukcji Sotheby’s było Concetto Spaziale z 1961 roku Lucio Fontany, sprzedane za 4,4 miliona funtów, ale nie „dobiło” ono nawet do dolnej granicy estymacji na poziomie 5 milionów funtów.
Niestety, wszystkim optymistom zrzedły miny w ubiegłym tygodniu, kiedy to zarówno sprzedaże na aukcji w Christie’s, jak i w Phillips de Pury nie dobiły do dolnej granicy, i tak już nisko ustawionej, estymacji.
Szczególnie wyniki dla Christie’s są po prostu policzkiem – sprzedaż na aukcji przyniosła jedynie 8,4 miliona funtów, przy spodziewanej sprzedaży na poziomie 14,5-20,9 milionów funtów. By uzmysłowić sobie, jak niewielka dla Christie’s to suma, to dodajmy, że dokładnie w lutym ubiegłego roku na aukcji w Christie’s sprzedany został tryptyk Francisa Bacona za 26,3 miliona funtów – ponad trzy razy tyle, co cała tegoroczna sprzedaż na aukcji. W Christie’s nie sprzedały się dwie najdroższe prace i to one miały wpływ na niską sprzedaż.

Portret nieznanego biznesmena z 1954 roku, jeden z siedmiu z tej serii (kupiony w 1971 roku za 31,5 tysiąca funtów), nie znalazł ani jednego chętnego. Jego estymacja wyniosła 4-6 milionów funtów. Podobnie było z niewielką pracą Marka Rothko „Green, Blue, Green on Blue” z 1968 roku, która miała estymację 2,5-3,5 miliona funtów.
„Złoty deszcz się skończył” – obrazowo skomentował wyniki aukcji jeden z niemieckich dealerów, Alex Lachmann i dodał – „Jesteśmy z powrotem na początku lat 90.”, nawiązując do poprzedniego kryzysu na rynku sztuki najnowszej.
„Złotego deszczu” nie było też na aukcji w Phillips de Pury, na której sprzedały się prace tylko za 4,2 miliona funtów (bardzo ostrożna estymacja wynosiła 6,8-9,2 miliona funtów). „Lokomotywą” tej aukcji była instalacja “Encased-Five Rows (6 Spalding Scottie Pippen Basektballs, 6 Spalding Shaq Attaq Basketballs, 6 Wilson Supershot Basketballs, 6 Wilson Supershot Basketballs, 6 Franklin 6034 Soccerballs) (1983-93)” Jeffa Koonsa, wystawiona z estymacją 1,8-2,2 miliona funtów.

Jeszcze niedawno kolekcjonerzy walczyli do ostatniego centa o prace tego artysty. Teraz nie zainteresowała ona żadnego kolekcjonera i pozostała własnością koreańskiego dealera Yung Hee Kima. W tej sytuacji najdroższą pracą sprzedaną na aukcji był obraz Martina Kippenbergera „Portrait of Paul Schreber (designed by himself)” z 1994 roku. Osiągnął on cenę 432 tysięcy funtów (przy estymacji 400-600 tysięcy funtów). Na „dziennej” aukcji w Phillips de Pury sprzedano jedyne dwie prace polskiego artysty na lutowych aukcjach w Londynie. Obraz z serii „Śnieg” z 2004 roku Rafała Bujnowskiego osiągnął cenę 4 tysięcy funtów (przy estymacji 3-5 tysięcy), a inna praca tego artysty „Krzyże widziane pod kątem” z 2005 roku jedynie 2 tysiące funtów (estymacja wynosiła 4-6 tysiące funtów).

22 komentarze:

Anonimowy pisze...

B. ciekawe

http://www.sztuka.pl/index.php?id=111&tx_ttnews[tt_news]=5442&tx_ttnews[backPid]=109&cHash=a5ea2543b5

Piotr Bazylko pisze...

Bardzo dziękujemy za link.
Od razu zastrzeżenie, że przepraszamy za "załatwianie" swoich spraw na naszym blogu, ale nie możemy tego odpuścić. Dotąd puszczaliśmy mimo uszu ujadanie Pani Małkowskiej, zgodnie z zasadą "psy szczekają, karawana jedzie dalej". Nie polemizowaliśmy z Szanowną Panią Redaktor, jak obsmarowywała nas w "Rzeczpospolitej" czy w radiu TOK FM. Uważaliśmy, że szkoda na nią naszego czasu. Niesłusznie! Bo prowadzi to eskalacji absurdalnych zarzutów dziennikarki.
Ostatniej publikacji (link załączony) niestety już nie możemy zostawić. Do redakcji Sztuki.pl wyślemy pismo z żądaniem sprostowania i przeprosin, zarówno przez redakcję, jak i dziennikarkę.
Nie wiem skąd dziennikarka wzięła informację o założeniu przez nas firmy konsultingowej, która lansuje wybranych artystów, a "eliminuje" (tak, tak - eliminujemy niewygodnych - nie wiemy tylko kogo: artystów, kuratorów czy dziennikarzy). To naprawdę ciężkie oskarżenie, bo podważa naszą niezależność - oto piszemy coś, by za chwilę zarobić pieniądze. OTÓŻ TAK NIE JEST! Firma konsultingowa istnieje tylko w głowie Pani Małkowskiej, amy nie doradzamy nikomu.
Jeśli Pani Małkowska i redakcja Sztuki.pl tego nie sprostują, spotkamy się w sądzie.
Przepraszam za emocje, ale naprawdę nie spodziewałem się takich konfabulacji na nasz temat. Nie zapytam, kto za tym stoi, bo wiem, że nikt. Tylko dziennikarka, która nie potrafi sprawdzić najprostszych informacji.
Piotr Bazylko

Anonimowy pisze...

Brewo!

Anonimowy pisze...

przecież nie chodzi o jakąś tam firmę konsultingową, której w formalny sposób być może nie ma, ale o to, że ten wasz pseudo przewodnik to rzeczywiście zwyczajna promocja samych siebie, "majstersztyk tupetu i niedouctwa", a udając fachowy poradnik tylko obnaża nieudolność autorów, którzy pisali go "po godzinach" w niezbyt długim czasie...

na szczęście nikt o waszej "książce" za kilka chwil nie będzie pamiętał ;)

Anonimowy pisze...

cuż ,prócz firmy konsultingowej reszta z tego tekstu to prawda,oczywiście dla laika trudna do wykrycia .i o to chodzi przecież.

Anonimowy pisze...

swoją drogą-jakich artystów(klasyków) z numeru na numer promuje Sztuka.pl ?tych co kupić można w ARTNEWMEDIA oczywiście...ręka rękę myje

Anonimowy pisze...

zazdrosc straszna rzecz, frustraci wydajcie własny przewodnik z własnymi artystami :)

Piotr Bazylko pisze...

to jest w sposób formalny czy nie? bo mi chodzi o rzetelność dziennikarską. książka jednym się podoba, drugim nie. jedni uważają ją za pomocną i ciekawą, drudzy odwrotnie. normalna kolej rzeczy. pewnie tak będzie, że za chwilę wszyscy, poza autorami, zapomną o książce. mi chodzi o żółć wylewającą się z komputera (bo czytałem na razie tylko wersję elektroniczną). nie chcę być jak zajączek z dowcipu z misiem, który obrywa, bo jest "bez czapki". i tyle, nic więcej. pozdrawiam

Piotr Bazylko pisze...

oczywiście mój wpis dotyczy stwierdzenia "...przecież nie chodzi o jakąś tam firmę konsultingową...", bo dwa kolejne wpisy pojawiły się w czasie, gdy pisałem tę odpowiedź...

Anonimowy pisze...

Proszę się nie przejmować zawistnymi i szkalującymi komentarzami. Odkąd świat światem zawsze tak było... i będze. To znaczy, że jest dobrze, że jesteście siłą, którą inni będą próbowali zmarginalizować/wykpić.
Ja bardzo dziękuję za przewodnik i z przyjemnością się zapoznam.
Pozdrawiam,
początkująca.

Anonimowy pisze...

4 tyś funtów za Bujnowskiego to mniej więcej 22 tyś zł czyli trochę mniej niż Krasnale dostali za Alinę :)

Piotr Bazylko pisze...

Powiedzmy, że tyle samo, bo do tej sumy dochodzi jeszcze VAT od prowizji domu aukcyjnego, prawa artysty oraz przesyłka, czyli gdzieś właśnie w okolicach pracy The Krasnals. Tylko o czym to świadczy?

Anonimowy pisze...

Kippenberger a nie Koppnberger

Anonimowy pisze...

no właśnie, to ja się pytam: o czym to świadczy :)

Anonimowy pisze...

Przewodnik z błędami drukowany i źle podpisy drukowane pod ppracami,o czym to świadczy?będzie druga poprawiona edycja !!!

Anonimowy pisze...

proszę o relację z tagów Arco,byliście już tam Panowie w tym roku ?

Anonimowy pisze...

,,,Powiedzmy, że tyle samo, bo do tej sumy dochodzi jeszcze VAT od prowizji domu aukcyjnego, prawa artysty oraz przesyłka, czyli gdzieś właśnie w okolicach pracy The Krasnals. Tylko o czym to świadczy?,,,
Panie Bazylko...
świadczy to o tym ,że Pana już na to nie stać.
mówiąc brutalnie:
nie kupi Pan Krasnala za 1000 Pln,aby np. za rok go sprzedać za 10 000 pln ;)

Anonimowy pisze...

Drozd -świetny artysta ,,wszytsko przed nim

Unknown pisze...

"..nie kupi Pan Krasnala za 1000 Pln,aby np. za rok go sprzedać za 10 000 pln ;).."

Kryzys wymusi na nowo, by kupować z głową.
Kupować rzeczy warte swojej ceny.
Za rok to krasnale ogrodowe będą więcej warte niż prace Krasnali.
Nie pisze tego złośliwie, o nie.
Po prostu, gdy bogaci widzą kryzys, zaczynają bardziej uważnie wydawać pieniądze. Do tej pory mogli sobie pozwolić na wydawanie ich na "byleco".
Od teraz, sztuka jak złoto, stała się lokatą majątku na dłuższy czas.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie kupi "sztuki" którą może mu zrobić jakikolwiek uczeń szkoły plastycznej.

Anonimowy pisze...

to co kupi Twoim zdaniem ?Simiradzkiego

Unknown pisze...

Raczej nie kupi, bo go nie stać i zapewne nie ma w sprzedaży :) A szkoda.
Ale jeśli się coś równie ciekawego pojawi to na pewno znajdzie bogatego nabywcę.
Wpierw jednak musi się podnieść poziom malarstwa polskiego.

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.