Już jutro, 18 maja w warszawskiej Królikarni (oddziale Muzeum Narodowego w Warszawie) otwiera się
druga odsłona wystawy SKONTRUM. Na czym polegają tytułowe Ewolucje? – pytamy kuratorkę
projektu, Agnieszkę Tarasiuk.
SKONTRUM Ewolucje
to kontynuacja rozpoczętego pół roku temu projektu. Celowo użyliśmy słowa
„ewolucje”, a nie na przykład „rewolucje”. Naszym zamiarem było pokazanie, że
naturalną drogą rozwoju kolekcji, nie tylko rzeźby, ale całego Muzeum
Narodowego, jest włączanie do niej dzieł sztuki współczesnej. Tak zresztą
działo się od początku działalności muzeum; rozwijało się ono równolegle z
aktualnie powstającymi zjawiskami artystycznymi. różnych przyczyn ten proces
został zahamowany mniej więcej na początku lat 90. Nie widzę powodu dla którego
w Muzeum Narodowym nie miałyby być śladu
po jednym z najciekawszych okresów polskiej sztuki.
Koncepcja wystawy zakładała wpisanie prac polskich
artystów powstałych w ciągu ostatnich 20 lat w narrację kolekcji rzeźby MNW.
Uzyskaliśmy dzięki temu kilka zaskakujących zestawień; pokazujemy „Bombowniczkę”
Anny Baumgart koło „Macierzyństwa” Xawerego Dunikowskiego, cykl „Sztuka jest przemocą” Olafa Brzeskiego ze
zbiorem klasycznego XIX-wiecznego portretu , stworzoną specjalnie na tę
wystawę, niemal abstrakcyjną rzeźbę Agnieszki Kalinowskiej z kolekcją
drewnianej rzeźby dewocyjnej.
Z założenia SKONTRUM jest projektem o funkcjonowaniu
instytucji muzeum. Czy to podejście ma realny wpływ codzienną pracę Muzeum
Narodowego ?
Nie mogę się wypowiadać w imieniu całości muzeum, ale ta
wystawa ma na pewno ogromny wpływ na moją postawę kuratorską i planowanie
przyszłości Muzeum Rzeźby. Przede wszystkim przygotowując ekspozycję w grudniu
ubiegłego roku zdałam sobie sprawę z bogactwa kolekcj , która jest pod naszą
opieką. Z jej siły, ale też potrzeb, to jest ogromu prac, jakie należy wykonać,
by o nią zadbać tak fizycznie – konserwatorsko w dziedzinie nauki i
popularyzacji sztuki. Bardzo się cieszę, że
dzięki SKONTRUM kolekcja rzeźby ożyła. Zainteresowali się nia krytycy
sztuki, ale też artyści, powstały nowe prace. Myślę że taka jest kwintesencja
misji muzeum – uczynić dzieła sztuki dawnej aktualnymi. Wydaje mi się ,że
podobne procesy zachodzą w całości Muzeum Narodowego w związku z rearanżacją galerii i nowym
otwarciem muzeum. Otwarciem także w znaczeniu symbolicznym, jestem przekonana,
że muzeum będzie bardziej przyjazne i atrakcyjne dla zwiedzających.
Czy Muzeum Narodowe planuje zakupy prac artystów
współczesnych?
Znów mogę mówić tylko w moim imieniu ale myślę, że warto
powiększać kolekcję o prace współczesne, ale w jakiś sposób związane z Muzeum.
Tak właśnie dzięki zrozumieniu i przychylności artystów udało mi się pozyskać
dla kolekcji MNW m.in. „Perłę” Maurycego Gomulickiego, „Typologię” Nicolasa
Grospierre’a czy ściśle nawiązującą do historii muzeum instalację Agnieszki
Polskiej „Wyparcie egipskiego koszyka”. Także obecna Ewolucja pokazuje, że rozwój kolekcji ma wielki sens, a dzielenie
sztuki na dawną i współczesną jest absurdem. Musimy jednak trzymać się realiów
i dopóki Muzeum Narodowe nie będzie mogło zapewnić kolekcji należytej opieki,
nie wybuduje profesjonalnych magazynów i nie zyska pieniędzy na konserwację
tego co ma, powiększanie kolekcji byłoby sporą nieodpowiedzialnością.
Jak myślisz, jaką formę przybierać może współpraca
między instytucją państwową a prywatnymi kolekcjonerami? Jak oceniasz poziom
współpracy publiczno-prywatnej w Polsce?
Jak w każdej innej dziedzinie współpraca publiczno-prywatna budzi wiele kontrowersji. To naturalne, że podchodzimy z wielką ostrożnością
do wszelkich działań związanych wydawaniem pieniędzy publicznych. Nie znaczy to
jednak, że ten strach ma nas paraliżować. Firmy są naturalnym otoczeniem
muzeum. Nie myślę tylko o rynku sztuki, ale także o produkcji gadżetów,
restauracjach, wydawnictwach, turystyce. Świadome partnerstwo jest tu
niezbędne. Oczywiście pod warunkiem, że stale pamiętamy o naszej misji i
współpracujemy z sektorem prywatnym tylko wtedy, kiedy projekt jest w 100%
zgodny z celami naszej działalności. A współpraca jest w pełni transparentna. Możliwości takich
działań jest mnóstwo, szczególnie w dziedzinie popularyzacji sztuki. Na pewno
muzeum nie może odwracać się do rynku plecami, nie może go nie znać. Z pełną świadomością
więc zorganizowałam kolejną odsłonę SKONTRUM z dopiskiem Ewolucje, która miedzy
innymi mówi o rynku sztuki. Do współpracy przy tym projekcie zaprosiłam Michała
Suchorę , kuratora, który na co dzień pracuje w galerii komercyjnej. Na terenie
wystawy organizujemy spotkania dyskusyjne na temat polityki kulturalnej ,
domeny publicznej i rynku sztuki – to są niezwykle ważnie tematy. Przykład
SKONTRUM Ewolucje pokazuje, że galerie komercyjne i prywatni kolekcjonerzy są
naturalnym partnerem dla instytucji muzeum. Pozyskaliśmy na wystawę czyli dla publiczności zwiedzającej muzeum, kilka naprawdę cennych obiektów. Okazało się , że wszystkie pochodzą od
prywatnych właścicieli – artystów, galerii i kolekcjonerów. Zgłaszając się z
prośbą o wypożyczenie spotkaliśmy się z bardzo pozytywnymi reakcjami Dla
wszystkich oczywistym było, że dzieła sztuki muszą żyć, muszą być wystawiane,
oglądane, analizowane przez jak najszerszą publiczność. Odizolowanie ich od
odbiorców, czy to w magazynie muzealnym,czy w prywatnym salonie to ich
symboliczna śmierć. Wydaje nam się, że pod tym względem SKONTRUM Ewolucje jest
niezwykle udanym projektem. Pokazuje bowiem obopólne korzyści z tego rodzaju
współpracy.
Najlepsze prace Mirosława Bałki czy Pawła Althamera
znajdują się zagranicą. Czy jest szansa
na to, by polskie kolekcje instytucjonalne na czas reagowały na pojawianie się
nowych zjawisk artystycznych?
To prawda, szczególnie ostatnie dekady XX wieku były
ciężkie dla polskich kolekcji , instytucje były w kryzysie a prywatne dopiero
zaczynały się rodzić . Pokazywany na naszej wystawie „Marzyciel” Pawła
Althamera to bodaj jedyna rzeźba artysty w prywatnej polskiej kolekcji. Pułap
cenowy, jaki osiągają jego prace sprawia, że na ich zakup nie stać większości
polskich kolekcji instytucjonalnych.
Od kilku lat jest znacznie lepiej, dzięki programowi
ministerialnemu „Znaki czasu” i systemowi lokalnych Zachęt mamy w Polsce kilka
naprawdę świetnych kolekcji publicznych. Zachęty to są instytucje obywatelskie
oparte na współpracy i udziale środków publicznych i sponsorskich I tu
upatrujemy ogromnej, pożytecznej roli prywatnych pieniędzy. Dzięki nim w Polsce
pozostaje coraz więcej wybitnych prac polskich artystów robiących
międzynarodowe kariery. Odwiedziny w domach kolekcjonerów, rozmowy z nimi
uświadomiły nam, że w ich rękach, a są
to często osoby zupełnie anonimowe, jest wiele dzieł muzealnej klasy. Zyskałam
tez bardzo cenne doświadczenie – poznałam ludzi, którym obcowanie ze sztuką
sprawia autentyczną ogromną radość, mimo, a może właśnie dzięki temu, że
artworld nie jest ich środowiskiem
zawodowym. Oni są naszą najlepszą publicznością. Cieszę się, że mogli być także
partnerem muzeum.
Zdjęcia z montażu wystawy dzięki uprzejmości Królikarni