Do końca
czerwca w warszawskiej galerii Lookout można zobaczyć wystawę Tetris Macieja
Nowaczyka. Zapraszamy na wystawę, poniżej tekst kuratorski towarzyszący
projektowi Jakuba Śwircza
Tetris jest grą kombinacji. Jej
podstawową regułą jest znalezienie w określonym czasie najefektywniejszych
ułożeń figur, które pojawiają się na ekranie komputera. Umiejętne złożenie
przynosi kolejne punkty. W przypadku prac Macieja Nowaczyka kombinacjom
podlegają najprostsze przedmioty. Na potrzeby swoich niewielkich instalacji,
rozciąga ad absurdum cechy wybranych obiektów. W efekcie ze zwyczajnych
rzeczy buduje zabawne, ocierające się o pastisz formy. W tetrisie artysty,
punkty zastępują kolejne udane żarty. Zabieg stosowany przez artystę w tych
psotach, świetnie opisuje teoria niespójności Artura Koestlera, która tłumaczy
abstrakcyjne poczucie humoru. Podobne do tego z kawału o surrealistach:
Pytanie:
Ilu surrealistów potrzeba, żeby wymienić żarówkę. Odpowiedź: Trzech.
Dwóch trzyma żyrafę, a trzeci siedzi w wannie
W cytowanym żarcie oba zdania są
poprawne i wewnętrznie spójne, ale nie mają ze sobą związku. W konsekwencji,
zadane pytanie nie przynosi spodziewanej odpowiedzi. Za to może dziwić i tym
samym śmieszyć. U Nowaczyka abstrakcyjny żart przyjmuje bliską surrealistom
barwę i świetnie sprawdza się w obrazie jako okazji do pofantazjowania na temat
przewrotnych losów małych - jak stemperowany ołówek - przedmiotów. Proste w
środkach realizacje wiele łączy z nurtem DIY (do it yourself – zrób to
sam), przy czym przygotowywane przez autora wizualne figle potrafią jeszcze
ekscytować kolorem i techniczną precyzją. Są majstersztykiem bricolage'u. Od
początku widać w nich, że powstają z myślą o fotografii. Bez możliwości
rejestracji długo by się nie utrzymały, a ich atrakcyjność rodem z edytoriali
nie zostałaby ujawniona. Podąża w tym działaniu tropem mistrza drobnych
przesunięć - Gabriela Orozco. Jak on, zadaje nierozsądne pytanie: co by
było, gdybym ułożył to inaczej niż zwykle?
Niemal mimochodem realizacje Nowaczyka
są również opowieścią o samym medium. Odsłaniają tajniki pracy w studio:
papierowe tła, zabiegi optyczne, kompozycje, a wreszcie ukochana przez
fotografów taśma klejąca, wielokrotnie powracają na zdjęciach. Prace w
prezentowanym cyklu są często rezultatem zmyślnego zapętlenia. Pożyczają,
naśladują, a w końcu i przedrzeźniają historyczne produkcje. Jak w krzywym
zwierciadle odbijają się tu: typologie Hilli i Bernda Becherów, film dadaisty
Hansa Richtera i eksperyment na widzu Józefa Robakowskiego. Jest i miejsce dla
estetyki wyjętej wprost z Toilet Paper duetu Mauricio Catellana i
Pierpaolo Ferrari.
Siła żartu Nowaczyka płynie nie tyle
z umiejętnego przerysowywania i zaskakiwania proponowanymi kombinacjami, co z
rezygnacji z pościgu za wielkimi ambicjami. Poczucie humoru uwalnia artystę z
prób szarży i ścigania się ze wspomnianymi. Doskonale zdaje sobie sprawę z
uwikłania obrazu fotograficznego w możliwość kopii. W związku z tym, w drobnych
gestach układa zebrane klocki bez uczestnictwa w wyścigu. Dzięki rezygnacji
pozwolić może sobie na zabawę skalą - jednym z podstawowych narzędzi
fotograficznej optyki. Bierze do rąk proste materiały i w równie prosty sposób
stara się je wykorzystać, przynosząc widzom niespodzianki. W końcu tetris jest
zabawą, a ona przede wszystkim powinna cieszyć.
Tekst Jakub Śwircz, zdjęcia dzięki uprzejmości artysty.