02 lutego, 2007

Wilhelm Sasnal Superstar!

W czwartkowy wieczór w warszawskiej Zachęcie zrobiło się tłumnie. Do szatni wiła się długa kolejka, w salach „malarskich” spotkać można było całe grupki, przeważnie młodych, ludzi. Na spotkanie w Wilhelmem Sasnalem z okazji wystawy „Malarstwo polskie XXI wieku” przyszło sto kilkadziesiąt osób (ale może inny swiadek tego zdarzenia mnie poprawi). Wili przyjmowany był jak gwiazda pop – oblegany przez łowców autografów, musiał pozować do zdjęć na tle obrazów jak gwiazda telewizyjnego teleturnieju. Znosił to godnie. Na spotkaniu Wili odpowiadał na pytania siedząc skromnie w kucki pod ścianą z obrazami Grzegorza Sztwiertni. Odpowiadał na wszystkie pytania – i te mądrzejsze i te mniej mądre. Poniżej fragmenty wypowiedzi artysty.

„ASP w Krakowie to było świetne miejsce towarzyskie. Natomiast malarstwa się tam nie nauczyłem. Moje szczęście, że byłem w pracowni profesora Misiaka, który był dla mnie bardzo wyrozumiały i bronił mnie przed innymi profesorami. Ale ja nie oczekiwałem klepania po ramieniu” – o ASP w Krakowie.
„Grupa Ładnie to była grupa koleżeńska, sztuka była na drugim planie. Być może na początku można było znaleźć podobieństwa w tym, jak malowaliśmy. Ale potem każdy z nas poszedł w swoją stronę. Wszyscy byliśmy już zmęczeni tym, że jesteśmy rozpatrywani w kontekście Grupy Ładnie. Prawdopodobnie „Pismo we wtorek” to jest to, co zostanie po Grupie Ładnie” – o grupie Ładnie (Sasnal, Bujnowski, Maciejowski,Firek,Tomczyk).
„Wszystko mnie inspiruje, nie ma reguł – od czegoś banalnego do wydarzeń, które wszyscy przeżywamy. Materiały znajduję w gazetach, natrafiam na nie w Internecie, w dużej części przypadkowo. Jeśli jest w tym jakaś zasada, to jest brak zasady” – na pytanie o inspiracje.
„Ze współczesnych artystów bardzo ważny dla mnie był Andrzej Wróblewski, niejednoznaczny artysta, mocno uwikłany w historię. Z zagranicznych Rodney Graham” – na pytanie o ważnych artystów.


„Przez jakiś czas nie tytułowałem swoich obrazów. Dziś coraz częściej to robię. Dla mnie tytuł jest jakąś wskazówką, w jaki sposób mamy oglądać obraz, z czym go połączyć” – o tytułowaniu obrazów.
„Moje filmy to nie są klasycznie filmy. To coś pomiędzy filmem artystycznym, a teledyskiem – nawet bliżej teledysku. Teraz kręcę teledyski dla siebie” – o swoich pracach na taśmie filmowej.
„Muzyki słucham malując, żeby się pobudzić, działa na mnie tak jak kawa czy Red Bull. Nie przypominam sobie, bym malował pod wpływem muzyki” – o słuchaniu muzyki w pracowni.
„Zwykle wiem, kiedy obraz jest skończony. Jeżeli go zmieniam, to jest to zmiana radykalna – zamalowanie czy też zmycie farby. Czasami pięć razy podchodzę do jednego obrazu” – o skończonych obrazach.
Być może jestem teraz bardziej pewny siebie (...) czuję się naprawdę wolny, czuję dużą ulgę, że nie muszę „się wyrabiać”, jak dawniej (...) Jednocześnie staram się trzymać mocno ziemi, by mi woda sodowa nie uderzyła zbytnio do głowy” – na pytanie o dzisiejszą sytuację finansowo-artystyczną.
„Nie mam na ścianach w domu żadnych obrazów. Puste ściany” – na pytanie, jakie obrazy wiszą na ścianach w domu Wilego.
„Na pewno będą obrazy i filmy. Staram się dokonywać wyboru prac tuż przed wystawą, taki mam zwyczaj. Także jeszcze nie wiem, co pokażę na tej wystawie. Nie maluję pod konkretną wystawę” – o planowanej na jesień indywidualnej wystawie w Zachęcie.
„Nigdy nie miałem kontaktu z Saatchi. Nie widziałem wystawy, którą traktuję jako pokaz siły, że można mieć każdego malarza, że każdą pracę można kupić. Ale ani ja, ani galerie mnie reprezentujące nie miały kontaktu z tym panem” – o udziale w wystawie „Trimph of Painting” Charlesa Saatchiego w Londynie w 2004 i 2005 roku.
„Te rysunki już mnie nie śmieszyły. Dodatkowo nie wyrabiałem się, musiałem na konkretny dzień przygotować cztery-pięć rysunków na kolejny miesiąc, to była sytuacja, która mi nie odpowiadała, bo nie lubię pracować pod presją. Rozstaliśmy się z Przekrojem, można powiedzieć, za porozumieniem stron” – o zakończeniu współpracy z "Przekrojem"
„Nie piszę poezji” – na pytanie o to, czy oprócz filmów i obrazów tworzy także poezję. „Czuję się dobrze” – na pytanie, jak się czuje, biorąc udział w wystawie „Malarstwo polskie XXI wieku” w Zachęcie.

W przyszłym tygodniu opublikujemy komentarze Wilhelma Sasnala na temat swoich obrazów pokazanych na wystawie „Malarstwo polskie XXI wieku”. Zapraszamy!

19 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Sasnal mówił również ,ze każdy obraz
daje mozliwość wielu interpretacji,
ile oglądających tyle prawd i o tym,że sztuka wymyka się nauce....miłe spotkanie

Anonimowy pisze...

Fantastyczne jest to ze tak fenomenalny sukces nie zmienil Sasnala. Ta pokora i normalnosc jest kapitalna. Dodam jeszcze, ze nie tylko jego obrazy ciesza oko, ale i on sam tez, oj tez :-).

Anonimowy pisze...

taki Adam Małysz polskiej sztuki...

Anonimowy pisze...

Jeżeli gospodarze lub ktoś z czytających i piszących ma kontakt do osób które nagrywały spotkanie kamerą, lub sam nagrywał dyktafonem, byłbym wdzięczny za takie namiary. Niestety musiałem wyjść w połowie.......
W razie czego proszę o maila na adres:
pnocun małpa gmail.com

Dzięki

Anonimowy pisze...

Chyba z tym tłamszeniem na ASP w Krakowie to przesada, Wilhelm wygrał przeciez stypendium - miesieczny pobyt w Paryżu, nie wspomnę o wyróżnieniach w pracowni, wyróżnieniach w konkursach organizowanych na uczelni, przecież nie musieli Go wszyscy uwielbiać i nosić na rękach. Co do nauki to najwiecej młody artysta może nauczyć się od kolegów, profesor może tylko pomóc, tę rolę Prof. Leszek Misiak wyśmienicie spełnił, o innych profesorach powinien się nie wypowiadać, bo nie był u nich w pracowni, więc nie zna ich dobrze. Taka moda, przeciwstawiać się "starym" profesorom, można na tym zarobić.
Jego postawa, to czysty koniunkturalizm, udział w reklamach, nawet to jak siedzi w Zachęcie, to wszystko jest pozą obliczoną i wykreowaną na potrzeby wizerunku artysty pop.
Show bussines tym rządzi, kuratorzy i krytycy, a całym interesem kręci Foksal.

rusz pisze...

Ciekawe jak to jest na prawdę z tak dużym sukcesem . Obciążenie psychiczne musi być kolosalne.

Anonimowy pisze...

Tu bym się nie zgodził z tym obciążeniem. Ja sukcesu nie odniosłem. Wstaję rano i próbuję zarobić parę groszy na materiały. Jak już zarobię, to nie mam czasu nic stworzyć, bo muszę zarabiać na czynsz i jedzenie i spłacić kredyt.
W efekcie jestem w kropce i nie wiem, w którą iść stronę.

Anonimowy pisze...

w kierunku ulicy Foksal.............

Anonimowy pisze...

Doradzałbym raczej kierunek ulicy Górskiego...

Anonimowy pisze...

ccZdecydowanie Górskiego :)

Anonimowy pisze...

Nic dziwnego ze na Sasnala wywarl wplyw Wroblewski.

Jego obrazy z niebieskimi postaciami wala jak obuchem w glowe i zostaja w pamieci na zawsze.

Mozna wydac miliony dolarow na Soutine'y czy tam Bacony, albo 500 tysiecy zlotych na Wroblewskiego.

Wg mnie porownywalnej klasy artysci.

Dziwny jest ten rynek sztuki...

Anonimowy pisze...

Wróblewski jest świetny, ale dziś zawłaszczony przez pop artystów, pare lat temu była duża wystawa w MN w Krakowie, dużo papierów, no i oczywiście obrazy, szkoda, że nie jest odkryty na Zachodzie, jego postać malowana do góry nogami jest o niebo mocniejsza od postaci Bazelitza, u Wróblewskiego brutalność jest podyktowana emocjami, przeżyciami, u Bazelitza estetyką. W przeciwieństwie do Sasnala, żył bardzo biednie, jakoś wtedy nikt go nie odkrył, a jest lepszy, cóż inne czasy, ciekawe czy poza wytworami rynku jak Sasnal, są jacyś prawdziwi artyści.

Anonimowy pisze...

Z innej "grządki" ostatnie obrazy Neo Raucha są świetne, co prawda czuć naleciałosci Weischera ale to mu chyba na dobre wyszło

Anonimowy pisze...

sztuka to nie sport, tu nie chodzi o to aby dolecieć najdalej

Anonimowy pisze...

Obrazy Neo Rucha zawsze sprawiają wrażenie niedokończonych i niedopracowanych. Czy takie jest zamierzenie?

Anonimowy pisze...

w sztuce chodzi o to, aby dolecieć najdalej..

Anonimowy pisze...

W sztuce chodzi o to, aby sobie polatać...

Anonimowy pisze...

.....patrz- Emin, Bodzianowski

wytrawny pisze...

sasnal- neo gówno.......przez niego sztuka straciła sens najwyższej estetycznej przeżywanej chwili.....
chyliłem czoła sztuce, aż do momentu gdy pojawił się on i jego 10 minutowy warsztat ... dyspepsja mentalna..że też wstydu nie mam i dalej tworzy! phi