Porady, opinie i analizy na temat rynku sztuki najnowszej w Polsce.
31 sierpnia, 2011
Radek Szlaga w Alexander Ochs Galery w Berlinie
Radek Szlaga ma pokazać swoje najnowsze prace. Głównym elementem jego pokazu mają być portrety imigrantów z Europy Wschodniej jacy w połowie 20 wieku wyjechali do Ameryki. To kontynuacja i rozwinięcie jego poprzedniego pokazu z Ochs Galery. Polecamy!
Zdjęcie - Radek Szlaga - Eagle, 96 x 120 cm, Oil on canvas, 2011
29 sierpnia, 2011
Podróż na wschód
Dąbrowski jest jednym z artystów zaproszonych do tego projektu. W hali Dworca PKP, postawił automat (taki, w którym zazwyczaj kupuje się napoje czy tez słodycze) w którym można kupić fotografie. Do projektu zaprosił trzech innych artystów – Szymona Małeckiego, Barta Pogodę oraz Łukasza Trzcińskiego i właśnie fotografie tych czterech artystów można z takiego automatu kupić. Ale nie jest to takie proste. Wrzucając dwuzłotówkę do automatu z fotografiami nie wiadomo jaką fotografię dostaniemy. Wszystkie są zapakowane w tekturowe pudełka i na zasadzie losowej umieszczone w automacie. Można wrzucać i wrzucać i ciągle otrzymywać to samo zdjęcie. Tak właśnie mi się trafiło. Sprawa o tyle była dla mnie niewygodna gdyż automat stał pod telewizorem i wszyscy oczekujący w holu dworca, oglądając telewizje patrzyli na moje dość dziwne zachowanie – facet kupujący tekturowe pudełka z których wyjmuje zdjęcie, znowu wrzuca monetę, wybija kod i tak dalej za każdym razem coraz bardziej nerwowo… Po chwili stanął za mną pan z ochrony czujnie przyglądając się temu co robię, obok mnie na ławce leżała sterta otwartych pudełek. Chciałem koniecznie zdobyć wszystkie cztery zdjęcia a ciągle nie miałem kompletu!
Zauważyłem mężczyznę, który przygląda się temu co robię. Podszedł i zapytał jakiego zdjęcia mi brakuje. Nie miałem tego, na którym był wielbłąd. Wyraźnie się ucieszył. Był tu wczoraj i ma dużo wielbłądów, nie mógł wylosować tego zdjęcia z kamieniami. Ja miałem dużo kamieni. Wymieniliśmy się zdjęciami.
Automat losujący zdjęcia, zdjęcia znakomitych artystów, jako towar masowy dostępny w hali dworca kolejowego, w cenie 2 złotych.
Warto odbywać podróże na wschód (no i słuchać w samochodzie trójki).
Na zdjęciu praca (niedźwiedź) Kuby Dąbrowskiego. Nakład 100, niesygnowany, nienumerowany.
24 sierpnia, 2011
Najnowsze prace Jarosława Modzelewskiego
23 sierpnia, 2011
Sztuka, której nikt nie widział
Audiodeskrypcja to przekład treści obrazów i filmów na słowa. Dzięki tym opisom osoby niewidome mogą uczestniczyć w sztuce, zwiedzać galerie, muzea, oglądać filmy czy sztuki teatralne. W wielu krajach Europy oraz w Stanach Zjednoczonych, skąd wywodzi się audiodeskrypcja, udostępnianie sztuki za jej pośrednictwem jest już standardem. Celem wystawy i aukcji jest popularyzacja audiodeskrypcji w Polsce. Na licytacji będzie można kupić dzieła podarowane przez czołowych artystów sztuki współczesnej, m.in. Mikołaja Długosza, Maurycego Gomulickiego, Leszka Knaflewskiego, Aleksandry Ska, Łukasza Surowca, Radka Szlagę, Karola Radziszewskiego, Zbyszka Rogalskiego i Tomka Saciłowskiego.
Tego dnia podczas wystawy przedaukcyjnej na ścianach galerii Leto zamiast obrazów zawisną odtwarzacze MP3 i słuchawki. Goście galerii wysłuchają audiodeskrypcji i przekonają się, że można zobaczyć sztukę tylko dzięki słowom. Przez moment i widzący, i niewidomi będą odbierać sztukę w ten sam sposób. Goście galerii będą mogli następnie kupić dzieła na aukcji. Przy zakupie i licytacji będą kierować się wyłącznie słuchem i wyobraźnią. Oryginalne prace kupujący otrzymają dopiero po imprezie.
Całkowity dochód z aukcji zostanie przekazany na rzecz Fundacji Audiodeskrypcja zajmującej się popularyzacją i standaryzacją audiodeskrypcji w Polsce. Fundacja w swoich licznych programach szkoli pracowników muzeów i galerii, tworzy i konsultuje audiodeskrypcje, otwierając niewidomym drzwi do kultury i sztuki.
Prace pozyskano dzięki uprzejmości artystów oraz galerii: Art Agenda Nova, Fundacji Galerii Foksal, Le Guern, Leto, Raster.
16 sierpnia, 2011
"Na kolorowo o różnych sprawach" malują Jarosław Modzelewski i Paweł Susid
09 sierpnia, 2011
Z półki kolekcjonera – katalog Comforty
Rygalik to jedno z najgłośniejszych nazwisk młodego polskiego designu. Zaprojektowane przez Tomka Rygalika lampy Genotyp pojawiły się we wnętrzach obiektów konferencyjnych przygotowanych z okazji objęcia przez Polskę prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Równocześnie, w atrium gmachu Justus Lipsius - siedziby Sekretariatu Generalnego Rady Unii Europejskiej w Brukseli, w trakcie trwania prezydencji, działać będzie interaktywna instalacja świetlna autorstwa Studio Rygalik, której głównym elementem będą lampy marki Comforty.
Genotyp, Daybed czy Fado to piękne przedmioty, prawdziwe dzieła sztuki godne włączenia do każdej kolekcji sztuki najnowszej. Mogą być lampą, przy której czytasz książkę, fotelem w którym słuchasz płyt ale też samoistnym przestrzennym obiektem sztuki w twoim domu. Inspirujące.
Na zdjęciach – katalog Comforty, fotel DAYBED projekt Tomasz Rygalik, fotel FADO projekt Tomasz Augustyniak.
08 sierpnia, 2011
Rekord za pracę Agaty Kleczkowskiej... Ale w jakiej kategorii?
Jak podało kilka portali internetowych, padł kolejny rekord cenowy za pracę młodego artysty. Ostatniego dnia lipca na aukcji zorganizowanej przez Abbey House, pracę 24 letniej Agaty Kleczkowskiej sprzedano za cenę 160 tysięcy złotych. Na aukcji poza pracą Agaty Kleczkowskiej sprzedano 8 obrazów Anny Szprynger w cenach od 20 do 35 tysięcy złotych. To już dziesiąta aukcja zorganizowana przez ten dom aukcyjny. Mało lub wcale nie znani artyści osiągają na tych aukcjach zaskakująco wysokie ceny.
Dlaczego tym piszemy? Nie przeszkadza nam, że nieznani artyści sprzedają prace za nieprawdopodobne pieniądze, ani to że ktoś jest gotów tyle zapłacić. Ani nawet to, że trudno jest potwierdzić takie transakcje, co może budzić wątpliwości co do ich wiarygodności. A nawet uznając, iż każdy z tych elementów może być prawdziwy, całość nas całkowicie nie przekonuje.
Po pierwsze, aukcje organizowane przez Abbey House nie są aukcjami ogólnodostępnymi – trzeba być na nie zaproszonym. Po drugie model inwestycyjny Abbey House jest taki, że spółka (dodajmy – notowana na warszawskim rynku New Connect) podpisuje wyłączne umowy, w większości z nieznanymi, młodymi artystami, kupuje od nich obrazy, by część sprzedawać na zamkniętych „aukcjach”. Pozostała część prac trafia, jak to nazywa Abbey House, do „skarbca”, by tam nabierać wartości dzięki wzrostowi cen na kontrolowanych aukcjach. I w gruncie rzeczy przypomina to raczej model funkcjonowania galerii nastawionej na spekulacyjny zysk – a nie domu aukcyjnego, które (przynajmniej z założenia) są transparentne i otwarte dla wszystkich sprzedających i kupujących. Jak ktoś chce sprzedać obraz – może to zrobić w każdym z domów aukcyjnych, jeśli chce kupić – też. Tylko nie w Abbey House – tam sprzedawane są obrazy tylko ze „stajni” spółki, a kupić je mogą zaproszeni na aukcje goście. Tak ustalane są ceny – zupełnie różne od tych funkcjonujących cen tych samych artystów wcześniej. Przykład – prace Stanisława Młodożeńca kosztowały dotychczas (według www.artinfo.pl ) od 600 do 4000 złotych. W Abbey House – nawet 46400 złotych netto. Natomiast duża część najmłodszych artystów Abbey House – w tym Agata Kleczkowska – takich historycznych notowań nie ma. Więc nawet nie ma czego porównywać.
Dlatego zaskoczeniem dla nas były informacje w mediach (choćby tutaj ) stawiające na równi wyniki „aukcyjne” artystów z Abbey House z wynikami aukcyjnymi młodej sztuki na aukcjach w Polsce. To, jak porównywać jabłka z pomarańczami. Zupełnie nieznani artyści (mówimy oczywiście o młodych artystach z Abbey House, nie o tych starszych – jak Andrzej Cisowski czy Stanisław Młodożeniec), bez historii wystaw, bez weryfikacji na rynku, zarówno polskim i zagranicznym, bez ogólnodostępnych sprzedaży – są porównywani z takimi artystami jak Wilhelm Sasnal, Rafał Bujnowski czy Bartek Materka,których prace są obecne w kolekcjach publicznych i prywatnych i którzy mają długą listę wystaw. Ale przede wszystkim ceny uzyskane za ich prace osiągnięte zostały na publicznych aukcjach, a sami artyści reprezentowani są przez polskie oraz zagraniczne galerie i ich prace są na rynku sztuki od lat.
Tworzenie takich zestawień jest mieszaniem ludziom w głowach, co przy bardzo kruchych podstawach polskiego rynku sztuki najnowszej może mieć fatalne skutki długoterminowe dla wszystkich uczestników rynku.
06 sierpnia, 2011
Roman Opałka nie żyje
Opałka dzierżył też miano najdroższego żyjącego polskiego artysty – w lutym 2010 roku nieznany nabywca zapłacił 713.250 funtów, czyli prawie 3,3 miliona złotych, za trzy „obrazy liczone” Romana Opałki z cyklu „1965/1-nieskończoności” (od numeru 5006016 do 5065512) na aukcji w londyńskim domu aukcyjnym Sotheby’s.
Cykl „1965/1-nieskończoności”, prowadzony nieprzerwanie od 1965 roku, to najsłynniejsze dzieło artysty. Opałka zapisywał na płótnie kolejne cyfry, poczynając od „1”, przy każdym kolejnym obrazie dodając jeden procent więcej białego pigmentu. Pierwszy obraz z cyklu „liczonych” znajduje się w Muzeum Sztuki w Łodzi. Tam też ma trafić ostatni „obraz liczony” namalowany przez Opałkę. Oprócz pokrywania płócien kolejnymi liczbami, pokazującymi upływ czasu, artysta również nagrywał swoje liczenie i fotografował swoją twarz, zawsze w takim samym kadrze, zawsze w czerni i bieli. Oprócz obrazów i instalacji fotograficzno-dźwiękowych artysta wydał dwie płyty „liczone” – jedną winylową (Edition Block, 1977, edycja 400 egzemplarzy) i kompakt (Neues Museum Weseburg Bremen, 1992, edycja 750 egzemplarzy). Obie płyty są dziś „białymi krukami”.
Prace Romana Opałki są kolekcjach znakomitych muzeów – Pompidou Centre w Paryżu, LACMA w Los Angeles, MOMA w Nowym Jorku, Muesu de Art w Sao Paulo, Albertinie w Wiedniu, Muzeum Sztuki w Łodzi, i muzeach narodowych w Warszawie, Krakowie i Szczecinie, a także w wielu kolekcjach prywatnych.
04 sierpnia, 2011
Kolekcja sztuki geometrycznej w Elblągu
Teraz, 50 lat po jej utworzeniu, Gerard Kwiatkowski przekazuje swej macierzystej instytucji część zbiorów - ponad 300 prac - ze swojej kolekcji zgromadzonej w Museum Modern Art w niemieckim Heunfeld, liczącej ponad 4 tys. prac. Jak podkreśla Jarosław Denisiuk, obecny dyrektor Galerii El, „To dar najwyższej próby. Galeria El otrzymała „drugie życie” wchodząc w posiadanie jednej z najciekawszych kolekcji sztuki konkretnej w Polsce. Każda z prac przekazanej kolekcji to swoista wizualna rozprawa autora nad problemem pola obrazowego, wewnętrznymi zależnościami matematycznymi i wizualnymi, spór między przypadkowością a ładem”.
Wśród artystów, których prace znalazły się w darze dla Galerii EL, znajdują się najważniejsi artyści nurtu abstrakcji geometrycznej - artyści polscy: Andrzej Dłużniewski, Mieczysław Wiśniewski, Kajetan Sosnowski, Jerzy Kałucki, Zbigniew Gostomski, Jerzy Grochocki, Wanda Gołkowska, Jan Chwałczyk; artyści z Niemiec: Urlich Otto, Karl Georg Phahler, Helmut Bruch, Friedrich Kracht, Reinhardt Roy, Heinz Friege, Alfons Kunen, Thomas Lenk, Karl Heinz Adler; artyści z Austrii: Josef Linschinger, Rolf Forster; ze Szwajcarii: Max Bill, Richard Paul Lohse, Belgii: Jean Pierre Husquinet; z Holandii: Roland de Jong, Anneke Wein Kranenbarg, Piet van Zon, Ewerdt Hilgemann, poza tym z Hiszpanii, Francji, Włoch, USA, Korei Południowej, Japonii, Izraela, Szwecji, Czech, Rosji i Wielkiej Brytanii.
Więcej informacji na temat samej kolekcji można znaleźć na stronie
Autorem zdjęć jest Piotr Grdeń
03 sierpnia, 2011
ArtBazaar ma już pięć lat!
Zupełnie niezauważenie, również dla nas, minęła wczoraj piąta rocznica działalności naszego bloga ArtBazaar. Dokładnie 2 sierpnia 2006 roku napisaliśmy tekst "Zapraszamy". , w którym w bardzo skrótowy sposób opisaliśmy stan polskiej sztuki najnowszej i naszą misję propagowania kolekcjonowania .
Jak bardzo zmieniła się polska sztuka najnowsza od tego czasu? Z jednej strony bardzo: powstały lub są w budowie nowe muzea i centra sztuki współczesnej i najnowszej (Toruń, Kraków, Wrocław, Warszawa), polscy artyści odnoszą coraz większe sukcesy na arenie międzynarodowej, polskie galerie są coraz bardziej widoczne na światowym rynku sztuki (aż cztery polskie galerie wzięły udział na ostatnich targach Art Basel w Bazylei). Mało tego, powstają nowe galerie i inicjatywy związane ze sztuką. I oczywiście „last but not east” zakładane są kolejne blogi o sztuce….
To ta pozytywna strona. Ale wciąż też widać „kulejące” kolekcjonowanie sztuki najnowszej przez Polaków i słabość polskiego rynku, mikrą obecność sztuki najnowszej w mediach (głównie poprzez skandale, kradzieże czy rekordy cenowe) i, niestety, także w powszechnej świadomości Polaków. Wciąż jest wiele do zrobienia, wciąż tezy z tekstu sprzed pięciu lat pozostają aktualne. Wciąż chcemy promować kolekcjonowanie sztuki współczesnej i najnowszej w naszym kraju.
Trochę się rozwinęliśmy przez te pięć lat, co widać na prawym „pasku” naszego bloga – wydaliśmy 3 książki, teczki tematyczne z limitowanymi edycjami prac, artbooki, płyty (w ramach projektu ArtBazaar Records). Relacjonowaliśmy też najważniejsze wystawy czy targi sztuki. Generalnie – staraliśmy się być tam, gdzie bije puls polskiej sztuki. „Na naszym radarze” znaleźli się artyści, którzy później zrobili międzynarodową karierę i dziś są obecni w świetnych kolekcjach: Jakub Julian Ziółkowski, Tomasz Kowalski, Wojciech Bąkowski czy Przemek Matecki.
W ciągu tych 1826 dni na ArtBazaar odwiedziło nasz blog 277 877 osób (dane z popołudnia 2 sierpnia) i mieliśmy 1 080 146 odsłon. Codziennie czyta nas kilkaset osób z całej Polski i z zagranicy. Dzisiejsza wiadomość na ArtBazaar jest już 1 103 informacją opublikowaną od 2 sierpnia 2006 roku. Obiecujemy, że będą następne.
Chcielibyśmy Wam bardzo serdecznie podziękować za Waszą obecność, Wasze uwagi, również te krytyczne. Osobom, które pisały teksty dla nas – Agacie Ubysz, Monice Olszewskiej, Kasi Falęckiej, Olkowi Hudzikowi, Gregory Lenczukowi, Adamowi Fussowi i Wojtkowi Wilczakowi – bardzo dziękujemy i liczymy na dalszą współpracę.
Jeszcze raz: Dziękujemy!
02 sierpnia, 2011
Art Experts Magazine - pierwszy, bezpłatny magazyn o rynku sztuki
Przed nami wakacyjna niespodzianka. Ukazał się nowy magazyn poświęcony rynkowi sztuki współczesnej. Zaskakująca jest formuła i dystrybucja tego wydawnictwa gdyż jest udostępniony bezpłatnie w miejscach publicznych (puby, kawiarnie, galerie etc) oraz w necie. W pierwszym numerze min. wywiad z Wojciechem Fangorem, artykuł o kolekcjonowaniu fotografii, przegląd wystaw i biennale na świecie, artykuł o rynku sztuki. To wszystko na 24 stronach. Chciałoby się więcej i szerzej ale to może przyjdzie z czasem. Ciekawa inicjatywa.