01 października, 2007

Na temat piękna - ArtForum w Berlinie

Tytuł berlińskich targów ArtForum brzmi: „About Beauty”. To jedna z nowości walczących o swoje miejsce szacownych (już 12. edycja) targów. Pojawienie się targów Frieze w Londynie i Art. Basel Miami Beach zmieniło zupełnie jesienny kalendarz. Art Cologne, odbywające się w listopadzie, zdecydowało się nie konkurować czasowo z tymi młodszymi, ale potężniejszymi finansowo targami i przeniosło się na wiosnę. ArtForum zdecydowało się walczyć inaczej – postawiło na młodą sztukę, mniej znane galerie, chwytliwe tytuły i ciekawą wystawę tematyczną „House Trip”. Zostało przy terminie na przełomie września i października.
Wśród …galerii wystawiających na ArtForum galerii nie uświadczysz wielkich „rekinów” światowego handlu sztuką najnowszą. Nie ma wielkich galerii dysponujących nieograniczonymi funduszami, stosującymi agresywny marketing i mających całą „stajnię” wielkich nazwisk. Nawet z Niemiec do Berlina przyjechali tylko niektórzy „wielcy” – reszta szykuje się na Frieze, które już za trzy tygodnie
Są za to młode galerie pokazujące młodą sztukę, jeszcze na dorobku. Ale za to często bez ograniczeń – chyba że chodzi o ograniczenia finansowe.
Część galerzystów uważa jednak, że berlińskim targom przydałoby się przyciągnięcie kilku wielkich gwiazd rynku galeryjnego. – One ściągnęłyby więcej kolekcjonerów i podniosłyby rangę targów – mówi Gregor Podnar, właściciel słoweńskiej galerii Gregor Podnar Gallery, który wielokrotnie uczestniczył w targach w Berlinie, ale teraz pojedzie do Londynu.
Inni galerzyści twierdzą jednak, że dzięki nieobecności „wielkich” berlińskie targi uchodzą za najbardziej awangardowe targi na świecie. Pewnie jest w tym sporo przesady, ale na pewno można, tak jak pisałem, można tu znaleźć młodą, nieopatrzoną sztukę.
Choćby na pierwszym stoisku, które odwiedziliśmy – Spencer Browstone z Nowego Jorku – obejrzeć można było prace niemieckiego artysty Martina Woehrla. Między innymi specjalny dom dla ryb. Szklane akwarium zostało obudowane drewnianym, ażurowym stelażem, tak, aby przypominało budynek parkingu koncernu BMW w Monachium, gdzie mieszka artysta. W tym specjalnym parkingu mieszkają sobie trzy złote rybki. Praca została sprzedana za 5400 euro. – To bardzo zabawny facet i jego sztuka też jest zabawna – mówi galerzystka ze Spencer Browstone.

Fot. Akwarium Martina Woehrla, w tle prace duetu Chili Moon Town Tour Production z cekinów
Inny przykład to rzeźba z masła Sonji Alhauser (cena – 2.500 euro), przechowywana na stoisku frankfurckiej galerii Anita Beckers w specjalnej lodówce. To fragment wielkiej „jedzeniowej” instalacji, wykonanej dla francuskiego muzeum. Na zdjęciach w albumie można obejrzeć cały stół przygotowany przez artystkę.

Fot. Fragment instalacji Sonji Alhauser
Innym przykładem mogą być „tańczące” kartki papieru napędzane niewielkim silnikiem Ariela Schlesingera (cena – 5.000 euro) na stoisku izraelskiej galerii Dvir. – Bardzo łatwo dziś można stworzyć magię – powiedział z uśmiechem galerzysta z Tel Awiwu.

Fot. „Tańczące” kartki papieru Schlesingera
To samo można powiedzieć o wiecznie palącym się papierosie Duńczyka Kristofera Akselbo na stoisku kopenhaskiej galerii Kirkhoff. Praca zatytułowana „Cigarette but not” (3.500 euro, edycja 3+2, jedna sprzedana), to sztuczny papieros, sztuczny dym ze specjalnego pojemnika i sztuczna półka. Tylko efekt palącego się papierosa jest prawdziwy.

Fot. Sztuczny papieros Kristofera Akselbo

Fot. I skomlikowany opis pracy…..
Dużą popularnością cieszyły się projekty belgijskiego artysty Wima Delvoye, reprezentowanego przez berlińską galerię Arndt+Partner. Ten czterdziestokilkuletni artysta z Ghent, znany z szalonych prac, w Berlinie pokazał dwie prace – „Untitled (LV Black)” – wytatuowaną znakami znanej firmy designerskiej Louis Vuitton świńską skórę w złotej ramie (cena 85.000 euro) oraz „Donatę” – wypchaną, wytatuowaną świnię (sprzedana za 155.000 euro).

Fot. Prace Wima Delvoye na stoisku Arndt&Partner
Powoli możemy przechodzić do poważniejszych prac –berlińska galeria carlier gebauer pokazała między innymi pracę pochodzącego z RPA artysty Robina Rohde. Już podczas targów Art. Basel Miami Beach Rohde zwrócił uwagę swoją pracą wystawioną w kontenerze galerii Perry Rubinstein. Teraz, słynący z fotograficznych opowieści artysta na 28 fotografiach pokazał, jak można zrobić motor. Cena pracy (wykonanej w edycji do 5 sztuk) jest jednak wyższa od większości dostępnych maszyn – kosztuje 42.000 euro.
Fot. Robin Rohde, „Motorbike”
Z kolei na stoisku fińskiej galerii TAiK można było obejrzeć prawdziwą wystawę „szkoły helsińskiej” fotografii – znakomite zdjęcia Miklosa Gaala, Sandry Kantanen, Mikko Sinervo czy Henryka Saxgrena. Galeria tuż przed targami wydała piękny album prezentujący młodą skandynawską fotografię.
Na stoisku niemiecko-libańskiej galerii Sfeir/Semler była praca Walida Raada – tworzona przez lata w ogarniętym wojną domową Bejrucie. Przez lata Raad zbierał łuski, naboje i fragment szrapneli z budynków, drzew czy wraków samochodów. Fotografował te miejsca, a fragmenty, gdzie znalazł pozostałości wojny zaznaczał kolorowymi kółkami. Dodatkowo kupował też u ulicznych sprzedawców amunicję, sprawdzając, ile krajów sprzedawało broń do Libanu. Naliczył 23 kraje. Powstała z tego praca – 17 zdjęć zatytułowanych „Let’s be honest the weather helped”.

Na zdjęciu: fragment pracy „Let’s be honest the weather helped” Walida Raada
Na Artforum nie zabrakło również malarstwa – i to z wysokiej półki. Berlińska galeria Springer&Winckler pokazała prace „tuzów” niemieckiego malarstwa – Georga Baselitza, Gerharda Richtera i Siegmara Polke. Galerie Karlheinz Meyer oraz Jan Weitrup – malarstwo Wawrzyńca Tokarskiego (ceny – 15.000 i 30.000 euro). W tej drugiej galerii można było też zobaczyć malarstwo popularnego młodego malarza Axela Geisa. Contemporary Fine Arts z Berlina pokazała znakomity obraz Norberta Schwontkowskiego (sprzedany za 30.000 euro),

Fot. Obraz Norberta Schwontkowskiego na stoisku Contemporary Fine Arts
czy Jonathana Meese (cena 50.000 euro) czy niewielki obraz Petera Doiga. Również berlińska galeria Johnen – obraz Rafała Bujnowskiego z serii Kosmos, sprzedany za 15.000 euro.

Fot. Obraz Rafała Bujnowskiego „Kosmos”

Tym samym przeszliśmy do prac polskich artystów na targach w Berlinie. Na ArtForum naszym „jedynakiem” była krakowska Galeria Zderzak. Jednak polskich artystów pokazywały zagraniczne galerie. Z kolei na „satelickich” targach LISTE swoje stoiska miały: warszawska Galeria Program (solowy pokaz Karola Radziszewskiego), poznańskie Piekary (prace m.in. Magdaleny Moskwy, Aleksandry Ska czy Kamila Kuskowskiego) oraz Foto-Medium-Art z Krakowa z pracami m.in. Natalii LL, Wincentego Dunikowskiego-Duniko oraz Kingi Dunikowski. Na bardziej postpunkowych targach Kunstsalon Berlin, stoisko miała berlińska galeria ŻAK, która prezentowała polską sztukę (prace Tomka Kowalskiego, Pawła Książka, Ani Orlikowskiej i Szymona Kobylarza).
A do tego wszystkiego galerię z polską sztuką otworzyła w Berlinie Monika Branicka, znana z OBIEG-owego blogu „Nawiasem mówiąc”. I to nie byle gdzie, bo w budynku na Lindenstrasse razem z takimi tuzami jak Nordenhake, Gregor Podnar, Gebr. Lehmann czy Konrad Fischer. Ale o tym wszystkim już jutro.
A pojutrze o projekcie „House Trip” w ramach targów ArtForum.

Brak komentarzy: