31 sierpnia, 2007

ARTFORUM o otwarciu pracowni Krasińskiego


W ubiegłym miesiącu pisaliśmy o udziale Pauliny Ołowskiej w ankiecie „Top 10”, zamieszczanej w każdym numerze miesięcznika „ARTFORUM” („Top 10” Pauliny wydrukowano w numerze letnim (Summer Issue)). W „dziesiątce” znalazło się między innymi planowane otwarcie mieszkania i pracowni Edwarda Krasińskiego w Warszawie jako przestrzeni publicznej.
W numerze wrześniowym „ARTFORUM” piórem Rachel Haidu z Uniwersytetu w Rochester w USA pisze szerzej o październikowym otwarciu pracowni przy Alei Solidarności 64 w Warszawie.
Haidu przypomina historię tego mieszkania w komunistycznym bloku, do którego w 1970 roku wprowadził się Edward Krasiński, dzieląc tę przestrzeń z samym Henrykiem Stażewskim. Dodaje, że w czasie komunizmu to mieszkanie i pracownia służyły także jako jeden z intelektualnych salonów Warszawy. Teraz Fundacja Galerii Foksal, która zarządza tą przestrzenią, chce odnowić te tradycje. Służyć temu ma specjalny szklany pawilon, zbudowany na tarasie mieszkania i pracowni, zaprojektowany przez rotterdamskie studio BAR i Marcina Kwietowicza. Dodatkowo w przestrzeni pracowni zostanie wydzielona przestrzeń, gdzie będą mogli mieszkać artyści przebywający na rezydencji w Warszawie.
Haidu przypomina też historię niebieskiej linii ciągnącej się przez całą pracownie Krasińskiego i obecną w większości jego prac.
Artykułowi towarzyszy dokumentacja pracowni wykonana przez duet fotograficzny Aneta Grzeszykowska/Jan Smaga. Ten projekt mogliśmy oglądać podczas ubiegłorocznej wystawy Nowi Dokumentaliści w Zamku Ujazdowskim w Warszawie.

29 sierpnia, 2007

Czaszka Hirsta sprzedana, tylko nie bardzo wiadomo, komu


Diamentowa czaszka Damiena Hirsta w końcu znalazła nabywcę – za 50 milionów funtów (ponad 100 milionów dolarów) w gotówce kupiła ją nieznana bliżej „grupa inwestycyjna”, podała amerykańska agencja prasowa Bloomerg, powołując się na menedżera brytyjskiego artysty.
Przypomnijmy, że tworząc tę pracę „For the Love of God” Hirst z jednej strony zakpił sobie z rynku sztuki, udowadniając, że sprzedać może wszystko, z drugiej zaś przeszedł do historii jako najdroższy żyjący artysta. Praca ta bowiem, składająca się z platynowego odlewu czaszki inkrustowanego 8601 brylantami, stała się jedną z najdroższych prac w historii sztuki, a zdecydowanie najdroższą sprzedaną pracą żyjącego artysty.
Menedżer Hirsta, Frank Dunphy nie chciał ujawnić, kto kupił pracę. Powiedział tylko, że za pracę galeria White Cube otrzyma 50 milionów funtów gotówką, a sprzedaż nastąpi za 3-4 tygodnie, gdy galeria i nowi właściciele uzgodnią wszystkie kwestie papierkowe. Zaprzeczył informacjom The Art Newspaper, że galeria, by sprzedać pracę, obniżyła cenę do 38 milionów funtów.
Najdroższą pracą Hirsta była do tej pory praca „Lullaby Spring”, o której pisaliśmy tutaj, sprzedana za 9,7 miliona funtów na aukcji w Sotheby’s w czerwcu tego roku.
Generalnie wystawa prac Hirsta w dwóch londyńskich galeriach latem tego roku była wielkim sukcesem komercyjnym. Łącznie sprzedano prace tego artysty (bez pieniędzy za „For the Love of God”) za 130 milionów funtów (ponad 261 milionów dolarów). Prace kupiło pięć muzeów (w tym dwa amerykańskie) i czołowi kolekcjonerzy prywatni. Nie zabrakło też „celebrities”, którzy bardzo lubią chwalić się posiadaniem prac tego artysty. Znany wokalista George Michael kupił pracę „Saint Sebastian Exquisite Pain” – zamkniętego w formalinowym akwarium czarnego cielaka, skrępowanego i przeszytego strzałami jak Święty Sebastian. Praca ta kosztowała 3,5 miliona funtów.
O pracy Damiena Hirsta na Artbazaar można przeczytać również tutaj i tutaj.

Fangor i Abakanowicz na aukcji w nowojorskim Sotheby's

Koniec wakacji oznacza również początek jesiennego sezonu aukcyjnego na całym świecie. Na początek – we wrześniu odbędą się aukcje tańszych obiektów za oceanem, w październiku w Londynie, przy okazji targów Frieze, najważniejsze aukcje sztuki współczesnej w Europie, by w listopadzie ponownie przenieść się za ocean z aukcjami nowojorskimi. Ciekawe, jak w obliczu wielkich perturbacji na światowych rynkach finansowych poradzą sobie drogie prace „blue chipy”, jak giełdowo nazywają inwestorzy prace Warhola, de Kooninga czy Picassa. Bo przecież część klienteli domów aukcyjnych poniosła ciężkie straty…
Przekonamy się już wkrótce – a tymczasem „polska” oferta domu aukcyjnego Sotheby’s na aukcji 12 września (Contemporary Part I and Part II). Tym razem nie będą to prace Sasnala, Uklańskiego czy Bujnowskiego, ale Fangor i Abakanowicz.
Sotheby’s wiosną tego roku znakomicie sprzedał płótna Fangora, o czym pisaliśmy tutaj. Pięć prac klasyka polskiej sztuki współczesnej zostało sprzedanych łącznie za prawie milion złotych. Część z nich, w tym najbardziej atrakcyjny M39 wylądowało w kolekcji Fibaków. Na wrześniowej aukcji dostępne będą dwie prace z tego samego optycznego okresu twórczości Fangora, co sprzedane wiosną.
Starszy, M78 z 1968 roku ma wymiary 127x127 cm i estymację 30-40 tysięcy dolarów (85-113 tysięcy PLN).


Taką samą estymację, ma o rok młodszy obraz M33, który jest minimalnie mniejszy (122x122 cm). Nie wiemy nic na temat pochodzenia tych obrazów. Sądząc po sprzedaży prac wiosną obie prace zdecydowanie powinny się sprzedać w górnych granicach estymacji lub powyżej.
Do kupienia będzie również rzeźba Magdaleny Abakanowicz „Magdusia” z 1988 roku,

wystawiona z estymacją 20-30 tysięcy dolarów (56-85 tysięcy PLN), kupiona przez dotychczasowego właściciela zurychskiej galerii Turske&Turske.
Ciekawe, jakie polskie prace pojawią się na kolejnych aukcjach w trzech największych domach aukcyjnych?






28 sierpnia, 2007

Szaliki z Sasnalem, Rauchem i Hirstem czyli czym się różni kibic sztuki współczesnej od kibica piłkarskiego

Czym sztuka współczesna różni się od sportu? W Europie Zachodniej, w Wielkiej Brytanii w szczególności gwiazdy YBA traktowane są przez kroniki towarzyskiej na równi z piłkarzami Premiership. Polska prasa emocjonuje się kolejnymi rekordami cenowymi prac Sasnala czy Uklańskiego tak, jakby chodziło o bicie rekordów świata przez Otylię Jędrzejczak. Oczywiście przesadzam, ale ten przydługi wstęp powstał po to, by przybliżyć pracę Janusza Łukowicza, przygotowaną na mysłowicką wystawę IndustrialART, której otwarcie odbyło się podczas OffFestival, a która potrwa do połowy września w tym śląskim mieście.
Oto ta praca.
„Nawiązałem w tej pracy do subkultury kibiców i konsumentów sztuki. Mając nadzieję, że ożywająca za sprawa powstających instytucji kulturalnych dyskusja o sztuce osiągnie temperaturę zbliżona do temperatury dyskusji o sporcie, przygotowałem na tę okazję szaliki. Chciałem, żeby praca była trochę przewrotna. Wyszło trochę ironicznie, ale chyba zawsze tak jest, gdy podejmuje się w pracach temat sztuki – mówi Janusz Łukowicz.
Łukowicz zadbał o szczegóły – prace zrobiła na overloku firma, która zajmuje się produkcją tych gryzących w szyję szalików dla kibiców. Praca została „wyprodukowana” w ośmiu kompletach – każdy składa się z trzech szalików – Wilhelma Sasnala, Neo Raucha i Damiena Hirsta.
„Wiem od Marcina Szczeliny (kurator wystawy IndustrialART), że Sasnal z sympatią odniósł się do projektu. Obiecałem, że jeden komplet będzie dla niego” – mówi Janusz.
Mimo dojrzałego wieku Łukowicz, dotąd bardziej znany jako rysownik (ilustracje w „Życiu Warszawy w „złotym okresie” z Markiem Raczkowskim, Mirkiem Urbaniakiem i Mirkiem Gryniem – kto to jeszcze dziś pamięta?) i dyrektor artystyczny w mediach, jest prawie debiutantem. W kwietniu tego roku przygotował w bytomskiej Kronice „przyjęcie z okazji otrzymania Paszportu Polityki” w ramach projektu „Pokój do wynajęcia” – paradował na nim z podrobionym Paszportem Polityki.
Szaliki Janusz chce jeszcze pokazać na kolejnej wystawie. Tymczasem zdjęcie z wystawy w Mysłowicach.

27 sierpnia, 2007

Sotheby’s i Christies podwyższają marże dla kupujących

Najpierw dom aukcyjny Christies a w następstwie tego kroku Sotheby’s podniósł o jedną czwartą marże na sprzedawane dzieła sztuki (dotyczy to marży dla kupujących) informuje serwis ekonomiczny bloomberg.com.

Od pierwszego września będą one odpowiednio wynosić:
za prace do 20.000 usd – 25%
za prace do 500.000 usd – 20%
powyżej tej kwoty – 12%

Podniesienie marży związane jest ze strategią koncentracji tych domów aukcyjnych na najdroższych obiektach i co za tym idzie na najbardziej majętnych klientach.

Na naszym rynku jak na razie bez zmian - marże w domach aukcyjnych pozostają na poziomie 10%.

24 sierpnia, 2007

Aukcja oraz Finisaż wystawy Figure and Ground Jespera Alvaera i Isabeli Grosseovej

W przyszłą sobotę (1 września) o godzinie 18.30 ciekawe wydarzenie w Bunkrze Sztuki w Krakowie. W trakcie finisażu wystawy Figure and Ground Jespera Alvaera i Isabeli Grosseovej odbędzie się aukcja prac wcześniej tam pokazywanych.


Podczas wielomiesięcznej wędrówki z północnych terenów Afryki, przez obrzeża Unii Europejskiej do Skandynawii artyści weszli w posiadanie dziesiątek obiektów, które nabyli u przydrożnych sprzedawców. Większość z zakupionych pozycji to produkty pierwszej potrzeby, regionalne przysmaki, podstawowe wyroby, które można zakupić na poboczach dróg (owoce, słodycze, rzemiosło). Ich celem była analiza kultury regionów, które odwiedzili poprzez proste akty jakimi są kupowanie, sprzedawania i gromadzenie.

Przez ostatnie dwa miesiące przedmioty można było oglądać w Galerii Dolnej Bunkra Sztuki, opatrzone komentarzami polskich specjalistów. Artyści postanowili uwolnić przedmioty i pozwolić im na dalszą migrację, spotkanie z drugim człowiekiem. Proces symbolicznej wymiany nie powinien się bowiem ograniczać do przestrzeni galeryjnej. Każdy będzie mógł wejść w posiadanie przedmiotu z wystawy.


Licytację będzie rozpoczynana każdorazowo od 1 złotówki. Odpowiednio oprawione przez parę artystów i opatrzone opisami obiekty będzie można licytować w Klubie Bunkra Sztuki.


Pozyskane na aukcji pieniądze zostaną przekazane marokańskiemu sprzedawcy truskawek.

Prowadzenie aukcji: Piotr Bikont


Pierwsze zdjęcie: Jesper Alvaer i Isabela Grosseová, Figure and Ground, 2006-2007; Na pozostałych pokazano przygotowane na licytacje obiekty.
Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Bunkra Sztuki

23 sierpnia, 2007

Czego szukamy w CV artysty?

Czyli jakie informacje mogą być ciekawe z punktu widzenia kolekcjonera (osoby kupującej)?

W prosty sposób odpowiadając na to pytanie – szukamy informacji, które sprawią, że zainteresujemy się danym artystą. Przyjrzyjmy się standardowym informacjom, jakie są zamieszczane na cv artystów i zobaczmy co z tego może być dla nas interesujące.

Imię i nazwisko – kwestia nie wymagająca szerszego komentarza.

Krótka biografia – to pierwsze miejsce gdzie można zawrzeć jakąś ciekawą informację – może to być przynależność do grupy malarskiej, udział w zbiorowej wystawie, która odbiła się szerokim echem w kraju, zaproszenie przez znanego kuratora do wystawy czy też w końcu recenzja prac przez znanego krytyka (proszę sobie wyobrazić zainteresowanie czytającego który dowie się, że „moja wystawa w Zamku Ujazdowskim spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem krytyki w załączeniu recenzja Kuby Banasiaka z Art & Busieness” :-)

Wykształcenie – sprawa niby oczywista, ale dobrze jest wspomnieć profesora w którego pracowni obroniło się dyplom. Niektóre z pracowni to już znak firmowy, na przykład słynna Kowalnia na warszawskim ASP. Pracownia to też asystenci, byli studenci, młodsi koledzy i środowisko, które kształtuje artystę. Co z artystami, którzy nie kończyli ASP? Moim zdaniem lepiej nic nie pisać, niż wspominać, że skończyło się np. Wydział Mechaniczny Politechniki. Na pewno w niczym to nie pomoże, a może kogoś zrazić. Nie warto też wracać zbyt daleko w przeszłość i zaznaczać do jakiego liceum się chodziło.

Wystawy indywidualne – jedna z najważniejszych kategorii. Oczywiście dobrze jest mieć wystawy w znanych miejscach publicznych czy też czołowych galeriach prywatnych – to o czym się zapomina, iż często równie ważne jest pokazanie kto był kuratorem takiej wystawy (jeśli był kurator). Ta kwestia ma jeszcze większe znaczenie przy wystawach zbiorowych. Jeśli mieliśmy wiele wystaw indywidualnych, to należy je poszeregować od ostatniej do pierwszej. Jeśli jest ich zbyt dużo, to wybierzmy te najbardziej istotne. Jeśli artysta nie miał wystaw indywidualnych, to chyba lepiej jest użyć kategorii „wybrane wystawy” niż pokazywać tylko te zbiorowe…

Wystawy zbiorowe – wybierzmy tu te najbardziej istotne (znane i docenione w środowisku). Tu naprawdę warto jest się pochwalić, że zostaliśmy wybrani przez znanego kuratora. Obok galerii, krytyka, właśnie nazwisko kuratora sprawia, że kolekcjonerzy zwracają uwagę, jakie np. nowe twarze dany kurator pokaże na konkretnej wystawie. Pamiętajmy o selekcji. Nie musimy i nie powinniśmy wypisywać wszystkich wystaw w jakich braliśmy udział.

Prace w kolekcjach – unikałbym tu szeroko używanej formułki – „prace w wielu kolekcjach w kraju i za granicą” – bo o niczym to nie świadczy i jest trudne do weryfikacji. Generalnie stosowałbym zasadę, iż piszemy o rzeczach naprawdę istotnych i znaczących. Jeśli nasza praca jest w kolekcji Zamku Ujazdowskiego, którejś z regionalnych Zachęt, Fundacji ING czy w konkretnej kolekcji prywatnej, to jest to istotna wiadomość. To, że została kupiona przez anonimową osobę ze USA nie ma żadnego znaczenia.

Bibliografia – warto wspomnieć, jeśli został gdzieś wydany katalog z pracami artysty lub nasze prace były reprodukowane w istotnych katalogach zbiorczych. Można też wspomnieć o istotniejszych omówieniach prac czy wystaw w prasie czy też w Internecie.

Kontakt – o tym często artyści zapominają. Jeśli chcemy, aby nas znaleziono, dajmy szansę podając adres galerii, która nas reprezentuje, adres naszej strony internetowej, email czy telefon.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Naszym zdaniem w zależności od potrzeby informacje w cv powinny być dopasowane do celu w jakim cv jest przygotowywane. Nie wystarczy stworzyć jedno cv. Jeśli mamy wystawę za granicą czy na przykład pokazujemy prace artysty na targach w Niemczech napisanie, że artysta wystawiał w Zuju czy w Zachęcie może nic nikomu nie powiedzieć. Jeśli napiszemy, że jest to jedna z głównych i najbardziej prestiżowych przestrzenni wystawienniczych w Polsce – to wygląda to już zupełnie inaczej.

22 sierpnia, 2007

Daniel Richter dwa dni rysował portrety przed Centre Pompidou


Czasami trzeba mieć szczęście. Takie szczęście miało kilkunastu turystów, którzy w ubiegłym tygodniu rozpoznali wśród ulicznych rysowników portretów przed paryskim Centre Pompidou świetnego niemieckiego malarza Daniela Richtera. Jak poinformował niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pracował incognito przed Centre Pompidou dwa dni – oczywiście za kilka euro za godzinę.
Trzeba przyznać, że niewielu turystów zorientowało się, że ten zarośnięty artysta to jeden z najbardziej „gorących” obecnie niemieckich artystów. Richter, być może z tego powodu, że niezbyt dokładnie odwzorowywał swoich modeli, nie zarobił też kokosów przed Centre Pompidou.
Po południu drugiego dnia do Richtera przyszła „w odwiedziny” żona, zabrała 50 euro, które artysta zarobił do tej pory i za te pieniądze zamówiła jeden swój portret u tajwańskiego artysty, który pracował obok jej męża. W ten sposób żona Richtera zamieniła cały wysiłek Richtera za jeden wykonany „tradycyjną, uliczną” metodą standardowy portret.

Lepiej, żeby jednak Richter został przy malowaniu. Obecnie jego prace można obejrzeć na dwóch wystawach zbiorowych w Hamburgu i Wuppertalu. Niedawno też skończyła się jego przekrojowa wystawa w Kunsthalle w Hamburgu.
Na marginesie tych wydarzeń przypominają się akcje dwóch polskich artystów: Oskara Dawickiego, który zamówił swoje portrety u ulicznych rysowników w 12 europejskich miastach, oraz Roberta Kuśmirowskiego, który w krakowskiej Galerii Potocka odtworzył studium fotograficzne „Melonik” i „świadczył usługi fotograficzne dla ludności”.



Na zdjęciach akcja Daniela Richtera. Zdjęcia z „Frankfurter Allgemeine Zeitung”

21 sierpnia, 2007

Saatchi chce zrewolucjonizować rynek handlu sztuką - zaczyna od Zoo Art Fair

Ostatnio sporo piszemy o Charlesie Saatchim, ale też ten kolekcjoner, inwestor i marszand (jak się okazuje, również) sporo ostatnio miesza na rynku sztuki najnowszej. Jego najnowszy pomysł pojawi się podczas targów sztuki Zoo Art Fair, które odbędą się w październiku w Londynie.
Zoo Art Fair to tzw. „targi satelickie”, odbywające się podczas najważniejszych londyńskich targów sztuki – Frieze Art Fair. Do tej pory odbywały się w wielkim namiocie na terenie londyńskiego zoo, ale w tym roku przenoszą się do dużo bardziej prestiżowej lokalizacji – Royal Accademy of the Arts.


Zoo Art Fair wyrastają też na coraz bardziej znaczące targi młodej sztuki i młodych galerii z całego świata. W tym roku po raz pierwszy przeprowadzono selekcję galerii biorących udział w targach i wybrano 60 najlepszych – między innymi IBID Project z Londynu, Kavi Gupta z Chicago, Mary Mary z Glasgow, Chung King Project z Los Angeles czy FRED z Londynu/Lipska. Nie ma żadnej galerii z Polski.
Co chce zamieszać na tych targach Saatchi, który do tej pory pojawiał się tam jako kupujący? Otóż na Zoo Art Fair swoje stanowisko będzie miało Saatchi Online, strona internetowa założona przez Saatchiego. Na stoisku będą pokazywane prace najlepszych artystów, z kilkudziesięciu tysięcy, którzy zarejestrowali się na stronie i co tydzień wybierani w Saatchi Online weekly’s Critic’s Choice. Jednak prawdziwa rewolucyjność tego pomysłu polega na tym, że prace te będzie można za pośrednictwem Saatchi Online kupić „bezpośrednio” od artystów – to znaczy, że nie będzie pobierana żadna prowizja. 100 procent uzyskanej ceny ze sprzedaży poszczególnych prac trafi do wystawiających tam artystów.
Jak informuje Saatchi Online, w ciągu najbliższych tygodni skontaktuje się z artystami wybranymi przez krytyków na stronie w ciągu ostatniego roku. Artyści będą musieli dostarczyć prace na stoisko – sprzedażą zajmie się zespół Saatchi Online. Zespół ten też pomoże w organizacji transportu sprzedanych prac do nowych właścicieli. Natomiast niesprzedane prace artyści będą musieli odebrać osobiście. Nie wiadomo, kto będzie ustalał ceny – czy sami artyści, czy też Saatchi Online będzie miało na to wpływ.
Podobne stoiska Saatchi Online chce ustawić podczas innych targów – nie podano jednak na razie żadnych szczegółów.
I tylko pojawia się pytanie – w większości prace prezentowane na stronie Saatchiego są dość słabe. Czy magiczne nazwisko wielkiego kolekcjonera patronującego temu przedsięwzięciu pomoże słabszym artystom sprzedać swoje prace tylko dlatego, że prezentowane były na stoisku Saatchi Online?

20 sierpnia, 2007

Czas korekty na rynku sztuki?

W ciągu ostatniego tygodnia przez większość blogów zajmujących się rynkiem sztuki przewinął się temat spodziewanej/oczekiwanej korekty na rynku. Co prawda o „pęknięciu balonika” mówi się już od dawna ( co najmniej od dwóch lat) ale wydarzenia z końca tygodnia na rynkach finansowych mogą sprawić, iż niektórzy inwestorzy chcąc zniwelować straty poniesione na giełdzie mogą starać się sprzedać zakupione nie tak dawno dzieła sztuki.

O rosnącej roli inwestorów na współczesnym rynku sztuki pisaliśmy już tutaj. Potwierdza to jeden z największych kolekcjonerów Eli Broad, który w wypowiedzi dla bloomberg.com powiedział „wielu z kupujących sztukę współczesną to menedżerowie funduszy hedżingowych i inni inwestorzy, którzy w ostatnich dniach ponieśli spore straty. Spodziewam się korekty wartości na rynku”.

Wiele osób wskazuje, że sam fakt, iż do tej pory nie sprzedała się praca Damiena Hirsta „ For the love of God” (przypominamy cena 100 mln usd) może wskazywać na ochłodzenie rynku.

O ile sytuacja na rynkach finansowych na świecie ma bezpośredni wpływ na giełdę warszawską i kursy walut w Polsce o tyle sytuacja na światowym rynku sztuki nie ma już tak bezpośredniego wpływu na nasz „rynek” sztuki. Inna jest też chyba struktura kupujących, w Polsce przeważają reprezentanci tzw. wolnych zawodów i pracy najemnej a ich dochody nie są tak ściśle związane z wynikami giełdowymi.

17 sierpnia, 2007

Zostań kuratorem w swoim własnym apartamencie..




Tak się reklamuje właściciel nieruchomości na Manhattanie w Nowym Jorku. Na stronie internetowej dewelopera można zobaczyć przygotowane do sprzedaży apartamenty i jednocześnie dzięki specjalnej funkcjonalności „powiesić” wybrane obrazy na ścianach różnych pomieszczeń i sprawdzić jak będą wyglądały w naszym przyszłym mieszkaniu.

Same apartamenty są wykończone w nowoczesnym, minimalistycznym stylu, z białymi przestronnymi powierzchniami ścian i szarymi podłogami. Zestaw obrazów, jakie możemy „wypróbować’ jest dostępny w okolicznych galeriach zlokalizowanych w pobliskiej dzielnicy Chelsea.

Ciekawe. Może dożyjemy czasów kiedy deweloperzy zamiast miejsca parkingowego, w podziemiach budynku, będą oferowali miejsce na przechowywanie dzieł sztuki - praktyczne boksy z przegródkami na różne formaty obrazów….

Na zdjęciu – „biała kuchnia”. Informacje dzięki Interpid Art Collector blog.

16 sierpnia, 2007

Hirst podąża krokami Saatchiego?

Czyżby Damien Hirst podążał krokami dawnego patrona i kolekcjonera, który uczynił go sławnym - Charlsa Saatchiego? Według informacji zamieszczonych przez brytyjski dziennik Telegraph, Damien Hirst kupił całą wystawę coraz bardziej popularnego na Wyspach artysty- Paula Insecta.


Paul Insect (aka Paul Humphrey) to 36 latek, grafik i projektant, który min. miał na koncie przygotowanie kampanii reklamowych dla kilku koncernów motoryzacyjnych. Jego pierwszym indywidualnym pokazem galeryjnym była wystawa dla Lazarides Galery, którą właśnie, jeszcze przed jej oficjalnym otwarciem w całości kupił Hirst. Czyli Hirst zastosował klasyczny „numer” Saatchiego, kupując dużą ilość prac artysty tuż na progu jego kariery artystycznej. Nie wiemy, jakie były intencje kupującego, czy ten zakup ma charakter inwestycyjny, czy też Hirst jest miłośnikiem Insekta czy też, co jest najbardziej prawdopodobne jest to po trochu jedno i drugie, ale jest to chyba bardzo dobry wybór.


Galeria reprezentująca Insecta to młoda i coraz bardziej popularna w Londynie instytucja reprezentująca wielu artystów z kręgów tzw. sztuki ulicy w tym min Banksego (o samej galerii więcej w nadchodzących dniach). Za całość ekspozycji Insecta Hirst zapłacił 500 000 funtów.


Głównym dziełem na wystawie była ważąca pół tony instalacja sztabek pokrytych złotem zatytułowana „Bulion”.



Wszystkie prace Paul Insect. Zdjęcia pochodzą ze strony galerii http://www.lazinc.com/

14 sierpnia, 2007

Zapłonęły pojemniki na jajka w CSW Zamek Ujazdowski

W magazynach CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie we wtorek po południu zapaliły się fragment scenografii zbudowanej z pojemników na jajka. Przyjechało 6 wozów strażackich. Pożar ugaszono. Więcej informacji na ten temat tutaj.

Pierwsza powakacyjna aukcja w Rempeksie

Znamy już ofertę pierwszej powakacyjnej aukcji sztuki współczesnej – w warszawskim Domu Aukcyjnym Rempex. Odbędzie się ona 29 sierpnia o godzinie 15.
Muszę przyznać, że oferta (oczywiście jeśli chodzi o nazwiska artystów, a nie prace) niewiele będzie się różniła od ostatniej, wakacyjnej już aukcji na początku lipca. Oczywiście będą prace Lebensteina (bardzo charakterystyczna praca tego artysty „Małżeństwo I” z ceną wywoławczą 90000 PLN – w Rempeksie na Senatorskiej w Warszawie można obejrzeć na wystawie więcej prac Lebensteina), będą fotografie Beksińskiego i Hartwiga (też już stały element aukcji w Rempeksie, ceny 1700-2000 za Hartwiga i 4000 za Akt Beksnińskiego), prace Dwurnika (stały element chyba wszystkich aukcji). Niewątpliwie rodzynkiem aukcji, obok prac Lebensteina będzie też płótno Stanisława Fijałkowskiego „24.VIII 73”, oczywiście z 1973 roku, z ceną wywoławczą 70000 PLN. Poza tym jest niewiele ciekawych prac – ot typowa masówka na rynku aukcji sztuki współczesnej w Polsce.
Będzie praca z 2006 roku założycielki cieszyńskiej Galerii Szarej, Joanny Wowrzeczki, która miała w 2005 roku wystawę w Lokalu_30. Cena wywoławcza tej pracy to 2500 PLN.
Już za 650 złotych będzie można kupić rysunek organizatora słynnej wystawy „Konstrukcja w Procesie w Łodzi w 1981 roku, Ryszarda Waśki (też stały ostatnio „uczestnik” aukcji w Rempeksie) – „Hypothetical Photography Ist Trial” z 1977 roku.
Z ciekawostek będzie wczesny (z1969 roku) pejzaż miejski Wojciecha Siudmaka – bynajmniej nie namalowany w stylu „postdalowskich” (czy raczej „pseudodalowskich” obrazów. Cena też jest dużo niższa niż za obecne produkcje Siudmaka – 12000 za obraz w formacie 44x45,5 cm.
Natomiast zupełnym kuriozum jest umieszczenie na aukcji realistycznego pejzażu pędzla nieznanego bliżej malarza Sylweriusza Sasima.

Ten obraz zdecydowanie bardziej pasuje do odbywającej się dwie godziny później aukcji sztuki dawnej. Cena wywoławcza tej pracy to 3100 PLN.

Na zdjęciach: Jan Lebenstein, Małżeństwo I, akryl na Płotnie, 146x114, 1967; Joanna Wowrzeczka, Plaża, olej na płótnie, 50x100 cm, 2006; Sylweriusz Sasim, Pejzaż, olej na Płotnie, 80,5x100 cm, 1977.

10 sierpnia, 2007

Butik Louis Vuitton na wystawie Takashi Murakamiego w MoCA

Ostatnio często na Artbazaar pojawiają się wariacje na temat mody i sztuki najnowszej. Tym razem o japońskim artyście Takashi Murakamim, którego wystawa „©Murakami” zostanie otwarta pod koniec października w kalifornijskiej MoCA (Museum of Contemporary Art) w Los Angeles.
Otóż Murakami od dłuższego czasu kooperuje z francuskim imperium dóbr luksusowych LVMH (do którego należy marka Louis Vuitton) – w 2003 roku, na zlecenie znanego projektanta Marca Jacobsa stworzył dla specjalnej linii Louis Vuitton logo – które później pojawiło się na torebkach, koszulka, a także całym zestawie dodatków tej znanej francuskiej firmy designerskiej. Teraz artysta idzie jeszcze dalej w kooperacji z Louis Vuitton – podczas wystawy „©Murakami”, a właściwie w ramach wystawy, otwarty zostanie butik tej firmy, w którym będzie można kupić torebki i inne dodatki z linii zaprojektowanej przez Murakamiego. Co ciekawe butik nie będzie funkcjonował tak jak sklepy muzealne (na zewnątrz muzeum), ale będzie jej częścią w ramach pokazu (wewnątrz budynku). Torebki mają kosztować od 875 dolarów w górę, cena specjalnie zaprojektowanych na tę wystawę dodatków nie jest jeszcze znana.
Wystawa będzie podzielona na trzy części – w pierwszej będą charakterystyczne dla Murakamiego rzeźby inspirowane Mangą – tymi rzeźbami tak naprawdę Muarakami podbił rynek. Druga część – to będzie właście butik Louis Vuitton i Murakamiego o powierzchni ponad stu metrów kwadratowych. W ostatniej części będą najważniejsze dla Muarakamiego prace tworzone od lat 90. do dzisiaj, również w jego „fabryce sztuki ” – Hiropon Factory. Wśród 95 prac będzie między innymi “Owalny Budda”, czy też „Project Ko2” – rzeźba, która w 2003 roku pobiła rekord cenowy współczesnej sztuki japońskiej osiągając cenę 567,5 tysiąca dolarów.


Na wystawie Muarakami zostanie pokazany nie tylko jako artysta, ale także promotor sztuki japońskiej w samej Japonii i na świecie – w projektowaniu wystawy bierze udział firma Kaikai Kiki, założona przez Murakamiego do wynajdywania ciekawych japońskich artystów i pracy z nimi. Dziś Kaikai Kiki jest kolejną wielką „fabryką”sztuki, dwa razy do roku w Japonii organizuje targi Geisai, w których po wykupieniu miejsca może wziąć udział każdy artysta. W tym roku Geisai ma się również pojawić w grudniu w Miami podczas Art Basel Miami Beach jako osobne wydarzenie podczas targów.
Po Los Angeles wystawa „©Murakami” pojedzie do Nowego Jorku do Brooklyn Museum, by następnie przenieść się do Europy – do frankfurckiego Museum fur Moderne Kunst i do Salomon R. Guggenheim Museum w Bilbao.

Na zdjęciach: logo Murakamiego, torebka Louis Vuitton z kolekcji Murakamiego i rzeźba "Project Ko2" z 1997 roku.

09 sierpnia, 2007

Założyciel słynnej firmy odzieżowej GAP otwiera muzeum sztuki współczesnej

Donald Fisher, założyciel jednej z najpopularniejszych firm odzieżowych i jednej z najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie – GAP, postanowił udostępnić publiczności swoją kolekcję sztuki współczesnej. Kolekcja Fishera zostanie pokazana w specjalnie zaprojektowanym muzeum w San Francisco, w mieście gdzie znajduje się siedziba główna firmy GAP.

Donald Fisher wraz ze swoją żoną Doris, stworzyli jedną z ciekawszych kolekcji sztuki współczesnej. Do tej pory była umieszczona w siedzibie firmy i przez to dostępna tylko dla nielicznych (co ciekawe Państwo Fisher za możliwość „ulokowania” kolekcji w siedzibie firmy płacili firmie 900 tysięcy dolarów rocznie).


Kolekcja licząca ponad 1000 dzieł sztuki z XX i XXI wieku, pokazana zostanie w nowo zaprojektowanym budynku o łącznej powierzchni większej niż obecnie posiada San Francisco Museum of Modern Art (SFoMA) – największe muzeum sztuki nowoczesnej w tym mieście.
"Martwi mnie co się stanie z naszą kolekcją – powiedział w wywiadzie dla San Francisco Chronicle Donald Fisher – Nie chciałbym jej sprzedać, nie chciałbym też, aby została ona sprzedana po mojej śmierci. Chciałbym, aby była dostępna i podziwiana”.

Na korytarzach i w salach konferencyjnych siedziby GAPa można było podziwiać prace Andy’ego Warhola, Alexandra Caldera oraz Roya Lichtensteina (do zobaczenia na naszych zdjęciach). Według ekspertów nie wielkość kolekcji, a jej kompletność i przekrojowość stanowi o jej wyjątkowości, szczególnie w przypadku takich artystów jak Ellsworth Kelly, Gerhard Richter, Anselm Kiefer, Chuck Close oraz Claes Oldenburg.. Poza tym w kolekcji są wyjątkowe prace takich artystów jak Cy Twombly, John Chamberlain, Richard Serra, William Kentridge czy Sam Taylor-Wood.


“Przyzwyczailiśmy się do kupowania sztuki, może nawet się uzależniliśmy” – z uśmiechem powiedział dziennikarzowi Chronicie Donald Fischer.

Na zdjęciach odpowiednio:

Roy Lichtenstein: "Nude at Vanity" umieszczony w korytarzu prowadzącym do biura Donalda Fischera. Wszystkie zdjęcia Mike Kane z Chronicle;


Donald Fischer wśród swojej kolekcji;

Andy Warhol- "triple Elvis";

Gerhard Richter: "256 Colors"

07 sierpnia, 2007

Praca Jakuba Juliana Ziółkowskiego do kupienia na aukcji w Chicago

Praca na papierze autorstwa Jakuba Juliana Ziółkowskiego „Bez tytułu” z 2006 roku będzie do kupienia na aukcji charytatywnej podczas dorocznej gali organizowanej w Chicago przez The Reinessance Society przy University of Chicago 8 września.


Obok prac Kuby Ziółkowskiego licytowane też będą prace takich artystów jak: Darren Almand, Rodney Graham, Mike Kelley, Raymond Pettibon, Zak Smith czy Thomas Zipp. Dochód z aukcji przeznaczony będzie na założone w 1915 roku towarzystwo The Reinessance Society, które ma na celu popularyzację sztuki najnowszej poprzez organizowanie wystaw, wydawanie książek i organizowanie koncertów. Więcej informacji na stronie The Reinessance Society.
Praca Kuby ma wymiary 73 na 57 cm, ma estymację na poziomie 6-7 tysięcy dolarów (16,5-19,25 tysiąca PLN). Licytacja startuje od 3 tysięcy dolarów. Wcale nie trzeba jechać do Chicago, by wziąć udział w tej licytacji. Można złożyć telefonicznie lub internetowo ofertę (podając maksymalną cenę, jaką chcemy zapłacić – jak przy normalnych aukcjach) i będzie ona licytowana na aukcji 8 września. Oferty można składać na adres lbartman@renaissancesociety.org.

06 sierpnia, 2007

Nowe gwiazdy Charlesa Saatchiego?

Pisaliśmy niedawno o planach otwarcia przez Charlesa Saatchiego galerii-muzeum sztuki współczesnej na King’s Street w dzielnicy Chelsea w Londynie. Ma być tam prezentowana kolekcja prac sztuki współczesnej Saatchiego oraz liczne wystawy czasowe. Saatchi, który znany jest z wyszukiwania nowych talentów i następnie z „podciągania” ich wartości na rynku sztuki. Część z tych prac później sprzedaje z zyskiem, za co nie lubią go czołowi galerzyści.
Saatchi nie czeka na otwarcie muzeum z nowymi zakupami. Jego kolekcja jest cały czas w ruchu – wypadają z niej niektórzy artyści, by w ich miejsce pojawili się nowi. Brytyjska prasa już spekuluje, kto jest nowym ulubieńcem „mistrza marketingu”. Ostatnio w kolekcji Saatchiego pojawiły się nowi, ciekawi artyści. Większość z nich jest już znana na rynku – jednak informacja o tym, że ich prace zakupił Saatchi, zwiększyła zainteresowanie tymi artystami. Najprawdopodobniej zobaczymy ich prace na wystawie otwierające galerię Saatchiego. Oto oni. Warto zapamiętać te nazwiska, jeśli jeszcze ich nie znamy.

- Barry Reigate, urodzony w 1971 roku w Londynie malarz, mimo że nie jest reprezentowany przez żadną dużą galerię i jak na razie miał dwie wystawy solowe (obie w londyńskich galeriach), już jest znany z popowych kompozycji malarskich. Nazywają go nawet „Ali G Artworldu” (kim jest Ali G, grany przez Sachę Cohena (gra też oczywiście Borata) tłumaczyć nie trzeba). Wychował się wśród Jamajczyków we wschodnim Londynie, i bardzo to widać w jego niezwykle kolorowej twórczości.


Na zdjęciu: Minnie, różne techniki na płótnie, 120x90 cm, 2007

- Phoebe Unwin, związana z londyńską galerią Wilkinson malarka. Również mieszka i pracuje w Londynie. Bardzo młoda – urodziła się w 1979 roku i jest jedną z najmłodszych artystek w kolekcji Saatchiego. Kolekcjoner kupił pięć jej obrazów z pokazu dyplomowego. Głównie maluje portrety, zwraca bardzo dużą uwagę na kolory oraz fakturę swoich obrazów.

Na zdjęciu: M, olej, akryl i węgiel na płótnie, 147x122 cm, 2006

- Thomas Houseago, urodzony w 1972 roku w Leeds rzeźbiarz. Mieszka i pracuje w Kalifornii. Reprezentowany jest przez bardzo modną galerię David Kordansky z Los Angeles. Skończył St. Martin’s School of Art w Londynie. Jak piszą krytycy, w swoich rzeźbach nawiązuje do „klasycyzmu, kubizmu i futuryzmu”. Często tworzy zabawne, humorystyczne prace.




Na zdjęciu: wystawa Thomasa Hauseago w SMAK Gallery w Ghent w 2003 roku

- Rudolph (Rudolf) Stingel, w porównaniu z większością pozostałych artystów, jest już bardzo dojrzały (urodzony w 1956 roku we Włoszech), znany, reprezentowany przez szereg renomowanych galerii (jak choćby Massimo de Carlo z Mediolanu czy wiedeńską galerię Georg Kargl Fine Arts), a także wielokrotnie sprzedawany na aukcjach. Obecnie jego prace pokazywane są w kolejnej odsłonie kolekcji Francois Pinaulta w Palazzo Grassi w Wenecji czy na solowej wystawie w Muzeum Whitney w Nowym Jorku. Malarz, fotograf, autor instalacji. Mieszka w Nowym Jorku.


Na zdjęciu: Instrukcje, odbitka na pleksi, 108x155 cm, 1989

- bracia Clayton – szalone kompozycje malarskie Roba i Christiana Claytonów podbiły serce Saatchiego. Urodzeni w USA, a mieszkający w Kalifornii malarze, tworzą swoje kompozycje razem, ale rzadko malują je równocześnie. Często umieszczają poznanych ostatnio ludzi i przeżyte sytuacje na swoich płótnach. Ich prace są pokazane na wystawie „USA Today”.


Na zdjęciu: Rob&Christian Clayton, Turbulent Tumbie Tumbie, różne techniki na płótnie, 213x305 cm, 2006

- Tala Madani – urodzona w Iranie i mieszkająca w USA artystka. Jeszcze młodsza od Phoebe (rok urodzin: 1981), reprezentowana przez bardzo dobrą nowojorską galerię Lombard-Fried Project. Skończyła Uniwersytet w Yale. Często tworzy polityczne i feministyczne kompozycje na płótnie. Czasami bardzo ostre.

Na zdjęciu: Tala Madani, Diving In a Cake, 31x23 cm, 2006.

02 sierpnia, 2007

"Jestem pewien, że kultura potrzebuje takiego Sasnala" - wywiad w "Dzienniku"

To już drugie odniesienie w tym tygodniu do „Dziennika” i po raz drugi niestety nie jestem w stanie odesłać do tekstu w wersji elektronicznej (chyba „Dziennik” przedkłada czytelników papierowych nad wirtualnych). Chodzi oczywiście o wywiad z Wilhelmem Sasnalem na stronach Kultury tej gazety (str 20-21). Dodam, bardzo dobry wywiad. Zamiast odnośnika małe fragmenty wywiadu przeprowadzonego przez Macieja Mazurka.

„Nie boję się błędów i pomyłek i na pewno często je popełniam. Nie chodzi o przypadek, na który często lubią się powoływać malarze, ale właśnie o błąd. Ten błąd generuje nowe przestrzenie w sztuce i jest pouczający. Nie zakładam, że tworzę dzieło sztuki. Tak naprawdę obraz maluje się w dużej mierze sam. Do jakiegoś momentu staram się proces malowania kontrolować. Często się zdarza, że zamierzony efekt nie jest satysfakcjonujący, mimo że jest najbliższy mojemu wyobrażeniu o tym, co chcę osiągnąć. Wtedy podążam dalej, „drążę” obraz i tak naprawdę to nie ja go prowadzę, ale on mnie”

„…każda kultura potrzebuje mitów, potrzebuje takiego Sasnala. To chyba dobrze, że zmienia się mitologia artysty. Mówię o mice artysty oderwanego od społeczeństwa, który tworzy w wieży z kości słoniowej, nie zważając na to, co się dzieje wokół. Denerwuje mnie wizerunek artysty w kapeluszu i pelerynie, który powstał w romantyzmie. Obserwuję, co się dzieje naokoło, i angażuję się w dziedziny, które są zazwyczaj omijane przez artystów – jak np. polityka”

„Nie jestem zwierzęciem wyłącznie malarskim, jakkolwiek lubię babranie się w farbie, żeby stworzyć pewien nastrój obrazami oderwanymi od świata widzialnego. Tę radość też posiadam, ale staram się, aby była to jedna z cech mojej sztuki. Sztuka powinna mieć przesłanie emocjonalno-intelektualne. Sztuka polega na grze z widzem, z konwencjami, z samym sobą. Akceptuję wszystkie aspekty tej gry i nie boję się błędu.”

To tyle fragmentów wywiadu – na całą rozmowę z Wilhelmem Sasnalem odsyłam do papierowego „Dziennika” (2 sierpnia).

Już niedługo założymy jeansy Hirsta

Damien Hirst znowu nas zaskakuje, choć znowu jest to bardziej zaskoczenie w kwestiach biznesowych i lifestyle’owych niż artystycznych. Jeszcze nie zdążył sprzedać czaszki inkrustowanej diamentami, a już szykuje kolejny projekt z pogranicza sztuki i biznesu (ze szczególnym naciskiem na biznes).


Hirst podpisał umowę ze słynnym producentem jeansów, firmą Levi Strauss z San Francisco na stworzenie specjalnej, limitowanej serii sygnowanej jego nazwiskiem w ramach istniejącej już linii Warhol X Factory.
Kolekcja będzie oczywiście ekskluzywna, sprzedawana jedynie w sklepach z „dobrą odzieżą”, takich jak Barney’s New York, Fred Segal i American Rag. Kosztować też będzie niemało – spodnie od 190 do 250 dolarów, a koszule i kurtki od 80 do 300 dolarów. To jednak nadal mniej niż spodnie choćby Armani Jeans.
Kolekcja zostanie pokazana już podczas wrześniowych pokazów mody w Nowym Jorku – New York Fashion Week. Ciekawe, jakie wyszywanki zaprezentuje nam Hirst – czaszkę, rekina czy też może owieczkę…
PS. Dziękuję Jakubowi za podesłanie tej informacji…

01 sierpnia, 2007

„Sztuka kupowania: jak zdobyć arcydzieło za niższą cenę”

Dziś zamiast tradycyjnego postu polecam tekst z „Wall Street Journal Polska”, dodatku ekonomicznego „Dziennika”. „Sztuka kupowania: jak zdobyć arcydzieło za niższą cenę” amerykańskiej dziennikarki Lauren A.E. Schuker to nasycony olbrzymią ilością faktów i danych poradnikowy tekst, jak w dzisiejszych „trudnych czasach” (przez „trudne czasy” oczywiście rozumiem dominację sprzedających nad kupującymi, kolejki na prace artystów i wybieranie przez galerzystów klientów, którym chcą sprzedać poszukiwane na rynku prace), spróbować stworzyć kolekcję za rozsądne pieniądze.
Oczywiście wszystkie przykłady dotyczą rynku amerykańskiego i części z nich nie da się automatycznie przenieść na nasz raczkujący rynek. Ale ogólne uwagi dotyczące kryteriów, którymi powinniśmy się kierować przy wyborze artystów do naszej kolekcji, na pewno są warte uwagi.
„- Dowiedz się, czy wybrane przez Ciebie dzieło reprezentuje, być może, ogólniejszy style tego artysty (takie prace uważane są za bardziej wartościowe)
- zapytaj, ile prac dany artysta wykonuje rocznie (jeśli zajmują mu dużo czasu, ich cena może być wysoka)
- poproś o potwierdzenie autentyczności”
Te porady, znajdujące się w ramce obok tekstu, dla wielu mogą się wydawać oczywistością, jednak zawsze warto o nich pamiętać. Niezależnie, jak duża jest nasza kolekcja i jakie doświadczenie mamy na rynku.
Chętnie w tym miejscu dałbym link do tekstu z polskiej gazety. Niestety na stronie Dziennika
tego tekstu nie ma. Pozostaje mi polecić papierowe wydanie „Dziennika” z 1 sierpnia, a dla anglojęzycznych czytelników załączam link do WallStreetJournal, gdzie można znaleźć ten tekst. Dla poprawienia humoru dodam, że polska wersja zawiera pewne istotne skróty. Polecam.