31 marca, 2011

Modzelewski, Sobczyk i Bałka na dzisiejszej aukcji sztuki współczesnej w Desie

Wyniki tegorocznych aukcji pokazują na powolne ożywienie w handlu sztuką. Zaczęło się od dobrych, bo zakończonych sprzedażą większości pozycji, aukcji młodą sztuką, optymistycznie zakończyły się aukcje internetowe i tradycyjne Agry a dziś zobaczymy co wydarzy się w Desie. Tym bardziej że jest tam kilka świetnych prac współczesnych.

Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na ciekawą ofertę prac Jarosława Modzelewskiego. Będzie można kupić jeden z najpiękniejszych obrazów, jakie oferowano na aukcjach „Chwilę po wypuszczeniu” z 1991 roku – wspaniały, duży, klasyczny Modzelewski. Mam poważne wątpliwości co do ceny wywoławczej (nie ma tu nawet miejsca aby zacząć licytację) ale być może uroda tego obrazu zachwyci kogoś na tyle że zapomni o cenie (65 tys.). Bardzo atrakcyjnie są za to wycenione pozostałe prace artysty - „Niosący ścięte drzewo” i „Sprzedawca zabawek plażowych” (4 tys.).


Znakomicie z Modzelewskim koresponduje obraz Marka Sobczyka „O wyrazie uczuć u człowieka i zwierząt” z 1992 roku. Duży piękny obraz może być perełką w każdej kolekcji. Cena 36 tysięcy pokazuje jak bardzo daleko od siebie mogą być ceny dwóch równorzędnych prac. Wyjątkowa jest możliwość kupna pracy Mirosława Bałki – instalacja „7+1”. To muzealna praca. Może być ozdobą każdej kolekcji światowej. Jeśli ktoś, kiedyś myślał poważnie o kupnie pracy tego artysty to teraz ma wyjątkową możliwość. Rzecz w tym, że taką pracę może kupić kilka osób w kraju (cena i możliwości ekspozycji) czy się pojawią na tej aukcji? Zobaczymy już dzisiaj.


P.S. Przed chwilą dostalismy informację od organizatorów aukcji , że praca Miroslawa Bałki została wycofana z aukcji i trafi prawdopodobnie do jednego z muzeów. Jak będą znane szczegóły przekazemy je wam na naszych stronach.



Zachwycają „Gorące obrazy” Robakowskiego, Stażewski i jego „Łyżki”, Jadwiga Sawicka „Miła i Dobra” i jeszcze kilka drobniejszych prac. Naprawdę bardzo ciekawa propozycja Desy.


Zdjęcia dzięki uprzejmości domu aukcyjnego Desa.

29 marca, 2011

Ranking Playboya – Młodzi Zdolni 2011

Jakby ktoś z Państwa potrzebował wymówki to w kwietniu można kupić Playboya pod pretekstem tego właśnie artykułu. Redakcja przygotowała ranking, który jest wynikiem głosowania zaproszonego jury. Młodzi Zdolni to artyści, którym „warto się przyjrzeć”, warto śledzić ich wystawy i w szerszym kontekście artykuł zachęca do interesowania się tym co się dzieje w młodej sztuce polskiej.
Wyniki rankingu dla czytelników naszego bloga nie będą zaskakujące. Rządzi Poznań i Penerstwo.

Oto wyniki:
1. Honza Zamojski
2. Iza Tarasewicz
3. Wojtek Bąkowski
4. Konrad Smoleński
5. Jakub Ziółkowski
6. Basia Bańda
7. Aleksandra Waliszewska
8. Zorka Wolny
9. Radek Szlaga
10. Łukasz Jastrubczak

Na zdjęciu monotypia Honzy Zamojskiego

28 marca, 2011

Z półki kolekcjonera dwie nowe pozycje Wydawnictwa Morava

Wydawnictwo Morava opublikowało dwie kolejne pozycje dla szerokiego grona miłośników sztuki i wąskiego grona pasjonatów tej formy kolekcjonowania. Pierwszą z nich ( a trzecią z serii limitowanych prac na papierze Moravy) jest praca Andreasa Meinicha i Piotra Łakomego „Untitled” (Woof). Na komputerowo spreparowanej fakturze przygotowanej przez Meinicha, Łakomy wykonał kilkanaście zapisów używając klasycznych narzędzi: farby olejnej, farby w sprayu, akrylu przemysłowego czy szablonu. Ich wspólna realizacja balansuje między zapisem cyfrowym a analogowym. Między tym, co widać na ekranie komputera, a tym co można poczuć dotykając palcami faktury farby. Nakład: 15 (+9AP). Cena: 250 PLN + koszty przesyłki Wszystkie egzemplarze są numerowane oraz sygnowane przez autorów.

Drugą pozycją jest katalog do projektu „Dust Show”. „Dust Show” jest publikacją podsumowującą działania w przestrzeni parku Amager w Kopenhadze. Projekt, którego pomysłodawcą jest Piotr Łakomy, w całości można zobaczy tylko w tej książce i jedynie tu spotkali się wszyscy artyści i ich prace. Podobnie jak w przypadku wcześniejszej książki Dust Snow, dokumentacji fotograficznej towarzyszy tekst Sebastiana Cichockiego. W „Dust Show” udział wzięli: Jesper Fabricius, Christopher L G Hill, Paweł Kowzan, Piotr Łakomy, Mads Lindberg, POSTER COMPANY (Max Pitegoff & Travess Smalley), Tomasz Saciłowski, TTC (Simon Højbo Hansen, Magnus Clausen, Emil Alsbo), Honza Zamojski.


Polecamy.

24 marca, 2011

Prace z teczki "Nowa fala popierdala" sprzedane na aukcji

Z prawdziwą przyjemności pragniemy donieść, że na dzisiejszej Aukcji Młodej Sztuki w Desie Unicum sprzedane zostały trzy prace z wydanej przez ArtBazaar teczki „Nowa fala popierdala”, której tytuł pochodzi od obrazu Ryszarda Woźniaka z Gruppy, a która była „trybutem” poświęconym latom 80. Suma cen uzyskanych za sprzedaż tych trzech prac zdecydowanie przekroczyła cenę, którą dziś trzeba zapłacić za całą teczkę (nie wspominając o cenie za teczkę w momencie jej publikacji niespełna dwa lata temu). Praca Wojciecha Bąkowskiego osiągnęła na dzisiejszej aukcji cenę 2800 złotych, a prace Agnieszki Grodzińskiej i Kamila Strudzińskiego po 500 złotych każda (do wszystkich cen trzeba doliczyć 10 procent prowizji domu aukcyjnego). Całą teczkę, z ośmioma pracami (oprócz wymienionych: Honzy Zamojskiego, Jakuba Czyszczonia, Magdaleny Starskiej, Radka Szlagi i Jana Plater Zyberka) można obejrzeć tutaj.
Na zdjęciu: praca Wojciecha Bąkowskiego z teczki „Nowa fala popierdala” sprzedana na dzisiejszej aukcji

22 marca, 2011

Nowości księgarskie z ilustracjami Maćka Sieńczyka

W ostatnich miesiącach pojawiło się na półkach księgarskich kilka publikacji gdzie można zobaczyć najnowsze rysunki i ilustracje Maćka Sieńczyka. Kolekcjonowanie książek jako obiektów poprzez okładki i ilustracje związanych ze sztuką najnowszą to bardzo wdzięczne i przyjemne zajęcie. Nie wymaga znaczących funduszy, pozwala na cieszenie się pracami wielu znanych artystów (Stażewski, Kantor, Krasiński, Sasnal, Zamecznik itd.) i co mi sprawia największą frajdę pozwala na wiele własnych odkryć (ostatnio okładka Stażewskiego do książki Partuma). Teraz kolekcjonerzy dostali już nawet swój pierwszy przewodnik (1000 okładek Mizielińskich). Ja od wielu lat mam słabość do kreski Maćka Sieńczyka i dzięki temu że jest dość łatwo rozpoznawalna, ksiązki z jego okładkami można szybko znaleźć na półkach księgarskich. Poniżej ostatnie wydawnictwa z gościnnym udziałem Sieńczyka:


Toksymia, Małgorzaty Rejmer to okładka plus osiem rysunków Sieńczyka. Tu też artysta w najwyższej formie – pofalowane postacie, koty, architektura, fragmenty Warszawy – jest to jeden z najciekawszych projektów Sieńczyka.


Projekt Mężczyzna, praca zbiorowa to okladka plus cztery rysunki a wśród nich perełka – „pan z papieru” na 141 stronie.


Lubiewo, Michała Witkowskiego – okładka plus pięć ilustracji.


Na koniec książka Hanny Samson gdzie tylko na okładce można zobaczyć pracę Sieńczyka. Ale jest to najlepsza okładka z dzisiejszego zestawu.
Podsumowując cztery obiekty w kolekcji, dwadzieścia jeden rysunków Sieńczyka, całkowity koszt 133,80 zł. Satysfakcja niesamowita. No i pozostają jeszcze ksiązki do przeczytania.

21 marca, 2011

Znamy już nominacje do nagrody Spojrzenia 2011

Znamy już artystki i artystów nominowanych do tegorocznej edycji Nagrody Spojrzenia 2011. Przypomnijmy, że jest to nagroda dla Nagroda Fundacji Deutsche Bank dla młodych polskich artystek i artystów (do 35 roku życia). Przyznawana jest co dwa lata i wśród laureatów są takie artystki i artyści jak: Elżbieta Jabłońska (2003), Maciej Kurak (2005), Janek Simon (2007) i Wojciech Bąkowski (2009). Przyznanie nagrody poprzedzają zawsze nominacje oraz wystawa wszystkich nominowanych w warszawskiej Zachęcie.
Do tegorocznej edycji nominowani zostali: rzeźbiarz i twórca prac wideo Artur Malewski, tworząca obrazy, instalacje malarskie i prace multimedialne Anna Okrasko, „przedstawiciel Penerstwa” Konrad Smoleński, multimedialne duo Ania i Adam Witkowscy, tworzący filmy Piotr Wysocki, artysta i animator sztuki (Wydawnictwo „Morava”) Honza Zamojski oraz tworząca instalacje dźwiękowe Anna Zaradny.

Wszyscy nominowani wezmą udział w wystawie, która odbędzie się w Zachęcie od 18 września – 13 listopada 2011. Kuratorem wystawy będzie Daniel Muzyczuk.
Laureata bądź laueratkę (albo laureatów) konkursu poznamy 20 października 2011. Pierwsza nagroda w konkursie to 15 000 euro, drugą nagrodą jest trzymiesięczny pobyt studyjny w Villa Romana we Florencji. Tradycyjnie przyznana zostanie również nagrodę publiczności.
Wszystkim nominowanym serdecznie gratulujemy. Szczególnie cieszymy się z nominacji artystów, których wydaliśmy płyty w ramach projektu ArtBazaar Records , czyli Adama Witkowskiego (wspólna nominacja z żoną Anią) oraz Konrada Smoleńskiego.
Na zdjęciu: plakat zapowiadający koncert i płytę Konrada Smoleńskiego w ramach projektów BNNT oraz Niuniuni gra na psie (autorstwa Macieja Sieńczyka).

18 marca, 2011

"Zadanie tłumacza" - nowa, kolekcjonerska książka Joanny Rajkowskiej

Niedawno pisaliśmy o projekcie książkowym „Psy z Usukudar” Joanny Rajkowskiej i Sebastiana Cichockiego. Teraz inny „turecki” projekt Rajkowskiej „Zadanie tłumacza”, który również ma swoją kolekcjonerską wersję książkową. Projekt Rajkowskiej, do minionego weekendu pokazywany berlińskiej galerii Żak/Branicka, jest refleksją na temat rewolucji językowej w Turcji, przeprowadzonej przez Mustafę Kemala Atatürka.
W 1928 Atatürk rozpoczął rewolucję językową rozpoczynając od reformy alfabetu (dil devrimi), która zastąpiła alfabet persko-arabski rozszerzonym alfabetem łacińskim. Następnym krokiem była reforma samego języka tureckiego otomańskiego, która nieodwracalnie zmieniła słownik turecki zastępując słowa arabskie i perskie tureckimi odpowiednikami lub słowami zachodnimi oraz wprowadziła do obiegu słowa starotureckie, często nieużywane od stuleci.

Joanna Rajkowska postanowiła przetłumaczyć tekst Waltera Benjamina, napisany w 1921 roku "Zadanie tłumacza" ["Die Aufgabe des Überzetzers"] na martwy już język turecki otomański. Tekst ten, opublikowany w 1923 roku, stanowił wstęp do poezji Baudelaira w tłumaczeniu Benjamina na niemiecki "Tableaux Parisiens" [„Obrazków paryskich” Charlesa Baudelaire’a, cyklu wierszy, wchodzącego w skład „Kwiatów zła”]. Już sama data opublikowania tekstu - 1923 rok, stała się niemal symbolicznym punktem odniesienia, ponieważ jest to rok proklamacji Republiki Tureckiej, w jakimś sensie czas ‘wielkiej translacji’ kultury tego kraju.
Projekt "Benjamin w Konyi" był w założeniu nie tyle koceptualnym gestem ile przede wszystkim projektem publicznym. Najbardziej naturalnym krokiem była publikacja tekstu Waltera Benjamina "Zadania tłumacza" ["Die Aufgabe des Übersetzers/ﻭظيفهسى مترجمك"], w której pokazany jest proces owej translacji języka - powstała więc książka. W tej niewielkiego formatu artystycznej publikacji odnajdujemy oprócz tłumaczeń tekstu niemieckiego na otomański i współczesny turecki również fonetyczną transliterację przekładu otomańskiego za pomocą alfabetu łacińskiego, po to, by „usłyszeć” esej Benjamina po otomańsku. Idąc tropem wydawcy "Tableaux Parisiens", artystka poleciła wydrukować 500 egzemparzy książki.
Kolejną odsłoną projektu jest zdjęcie biblioteki Ağa Yusuf w Konyi, zawierającej zbiór książek otomańskich, gdzie pomiędzy publikacjami wydanymi przed 1928 rokiem widzimy tekst Benjamina. Książka ta (oznaczona jako numer 1, jako, że 500 egzemplarzy zostało pieczołowicie ponumerowanych) została ceremonialnie przekazana zarządcom biblioteki Ağa Yusuf. W geście tym zawarte było marzenie, żeby w jakimś sensie przywrócić benjaminowską myśl o translacji kulturze późnego Imperium Otomańskiego i wczesnej republiki tureckiej oraz fantazja dotycząca mistyfikacji historii.

Projekt jest też dostępny dla kolekcjonerów. 39 pierwszych parzystych numerów (od 2 do 78) z fotografiami z projektu. Motywów fotografii jest 13, każdy z nich został przygotowany w trzech egzemplarzach. Z kolei numery nieparzyste są niedostępne kolekcjonersko jako numery biblioteczne. Cena książek kolekcjonerskich to 120 EURO.
Na zdjęciach: książka z projektu „Zadanie tłumacza” oraz dwa zdjęcia z edycji kolekcjonerskiej dołączone do publikacji.

16 marca, 2011

Już z dziś w warszawskim MSN spotkanie "Nowe muzea sztuki w Polsce"

Wiemy już, kiedy otwarte zostanie Muzeum Sztuki Współczesnej (MOCAK) w Krakowie. Stanie się to 19 maja o godzinie 18. Nie są znane na razie szczegóły otwarcia, jakie dokładnie wystawy pokaże MOCAK ani jak wyglądać będzie kolekcja muzeum. Te informacje MOCAK poda w połowie kwietnia.
Ale być może niektórych szczegółów dowiemy się już dziś o godzinie 15, kiedy to w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (ul. Pańska 3) w debacie „Nowe muzea sztuki w Polsce” o kondycji muzeów rozmawiać będą: właśnie dyrektor MOCAK, Anna Maria Potocka, a także Dorota Monkiewicz z Muzeum Współczesnego Wrocław, Jarosław Suchan, dyrektor Muzeum Sztuki w Łodzi oraz gospodyni spotkania – Joanna Mytkowska z MSN. Dyrektorzy (3:1 dla kobiet) najważniejszych polskich muzeów sztuki nowoczesnej (w większości niestety w budowie lub w tymczasowych siedzibach) rozmawiać będą roli tych muzeów w nowoczesnym społeczeństwie, o tym, jak te muzea wpływają na rozwój kultury oraz o aspektach ekonomicznych funkcjonowania muzeów. Debatę poprowadzi Dorota Jarecka z Gazety Wyborczej.
Druga część spotkania, która rozpocznie się o godzinie 17 dotyczyć będzie perspektyw muzeów sztuki i ich znaczenia dla miast. Dyskutować będą: twórca kontrowersyjnego wystąpienia na ubiegłorocznym Kongresie Kultury prof. Jerzy Hausner z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz samorządowcy: Jarosław Obremski, wiceprezydent Wrocławia, Włodzimierz Paszyński, wiceprezydent Warszawy, Magdalena Sroka, wiceprezydent Krakowa, Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi, a także Piotr Żuchowski, wiceminister kultury. Tę debatę z kolei poprowadzi Edwin Bendyk z Polityki.
Spotkanie w MSN odbędzie się w ramach cyklu dyskusji na temat misji i przyszłości muzeów sztuki. W ramach kolejnych spotkań będzie można usłyszeć m.in. Piotra Piotrowskiego, historyka sztuki, profesora Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, byłego dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie; Daniela Birnbauma, krytyka sztuki i kuratora, od 2010 dyrektora Moderna Museet w Sztokholmie oraz Charlesa Esche, krytyka sztuki i kuratora, od 2004 dyrektora Van Abbemuseum w Eindhoven.
Więcej o debatach przeczytacie tutaj . Z kolei cykl tych debat jest częścią większego programu MSN pod nazwą „Muzeum otwarte”, który ruszył 22 lutego i potrwa do końca czerwca. O tym programie przeczytacie tutaj.

15 marca, 2011

Starsi niż Czterdziestolatek

Magazyn Modern Painters, w lutowym wydaniu, wybrał ośmioro artystów, w wieku co najmniej 40 lat, których twórczość powinniśmy uważnie śledzić w nadchodzących latach. Całość zatytułowana jest „Na (naszym) radarze” z podtytułem Doświadczenie przebija Nowość. Redakcja Modern Painters zmęczona bezustannym i bezrefleksyjnym pościgiem za młodością w sztuce tym razem bliżej przygląda się artystom w średnim wieku.


Wybrana ósemka to artyści z różnych części świata, których oprócz wieku łączy doświadczenie, szereg wystaw i już spory dorobek artystyczny. Wśród wymienionych artystów pojawia się Polak mieszkający w Nowym Jorku – Jan Baracz. Baracz to artysta tworzący w wielu mediach – od fotografii do rzeźby i wideo. Zaintersowanych odsyłamy do jstrony internetowej artysty. Na naszych zdjęciach można zobaczyć najnowsze jego prace z wystawy w Stephan Stoyanov Galery w Nowym Jorku.


Najbardziej znanym z czterdziestolatków jest niemiecki artysta Thomas Zipp, którego już niedługo będzie można zobaczyć na tegorocznym Art Basel. Pozostali artyści to Paul Pagk, Allison Davies, Zineb Sedira, Daniel Senise, Leona Christie i Kira Lynn Harris. Zapraszamy do wyszperania w Internecie wyróżnionych artystów.

Na zdjęciach prace Jana Baracza.( dzięki uprzejmości Stephan Stoyanov Galery)

14 marca, 2011

Biennale w Szanghaju w relacji Piotra Tkacza

Kiedy szanghajskie biennale startowało w 1996 roku nie miało silnej konkurencji w regionie, oprócz podobnej imprezy w koreańskim Gwangju. Jednak w następnym roku moda na duże wystawy odbywające się co dwa lata zaowocowała przedsięwzięciami w Busan i Tajpej. W 2003 roku do stawki dołączył Pekin. Dla biennale w Szanghaju momentem przełomowym była trzecia edycja, podczas której po raz pierwszy zaproszono do udziału zagranicznych artystów i kuratorów. Co więcej, nowością było też sięgnięcie po prace zrealizowane innymi technikami niż malarstwo olejne, tuszem czy akwarela.


W zgodnej opinii komentatorów wystawa z roku 2000 była bardzo udana. Na tyle, że kolejne edycje nie były w stanie jej dorównać. Teraz organizatorzy postanowili coś z tym stanem rzeczy zrobić. Być może jednym ze środków był powrót do czysto chińskiego zespołu kuratorów, w którym znaleźli się Gao Shiming, Fan Di'An, Li Lei, Hua Yi. Kolejnym wybór tematu przewodniego: „Rehearsal” (czyli „Próba”), który mógł sugerować przejście na meta-poziom, refleksję nad tym, czym ma być wystawa. W dodatku hasło to można potraktować bardzo dowolnie, tak że zataczane kręgi sensów stają się coraz szersze. Pokazywane prace odwołują się między innymi do takich motywów jak przedstawienie, w ustalonej formie jak np. opera, ale też odgrywanie i odtwarzanie sytuacji historycznych, wcielane się w role, plany, makiety, odwzorowywanie. W cenie jest także zwracanie uwagi na procesualność, która przypomina, że próba jest tylko jednym z etapów na drodze do celu.

Być może właśnie ta wielość i różnorodność odwołań sprawia, że ta spora (rozmiary też mogą być problemem) ekspozycja ma kłopoty z wywołaniem poczucia spójności. Częściej miałem wrażenie, że przechadzam się wśród raczej dowolnie zorganizowanej kolekcji, zbioru mniej lub bardziej intrygujących dzieł, niż że uczestniczę w wystawie, którą ukształtowały kuratorskie decyzje. Co więc pozostaje w pamięci z szanghajskiego biennale?



Przede wszystkim te prace, które w jasny sposób odnoszą się do tematu i jego oczywistych, teatralnych, konotacji. Norweski kolektyw Verdenstreatret zagospodarowuje całą salę ujmującą, oniryczną koncerto-instalacją, niespektakularnym spektaklem, w którym nie ma fabuły, a tylko impresje. Z lekka surrealistycznego posmaku dodaje tytuł: „And All the Questionmarks Started to Sing”. Proste, małe mechanizmy poruszają konstrukcjami z codziennych przedmiotów, które, delikatnie oświetlone, rzucają na ściany powoli zmieniający się pejzaż cieni. Towarzyszy temu spokojna, nieco chłodna, muzyka z laptopa kontrolowana przez mężczyznę siedzącego z boku.
Norwegowie wprawiali w stan kontemplacyjny, natomiast znajdująca się w pobliskiej sali praca Qiu Zhijie The Colorful Laterns in Shangyuan Festival” starała się zaktywizować odbiorcę. Jest trochę tak, jakbyśmy weszli do zagraconej rekwizytorni, gdzie większość dekoracji łączy w sobie elementy naturalne (np. gałęzie) i wytworzone (np. puszki) w obiekty, które można wprawić w ruch przy odrobinie wysiłku. Przedmioty te wiążą się z chińskim świętem (albo są nim inspirowane), które autor wykorzystuje by przesiewać historię w poszukiwaniu jej „genów” - niezmiennych, powtarzalnych ról. Ta warstwa, na szczęście, pozostaje w cieniu i gdyby nie komentarz, to trudno byłoby ją dostrzec (bezpośrednio sugerują ją maski).


W ciekawy sposób z historią pogrywają sobie Guan Wei i Tang Hui. Pierwszy, w „Development Zone”, dowcipnie zwraca uwagę na historyczne uwarunkowania systemów reprezentacji i odwzorowań rzeczywistości, nanosząc na typowe chińskie malarstwo krajobrazowe diagramy, które można by znaleźć w notowaniach giełdowych. Czy różnice dzielące dwie tak odrębne metody patrzenia na świat (i opowiadania o nim, czyli też kreowania go) da się pogodzić? Jeśli tak, to czy ceną będzie ciągłe wrażenie pewnego „zgrzytu”, tak jak na tym obrazie, gdzie czerwone linie zakłócają zielone wzgórza? Tang Hui w swoim cyklu proponuje alternatywne plany zagospodarowania miejskich przestrzeni. W jego wizji na cokołach, zamiast wodzów i męczenników, stoją zwykłe dziewczyny w okularach, nieśmiałe bajkowe księżniczki albo pluszowe misie. Można odczytywać te prace jako komentarz na temat rozdźwięku między tym, co oficjalnie powinno być szanowane, a tym, co docenia się w tajemnicy albo zastanawiać się nad zmianami, jakie zaszły w pojmowaniu i znaczeniu historii dla młodych ludzi.


Tsai Ming-liang zabiera nas do miejsca, po którym nie spodziewalibyśmy się próby – do kina, by zaprezentować nam swój sen (praca nosi tytuł „It's a Dream”). Siadamy w starych fotelach i oglądamy – kino, z którego zostały one przywiezione. A na widowni siedzą ludzie, dokładniej trzy osoby i trudno stwierdzić, czy obchodzi je to, co na ekranie (albo czy w ogóle coś tam jest wyświetlane), bo trochę błąkają się po sali albo przygotowują posiłek. Rzecz jasna, poziom zapętlenia między filmem a sytuacją jest taki, że w pewnym sensie oglądamy samych siebie. Lub projekcję siebie, co można uznać za jeden z podstawowych mechanizmów kina. Moje zastrzeżenia budzi fakt, że „It's a Dream” mocno kojarzy się z pełnym metrażem Tsaia „Bu san” (znanym lepiej jako „Goodbye, Dragon Inn”), a do tego pomysł ze z(a)nikającymi postaciami powtarza podobne zabiegi Apichatponga Weerasethakula. To jednak tylko drobne uwagi na marginesie, które w niczym nie umniejszają siły tego hołdu dla specjalnego rodzaju śnienia, jakim jest oglądanie filmów.
Na koniec chciałbym wspomnieć o dwóch cyklach, których powiązanie z tematem wymagałoby dłuższego śledztwa, ale mimo to same w sobie prace te warte są uwagi. Seria obrazów (fotografia doprawiona malarstwem) Ouki Leele na początek zdumiewa rozbuchanymi kolorami, potem cieszy wyszukanymi kompozycjami, a na koniec dorzuca jeszcze poczucie nieoczywistego piękna. Prace JR niezbyt dobrze czują się we wnętrzach takich instytucji jak muzeum, ich naturalnym środowiskiem jest ulica. Ten cykl pierwotnie to wielkoformatowe wydruki fotografii wiekowych mieszkańców Szanghaju, które pokrywały ściany starych budynków miasta. Na wystawie oglądamy fotograficzną rejestrację, jednak silne przesłanie wynikające ze zrównania, nawet zespolenia, osób i miejsc pozostaje wyraźne.



Czy próba odzyskania świetności przez szanghajskie biennale była udana? Moim zdaniem, nie do końca. Choć może anachronizmem jest pragnienie obejrzenia na pierwszy rzut oka spójnej i jasnej wystawy, która ładnie poprowadzi widza za rękę. Może jesteśmy skazani na mozolne łączenie pojedynczych faktów (dzieł), błądzenie i szukanie. Może wtedy odnaleziony wątek będzie cenniejszy, satysfakcja ze zrozumienia - większa. Wobec wciąż przesuwanej premiery powinniśmy cieszyć się, jeśli zostaniemy dopuszczeni do próby generalnej.

23 październik 2010 – 23 stycznia 2011, Shanghai Art Museum

Piotr Tkacz dla ArtBazaar

Na zdjęciach odpowiednio prace Guan Wei (1,2); Qiu Zhijie (3,4); Tang Hui (5,6)

11 marca, 2011

Kolonie w Stereo, Stereo w Koloniach czyli oczekiwana zamiana miejsc


Galerie pojawiają się i znikają. Czasami…. zamieniają się miejscami. Tak też będzie i od dziś. Warszawa pojechała do Poznania, a Poznań właśnie wybiera się do Warszawy. Mowa oczywiście o „galeryjnej wymianie” między Koloniami z Warszawy oraz Stereo z Poznania.
Co o tej zamianie piszą jej twórcy, czyli Zuzanna Hadryś i Michał Lasota ze Stereo i Jakub Banasiak z Kolonii? Oto jak tłumaczą ten ruch: „Zamieniając się na miesiąc galeriami, chcemy zintegrować najciekawsze naszym zdaniem środowiska młodej polskiej sztuki: poznańskie i warszawskie. Małe galerie - o czym na co dzień zdajemy się zapominać - to po pierwsze instytucje mobilne. Mamy nadzieję, że dzięki projektowi EXPO Kolonie / Stereo publiczność, krytycy, kolekcjonerzy i kuratorzy zobaczą sztukę młodego pokolenia w nieco szerszym ujęciu i dostrzegą punkty styczne, a także charakterystykę filozofii twórczej obu środowisk. Realizując wyjazdowe wystawy będziemy mieli okazję spojrzeć na świeżo" na nasze własne działania. Jednocześnie proponujemy namysł nad sposobami funkcjonowania niewielkich galerii prywatnych u progu drugiej dekady XXI wieku - ich powinnościami, funkcjami i strategiami.”
Obie galerie będą funkcjonowały „gościnnie” przez miesiąc. Później wrócą do siebie. Tymczasem dziś o godzinie 19 w Stereo w Poznaniu odbędzie się wernisaż wystawy artystów Galerii Kolonie, zatytułowany „Cześć”. W wystawie wezmą udział: Tymek Borowski, Norman Leto, Noviki Studio [Marcin Nowicki & Katarzyna Nestorowicz], Katarzyna Przezwańska, Filip Sadowski, Paweł Sysiak, Maria Szkop i Paweł Śliwiński.

Z kolei w poniedziałek o godzinie 18 w Koloniach pokażą swoje prace artyści Galerii Stereo, która jako jedyna polska galeria dostała się na targi młodej sztuki LISTE w Bazylei. Na wystawie „Wszystko” zobaczymy prace Wojciecha Bąkowskiego, Piotra Bosackiego, Mateusza Sadowskiego (zbieżność nazwisk z artystą Galerii Kolonie przypadkowa), Magdaleny Starskiej i Izy Tarasewicz.
Na zdjęciach: Filip Sadowski, ..., 1'21, 2010 [kadr z filmu]; Wojciech Bąkowski, Rzeczy na dywanie (z cyklu Ciężkie jasno), akryl na papierze, 2010

10 marca, 2011

Pierwsza aukcja street artu już w najbliższy wtorek w Rempeksie

Bez względu na rezultaty będzie to z pewnością jedno z ważniejszych wydarzeń w podsumowaniach bieżącego roku. Katalog, zestaw prac, ceny wywoławcze i te uzyskane pozostaną jako odniesienie dla wszystkich kolekcjonerów tego „segmentu” rynku sztuki.
Duże uznanie dla Rempeksu, który nie boi się testować zainteresowania rynku aukcjami tematycznymi ( tak jak to robił już wcześniej w przypadku fotografii). Ciekawi jesteśmy kolejnych aukcji tematycznych.

Samą aukcję należy umiejscowić w sąsiedztwie popularnych ostatnio aukcji sztuki młodych, jakie znalazły zainteresowane grono nabywców. Wskazują na to ceny no i oczywiście roczniki artystów zaproszonych do aukcji. Samej aukcji, moim zdaniem, brakuje trochę ciężaru tzn. kilku znanych prac, ikon polskiego streer artu które pokazałyby siłę i historię tej formy wypowiedzi artystycznej. Oczywiście pozostaje pytanie czy tego typu prace są dostępne,

Sama aukcja będzie doskonałą okazją dla osób, które chciałyby ze street artu zrobić główną oś swojej kolekcji czy generalnie poświęcić się tej formie sztuki. Co prawda wiele tu jest prac „problematycznych” co do związków ze street artem i jakości ale też i kilka „klasyków”.

09 marca, 2011

Zapraszamy na Ścieżkę Galeryjną - już jutro o godzinie 13

Niedawno Krzysztof, zainspirowany zamknięciem galerii fotograficznej Yours Gallery namawiał nas wszystkich do odwiedzania galerii ( czytaj tutaj). Jakby w odpowiedzi Gablota Krytyki (WWW.gablotakrytyki.pl) zorganizowała po Warszawie Ścieżkę Galeryjną. W każdy drugi czwartek miesiąca o godz. 13:00 przed bramą ASP na Krakowskim Przedmieściu rozpoczynać się ma Scieżka Galeryjna, która po długim marszu od galerii do galerii ma zakończyć kończąc trasę przy pl. Unii Lubelskiej.
Celem Ścieżki Galeryjnej jest regularne odwiedzanie i oglądanie nowych ekspozycji w galeriach po drodze oraz poddawanie ich krytyce. „Chcemy dać impuls do szerszego komentowania życia artystycznego stolicy, w której istnieje wiele interesujących galerii, często niezauważanych i pozostających w niszy, mimo ciekawych wystaw. Nasze spacery mają na celu odnowić rytuał regularnego… chodzenia na wystawy” – piszą organizatorzy Ścieżki Galeryjnej.
Nie trzeba dodawać, że w zależności od aktywności galerii trasa za każdym razem ulegać będzie zmianie ze względu na możliwości odwiedzenia galerii lub brak ekspozycji. Organizatorzy otwarci są też na propozycje zmian i modyfikacji.
Oczywiście Ścieżka Galeryjna jest trudno dostępna dla „ludu pracującego” ( w tym na przykład nas!). Ale może z czasem powstanie oddział ludzi pracujących, którzy będą odwiedzali galerie w czwartek wieczorem, na przykład?
Bardzo pochwalamy ideę Gabloty Krytyki i zapraszamy Was, w miarę możliwości, do masowego udziału w Ścieżce Galeryjnej. Więcej informacji na temat najbliższej ścieżki, która startuje już jutro, 10 marca, o godzinie 13 znajdziecie tutaj.

06 marca, 2011

Gdzie Pan jest, Panie Watson? - czyli doroczne otwarcie kolekcji Susan i Michaela Hortów - korespondencja Wojtka Wilczaka z Nowego Jorku

Tegoroczna instalacja kolekcji Michaela i Susan Hortów miała swoją premierę w piątek 4 marca o godz 18:30. Stawiliśmy się około 30 minut za wcześnie, co zmusiło nas do stania na zewnątrz na nowojorskim wietrze i mrozie, w dodatku w eleganckich ubraniach. Na szczęście zjawił sie Peter Hort, syn kolekcjonerów, poznał nas i wpuścił do środka budynku w TriBeCa… Dzieki temu mieliśmy okazję do zrobienia zdjęć z wystawy zanim pojawiły się, jak co roku, tłumy miłośników sztuki najnowszej.
Peter Hort i jego żona Jamie Cohen Hort odgrywają coraz większą rolę w corocznych pokazach kolekcji. W tym roku kuratorem wystawy nie jest juz znany czytelnikom ArtBazaar Simon Watson, tylko właśnie Jamie, która zadebiutowała w tej roli.
Ciekawe, jak Czytelnicy ArtBazaaru odbiorą jej dobór prac z kolekcji zaprezentowanych podczas tegorocznej odsłony. Dla porządku dodam, że kolekcja, mieszcząca się na kilku piętrach loftu w TriBeCa nie jest dostępna dla szerokiej publiczności, mogą ją jednak oglądać regularnie studenci, kuratorzy i historycy sztuki z Nowego Jorku.
Pierwsze kroki skierowaliśmy do galerii na parterze, gdzie tradycyjnie pokazywane są obrazy wielkoformatowe (czyli o wymiarach co najmniej dwa na trzy metry). Są to prace które widzą wszyscy zwiedzający, zanim jeszcze wjadą windą do loftu Hortów. Są to przestrzenie zajmowane przez fundację prowadzoną przez Susan Hort.
W tym roku w galeriach na parterze dominują monochromatyczne, militarystyczne obrazy Leonardo Silaghi ze szkoły malarstwa w rumuńskim Cluju,



Kontrastem do nich są barwne prace Mathiasa Dornfelda.
Już się przyzwyczailiśmy, że natychmiast po wyjściu z windy do apartamentu zawsze jesteśmy czymś zaskakiwani. W tym roku wychodząc z windy zobaczyliśmy… własne odbicia w lustrze autorstwa Jima Lambie i byliśmy obserwowani przez wielkie oczy wbudowane w popękane szkło lustra.
Po wejściu do salonu czekała nas kolejna niespodzianka – prawie na wszystkich ścianach salonu Hortów, używanego na co dzień przez właścicieli, wiszą obrazy Jakuba Juliana Ziółkowskiego. Aby zrobić miejsce dla prac Ziołkowskiego, Jamie usunęła obrazy Andre Butzera, które wisiały tam od lat i były faworytami Hortów. Salon jest najbardziej wyeksponowaną galerią w lofcie Hortów
i wiszą tam prace bardzo cenione przez Susan i Michaela.





Najbardziej cenione prace w małych formatach w kolekcji Hortów wiszą, jak zwykle, w ich sypialni.

. Nie miałem czasu sprawdzić czy na tej ścianie coś się w tym roku zmieniło, ale zainteresowanych zapraszam do porównania ze zdjęciami z moich poprzednich relacji znajdujących się w archiwum ArtBazaar. Na pewno nowa jest praca wideo autorstwa Jacco Oliviera pokazująca męskie portrety przemieniające się jeden w drugi.
Cala Galeria Wschodnia na szóstym piętrze jest zajęta przez instalację Phila Wagnera


i Aarona Curry.
W tym roku u Hortów rzucają się w oczy prace Heather Cook. Artystka drukuje fałdy i załamania typowe dla materiału, tworząc iluzje rzeczywistości. Jej drukowane, “pofałdowane” materiały wiszą na ścianach ale i też leżą na podłodze.



Idąc dalej, widzimy tryptyki Matthew Chambersa i Jona Pestoniego.
Jest też kilka abstrakcyjnych obrazów Charlene von Heyl.




oraz izraelskiej malarki Mayi Bloch.





W penthousie wiszą duże obrazy Amy Bessone.

i Charlene von Heyl.

Jest też rzeźba bardzo modnego rzeźbiarza Davida Noonana.


Czas juz wyjść w zimną nowojorską noc. Wychodzimy z mieszanymi uczuciami – cieszymy sie, że Hortowie pokazali tak dużo prac Ziółkowskiego, ale wydaje nam się, że kuratorski debiut Jamie Cohen Hort pokazał, że kolekcja Hortów zawiera też sporo słabszych prac.
Gdzie Pan jest, Panie Simon Watson?
Z Nowego Jorku dla ArtBazaar Wojtek Wilczak