13 czerwca, 2012

Przedrzeć się przez kolejkę VIP-ów, czyli targów Art Basel dzień kolejny


Minął kolejny dzień targów Art Basel, który dziś spędziłem w dużej części na parterze wśród galerii handlujących pracami sztuki współczesnej. Najpierw jednak musiałem przedrzeć się przez kolejkę VIP-ów, którzy też próbowali jak najszybciej dostać się na targi.


Sporo mówi się w Bazylei nie tylko o sztuce, ale również o zamieszaniu na rynkach finansowych. A jak przychodzą niepewne czasy, to wielu kolekcjonerów szuka sprawdzonych nazwisk, znanych artystów. Wyczuło to wielu dealerów przywożąc do Bazylei tzw. "blue chipy". Egzemplifikacją tego jest praca Marka Rothko z 1954 roku, która zawisła na stoisku Marlborough Fine Arts w towarzystwie ... ochroniarza. Nie wiem, czy jest on niezbędny czy też galeria chciała zwrócić uwagę na fakt (tym którzy nie zauważyli), że obraz ten kosztuje 78 milionów dolarów. Znanych artystów, znanych prac było więcej - poniżej wybrałem trzy przykłady. Obraz Modiglianiego "Narzeczeni" z 1915-16 roku na stoisku nowojorskiego marszanda Landau Fine Art, znakomity obraz Basquiata u szwajcarskiego marszanda Bruno Bischofsbergera i lalka Hansa Bellmera (w towarzystwie erotycznych fotografii Bellmera i Pierre Moliniera) w jednej z moich ulubionych galerii 1900-2000.





 
Do łask (również w Polsce) powraca kolaż i temu zjawisku przyjrzeli się marszandzi z galerii Bernard Jacobsen (Londyn-Nowy Jork). Stworzyli mini-wystawę zatytułowaną "Century of Collage" i znalazły się na niej prace takich artystów jak Asger John, Robert Motherwell, Robert Rauschenberg, Kurt Schwitters, Marcel Duchamp, Eduardo Palozzi czy Joseph Cornell. Sporo też jest fotografii. Do jednego z najsłynniejszych projektów w historii fotografii - zrealizowanego w weimarskich Niemczech przez Augusta Sandera - nawiązała Sherrie Levine i stworzyła projekt "After August Sander". Efekt znakomity.

 

Galeria Matthew Marks z Nowego Jorku zebrała i zestawiła (a nawet oprawiła) autoportrety Nan Goldin. Efekt - rewelacyjny. 

Galeria Fraenkel pokazała pracę japońskiego fotografika Hiroshiego Sugimoto. Jest to portret Fidela Castro, a właściwie to .... woskowej figury słynnego kubańskiego dyktatora. Serię takich fotografii Sugimoto wykonał ponad 10 lat temu. A Castro u niego wygląda jak żywy.


 
Z wielką przyjemnością na stoisku francuskiej galerii specjalizującej się w fotografii - Francoise Paviot, znalazłem zdjęcie Roberta Capy z lądowania wojsk amerykańskich w Normandii z 1944 roku. Ta jedna z najsłynniejszych serii fotografii wojennej, z dodatkową sławą spowodowaną faktem zniszczenia większości klatek i uszkodzenia wszystkich pozostałych w laboratorium, była mi do tej pory znana tylko z podręczników fotografii. Teraz jedną z tych
fotografii mogłem zobaczyć na żywo. Skoro już jesteśmy nadal przy fotografii historycznej - to na stoisku Berinsona znalazłem portrety Witkacego, wykonane w ramach wspólnych sesji przez Józefa Głogowskiego i Władysława J. Grabskiego. Też piękny kawałek historii fotografii, i to nie tylko już polskiej. Ale światowej - bo Witkacy to jedyny fotograf polski z przeszłości znany kolekcjonerom zagranicznym.


Podczas wędrówek po dolnym piętrze targów odwiedziłem oczywiście bardzo ładnie zaaranżowane stoisko Galerii Starmach, na którym dominowały prace Aliny Szapocznikow i Romana Opałki. Ale były też świetne reliefy Henryka Stażewskiego, rysunki Władysława Strzemińskiego oraz interwencja Edwarda Krasińskiego. Ale o tym więcej jeszcze napiszemy!



Zapraszamy do kolejnych relacji z Bazylei!

Brak komentarzy: