Organizatorzy trzydziestych, jubileuszowych targów sztuki najnowszej ARCO, które rozpoczęły się w czwartek w Madrycie, nie mają łatwego zadania. W Hiszpanii wszyscy mówią o kryzysie gospodarczym, a bezrobocie, obecnie na poziomie ponad 20 %, przypomina to w najgorszych latach polskiej transformacji. Jednak kryzys w Hiszpanii trwa już od dłuższego czasu, więc Hiszpanie „oswoili się” z kryzysem.
- W ubiegłym roku na targach nie mówiło się w ogóle o sztuce, tylko o kryzysie, pieniądzach i o tym, co będzie dalej. Teraz ludzie już się przyzwyczaili do kryzysu. I kupują. Może nie od razu, ale po chwili zastanowienia i nie największe prace, tylko trochę mniejsze – powiedział mi znajomy galerzysta z Berlina, bywalec ARCO od lat.
W ubiegłym roku było tak źle, że organizatorzy zdecydowali się na „odświeżenie” image targów i powołali nowego dyrektora. Został nim Carlos Urroz Arancibia i od razu wziął się do roboty. W tym roku targi ARCO są mniejsze, ale więcej jest młodych galerii, szczególnie hiszpańskich. Jednak kryzys gospodarczy sprawił, że galerie, te z Hiszpanii, i z zagranicy przywiozły do Madrytu „bezpieczną ofertę”. Dużo jest malarstwa, fotografii, sporo instalacji (ale nie za dużych – takich, by zmieściły się w kolekcjonerskich domach), a dużo mniej wideo. Sporo pojawiło się też klasyki – i to zarówno dzieł takich twórców, jak Pablo Picasso, Fernand Leger czy Alexander Calder, jak i op-artu i klasyki lat 60. – prace Jesusa Soto, Lygii Clark, Almira Mavigniera czy Marco Maggi.
Środek targowej hali zajmują dwie hiszpańskie galerie „eksportowe” – Helga de Alvear oraz Juana de Aizipuru. Na stoisku tej drugiej galerii poczesne miejsce zajmuje olbrzymia fotografia Wolfganga Tillmansa z 2009 roku, zatytułowana „Neutral density B”. Znakomita praca, oczywiście zgodnie z zasadą wieszania prac niemieckiego fotografika, bezpośrednio przybita do ściany.
Z kolei w galerii Helgi de Alvear, króluje „idący człowiek” ze światem u nogi duńskiego prześmiewczego duetu Elmgreen&Dragset (druga rzeźba z edycji trzech sprzedana za 55 tysięcy euro). Alvear sprzedała również znakomity obraz-rzeźbę Angeli de la Cruz (za 35 tysięcy euro), artystki nominowanej do ubiegłorocznej Nagrody Turnera. Przy tej artystce widać, ile znaczy nominacja do tej prestiżowej nagrody, bo jej prace są jeszcze w kilku galeriach – na przykład wiedeńskiej Krinziger.
Dominację wielkich galerii madryckich próbują przełamać młode galerie, takie jak choćby Nougeras Blanchard z Barcelony, która pokazała między innymi prace młodego kubańskiego artysty Wilfredo Prieto. Na targach galeria pokazała instalację z gum do żucia na podłodze oraz świetną instalację „Dos clasicos” wykonaną podczas pobytu artysty w Grecji, a składającą się dwóch kostek – jednej wykonanej z marmuru (klasyk grecki, czy szerzej – europejski), a drugiej z cukru (klasyk kubański, czy szerzej – postkolonialny).
Prieto ma teraz znakomicie przyjętą indywidualną wystawę w madryckim muzeum Centro de Arte Dos de Mayo (CA2M), która pokazuje bogactwo twórczości tego młodego (32 lata) artysty.
Targi ARCO kiedyś słynęły jako „drzwi do europejskiego rynku” dla galerii z Ameryki Łacińskiej. Dziś taką rolę przejęło Art Basel Miami Beach. Organizatorzy spróbowali uratować sytuację tworząc specjalną sekcję SOLO PROJECT, w której pokazywane są prace artystów z tego regionu, niezależnie od miejsca pochodzenia galerii. Warunkiem jest pokazywanie prac tylko jednego artysty lub jednej artystki. Ciekawy projekt argentyńskiej artystki Margerity Paksy, tworzącej politycznie zaangażowane prace okresie tworzenia się reżimu w Argentynie w latach 60. i 70 pokazała wenezuelska/amerykańska galeria Henrique Faria. Bardzo prostymi środkami, plakatowymi wręcz, artystka wyrażała swój gniew wobec łamania podstawowych praw człowieka w swoim kraju. Na pracach są napisy: sprawiedliwość, wolność oraz przemoc ze "sfocusowanym" celnikiem karabinu na środku.
Jednak oprócz SOLO PROJECT południowo- i środkowoamerykańskich galerii jest jak na lekarstwo. Dlatego organizatorzy znaleźli inny temat – Rosję. Zorganizowano specjalny program nazwany Focus Russia i ściągnięto do Madrytu galerie rosyjskie. Poziom większości z nich pozostawia wiele do życzenia, ale stoisko znanej choćby z Art Basel Galerii XL z Moskwy mogło się podobać. Odwiedził je zresztą hiszpański następca tronu, książę Felipe z żoną Letizią. Na stoisku tym królowały portrety martwych małp wykonane przez rosyjskiego enfant terrible Olega Kulika (praca z 1998 roku) oraz ściśnięte między dwoma płytami z pleksi maski Anny Jarmolaevej z 2008 roku.
Wiele osób, a w szczególności wycieczki z programu „First Collector” (dla osób, które zamierzają kolekcjonować sztukę najnowszą) odwiedzało stoisko niemieckiej galerii Steinle Contemporary, która poświęciła je w całości pracom austriackiego artysty Kaspera Kolvitza.
Wszyscy oglądali dwie rzeźby wykonane w …. hiszpańskiej szynce, które artysta wykonał na rezydencji w Bilbao w kwietniu ubiegłego roku.
Stoisko to znajdowało się w sekcji młodych galerii, nazwanej OPENING, obok stoiska jedynej polskiej galerii – lokalu_30 z Warszawy. Jest to pierwsza od wielu, wielu lat polska galeria, która bierze udział w ARCO. Galerzystki pokazały ciszące się dużą popularności obrazy Olgi Lewickiej (ceny od 2 do 5 tysięcy euro) i Karoliny Zdunek (od 8 do 15 tysięcy euro). Były też krzesła Eamesów, „przerobione” przez Jana Mioduszewskiego (3 tysiące euro od sztuki). Z fotografii lokal_30 pokazał historyczne już prace Alicji Żebrowskiej „oko” z serii „Mystery is Looking” z 1995 roku oraz bardzo ciekawą fotografię Filipa Bernedta (obie prace w cenie 2 tysiące euro).
Na podłodze leżała też rzeźba z cyklu „Solaris” Zuzanny Janin (3500 euro). Był też, jak zawsze w tej galerii, bogaty program filmów wideo – z „Majką” Zuzuanny Janin, „Z mojego okna” Józefa Robakowskiego, „Troleibuzul 92” Stefana Constantinescu, „Do utworu o Matce i Ojczyźnie” Anny Baumgart (prezentowanej w ramie wraz ze szkicami).
Polską sztukę, choć w niewielkich ilościach, pokazywały również europejskie galerie wystawiające w Madrycie. Prace Tomasza Kowalskiego, którego wystawę możemy oglądać w stołecznym CSW, pokazywały dwie galerie, w których miał ostatnio wystawy solowe – Tim van Leare z Antwerpii (średniej wielkości tegoroczny obraz sprzedawany za 8,5 tysiąca euro)
oraz Senn Galerie z Wiednia (mniejszy gwasz).
Jeśli jesteśmy już przy „zmęczonych rzeczywistością”, to będąca na ARCO po sąsiedzku mediolańska galeria Cardi Black Box sprzedawała znakomity obraz Piotra Janasa za 25 tysięcy euro.
Prace tego artysty można było obejrzeć na pokazie kolekcji turyńskiej kolekcjonerki Partizii Sandretto Re Rebaudengo, prezentowanej w Fundacji Banku Santander pod Madrytem.
Z kolei, biorąc pod uwagę, że w madryckim muzeum Reina Sofia trwa jeszcze wystawa Mirosława Bałki, można było się spodziewać, że jego madrycka galeria Juana de Aizpuru, również pokaże jego prace. Tak się nie stało i jedyną pracę tego artysty na ARCO pokazał niewielki londyński dealer Faginatto Fine Art. Była to praca z 1994 roku i została sprzedana.