26 kwietnia, 2012

Z półki kolekcjonera - Julia Staniszewska, Mikołaj Łoziński "Restauracja"

„Restauracja” to kolejna pozycja Fundacji Archeologii Fotografii wzbogacająca naszą półkę kolekcjonera wydawnictw artystycznych. Opowiada historię upadku podwarszawskiej restauracji, historię rodziny, która ją prowadziła, historię rozpadu pewnego małego świata za którym być może tęsknimy. Śmierć właściciela restauracji niszczy relacje pomiędzy członkami rodziny co powoduje upadek prowadzonej przez nich restauracji.

Historii upadku rodziny restauratora towarzyszą zdjęcia Julii Staniszewskiej. Pokazują pewien skansen, muzealny obraz przeszłości, dawnej świetności rodziny i miejsca, kawałek Polski naszych rodziców i dziadków. Bardzo subtelne i poruszające. Polecamy.


Julia Staniszewska, Mikołaj Łoziński
"Restauracja"
Tekst: Mikołaj Łoziński, zdjęcia: Julia Staniszewska
Fundacja Archeologia Fotografii, Warszawa 2011

24 kwietnia, 2012

BRUNO LAREK, DEN ES NICHT GAB (Bruno Larek – Którego nie było) w Instytucie Polskim w Düsseldorfie

Zapraszamy na relację z bardzo ciekawej wystawy poświeconej zapomnianemu polskiemu artyście Bruno Larekowi jaką przygotował Instytut Polski w Dusseldorfie.




Bruno Larek (1901 – 1936) to polski malarz, rysownik, twórca obiektów i poeta; przez lata zapomniany, przypadkowo odkryty w 2010 roku. Studiował budowę maszyn na Politechnice Warszawskiej oraz malarstwo w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie. Z obu kierunków zrezygnował na rzecz podróży do Berlina i Paryża. Tam też zetknął się ze sztuką dadaistów i surrealistów. Zginął w pożarze w Warszawie w wieku 35 lat.


Wystawa 'KTÓREGO NIE BYŁO' jest prezentacją zachowanych prac Bruno Larka. Specyficzne środki wyrazu oraz absurdalne poczucie humoru wpisuje je w nurt dadaistyczny. Na tle ówczesnej sytuacji artystycznej w Polsce, sztuka Larka jest pewnego rodzaju alternatywą i buntem wobec rodzimej kultury.

Wystawa organizowana przy współpracy z Galerią Białą w Lublinie.

Kurator Helena Karauda

22 kwietnia, 2012

Z półki kolekcjonera - Adam Wiedemann Filtry

Maciek Sieńczyk ma już odrębną półkę u niejednego z kolekcjonerów. Dzisiaj dokładamy kolejną pozycję książkę Adama Wiedemanna „Filtry”. Sama książka jest bardzo skromna, ma tylko 32 strony z czego około połowa to rysunki Maćka Sieńczyka. I to bardzo dobre rysunki, moim zdaniem jedne z ciekawszych jakie stworzył w ostatnich latach. Pozycja obowiązkowa u każdego sienczykologa. Nakład 650 egzemplarzy.

21 kwietnia, 2012

Najnowsze prace Mateusza Szczypińskiego

Zapraszamy do obejrzenia najnowszych obrazów Mateusza Szczypińskiego. Część z nich można było zobaczyć kilka tygodni temu podczas targów ARCO gdzie spotkały się z dużym zainteresowaniem mediów i kolekcjonerów.










Wszystkie prace dzięki uprzejmości artysty i galerii lokal 30.

20 kwietnia, 2012

W poszukiwaniu głębi – Karolina Zdunek w Centrum Sztuki EL

12 kwietnia w Centrum Sztuki Galerii EL w Elblągu odbył się wernisaż wystawy malarstwa Karoliny Zdunek „W poszukiwaniu głębi…”, której kuratorem jest Karina Dzieweczyńska. Wystawa potrwa do 13 maja.


Mając na uwadze dotychczasowe wystawy tej artystki, chyba po raz pierwszy jej ogromne prace (m.in. zaprezentowane tutaj tryptyki, których długość dochodzi prawie do 6-ciu metrów) znalazły się w przestrzeni równie imponującej pod względem skali, jak one same. W przestrzeni o tyle wyjątkowej, bowiem w architekturze dawnego kościoła gotyckiego. Poprzez obecność w przestrzeni naznaczonej duchem sacrum zobrazowane przez Karolinę – za pomocą najprostszych form geometrycznych, rozrysowanych siatek perspektywicznych i oszczędnej gamy kolorystycznej – wyobrażenia podjętych przez nią pojęć (np. studni, głębi, bloków) jeszcze wyraźniej nabrały cech zawartych w nich, pierwotnych symboli.


Pomiędzy danym miejscem, a płótnami, które się w nim znalazły, niespodziewanie nakreśliły się interesujące (można nawet pokusić się o sformułowanie – „na wyższym poziomie”) relacje. Potężna „Studnia” (tryptyk, 2010), zwyczajnie oparta o ścianę prezbiterium, osadzona w miejscu dawnego ołtarza, bezpośrednio na posadzce pokrytej płytami nagrobnymi, jawi się jak „wyrastające z podłoża”, rozświetlone wpadającym przez wertykalne okna prezbiterium światłem – co może wskazywać na pierwotne źródło samo w sobie i zarazem potężny i solidny fundament – symboliczny początek. Tryptyk ten, od razu widoczny nawet z bardzo daleka, bo zaledwie po przekroczeniu drzwi do głównej nawy EL, staje się mocnym i znaczącym punktem ciężkości całej wystawy i zarazem też metafizycznym celem podjętej przez nas wędrówki.


Ponadto, wernisaż, który odbył się 12 kwietnia w EL, był niecodzienny, nie tylko dla odbywających się w EL wernisaży, ale również w odniesieniu do dotychczasowych prezentacji Karoliny Zdunek. W historii wystaw tego malarstwa, po raz pierwszy płótna te stały się impulsem do działań typowo akcyjnych, inspiracją dla tutejszego Elbląskiego Oddziału Abstrakcyjnego – nieformalnej grupy młodzieży, która przeniosła motywy z obrazów Zdunek na swoje ubrania i twarze, stając się na kilka godzin żywą, przemieszczającą się instalacją i happeningowym kontinuum wystawy.


Tekst: Karina Dzieweczyńska


Foto: Miłosz Kulawiak

19 kwietnia, 2012

Już w najbliższą sobotę Record Store Day – płyty ArtBazaar Records w promocyjnych cenach

Record Store Day to inicjatywa jaka narodziła się w 2007 dzięki staraniom grupy pasjonatów jako hołd i celebracja winylowego nośnika jako fundamentu kultury muzycznej. Od swojej pierwszej edycji w roku 2008 w San Francisco, odbywając się w każdą trzecią sobotę kwietnia, Record Store Day stał się inicjatywą zrzeszającą przeszło 700 niezależnych sklepów płytowych i wydawców w USA, oraz setki na całym świecie. Jako wydarzenie łączące artystów, promotorów i dystrybutorów, bez względu na reprezentowane gatunki muzyczne, Record Store Day stał się przyczynkiem do dedykowanych, okolicznościowych wydawnictw i imprez towarzyszących.



W tym roku, w najbliższą sobotę, SideOne Record Store i S1 Warsaw zapraszają w Warszawie na obchody międzynarodowego dnia sklepów płytowych w dwóch odsłonach:

DZIEŃ - RECORD SALE & LABEL SHOWCASE

Miejsce: dziedziniec Kamienicy Jabłkowskich, Chmielna 21

Start: 14:00


 

NOC: 1 DJ = 1 RECORD
Miejsce: klub Powiększenie
Start: 22:00

Przez całą noc w klubie pojawi się ponad 50 muzyków, DJ-ów, kolekcjonerów, dziennikarzy muzycznych i innych osób związanych ze sceną. Wyjątkowo, zostali oni poproszeni o zabranie i puszczenie tylko jednej ulubionej płyty.
 

ArtBazaar Records również celebrując to wydarzenie obniża o 20% ceny na wszystkie wydawnictwa płytowe (autorskie i zwykle). Będzie to wyjątkowa okazja, aby nabyć płyty z muzyką i ręcznie robionymi okładkami Mariusza Tarkawiana, Wojtka Bąkowskiego, Konrada Smoleńskiego i Przemka Etamskiego, Samorządowców, grupy KOT.


Zapraszamy w sobotę od godziny 0.00 do 24.00 do naszego internetowego sklepu. Tylko przez 24 godziny i tylko w Internecie będzie można kupić taniej nasze płyty.





Na zdjęciach okładki ArtBazaar Records.

Granice Rzeźby – rozmowy z uczestnikami wystawy

Monumentalne dzieła Katarzyny Mardeusz - Karpińskiej wchodzą w dialog z otoczeniem i odbiorcą, a ich miękka faktura rysunkowa przeciwstawia się ostrym liniom zgięć papieru. Piotr Idzi stosuje poddawaną obróbce termicznej folię, badając sam moment zaklasyfikowania danego obiektu w umyśle odbiorcy do zbioru konkretnych wyobrażeń. Na odbiorcę skierowana jest również interaktywna instalacja „Akme”, wielowątkowy, zbiorowy zapis wspomnień z dzieciństwa. To jedynie trzy z niemalże trzydziestu prac eksponowanych w ramach „Granic Rzeźby”, czyli Ogólnopolskiej Niezależnej Wystawy Rzeźby Studenckiej, która ruszy pełną parą już niebawem (21 kwietnia), wraz z towarzyszącymi jej panelami dyskusyjnymi. A tymczasem swoimi spostrzeżeniami na temat własnej sztuki, podzielą się twórcy.

Katarzyna Mardeusz – Karpińska Bryła cienia


Artystka rozpoczęła swoje poszukiwania formalne w cyklu rysunkowym Faktury cienia. Rysunki plasują się na pograniczu abstrakcji, są to monumentalne twory zahaczają o geometrię, jednak główną ich cechą jest eksploracja materii rysunkowej, poszukiwanie faktur i wzajemne przenikanie się obiektu i otoczenia. Kolejnym krokiem była próba wprowadzenia jeszcze większej przestrzenności - poszukiwanie - czy rysunek może i do jakiego stopnia przesuwać się w kierunku rzeźby. Jak pogodzą się ostre linie zgięć papieru z miękką fakturą rysunkową? Odpowiedź odnajdziemy w pracy Bryła cienia, prezentowanej na wystawie.

Twoja praca to w zasadzie kolejny etap ewolucji cyklu rysunkowego…

K. MARDEUSZ-KARPIŃSKA Zaczęło się od niedużych szkiców, będących poszukiwaniem relacji między kształtem, a miękką, rysunkową fakturą, która w niektórych miejscach wygrywa z formą, a gdzie indziej ustępuje jej, pozwalając na wyodrębnienie się linii i konturów. Kolejnym krokiem było przeniesienie się na wielki format. Dzięki temu całość zyskała wymiar monumentalny i znacznie większą siłę oddziaływania na widza. Element przestrzenny był tu już w pewnym stopniu obecny, miejscami w samym rysunku, jak i w fakcie, że prace były wieszane pod kątem, mając przez to wpływ na przestrzeń w której się znajdowały. Gdy obserwowałam swoje prace i relację obiekt – faktura – linia, coraz silniej zarysowywała się koncepcja wprowadzenia kolejnego elementu – wyjścia w przestrzeń, aby rysunek nie był już tylko zarysowaną, płaską powierzchnią, a raczej obiektem, którego kształt współgra i podkreśla pozostałe zależności, które występowały już wcześniej. Podstawową kwestią jest tu w jaki sposób kształtować się mają linie i płaszczyzny bryły w stosunku do linii, światła i cienia występujących w rysunku i otoczeniu. To jest właściwie oś tego doświadczenia.

Rysunek przesunął się w kierunku rzeźby?

K.M-K. Nadal posługuję się dużą kartką papieru, jednak używam jej w inny sposób – dodaję zgięcia i konstrukcję, która zmienia jej sposób oddziaływania. Trudno mi jednak zdefiniować tę pracę jako rysunek, czy jako rzeźbę. Na pewno wywodzi się ona w większym stopniu ze świata grafiki i rysunku, a jedynie zmierza w kierunku rzeźby. Jest efektem poszukiwań i pewnego rodzaju eksperymentem. Jako, że to moja pierwsza praca tego typu tak naprawdę dopiero po jej zamontowaniu w docelowej przestrzeni ekspozycyjnej sama zobaczę ostateczny efekt. Jestem ciekawa tej rysunkowo – rzeźbiarskiej hybrydy. Miałam taką wizję od pewnego czasu, a wystawa „Granice rzeźby” stała się impulsem motywującym mnie do szybszego podjęcia próby jej realizacji.
 
Piotr Idzi Mass No 1

Rzeźba, składająca się ze stelaża w kształcie prostokąta wykonanego z czarnej plexy, niewielkiej podstawy oraz co najważniejsze pociętego fragmentu portretu, który formuje się z syntetycznie zniekształconych brył. Pionowy czarny element niejako nadaje kształt zdeformowanej, rozpływającej się materii, działając jak swego rodzaju skaner przetwarzający informacje na obrazy.


Prezentowana na wystawie praca dotyka tematyki płynnych granic postrzegania widzianego obiektu. Na przebieg procesu twórczego wpłynęła bardziej obserwacja rzeczywistości, czy prace teoretyczne na ten temat?

PIOTR IDZI To ciekawe pytanie, ponieważ uważam, że te dwa elementy procesu twórczego wzajemnie się napędzają - trochę tak jak w przypadku wiedzy i mądrości życiowej: pierwsza jest sumą doświadczeń poprzednich pokoleń, a druga wynikiem doświadczenia rzeczywistości przez konkretną jednostkę. Dopiero suma tych elementów daje progres, możliwość usystematyzowania, zamknięcia pewnych etapów i otwarcia nowych. W swej twórczości stawiam bardziej na obserwację (a raczej doświadczanie) rzeczywistości. Daje to większą możliwość sięgnięcia do źródeł swoich pragnień czy pierwotnych wyobrażeń. Często pewne spostrzeżenia przychodzą same, trzeba tylko nauczyć się być czujnym i otwartym na to, co nas spotyka. Podobnie było w przypadku tej rzeźby, kiedy to w leżących skrawkach folii, począwszy od reklamówek, przez torby na śmieci, a na przepięknych grubych foliach budowlanych skończywszy, dostrzegałem inspirujące, złożone, a czasem wręcz skończone, drobne kompozycje: zgięcia, załamania, czy napięte do granic wytrzymałości pasy płaszczyzn. Obiekty powstałe samoistnie pod wpływem wiatru bądź nieświadomych ludzi, którzy zgniatali i rzucali je w kąt formowały się w wyobraźni w pozornie znajomy kształt, ujawniały olbrzymi, choć niestety niewykorzystany potencjał, który postanowiłem zaangażować na potrzeby tej rzeźby. Dopiero potem przyszły skojarzenia z tekstami Arystotelesa, Kanta czy Tatarkiewicza.

Na czym polegała technika pracy nad rzeźbą?

P.I. W tym konkretnie przypadku rozwiązaniem okazała się płyta wiórowa, do której przytwierdziłem styropian powleczony szpachlą akrylową. Jest on swego rodzaju podkładem, na który naciągałem i zgrzewałem folie. Dodatkowo pod wpływem obróbki cieplnej folia w jednych miejscach naciąga się a w innych kurczy, dając wręcz komórkowo-neuronowe efekty.

Przekraczanie granic rzeźby jest dla Ciebie zagadnieniem zupełnie nowym?

P.I. W mojej twórczości takim przekraczaniem granic była praca dyplomowa „Nodus” - wtedy po raz pierwszy zdecydowałem się wykonać obiekt z folii. Zależało mi na wydobyciu nowej jakości z materiału kojarzonego dotychczas z odpadem, przeważnie pomarszczonego i poprzepalanego, co dość często pojawiało się w sztuce. Pozostawał odwieczny problem utrwalenia kształtu tej delikatnej materii, którą to postanowiłem zaadoptować na potrzeby rzeźby mającej charakteryzować się ruchem i zwiewnością. Był to jeden wielki eksperyment – musiałem od podstaw opracować sposób kształtowania, zgrzewania, naciągania, czy chociażby znaleźć firmę, która wyprodukuje folie w tak dużym formacie i w kilku rzadko dostępnych kolorach. Muszę przyznać, że determinacja opłaciła się i eksperyment zaowocował nowym, ciekawym środkiem wyrazu oraz materiałem, który świetnie nadaje się do wykonywania szybkich, „lekkich” rzeźbiarskich szkiców.

Jaśmina Wójcik Akme

 Instalacja - po wejściu do ciemnego pomieszczenia widz słyszy wspomnienia z dzieciństwa różnych osób. Kiedy wciśnie czerwony guzik, rozpoczyna nagranie swojego własnego głosu (swojej opowieści). Gdy guzik zostaje puszczony program wraca do losowo wybranych nagrań z bazy. Kazda kolejna prezentacja projektu wzbogacona jest o kolejne nagrania - w ten sposob powstaje coraz większa baza nagran, coraz szerszy i wielowątkowy obraz zbiorowego dziecinstwa. Projekt jest rodzajem rzeźby społecznej, otwartej na uczestników i przez nich tworzonej. Zaskakująca jest szczerość z jaka ludzie nagrywaja swoje opowiesci, Widocznie w każdym z nas tkwi chęć, aby podzielic się z innymi swoim wyjątkowym, indywidualnym wspomnieniem.


Interakcja z "Akme" może być dla wielu odbiorców (a raczej współtwórców instalacji) swoistą granicą nie do przekroczenia. Z taką samą łatwością odsłuchują oni cudze wspomnienia, jak i sami naciskają guzik?

JAŚMINA WÓJCIK „Akme” nie narzuca interakcji - możemy być jedynie odbiorcami i wsłuchać się w cudze opowieści. Nie wydobywam z nikogo wspomnień, ale daję możliwość do podzielenia sie nimi. Ludzie chcą współtworzyć projekt - nie przestaje zaskakiwać mnie fakt, że tak wiele osób dzieli sie ze mną intymnymi wspomnieniami.

W swojej twórczości nie unikasz tematyki niewygodnej, bolesnej. Już w samej fazie koncepcji projekt, o którym mówimy miał temu zaprzeczać, być rejestrem szczęśliwości lat dziecięcych. Tak się rzeczywiście stało?

J. W. Uznałam dzieciństwo za okres niewinności, swoisty raj, do którego nie ma już powrotu. Jawi mi się ono jako coś nieodwracalnie utraconego, zawsze wspominanego z rozrzewnieniem. To oczywiście moje osobiste spojrzenie, chociaż spośród zebranych wspomnień wiele wypowiadanych jest z podobnej perspektywy. Na pewno jest to etap kształtujący nasze późniejsze życie, przyszły punkt widzenia i to, kim się stajemy. Zdarzały sie także wypowiedzi skrajnie negatywne, które postanowiłam także umieścić w projekcie. Wydźwięk „Akme” pozostaje słodko-gorzki.

Rzeźba społeczna, współpraca z informatykami - czy Twoje przyszłe realizacje też pójdą w tym kierunku?

J.W. Moje projekty zawsze odnoszą sie do społeczności lokalnej, dotyczą bliskich mi spraw, problemów, ludzi. Chciałabym, aby były współtworzone przez innych, aby mieli oni możliwość reakcji, komentarza, pełnoprawnej wypowiedzi. Staram się tworzyć narzędzia, które to umożliwiają - może być to zarówno zaprogramowana interakcja, jak i dyskusja wokół projektu. Szukam odpowiednich środków wyrazu do zrealizowania jego założeń.

Z uczestnikami wystawy rozmawiała Zuzanna Jakubanis.




O projekcie więcej na : http://granicerzezby.blogspot.com/

Katarzyna Mardeus - Karpińska http://mardeus.com/

Piotr Idzi http://piotridzi.blogspot.com/

Jaśmina Wójcik http://www.jasminawojcik.pl/

18 kwietnia, 2012

Targi w realu, czyli Art Cologne oraz wirtualne - VIP Paper

Wraz z nadejściem wiosny sezon targowy nabiera rumieńców. Wczoraj rozpoczęły się ciekawe targi w „realu”, czyli Art Cologne, a dziś rozpoczynają się targi „wirtualne” – VIP Paper, na których prezentowane będą edycje.

Targi Art Cologne, po upadku berlińskich targów, stały się zdecydowanie najpoważniejszą imprezą targową na rynku niemieckim, jaką zresztą kolońskie targi kiedyś były. Później targi w Kolonii nieco podupadły, a dziś wracają do dawnej świetności. W tym roku, na 46. Edycję targów, do Kolonii przyjechały już galerie z „pierwszej ligi” , takie choćby jak Hauser&Wirth, Thaddeus Ropac, Sprueth Magers, czy David Zwirner. Są też polskie galerie – warszawski Raster (który w ubiegłym roku wygrał nagrodę za najlepsze stoisko na targach) oraz Żak/Branicka z Berlina. Raster w Kolonii pokazuje prace Michała Budnego, Rafała Bujnowskiego, Przemka Mateckiego, Zbyszka Rogalskiego oraz nowego „nabytku” Rastra – Slavs&Tatars. Z kolei Żak/Branicka pokaże prace Agnieszki Polskiej i Pawła Książka.

Z kolei w satelickich targach NADA w Kolonii bierze udział poznańska galeria Stereo. Jej ofertę na NADA, podobnie jak innych galerii biorących udział w tych targach, można oglądać na stronie www.paddle8.com i co ciekawe, za pośrednictwem tej strony można również kupić prace wystawiane w Kolonii. Są tam prace Wojciecha Bąkowskiego, Piotra Bosackiego, Gizelli Mickiewicz i Mateusza Sadowskiego.

Równolegle w Kolonii trwa festiwal polskiej sztuki w Nadrenii Północnej Westfalii, zatytułowany "Klopsztanga", dzięki czemu goście targów będą mieli okazję poznać również sztukę, która nie jest prezentowana na targach.

Przenosząc się do „on-line” chciałbym zarekomendować odwiedzenie strony targów internetowych www.vipartfair.com . Dziś rano czasu nowojorskiego rozpoczynają się tam wirtualne targi VIPaper, na których prezentować się będą galerie i domy wydawnicze specjalizujące się w edycjach. Na razie targi są jeszcze „zamknięte”, więc oferty nie można zobaczyć, ale już popołudniem będzie ona dostępna na gości.

A już wkrótce kolejne targi – w maju po raz pierwszy Frieze zawita do Nowego Jorku, a wraz z tymi targami dwie polskie galerie – Fundacja Galerii Foksal oraz galeria Leto. Ale o tym napiszemy w maju.

17 kwietnia, 2012

Kraftwerk - czyli jak trafić ze świata muzyki do świata sztuki


Na te koncerty bilety sprzedano dosłownie w ciągu kilkudziesięciu sekund, a później w sprzedaży z „drugiej ręki” osiągały ceny kilkuset dolarów – mowa o kończącej się dziś serii „Kraftwerk-Retrospective 1 2 3 4 5 6 7 8” w Museum of Modern Art (MoMA) w Nowym Jorku. Przez osiem kolejnych wieczorów, począwszy od 10 kwietnia, do dziś – 17 kwietnia kwartet z Dusseldorfu grał w MoOM-ie koncerty, an których prezentował kolejne swoje płyty. W ubiegły wtorek Kraftwerk zagrał utwory z wydanej w 1974 roku płyty „Autobahn”, a dziś zakończy „Tour de France” z 1983 roku.

Prawie każdy interesujący się choć trochę muzyką zna Kraftwerk, a dla fanów muzyki elektronicznej to wręcz kultowy zespół. Stąd też, gdy 22 lutego, równo w południe, ruszyła sprzedaż biletów na cykl koncertów inaugurujący wystawę Kraftwerk w nowojorskim Muzeum PS1 (części MoMA), strona ShowClix, na której można było kupić bilety, została dosłownie sparaliżowana. Tak wielu fanów chciało się dostać na te koncerty.

Również dla świata sztuki muzyka, a w szczególności videoklipy Kraftwerk, to rzecz szalenie ważna. Do tego stopnia, że znana, można powiedzieć „kultowa” niemiecka galeria Sprueth Magers reprezentuje Kraftwerk w „świecie sztuki”. Jak mówi właścicielka galerii, Monika Sprueth: „historia sztuki wideo nie będzie pełna, jeśli nie uwzględnimy w niej twórczości Kraftwerk”.

Dlatego koncerty Kraftwerk zorganizowana nie w jednej z wielu nowojorskich sal koncertowych, ale właśnie w MoMA. Dlatego też też obok fanów elektronicznych bitów na koncertach Kraftwerk pojawiały się również osobistości świata sztuki, a całości „patronował” głowny kurator muzuem, Klaus Biesenbach. Nie był to zresztą pierwszy raz, gdy Kraftwerk grał dla świata sztuki – tak było już w 2005 roku na biennale w Wenecji czy ostatnio w monachijskim Lenbach Haus

A dla tych tysięcy fanów, którym nie udało się dostać na koncerty (lub kupić bilety, których ceny przekraczały na niektóre koncerty 500 dolarów – a w „normalnej” sprzedaży kosztowały 25 dolarów), zostaje polecić wystawę w MoMA/PS1. Tam do 12 maja będzie można obejrzeć wystawę poświęconą twórczości kwartetu z Dusseldorfu.

16 kwietnia, 2012

Magda Burdzyńska na Świeżo Malowanym

Zapraszamy od dzisiaj na kolejną odsłonę Świeżo Malowane gdzie zobaczyć można prace Magdy Burdzyńskiej (ur. 1977), absolwentki krakowskiej ASP. Obecnie do 6 maja w tarnowskim BWA trwa wystawy Magdy pt. ”Rzęsa z oka wilka”. Zapraszamy



Zdjęcia dzięki uprzejmości artystki.

15 kwietnia, 2012

Archiwum Prywatne Grzeszykowskiej i Smagi w Rastrze

W mijającym tygodniu w Rastrze otworzona została wystawa Anety Grzeszykowskiej i Janka Smagi pokazująca ich Archiwum Prywatne. Zdjęcia powstały w ciągu ostatnich kilku lat w wielu miejscach które prywatnie bądź zawodowo towarzyszyły życiu artystów - mieszkania artystów na warszawskim Żoliborzu, z Wiednia, Miami, pawilonu polskiego na Biennale w Wenecji, warszawskiego Muzeum Sztuki Nowowczesnej, Fundacji Galerii Foksal, studio Edwarda Krasińskiego czy domu Oskara i Zofii Hansenów w Szuminie. Świetna wystawa!

Wystawie towarzyszy również książka - "Love Book" - pierwsze monograficzne ujęcie twórczości Anety Grzeszykowskiej opatrzone esejami Krzysztofa Pijarskiego i Waltera Seidla. Książkę można kupić w trzech wersjach – w miękkiej, twardej oraz kolekcjonerskiej edycji, która jest numerowana i sygnowana z oryginalną fotografią artystki.












Zdjęcia ArtBazaar

13 kwietnia, 2012

Sztuka komiksu – Michał „Śledziu” Śledziński

Dzisiaj kolejny odcinek prezentacji najciekawszych artystów związanych ze światem komiksu. Śledziu to jedna z najważniejszych osób w polskim komiksie, artysta niezwykle utalentowany będący jednocześnie znakomitym rysownikiem, scenarzystą i kolorystą. Pisząc o nim łatwo można wpaść w patos. Skąd te zachwyty? Za kilka rzeczy. Przede wszystkim za umiejętność opowiadania ciekawych (czasami zabawnych) historii, talent obserwacji relacji społecznych i umiejętność przełożenia ich na język powieści graficznej, znakomite „opowiadanie” obrazem o życiu pokolenia urodzonego na początku lat 80tych (sam artysta to rocznik 1978).

Dla mnie najważniejszym dziełem artysty jest trylogia Na Szybko Spisane (ukazały się jak na razie dwa tomy). To autobiografia artysty, pokazująca i opisująca dwie dekady życia najpierw dziecka (1980- 1990) potem ucznia (1990-2000) na tle przemian społecznych i obyczajowych Polski. Może przemawia to tak mocno do mnie gdyż znajduję tu wspomnienia z własnego dzieciństwa – zabawy na podwórku, grę w pikuty, szkołę. Nie ucieka przed pokazaniem wielu problemów osobistych. Ostatnia strona komiksu (1980- 1990) jest jedną z najbardziej dramatycznych, osobistych, ujmujących scen w polskiej sztuce - pokazuje dramat małego dziecka na tle konfliktu rodzinnego.




Dla wielu krytyków i sympatyków komiksu jego sztandarowym dziełem jest Osiedle Swoboda. Opowiada w nim o życiu grupki znajomych mieszkających w przeciętnym blokowisku, jakie mogło toczyć się wszędzie w Polsce (tu w Bydgoszczy skąd pochodzi autor). Język, zainteresowania, życie, nuda to obraz Polski ostatnich dwudziestu lat. Tu pierwszy epizod Osiedla kończy się również mocnym akcentem, w torsjach jednego z bohaterów niektórzy widzą objawienie Matki Boskiej.




Trzecie sztandarowe dzieło Śledzia to Wartości Rodzinne. Jest to seria komiksowa opowiadająca przygody polskiej rodziny, u której zamieszkał (ukrywający się ?) Jezus. Dużo tu humoru, parodii ale i sporo niezłych obserwacji socjologicznych polskiej rodziny.



To oczywiście tylko część bardzo dużego dorobku tego artysty gdyż wydał wiele znakomitych tytułów. Od strony kolekcjonerskiej to oczywiście obowiązkowa pozycja w każdej poważnej kolekcji polskiego komiksu. Artysta nie sprawia „kłopotu” swoim fanom – jest dostępny na wszelkie prośby odnośnie autografów czy rysunków w albumach. Oryginały plansz w cenach górnej granicy kilkuset złotych można zdobyć okazjonalnie na aukcjach lub od samego artysty.

Na zdjęciach oryginalne plansze komiksowe (Okładka Na Szybko Spisane 1989-1990, plansza z Osiedla Swoboda oraz dwie plansze z Wartości Rodzinnych. Kolekcja Prywatna)

12 kwietnia, 2012

Prawykonanie Czwartego zwoju Piotra Bosackiego już jutro we Wrocławiu

Zapraszamy na wspólne wydarzenie Muzeum Współczesnego Wrocław i Centrum Sztuki WRO – prapremierowe wykonanie Czwartego zwoju – nowej kompozycji Piotra Bosackiego na 12 instrumentów smyczkowych, skomponowanej podczas projektu Wykresy muzyczne w Atelier WRO. Wykonanie odbędzie się w okrągłym korytarzu trzeciego piętra bunkra przy pl. Strzegomskim – siedziby MWW.


Czwarty zwój jest kompozycją muzyczną opartą na jednej z tzw. sztuczek niderlandzkich, stosowanych przez kompozytorów szkoły flamandzkiej (XV i XVI w.) Sztuczka opiera się na tym, że kartę papieru z tekstem nutowym można czytać tak, jak została napisana, od lewej do prawej, ale można również kartę odwrócić i czytać nuty pod światło, w odbiciu lustrzanym. Ten sam zapis może więc być wykonywany w postaci oryginalnej, jak i w przebiegu wstecznym, czyli w raku. Ponadto postaci oryginalna i wsteczna mogą być wykonywane równocześnie, tworząc dwugłos.

Na tej zasadzie Czwarty zwój zostanie wykonany z sześciu transparentnych ekranów. Widoczny na każdym z nich tekst nutowy będzie czytany z obydwu stron, w efekcie czego usłyszymy dwanaście tekstów nutowych splecionych w gęstej polifonii. Kompozycja zabrzmi w szczególnych warunkach architektonicznych i akustycznych – rozległym pierścieniu korytarza MWW. Słuchacz, stojący nieruchomo w jednym punkcie korytarza, najlepiej słyszeć będzie dźwięk instrumentów najbliższych, a najsłabiej najbardziej odległych. Z różnych punktów okrągłego korytarza będzie więc można odbierać różne zjawiska harmoniczne, a przechadzając się korytarzem, sterować słyszaną harmonią.

Czwarty zwój został napisany przez Piotra Bosackiego w czasie czterotygodniowego projektu Wykresy muzyczne, zrealizowanego między 9 marca a 4 kwietnia 2012 r. w Atelier WRO – nowej pracowni i galerii o nieinstytucjonalnym charakterze, rozszerzającej działalność programową Centrum Sztuki WRO. W języku muzycznym Bosackiego, artysty działającego głównie na polu sztuk wizualnych, szczególną rolę odgrywa reprezentacja struktur dźwiękowych. W trakcie projektu w Atelier WRO na bieżąco powstawała również wystawa wykresów i graficznych partytur Czwartego zwoju, aranżowana, podobnie jak w prywatnej pracowni artysty, podczas komponowania utworu.

Całość koncertu będzie rejestrowana przez nas i już wkrótce ukaże się na kolejnym wydawnictwie ArtBazaar Records. Zaprszamy

Opis projektu dzięki uprzejmości Muzeum Współczesnego Wrocław i Centrum Sztuki WRO
Kurator projektu: Krzysztof Dobrowolski

11 kwietnia, 2012

„Wyjście z getta” – Sebastiana Frąckiewicza już wkrótce nakładem 40 000 malarzy

„Wyjście z getta” to pierwsza tego typu publikacja na naszym rynku, podsumowująca, opisująca coś co można by nazwać kulturą komiksu w Polsce. Książka zawiera trzynaście obszernych rozmów z osobami związanymi z kulturą komiksu w Polsce. Miałem przyjemność uczestniczyć w tym projekcie dzieląc się swoimi doświadczeniami z obszaru kolekcjonowania oryginałów plansz komiksowych (o czym czasami piszemy na łamach ArtBazaar).



Sebastian Frąckiewicz w rozmowach z zaproszonymi gośćmi starał się pokazać co się dzieje w polskim komiksie, gdzie się znajduje w porównaniu z siostrzanymi mediami czyli literaturą i sztuką. Jaką ma pozycję we współczesnej kulturze? Co osiągnął w ciągu ostatnich 20 lat?

Zapowiada się naprawdę ciekawe wydawnictwo (blisko 450 stron), w którym oprócz rozmów wiele niepublikowanych i premierowych plansz.

Zapraszamy na oficjalny fan page: http://www.facebook.com/WyjscieZgetta

10 kwietnia, 2012

Studio Damiena Hirsta próbowało cenzurować "Monopol", ukażą się białe plamy

Kolejny przykład cenzury (a raczej próby cenzury) w sztuce – tym razem nie z naszego “poletka”, ale z niemiecko-angielskiego. Otóż znany i prestiżowy niemiecki magazyn o sztuce "Monopol" zdecydował, że kwietniowym numerze opublikuje białe plamy w miejscach, gdzie miały znaleźć się reprodukcje prac znanego brytyjskiego artysty, Damiena Hirsta. W związku z otwarciem retrospektywy tego znanego, ale również i kontrowersyjnego, artysty w londyńskiej Tate Modern, „Monopol” chciał opublikować serię tekstów na temat twórczości Hirsta i poświęcił mu całą sekcję, zatytułowaną „Ach, Damien…”. Oczywiście chciał też, aby dyskusja na temat jego twórczości została zilustrowana reprodukcjami jego najsłynniejszych prac. Problem w tym, że prawa do wszystkich reprodukcji prac Hirsta ma jego studio (czyli jego prywatna firma). Wyraziło ono zgodę na publikację, ale pod warunkiem, …że niemiecki magazyn prześle wszystkie artykuły dotyczące twórczości Hirsta, które mają się ukazać w kwietniowym „Monopolu”. Magazyn oczywiście odmówił, więc studio Hirsta nie zgodziło się na reprodukcję prac. I tak oto w „Monopolu”, obok tekstów o Hirście znajdziemy „białe plamy” w miejscach, gdzie miały znaleźć się ilustracje. „Nie ukryliśmy ich, ale zostawiliśmy je dokładnie w tym miejscu, gdzie były planowane ilustracje” – mówi o kwietniowym numerze redaktor naczelny „Monopolu” Holger Liebs, dodając, że nie zmieniono layoutu magazynu z powodu decyzji studia Hirsta. „To przekroczenie pewnej granicy, by prywatne studio artysty decydowało o zawartości magazynu” – dodał Liebs. A „Monopol” z tymi białym plamami będzie pewnie kiedyś, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, ciekawym obiektem kolekcjonerskim.