Oprócz marży ze sprzedaży prac artysty, jest to jeden z najbardziej drażliwych tematów w relacji artysty z galerią. Co ciekawe, potrzeba podpisania umowy (na reprezentowanie artysty lub jak się u nas częściej mówi na wyłączność – w domyśle do sprzedaży) jest zwykle podnoszona i „wymuszana” a to przez artystę, a to przez galerię. Trochę generalizując, na podpisanie takiej umowy zwykle naciska strona, która ma więcej do stracenia i poprzez podpisanie umowy stara się zabezpieczyć swoje interesy.
Zobaczmy, jakie argumenty są używane przez każdą ze stron. W obu przypadkach, podpisanie umowy ma na celu określenie relacji pomiędzy galerią, a artystą, czyli podziału obowiązków (kto za co odpowiada, czego należy się spodziewać po drugiej stronie ) i w jaki sposób dzielone są koszty i przychody ze sprzedaży prac artysty. W skrajnych przypadkach umowa taka sprowadza się tylko do ograniczenia możliwości sprzedaży prac artysty poza galerią, z jaką podpisał umowę – tego typu umów należałoby unikać.
Potrzebę podpisania umowy na reprezentowanie artysty galerie tłumaczą potrzebą zabezpieczenia swoich interesów. Argumentują, że ponoszą koszty związane z reprezentacją artysty (publikacje, promocja, wystawy, targi, relacje z kolekcjonerami, prowadzenie dokumentacji, etc.) przez co muszą kontrolować sprzedaż prac artysty, aby ograniczyć sprzedaż z innych źródeł – czyli aby prace artysty nie były sprzedawane w miejscach, które nie ponosząc żadnych kosztów.
Innym, nie mniej istotnym argumentem jest kwestia możliwości prowadzenia odpowiedniej polityki cenowej – jeśli artysta sprzedaje w wielu różnych miejscach, które nie uzgadniają wspólnej polityki cenowej, to bardzo ograniczona jest możliwość kontrolowania tego, jakie prace i po jakiej cenie trafiają na rynek.
Co galeria daje w zamian? I czego oczekują artyści. Przede wszystkim jasnych zasad współpracy – od tak prozaicznych, jak kto za co płaci przy organizacji wystawy prac, transportu czy ubezpieczenia po bardziej istotne ustalenia jak prowadzenie dokumentacji prac, dbanie o relacje z mediami czy promocja artysty podczas targów sztuki. I w końcu – na tym zależeć powinno zarówno artyście, jak i reprezentującej go galerii – umieszczaniu artysty w odpowiednim kontekście w dobrych kolekcjach prywatnych i publicznych, rozmowy z kuratorami przestrzeniu publicznych na temat udziału w ewentualnych wystawach.
Jakie elementy może czy też powinna zawierać taka umowa? Przytoczę to punkty umowy jakie sugeruje New York Fundation for the Arts.
- Strony umowy
- Czas trwania umowy (czas określony, opcje jej przedłużenia )
- Zakres umowy – (jakie prace – stare czy nowe, w jakim medium tworzone, marże, wyłączność, terytorium sprzedaży, sprzedaż z pracowni, aukcje charytatywne etc.).
- Transport – (kto za co płaci).
- Magazynowanie prac – (miejsce magazynowania, dostęp dla artysty).
- Ubezpieczenie – (co jest ubezpieczone, w jakim stopniu).
- Oprawa – (kto płaci za oprawę).
- Zdjęcia prac – (kto płaci za dokumentację, prawa autorskie, kontrola dostępu).
- Prawa autorskie – (prawa do reprodukcji, używania prac, zdjęć artysty do promocji, prawo weta artysty do sprzedaży prac).
- Wystawy w galerii – (daty, ilość prac, wybór prac, katalog, wernisaż etc).
- Sprzedaż aukcyjna – (prawo galerii do sprzedaży aukcyjnej prac, dbanie o ochronę prac sprzedawanych na aukcjach).
- Ceny i warunki sprzedaży prac – (informacje na temat ceny sprzedaży, kupującego, możliwych upustów i zniżek, terminów płatności, zaliczek, rozliczeń, możliwość kupna prac na konto galerii).
- Pozostałe ustalenia (przychody z innych źródeł, prawo pierwokupu prac artysty, inne ustalenia).
W świecie sztuki, liczba zwolenników i przeciwników podpisywania umów jest chyba dokładnie taka sama. Wiele znanych i uznanych marszandów szczyci się tym, że nigdy nie zmusiło artysty do podpisania takiej umowy, tłumacząc, że ich relacje opierają się na wzajemnym zrozumieniu i zaufaniu. Trudno odrzucić jest też argumentację zwolenników takich umów wskazujących na to, iż dzięki temu obie strony lepiej rozumieją swoje prawa i obowiązki, jak i na to, że umowy podpisuje się po to, aby mieć jakieś odniesienie do ustaleń w przypadku sytuacji konfliktowych. Ciekawe jaką Państwo macie opinię na ten temat?