Porady, opinie i analizy na temat rynku sztuki najnowszej w Polsce.
30 października, 2010
Promocja monografii „JURRY. POWRÓT ARTYSTY” już dziś w Krakowie
Sama publikacja zapowiada się naprawdę ciekawie. Będzie zawierać teksty historyków sztuki, literaturoznawców i artystów: Barbary Majewskiej, Andrzeja Szczerskiego, Romy Sendyki, Anny Olszewskiej, Marty Tarabuły, Wojciecha Szymańskiego, Jana Michalskiego, Jarosława Modzelewskiego, Ryszarda Woźniaka, Moniki Warany. W „Portrecie wielokrotnym – Jurry'ego wspominają m.in. Aleksandra Krupska, Erazm Ciołek, Jan Dobkowski, Anda Rottenberg, Wojciech Krukowski, Wiesław Borowski, Tomasz Grygiel, członkowie rodziny Zielińskich i wiele innych osób. Poza tym teksty Artysty, katalog obrazów, szkice i notatki, fotografie archiwalne, kalendarium życia i twórczości oraz bibliografię.
Wystawa czynna:
Muzeum Narodowe – do 10 grudnia 2010.
Galeria Zderzak – do 10 grudnia 2010.
29 października, 2010
The BNNT na żywo – dziś w Białymstoku a jutro w Toruniu
Przypomnijmy, The BNNT jest jednym z projektów audioperformatywnych Konrada Smoleńskiego, w którym na perkusji towarzyszy mu Daniel Szwed ( min. Woody Alien / Mothra ). Artyści w tym projekcie równorzędnie traktują dźwięk jak i wizualną formę wystąpienia. Niezwykle mięsista i skompresowana gra Daniela, przypominająca wymierzanie ciosów perkusji, spotyka się ze zmasowanym atakiem przesterowanego dźwięku wydobywanego z barytonowej gitaro-rakiety. Czterostrunowy instrument zbudowany przez Konrada jest zeskalowaną kopią pocisku powietrze-ziemia, a jego konstrukcja pozwala na uzyskanie stereofonicznego dźwięku.
Czy będzie to magiczna i mistyczna podróż, jaką w latach 60tych zaplanowali Beatlesi? Dużo zależy od was. Zapraszamy na koncert i do aktywnego (wizualnie i wokalnie) udziału w koncertach. Zachęcamy do własnego rejestrowania koncertów (telefonami, kamerami, aparatami cokolwiek macie pod reką). Chcielibyśmy abyście wy również stali się autorami tego dokumentu. My nagrywamy dźwięki polskiej sztuki – wy pokażcie jakie ma twarze.
The BNNT związany jest z kolektywem PinkPunk. (www.pinkpunk.pl).
Planowane koncerty:
29.10 BIAŁYSTOK / galeria ARSENAŁ
30.10 TORUŃ / SCW Znaki Czasu - Pokój z Kuchnią
09.11 WROCŁAW / FALANSTER
10.11 CIESZYN / galeria SZARA - Stary Targ
28 października, 2010
"Bitwy pod Grunwaldem" Edwarda Dwurnika do zobaczenia od dziś na Wawelu
Już wkrótce otwarcie Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie (MOCAK), a muzeum już organizuje wystawy w różnych lokalizacjach. Na przykład najbliższa wystawa będzie otwarta na … Zamku Królewskim na Wawelu. Na Wawelu sztuka współczesna? – spytałby ktoś. A tak, bywało już tak w okresie dwudziestolecia międzywojennego, kiedy to pokazywano prace Jana Cybisa, Zygmunta Waliszewskiego i Józefa Pankiewicza.
Tym razem nie chodzi jednak o zwykłą wystawę modnego malarza. 2010 rok to rok 600. rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Dlatego też MOCAK postanowił zestawić „historyczne” prace Edwarda Dwurnika z płótnem Jana Matejki. Wystawa nosi tytuł „Bitwy pod Grunwaldem”. Oczywiście tej wielkiej, matejkowskiej „Bitwy” na Wawelu nie obejrzymy (jest teraz w konserwacji w Muzeum Narodowym w Warszawie). Będzie za to (nie aż tak wielka jak oryginał, który ma 9 metrów długości, ale nadal olbrzymia – o wymiarach 276x446 cm) „Bitwa pod Grunwaldem” Edwarda Dwurnika wraz ze szkicami do tej pracy. Jako ciekawostka zostanie też pokazana „Bitwa pod Grunwaldem” Dwurnika z 1957 roku (czyli gdy artysta miał 14 lat!). Drugą grupę prac Dwurnika tworzy płótno „Hołd Pruski” wraz ze szkicami. I te prace będą zestawione z wiszącym na Wawelu olbrzymim „Hołdem Pruskim” Matejki.
Jak mit Matejki i jego malarstwa historycznego „zagra” z historyczno-mitologizującym malarstwem Dwurnika, będziemy mogli się przekonać już dziś. O godzinie 13 w skrzydle zachodnim na Wawelu odbędzie się wernisaż tej wystawy. Ale Ci, którzy tak jak ja, nie zdążą dotrzeć do Krakowa dziś, będą mieli okazję zobaczyć tę wystawę aż do 17 stycznia przyszłego roku. Także jeśli nie zdążymy, nie przejmujmy się – czasu na obejrzenie konfrontacji Matejki z Dwurnikiem będziemy mieli jeszcze dużo.
Na zdjęciach: Edward Dwurnik, Bitwa pod Grunwaldem, olej na płótnie, 276x446 cm, 2010; Edward Dwurnik, Bitwa pod Grunwaldem, gwasz, ołówek i farby wodne na kartonie, 46x71,4 cm, 1957. Zdjęcia dzięki uprzejmości MOCAK.
27 października, 2010
Paralaksa. Spojrzenia Zbigniewa Rogalskiego w ms2 w Łodzi
Po wernisażu, w ms cafe, akcent muzyczny – koncert Marcina Maseckiego i Michała Górczyńskiego. Serdecznie Zapraszamy.
Czwartek godz. 18
ms2 w Łodzi
Ul. Więckowskiego 36
Na zdjęciu:
Cover Picture, 2000 akryl, płótno; 250cm x 250cm; kolekcja prywatna
26 października, 2010
"Człowiek" Pawła Sysiaka w Koloniach
Wierzymy w Sysiaka. Czynnikiem sprawczym naszej wiary była druga odsłona tego projektu – instalacja dyplomowa artysty jaką możecie zobaczyć na załączonym filmie. „Człowiek” to wielowątkowy pomnik-portret współczesnego człowieka. To portret istoty nieustanie dążącej do doskonalenia swojego odchodzenia od natury i otoczenia. Portret uchwycony w pewnej fazie tego procesu.
25 października, 2010
Galerzyści wrócili na szczyt - czyli ranking "Power 100" miesięcznika Art Review
Ubiegły rok, z powodu kryzysu światowego (i co za tym idzie i kryzysu na rynku sztuki) był rokiem kuratorów, kolekcjonerów i osób zarządzających sztuką. Wygrał go szef słynnej londyńskiej Serpentine Gallery Hans Ulrich Obrist. W pierwszej dziesiątce ostał się tylko jeden galerzysta – Larry Gagosian. W tym roku galerzyści triumfalnie wrócili na tron.
Ranking Power 100 zwyciężył właśnie Gagosian, który w tym roku otworzył nową galerię – tym razem w Paryżu. Na drugie miejsce spadł Obrist, ale zaraz za nim jest Iwan Wirth (współwłaściciel galerii Hauser&Wirth, galerzysta Wilhelma Sasnala, Moniki Sosnowskiej i Jakuba Juliana Ziółkowskiego), a na czwartym miejscu nowojorski galerzysta David Zwirner. W pierwszej „10” jest dwóch kolekcjonerów – Amerykanin Eli Broad (miejsce 8) i Francuz Francois Pinault (zamyka pierwszą „10”). Jest też dwóch szefów muzeów – Glenn D. Lowry z nowojorskiej MOMA (5 miejsce) i Sir Nicholas Serota (to oczywiście londyńska Tate, miejsce 7). Znalazło się też w pierwszej "10" miejsce dla dwóch kuratorek – głównej kuratorki przyszłorocznego biennale weneckiego, kuratorki Kunsthaus Zurich, Bice Curiger (miejsce 6) oraz twórczyni festiwalu Performa RoseLee Goldberg z RPA. Ten ostatni przykład awansu do pierwszej „10” jest ciekawy – między innymi dzięki nowojorskiej Performie, a także pokazom Tino Seghala i Mariny Abramovic w MOMA to niewątpliwie był rok perfomance’u w świecie sztuki. Nigdy dotąd tyle nie mówiono i pisano o perfomansie i efektem jest dziewiąte miejsce Goldberg w „Power 100”.
Jeśli jest to ranking najważniejszych osób w świecie sztuki, to gdzie Ci, którzy tę sztukę tworzą? – zapytacie. I ja sam też się pytam. Najwyżej notowany artysta to Chińczyk Ai Weiwei, twórca nowej instalacji w Tate Modern w ramach Unilever Series (przypomnijmy, wysypał on podłogę Hali Turbin 100 milionami porcelanowych nasion słonecznika). Zajmuje on 13 miejsce. Później jest „żelazny” uczestnik „Power 100” Bruce Nauman. Najwyżej notowaną artystką jest Cindy Sherman – zajmuje miejsce 27, zaraz za Mikem Kelly. Łącznie artystek i artystów w „Power 100” jest jedynie 17, co pokazuje bardzo wyraźnie, kto rządzi w dzisiejszej sztuce.
W ubiegłym roku jedynym wschodnioeuropejskim akcentem były 53. miejsce ukraińskiego oligarchy i wielkiego kolekcjonera sztuki Wiktora Pińczuka. W tym roku Pińczuk, który organizuje właśnie Future Generation Prize, awansował na 37 miejsce. Do pierwszej „setki” trafił także Gregor Podnar, galerzysta z Lubljany i Berlina, twórca Gregor Podnar Gallery.
Czasami na 100 miejsce trafia, jako żart, do osoby nie mające nic wspólnego ze światem sztuki, ale która wpłynęła na postrzeganie sztuki. W ubiegłym roku na100 miejscu wylądował ultra popularny w USA konserwatywny komentator telewizji Fox, Glenn Beck, który skrytykował murale wykonane przez Diego Riverę ponad 70 lat w Rockefeller Center w Nowym Jorku temu, doszukując się w nich wątków komunistycznych. W tym roku żarty się skończyły – 100 miejsce zajęła Margot Heller – dyrektor odnowione South London Gallery, w której, przypomnijmy ma obecnie wystawę polski rzeźbiarz Michał Budny.
Pełna lista „Power 100” miesięcznika Art Review jest dostępna tutaj.
22 października, 2010
Targi Frieze ciekawsze niż rok temu - korespondencja Gregory Lenczuka
Już rozpoczęły się kolejne targi w tym długim, październikowym targowym maratonie w Europie – FIAC w Paryżu. My tymczasem chcielibyśmy wrócić jeszcze do londyńskich targów Frieze. Na początku tygodnia na ArtBazaar znalazła się korespondencja Gregory Lenczuka z silnym akcentem na polską sztukę pokazywaną na targach. Dziś relacja z pozostałej części targów.
Frieze w Londynie charakteryzuja sie dość odmiennym klimatem niż większość pozostałych imprez targowych w Europie. Z uwagi na bardzo żywą scenę artystyczną, jaką Londyn może się pochwalić, same targi można postrzegać jako happening, a nie tylko imprezę o czysto komercyjnym charakterze. Jak na targi komercyjne są one bardzo popularne wśród artystów, którzy chętnie odwiedzają Frieze lub też aktywnie je „bojkotują” poprzez różne akcje dziejące się pod halą targową (które, paradoksalnie, tak naprawdę nakręcają tylko całą imprezę).
Oczywiście przepych jest na Frieze zauważalny na każdym kroku, jednak jednocześnie mieszanie się różnych grupy społecznych daje interesujące rezultaty. Niesamowite ceny osiągane przez najpopularniejszych artystów są polaryzowane przez różnego rodzaju akcje i performance’y dziejące się w trakcie imprezy. W zeszłym roku Jake i Dinos Chapmanowie rozdawali przed wejściem na targi banknoty 20-funtowe, na których sami coś rysowali, kiedy w samej hali galeria White Cube sprzedawała ich prace za kilkadziesiąt tysięcy funtów. W tym roku para artystów chciała dostać się na zamknięty pokaz dla VIP-ów (tzw. Preview) i nie została wpuszczona bez zaproszenia. Oczywiście taka sytuacja, to tylko część planu artystów, gdyż tak naprawdę targi dają artystom wolną rękę jeśli chodzi o organizowanie spektakli w hali targowej. Ciekawym przerywnikiem podczas oglądania poszczególnych boxów byla grupka „10 nieśmiałych mężczyzn” Anniki Strom, którzy otoczeni tłumem ludzi nieustannie odwracali wzrok od każdego (w rezultacie kręcąc się w koło).
Czasami wręcz ciężko jest zobaczyć wszystko, co zapowiada się interesująco i jednocześnie poświęcić wystarczającą ilość czasu na dokładne przeanlizowanie prac na targach i wyłowienie interesujących ciekawostek. Tegoroczne targi wypadły dużo lepiej pod względem jakościowym niż rok temu. Kiedy wszyscy powoli zapominają o kryzysie ekonomicznym, galerie postanowiły wystawić bardziej przemyślane prace niż takie, które bazują na tak zwanym shock value, jak to miało miejsce rok temu. Oczywiście, kiedy pytałem poszczególnych galerzystów, każdy po kolei był zawiedziony niskim poziomem prezentowanych prac. Jednak porównując z zeszłoroczną edycją Frieze, widać było zmianę w kierunku instalacji i bardziej przemyślanych prac. Jednocześnie dało się zauważyć ogólny trend na prace o większym rozmiarze, a co za tym idzie z wyższą ceną.
W tym roku zauważyć można też było większą różnorodność jeśli chodzi o samych artystów. Zauważyłem tylko jedną pracę takich „targowych klasyków” jak Gilbert & George, a w zeszłym roku było ich conajmniej kilka w całym pawilonie. Osobiście, najbardziej zaciekawiła mnie praca Marcusa Coates’a u Kate MacGarry a raczej kostium w którym czasami występuje (jedna z wielu wersji). Pomimo tego, że nie miałem okazji obejrzeć samego artysty i tego jak używa kostiumu, już samo wystawienie kostiumu i jego wygląd nadawało obiektowi charakter performance’u.
Jednocześnie wszystkie media opisujące targi wspominały o tym że w tym roku z powodu „trudnej” sytuacji ekonomicznej nie odbyły się tzw. satellite fair czyli ZOO Art Fair. W ich miejsce pojawiły się niezależne targi Sunday, które były mocno wspierane przez znaną kolekcjonerkę - Anitę Zabludowicz, a organizowane, co ciekawe przez samych galerzystów z młodych europejskich galerii (m.in. londyńska galeria Limoncello czy Tulips&Roses z Brukseli [kiedyś Wilno]).
Dodać też należy, że na koniec targów wszystkie galerie jak i domy aukcyjne byly raczej zadowolene z obrotów jakie przyniosła impreza - większość „dobrych” prac została sprzedana już podczas preview. Jednak to nie jest koniec liczenia zysków, gdyż jak co roku zaraz po Frieze kolekcjonerzy, jak i niektóre galerie przeniosły się do Paryża na targi FIAC.
Tekst: Gregory Lenczuk
21 października, 2010
„Przestrzeń między nami" -- Stanisław Zamecznik w MSN w Warszawie
Stanisław Zamecznik, postać nieco dzisiaj zapomniana to architekt, plakacista i ilustrator książek. Najbardziej ceniony za wydawałoby się drugorzędną rolę jaką jest aranżacja wystaw. On jednak podnosił aranżację do poziomu dzieła samego w sobie ( na przykład wystaw Wojciecha Fangora). Jako ciekawostka na końcu filmu pokazana jest praca przygotowana specjalnie na tę wystawę przez Wojciecha Fangora. Są tu figury liter które układają się w napis ZAMECZNIK. Świetna praca. Może zobaczymy ją na stałe w Parku Bródnowskim?
19 października, 2010
Partytura
Pierwsza znaleziona partytura to praca Wlastimila Hofmana z 1910 roku. Przedstawia ona
mężczyznę stającego tyłem patrzącego na pejzaż z miastem na horyzoncie. Na górze pracy, z lewej strony, znajduje się interesujący nas zapis nutowy do piosenki (?) - Kde domov muj.
Krzysztof Zarębski w latach 70tych budował prace oparte na złożonych relacjach między dźwiękiem a obrazem. Jest autorem kilku partytur do koncertów muzycznych. W roku 1975 Zarębski wykonał w filharmonii sztokholmskiej utwór na fortepian, światło ultrafioletowe, farby fluorescencyjne, roślinę i taśmę magnetofonową, tworzą i zarazem pokazując dźwięk*.
Kolejna prace to partytury Teresy Murak. Partytura na czas, 2007 z cyklu Strony z Ziarna (1992-....)
"Partytura na czas i miejsce" - fotografia barwna
Autorką kilku prac związanych z tematem jest Maria Pinińska Bereś. U nas na zdjęciu Partytura z wisiorkiem, 1995, Partytura z grzebieniem, 1994, Partytura z ogonkiem, 1995.
Włodzimierz Pawlak jest autorem cyklu obrazów „Partytura do baletu Sokrates”.
Autorem partytury jest jest też Jan Tarasin. Poniżej serigrafia jego autorstwa.
Piotr Bosacki jest autorem kilku prac gdzie wykorzystywane są własnoręcznie napisane przez niego partytury muzyczne. W projektach „Mały zwój” i „Duży zwój” skomponował muzykę, która w zapisie nutowym jest wyświetlana na dużych, przezroczystych ekranach i czytana (grana) przez muzyków siedzących po przeciwnej stronie ekranu. Z jednej strony widać zapis oryginalny z drugiej natomiast zapis w przebiegu wstecznym. Podczas koncertu, postaci partytury (oryginalna i wsteczna) mogą być wykonywane równocześnie i tworzyć dwugłos.
Na koniec partytury Wojtka Bąkowskiego, jakie tworzył dla KOTa. Tu w celu wyjaśnienie całej idei partytur wrócimy do Piotra Bosackiego, który w książce "Traumtagebuch" tak to opisał **
”Partytury w Kocie zawsze pełniły funkcję czysto użytkową. Partytura była po to, żeby człowiek, który gra na magnetofonie wiedział, w którym utworze, kiedy włączać przycisk play, kiedy stop, kiedy pauzę i która kaseta (bo to są magnetofony dwukasetowe). Partytura uwzględniała również kwestię głośności i przesuwania pewnych suwaków odpowiedzialnych za brzmienie bardziej lub mniej basowe. Bąkowski nie lubił rysować tych partytur, ale musiał to robić, żeby próby szły sprawnie. Często rysował tylko jedną partyturę. Dlatego kiedy na próbie uczyliśmy się nowego utworu, graliśmy z Konradem (Smoleńskim) z jednej partytury tak położonej, że obaj ją widzieliśmy. Na szczęście Konrad jest bardziej muzykalny niż ja i szybko uczył się utworu na pamięć. (Dlatego jeśli jakaś partytura była tylko w jednym egzemplarzu, to na koncertach szła na mój magnetofon). Poza tym moi koledzy dobrze dogadywali się w ogóle bez partytury. Bąkowski mówił Konradowi na przykład: „po dwóch kołach wchodzisz z basem” i Konrad wiedział o co chodzi. Ja natomiast do dzisiaj nie wiem co to znaczy „koło”. (na partyturze były same kreski i kropki). Domyślam się oczywiście, że „koło” oznacza takt, cztery takty, albo osiem taktów. Ale skąd Konrad wiedział, że Bąkowski ma akurat na myśli czterotakt, a nie ośmiotakt (nie miał ku temu żadnych formalnych podstaw), tego nie wiem. To było dla mnie jasnowidzenie empatyczne. (Ja bez partytury jestem zagubiony całkowicie. Grając, cały czas patrzę na kartkę i liczę).”
Poniżej dwie partytury KOTa autorstwa Wojtka Bąkowskiego
Genaralny Bas
oraz Rozlewiska (Babcia) z 2007 roku
* Na podstawie – Łukasz Ronduda „Sztuka Polska lata 70, Awangarda”
** Piotr Bosacki – „Traumtagebuch”
18 października, 2010
"Kup Pan/i wideo", czyli aukcje prac uczestników Samsung Art Master
W tym roku niestety tylko jedna z nagrodzonych artystek – Katarzyna Pacura (wyróżnienie) zdecydowała się przekazać swoją pracę na aukcję (obecnie artyści mogą wybrać, czy przekazać konkursową pracę na aukcję, czy nie. Kiedyś prace trafiały na aukcje "z urzędu"). Niemniej obok jej pracy można też znaleźć inne ciekawe obiekty, fotografie, obrazy, no i przede wszystkim wideo. Wyjątkowo ciekawy jest sposób prezentacji wideo. Zwykle w internetowych katalogach otrzymywaliśmy „do wglądu” po prostu klatkę z filmu, natomiast całej pracy obejrzeć nie mogliśmy. Teraz możemy oglądać prace wideo nie ruszając się z domu. Zostały one wszystkie przeniesione do You Tube i automatycznie otwierają się, gdy klikniemy na okienko z klatką z filmu. Zachęcamy do licytowania na dwóch aukcjach. Jednej – internetowej (tu można między innymi licytować pracę Katarzyny Pacury), która kończy się w piątek 22 października. I drugiej – tradycyjnej, która odbędzie się w niedzielę 24 października w fili Centrum Artystycznego Fabryka Trzciny przy Krakowskim Przedmieściu 60a w Warszawie. Tam też można oglądać prace „na żywo”. A nagrodzone prace będzie można oglądać podczas wystawy w Zamku Ujazdowskim w połowie listopada.
Na zdjęciu: tryptyk fotograficzny Aleksandry Hirszfeld, Hirst w złotych butach, 2010.
17 października, 2010
Polskie akcenty na targach Frieze Art Fair w Londynie - korespondencja Gregory Lenczuka
Na samych targach mozna było zapoznać się z programem dwóch warszwskich galerii - Rastra i Fundacji Galerii Foksal, które uczestniczyły w głównym programie targów.
a także fotografie z lat 80. Zbigniewa Libery.
Fundacja Galerii Foksal pokazała obrazy Wilhelma Sasnala i Piotra Janasa.
Galeria Wilkinson zaprezentowała też interesujące prace Marcina Maciejowskiego, które możecie obejrzeć na zdjęciach.
Jak widać prace artystów Grupy Ładnie cieszą się nadal dużym zainteresowaniem.
Z kolei na stoisku słynnej galerii Gagosian zaleźliśmy pracę Piotra Uklańskiego, o którym było w Londynie głośno z racji licytacji jego pracy „Naziści” w piątkowy wieczór w Sotheby’s ( o wyniku aukcyjnym pracy Uklańskiego czytaj tutaj)
Wiele londyńskich galerii wykorzystuje zawsze targi Frieze do otwarcia nowych wystaw.
Podobnie zrobiła galeria lokal_30, która zaprezentowała swoją ostatnią wystawę w obecnej przestrzeni wystawienniczej w londyńskim East-Endzie. Główną atrakcją wystawy Easy Riders był performance artystki Romany Schmalisch, który możemy zobaczyć na zdjęciach. Dodatkowo na wystawie zobaczyć można świetne zdjęcia Filipa Berendta oraz prace Olgi Lewickiej, Stefana Constantinescu i Alicji Żebrowskiej. Wystawa czynna jest do 30 października i będzie to ostatnia wystawa w Londynie.
Galeria po krótkiej przerwie planuje przenosiny do innego europejskiego miasta i urządzenie tam ponownie czasowej przestrzeni podobnej do tej w Londynie.
Na uwagę zasługuję też światowa premiera najnowszego filmu Wilhelma Sasnala – Fallout. Film pokazywany był przez trzy dni w Prince Charles Ciemna, a podczas premiery o filmie opowiadał sam artysta. Wyprodukowany przez Sadie Coles HQ i nakręcony w Polsce film opowiada historię ludzi po katastrofie nuklearnej.
16 października, 2010
"Naziści" Piotra Uklańskiego sprzedani na aukcji w Londynie za ponad 481 tysięcy funtów
481 tysięcy 250 funtów (z prowizją domu aukcyjnego) kosztowała instalacja fotograficzna Piotra Uklańskiego „Naziści” z 1998 roku na wczorajszej aukcji w domu aukcyjnym Sotheby’s w Londynie. To „aż” 481 tysięcy i równocześnie „tylko” 481 tysięcy funtów. Dlaczego ? Otóż to trzeci wynik w historii polskiej sztuki współczesnej, ale zdecydowanie mniej niż za inny egzemplarz tej samej pracy zapłacił 4 lata temu na aukcji w londyńskim Philips de Pury znany ówczesny dealer (a dziś dyrektor muzeum MOCA w Los Angeles) Jeffrey Deitch. Wtedy, 14 października 2006 roku „Naziści” Uklańskiego (kopia AP) kosztowali 568 tysięcy funtów i była to zdecydowanie najdroższa praca w historii polskiej sztuki współczesnej. Dziś, jak już pisałem, inna kopia (numer 5 z 10) powędrowała ze „znanej amerykańskiej kolekcji” (jak napisał dom aukcyjny) do nowego właściciela za sumę o 87 tysięcy funtów niższą. Ale nadal jest to prawie 2,2 miliona złotych, czyli suma nieosiągalna nadal dla polskiej sztuki dawnej. Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że praca Uklańskiego miała estymację 400-600 tysięcy funtów.
Najdroższą pracą polskiego artysty współczesnego pozostaje więc „tryptyk liczony” Romana Opałki, czyli trzy następujące po sobie „obrazy liczone” tego artysty (każda w „standardowym” formacie 196x135 cm) od numeru 5006016 do 5065512. Za te trzy obrazy zapłacono w lutym tego roku 713 tysięcy funtów (czyli ówcześnie 3,3 miliona złotych), choć niektórzy argumentują, że jest to trochę rekord „naciągany” gdyż jest to cena za trzy osobne prace, które po prostu były sprzedawane razem, ale równie dobrze mogły być sprzedane osobno. My jednak przyjmujemy ten wynika za oficjalny i dopóki nie zostanie pobity, to będziemy go używali jako rekordu.
A wracając do „Nazistów”, to praca składa się ze 164 kolorowych i czarno-białych reprodukcji fotosów filmowych czołowych aktorów świata grających role niemieckich oficerów w filmach wojennych. Uklański zestawił filmowe wizerunki "złego Niemca", które żyją w zbiorowej wyobraźni widzów. Zdjęcia przedstawiają przystojnych, eleganckich mężczyzn, filmowych twardzieli uwodzących widza swoim atrakcyjnym wizerunkiem, przez co zaciera się prawdę o nazizmie. Praca ta wywołała wiele emocji i ma, jak pamiętamy ciekawą historię w Polsce. Podczas wystawy w warszawskiej Zachęcie w listopadzie 2000 roku Daniel Olbrychski wszedł do galerii z szablą i w obecności umówionej wcześniej ekipy telewizyjnej pociął kilka z fotosów, protestując w ten sposób przeciwko wykorzystaniu przez artystę jego filmowego wizerunku. Minister kultury nie zgodził się już na ponowne otwarcie wystawy i tak wybuchł pierwszy z „zachętowskich” skandali, który w ostateczności doprowadził do rezygnacji wieloletniej szefowej Zachęty Andy Rottenberg.
Warto też dodać, że pierwszymi kolekcjonerami tej pracy byli znani amerykańscy kolekcjonerzy Mera i Don Rubellowie, którzy mają świetną kolekcję polskiej sztuki najnowszej.
Na zdjęciu: Piotr Uklański, Naziści, 1998, Ed.5/10 podczas licytacji w Sotheby's - zdjęcie Gregory Lenczuk.
14 października, 2010
Transylwania w Zielonej Górze
13 października, 2010
Polski street art w albumie
Trzeba przyznać, że postawione sobie zadanie wypełnili i należą im się brawa za zebranie bogatego materiału, czyli prac kilkudziesięciu artystów z całej Polski. Ten album to przede wszystkim zdjęcia, znajdziemy w nim fotografie prac tak różnych twórców, jak znany szerokiej publiczności Zbiok, fenomenalny Chazme, czy znienawidzony przez warszawiaków KRAC, raczej dewastujący niż wzbogacający miejską przestrzeń. Ograniczona ilość tekstu to zdecydowana zaleta tej książki, jak i to, że sylwetki artystów to nie sztampowe życiorysy, ale krótkie notki, w większości dodane przez samych graficiarzy. Jest to świadomy wybór autorów, którzy wyjaśniają: „Chcieliśmy, aby odbiór prac nie następował przez filtr wiedzy o tym, kto jest absolwentem prestiżowej uczelni artystycznej, z wystawami w Nowym Yorku i Londynie na koncie, a kto zajaranym, unikającym spotkań z policją małolatem z puszką farby w ręku. Dokładnie tak, jak dzieje się to na ulicy.”
W ostatnią sobotę w Centralnym Basenie Artystycznym w Warszawie odbyła się impreza promocyjna albumu, od kilku dni można go już dostać w księgarniach. Jednak o wiele przyjemniejsze jest spacerowanie po swoim mieście i odnajdywanie w jego tkance tych i wielu innych realizacji, które do albumu nie weszły. Polecam!
Monika Olszewska
12 października, 2010
BNNT w Leto na wieczorze promocyjnym ArtBazaar Records
W najbliższych dniach BNNT planuje trasę koncertową po Polsce.
BNNT
EMISJA/ZAPIS
cykl koncertów rejestrowanych
28.10 POZNAŃ / ( Secret gig )
29.10 BIAŁYSTOK / galeria ARSENAŁ
30.10 TORUŃ / SCW Znaki Czasu - Pokój z Kuchnią
10.11 CIESZYN / galeria SZARA - Stary Targ
Koncerty będą nagrywane na potrzeby dvd koncertowego BNNT, jakie w przyszłym roku ukaże się w ArtBazaar Records. O szczegółach będziemy informować oddzielnie.
Z nowości – krakowski koncert KOTa jest już zmiksowany, wkrótce materiał trafi do tłoczni w Czechach. Premiera tej płyty jest planowana na przełom listopad i grudnia.
Materiał video dzięki uprzejmości Konrada Smoleńskiego.
11 października, 2010
Yvi Magazine o religii i rytuałach
Pierwsze portfolio to realizowane od 2006 roku "Rites of Passage" Przemysława Pokryckiego. Seria zbiorowych portretów z tradycyjnych katolickich obrządków: chrzcin, wesel, pogrzebów i komunii, została zrealizowana na terenie całej Polski. Choć wyreżyserowane, fotografie mają dokumentalny, społeczny charakter. Projekt miał swoją premierę w galerii Starmach w 2007 roku, następnie prezentowany był w galerii Frame w Bratysławie i rok temu w V8 w Kolonii. Seria jest cały czas uzupełniana.
"Actors", czarno-białe fotografie Adama Pańczuka, przedstawiają amatorską, trupę "Czeladonka" działającą na terenach graniczących z Białorusią. 32 letni artysta ma na swoim koncie tylko w 2010 roku wystawę w galerii Yours w Warszawie i w La Galerie Particuliere w Paryżu, która go reprezentuje. W tej chwili jego seria "Karczeby", jest pokazywanana na liczącym się na rynku fotografii, prestiżowym Daegu Photo Bienale w Korei.
Przeglądając napisane po angielsku strony internetowe obu artystów nie mogłam znaleźć ich wersji polskiej. Jak widać bardziej liczą na potencjalnych nabywców po za granicami Polski.
Dla ArtBazaar Agata Ubysz z Lozanny
09 października, 2010
Samorządowcy na wieczorze promocyjnym Artbazaar Records w Leto
Film dzięki uprzejmości Adama Witkowskiego.
08 października, 2010
"Oedipus Rex" Krzysztofa Bednarskiego w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku,
Poproszony o komentarz do swojej pracy artysta napisał: „Oedipus Rex jest szczególnym gatunkiem drzewa wyrosłego z mitologicznej laski Edypa, którą zasadził Sofokles, a Zygmunt Freud pielęgnując, zadbał o jego rozwój. Laska jest dla ślepca instrumentem łączącym go ze światem zewnętrznym. Ślepiec poznaje świat poprzez zmysły odczuwane laską. W swym obrazie wewnętrznym widzi to co zewnętrznie nią dotyka. Wystukując budzi przestrzeń. Jej obraz zewnętrzny i wewnętrzny przenikają się i łączą w nowym wymiarze. „ The eyes are not here, There are no eyes here”. Drzewo jest ujawnieniem korzeni. Odwróceniem przestrzeni z której wyrasta i którą łączy z powietrzem, przestrzenią żywą. Pień drzewa jest kosmiczną laską, która pozwala poruszać się w przestrzeni rzeczywistej i mitycznej, fizycznej i duchowej. Laska dopomina się korzeni, jest kroczącym drzewem. Z martwego przedmiotu staje się żywym, unerwionym organizmem.”
"Oedipus Rex", rury stalowe, farba luminescencyjna, instalacja elektryczne, wys.440 cm, foto autor;